środa, 31 lipca 2013

Zayn - część V

Ulice Londynu jak zwykle były zapełnione aż po brzegi chodników. Razem z Niki obeszłyśmy już chyba z piętnaście sklepów z ciuchami,ale nadal nic nie wpadało nam w oko.
- O! Chodź tutaj! - Powiedziała moja przyjaciółka,po czym pociągnęła mnie za rękaw w stronę drzwi z dużym napisem "wyprzedaż". Sklep nie należał do najtańszych,ale z racjii tego,że była 50% obniżka, spędziłyśmy tam najwięcej czasu. Wyszłyśmy z niego całe roześmiane z kilkoma torbami u boku.
- Wiesz,sczerze nie sądziłam,że będzie tak fajnie - Powiedziałam przedzierając się przez falę śmiechu. Niki spojrzała na mnie jak na idiotkę,ale po chwili na jej twarzy znów zagościł szeroki uśmiech.
- Będzie jeszcze fajniej. Chodź! - I pobiegła w stronę London Eye,a ja za nią. Po kilku minutach zatrzymałyśmy się przed olbrzymim kołem młyńskim. Miałam lekki lęk wysokości,ale byłam już tutaj tak dużo razy,że się przyzwyczaiłam. Widok Londynu z góry,chociaż oglądany już wiele razy,zawsze odbierał mi mowę. Po 45 min. z powrotem postawiłyśmy nogi na ziemi.
- Co teraz robimy? - Spytała Niki gdy szłyśmy w stronę Big Ben.
- Idziemy na kawę? - Odpowiedziałam.
- Wiem gdzie jest przyszna kawa! To poczekaj tu,a ja wezmę na wynos! - Powiedziała dziewczyna i już jej nie było. Westchnęłam. Przez cały dzień próbowałam odepchnąć od siebie wczorajsze wspomnienia,ale w ogóle mi to nie wychodziło.
- Co ja ci takiego zrobiłam,że nie chcesz dać mi spokoju? - Powiedziałam sama do sobie widząc twarz mulata w moich myślach. Mimowolnie westchnęłam. - Uwaga!!! - Usłyszałam nad sobą czyjeś wołanie,a zaraz potem zauważyłam jak duża puszka z farbą spada prosto na mnie. W tej samej chwili jednak,ktoś chwycił mnie mocno za rękę i pociągnął w jedną z bocznych uliczek zamykając w szczelnym uścisku. Przez pierwsze kilka sekund myślałam,że to Niki,ale gdy wciągnęłam zapach wybawcy gwałtownie się odsunęłam. Mulat popatrzył na mnie zdziwionym spojrzeniem,ale zaraz po tym znów przybrał swoją maskę.


- Ty mnie śledzisz czy co?! - Nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego. Chłopak wybuchł donośnym śmiechem. Ale to nie był zwykły śmiech. Było w nim tyle pogardy i kpiny jakbym powiedziała najgłupszą a zarazem najbardziej niedorzeczną rzecz na świecie. Poczułam jak na moją twarz wpływają lekkie rumieńce,ale nie przestawałam.
- Bo jak uważasz,że zrobiłam to po to żeby się zabić... - Nie dokończyłam bo mulat popatrzył na mnie przeszywającym spojrzeniem,które wywołało u mnie ciarki na plecach. Chłopak zbliżył się do mnie na niebespieczną odległość i zaczął głaskać moje włosy.
- Ale jesteś nie dobra. Najpierw wchodzisz na pasy na czerwonym świetle,a ja cie ratuje. Teraz o mało nie dostałaś puszką po farbie, bo cie odepchnąłem, a ty na mnie krzyczysz. I przestań rozbierać mnie wzrokiem,bo to mnie rozprasza. - Powiedział i odsunął się ode mnie,a ja szybko spuściłam głowę,żeby ukryć ponowne rumieńce. Już chciałam się odezwać,gdy usłyszałam swoje imie wydobywające się z ust Niki.
- [T.I] gdzie jesteś? - Wołała już chyba po raz trzeci. Chłopak widząc moją reakcję uśmiechnął się chytrze.
- Twoja przyjaciółeczka? - Zapytał. Nie odpowiedziałam. To tylko potwierdziło jego przypuszczenia. Szybko znalazł się obok mnie i objął mnie w pasie. Za bardzo zdziwiona jego zachowaniem popatrzyłam tylko na jego twarz. Było na niej widać,że chłopak ma jakiś plan. Zadrżałam,a on to wyczuł,ale tylko bardziej się uśmiechnął i podszedł do mojej przyjaciółki. Pierwszą reakcją Niki gdy mnie zobaczyła był duży uśmiech,lecz gdy jej wzrok zatrzymał się na mulacie,którego dłoń nadal znajdowała się na moim biodrze,cicho westchnęła. Chłopak wykorzystał moment i posłał jej ogromny uśmiech.
- Hej. Nie będziesz mieć nic przeciwko temu jeśli to ja odprowadzę [T.I] do jej domu? - Słysząc to szczęka mi opadła, zresztą tak samo jak Niki. Wpatrywałam się w mulata z ogromnym niedowierzaniem,jednak chłopak wytrwale patrzył na Niki tak,jakby chciał zmusić ją do zgody spojrzeniem. I udało mu się.
- Tak,ale pod warunkiem,że do JEJ domu. - Uśmiechnęła się do mnie szelmowsko, a potem posłała swój uśmiech mulatowi. Ugięły się pode mną nogi i jakby chłopak nie trzymał mnie teraz mocno napewno bym wylądowała na chodniku. Jednak on odwzajemnił tylko jej uśmiech i po chwili szliśmy już razem w kierunku, z którego przyszłam. Najwidoczniej nieznajomy już wtedy mnie widział. Gdy zostawiliśmy już moją przyjaciółkę dawno z tyłu odepchnęłam się szybko od mulata. Jednak on nic nie powiedział. Nie miałam ochoty zaczynać znowu kłótni, więc w całkowitej ciszy przeszliśmy prawie połowę drogi.
- Jestem Zayn. Zayn Malik - Odezwał się nagle chłopak. Popatrzyłam na niego zdziwiona,jednak chłopak nie oderwał wzroku od chodnika,którym szliśmy.
- [T.I]. [T.I] [T.N] - Powiedziałam cicho. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i mruknął coś w stylu " ładnie ". Zarumieniłam się.
Gdy doszliśmy pod moje drzwi pierwszy raz od naszego dzisiejszego spotkania spojrzałam chłopakowi prosto w oczy. Od razu tego pożałowałam,bo chłopak patrzył na mnie natarczywym wzrokiem, a moje policzki w jednej sekundzie stały się całe purpurowe. - Czemu ty tak na mnie działasz do jasnej cholery?! - Ochrzaniłam siebie w myślach. Szybko odwróciłam się i wyciągnęłam klucze z kieszeni, po czym otworzyłam drzwi.
- Chcesz wejść? - Zapytałam odwracając się przodem do Malika. Chłopak pokręcił przecząco głową. Trochę mnie to zabolało.
- Nie mogę. Muszę już iść - Powiedział chłopak łagodnym tonem ze spuszczoną głową. Spojrzałam na niego zdziwiona,ponieważ jego ton zmienił się,zresztą tak samo jak wyraz twarzy. Był teraz łagodny i miły,a na twarzy miał wymalowany spokój i... smutek? Uśmiechnęłam się lekko widząc to.
- Dziękuję. - Słowa wyleciały mi same z ust. Zayn spojrzał mi prosto w oczy.
- Za co? - Powiedział.
- Za wszystko - Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go w policzek. Chłopak stał na moich schodkach z niedowierzaniem na twarzy, jednak po chwili odwrócił się i zaczął iść tylko w sobie znanym kierunku.
- Do zobaczenia jutro - Powiedział tylko pod nosem chowając dłonie w kieszeniach.
- Jutro...? - Odpowiedziałam z zaskoczeniem. Chłopak stanął i odwrócił się do mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Znając naszego pecha,a może i szczęście, na pewno jutro będziesz w niebezpieczeństwie, a ja cie uratuje. Taki rytuał. - Powiedział tylko,ale to wystarczyło,żeby uśmiech nie znikał mi do momentu, w którym mulat zniknął za zakrętem. Dopiero gdy weszłam do domu poczułam jak bardzo jestem zmęczona. Była godzina 20, ale to nie przeszkadzało mi żeby już iść spać. Wzięłam expresowy prysznic i po chwili leżałam już owinięta kołdrą odchodząc powoli do krainy snu, gdzie czekał na mnie Zayn.

PRZECZYTAŁEŚ - SKOMENTUJ. TO MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA :) 


12 komentarzy:

  1. super części, nie mogę się już doczekać następnej

    OdpowiedzUsuń
  2. next nie moge sie doczekać następnej części

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest ŚWIETNE ! Pisz next ! Nie moge sie doczekać ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. super! :D pisz dalej :**

    OdpowiedzUsuń
  5. super extra siostro <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuper ! <33 Jak piszesz dłuższy rozdział to wychodzi on lepszy ! <3 Więc wiesz.. ;D Czekam na następny ;** <3 K. Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, ale czasami po prostu nie mam siły pisać dłuższego :(

      Usuń
    2. Zajebisty jest ^.^ pisz dalej

      Usuń
  7. Genialny, zreszta jak wszystkie.- Pyśka

    OdpowiedzUsuń