sobota, 11 października 2014

Wielkie przeprosiny i nabór

Hej kochani. Na początek: tak, wiem zawaliłam po całości. Przyznaję się do tego. Ja wraz z Katee zaniedbałyśmy bloga, czego bardzo teraz żałuję. Przepraszam was L Tak pochłonęły mnie nowe blogi, że kompletnie nie miałam czasu i nadal go nie mam na zaglądanie tutaj, a nie powinno tak być L Jeszcze raz przepraszam i obiecuję się poprawić. Pierwsza sprawa jest taka: Katee odeszła zostawiając mnie z tym wszystkim samą, a że nowa współautorka w ogóle się nie sprawdziła to chyba sami wiecie po braku jakiegokolwiek postu od niej. Dlatego właśnie zwracam się do was o pomoc, chociaż wiem, że na nią nie zasługuję :c Chodzi o nabór na mojego bloga. Szukam osób, które pomogłyby mi w jego prowadzeniu, czyli byłyby współtwórcami. Oczywiście chodzi o osoby, które mają jakiekolwiek doświadczenie w pisaniu i jest to ich pewnego rodzaju pasją ;) Powinny też mieć czas i być poważnie zaangażowane w to co robią, nie jak „nowa- stara” adminka. Jeśli jest ktoś zainteresowany niech napisze o tym do mnie na moim profilu lub da znać w komentarzu pod spodem :) To dla mnie bardzo bardzo ważne, bo zależy mi na utrzymaniu tego bloga, jednak nie poradzę sobie z nim sama, a przez Bad Princess i Abducted w ogóle nie mam na niego czasu. Bardzo was proszę przynajmniej się zastanówcie <3 Z góry dziękuję :* 


- Alex

niedziela, 4 maja 2014

Post powitalny.

Hej,jestem tutaj nowa.Jestem Patrycja,piszę często i dużo,głównie Larry'ego Stylinsona.Oczywiście będę tu pisała na różne tematy i o różnych osobach.Jeśli chcecie zobaczyć moją twórczość,która jest na Tumblr link jest tutaj. Będę podpisywać się /Diethart. Może spodoba wam się to,co piszę. :)

czwartek, 17 kwietnia 2014

Imagin z Ciarą. ;) Część 1

Otóż... Jest to historia pewnej dziewczyny, która przeżyła coś czego nikt, a zwłaszcza ona, się nie spodziewał. Zacznę może od przedstawienia jej skromniej osoby.
Nazywa się Ciara Monday. Miała cudowną matkę, która niestety odeszła w nieznanych jej okolicznościach, brata, który już mieszkał na swoim, no i ojca. Jest utalentowana i to nawet bardzo, ale nie ma łatwo w życiu. Miała złote palce, cudownie grywała na fortepianie. Naukę jednak utrudniał jej ojciec, który za każdą drobnostkę ją karał. Były to okrutne kary. Czasami przytrzaskiwał czymś dziewczynie dłonie, na których pojawiały się potem siniaki przez co Ciara czasami nie była w stanie grać. 
Jej ojciec wiedział, że fortepian jest dla niej wszystkim i chciał jej to wszystko odebrać. Myślał, że jego córka się zniechęci, lecz ona zaś chciała mu pokazać, że jest wytrwalsza niż mu się wydaje. Do tej pory ta walka między nimi trwa.
Ciara tak jakby wybiła się dzięki jej staremu przyjacielowi Tomowi. Szukał kogoś do grania na jego koncertach, a los sprzyjał Ciarze i teraz jeździ w trasę z Tomem Odellem. Robi to co kocha i przy okazji zbiera pieniądze na wymarzoną szkołę muzyczną.
Z czasem Ciara zaczęła nagrywać własne filmiki i trochę się wybiła na swoim kanale na YouTube. Poznało ją wiele ludzi. Była głównie rozpoznawana przez ciemny kapelusz oraz czerwona szminka na jej pełnych ustach. Dzięki tym rzeczom wyróżniała się i to stało się jej znakiem rozpoznawczym w internecie.
Pewnego dnia grała w swoim rodzinnym mieście. Skorzystała z wolnej chwili i ruszyła do domu po kilka rzeczy. Miała cichą nadzieję, że ojca nie będzie w domu, lecz się zawiodła. Ledwo przekroczyła próg domu, a mężczyzna już rozpoczął kłótnie. Dziewczyna nadal kłócąc się z ojcem zabrała potrzebna rzeczy ze swojego pokoju i gdy miała już wychodzić, ojciec przyparł ją do ściany złapał za dłonie i zaczął je pić twardym narzędziem, którego dziewczyna była w stanie rozpoznać, z całej siły. Ciara poczuła ogromny ból i próbowała się wyrwać, co po chwili jej się udało. Wybiegła przez wcześniej otwarte przez nią drzwi frontowe i ruszyła do hotelu, w którym właśnie nocowała. Obolałymi dłońmi, które czuła jakby pulsowały, nie umiała nawet wcisnąć guzika windy. Musiała podejść do recepcjonistki. Ona uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, wstała poprawiając swoją ołówkową spódnicę za kolano w kolorze ciemnej szarości i wcisnęła guzik o który ją poprosiła Ciara. Podziękowała jej przez zaciśnięte zęby i drzwi windy się zamknęły. Na piętrze, cudem otworzyła drzwi i wręcz biegiem ruszyła po apteczkę. Wzięła tabletki przeciwbólowe i zabandażowała, wcześniej nakładając łagodzącą maść na już sine dłonie. Była godzina dość wczesna godzina, ale chcąc złagodzić ból położyła się na hotelowym łóżku, z myślą o śnie. Po chwili jednak rozległo się pukanie do drzwi, które leżąca dziewczyna o blond włosach postanowiła zignorować. Po chwili pukanie ucichło i Ciara mogła swobodnie zasnąć.
Dziś koncert. Była zaledwie godzina 7, a Ciara była już na nogach, przez to, że dzień wcześniej poszła spać o tak wczesnej porze. Buszowała po swojej małej kuchni w pokoju hotelowym, starając się zrobić coś wyśmienitego na śniadanie czym były zwyczajne naleśniki. Ręce Ciary już nie były tak obolałe, lecz pozostały na nich siniaki. W najgorszym stanie były palce, przez co bała się, że nie zagra na dzisiejszym koncercie Toma. Taka opcja nie wchodziła jednak w grę. Blondynka za wszelką cenę chciała udowodnić, że da radę. Chciała to udowodnić sobie. Po zjedzeniu posiłku, ruszyła do sypialni i otworzyła walizkę odszukując jakiś ciuchów na dzisiejszy dzień. Wybrała czarne spodnie, białą, luźna bluzkę na ramiączkach i na to skórzaną kurtkę, którą uwielbiała, a na stopy żółte trampki za kostkę, z którymi się nie rozstawała. Ubrała na razie tylko spodnie i bluzkę, a kurtkę wraz z kapeluszem odłożyła na pobliskie krzesło. Poszła wolnym krokiem do łazienki wykonać poranną toaletę i nałożyć makijaż, który składał się z cienkiej czarnej kreski wokół oka, tuszu do rzęs oraz perfekcyjnie pomalowanych ust czerwoną szminką w dość intensywnym odcieniu. Dzisiaj te wszystkie czynności zajęły jej więcej czasu niż zwykle, ze względu widocznych siniaków, na jej drobnych dłoniach. Gotowa Ciara ubrała resztę rzeczy na siebie, przeczesała szybko szczotką jej wyprostowane włosy i podeszła do drzwi z zamiarem wyjścia. Idąc w stronę pokoju Odell'a spojrzała na zegar wiszący na korytarzu, który już wskazywał godzinę 9.
 

Już 9?! Wow. Stanęłam na przeciwko drzwi do pokoju Toma upewniając się czy pod dobry numer trafiłam. Tak zgadzał się. 
Stojąc przed drzwiami usłyszałam rozmowę Toma z kimś jeszcze. Zapukałam najgłośniej jak umiałam, przygryzając wargę z bólu. Odruchowo spojrzałam na niestety dość widoczne zaczerwienienia i sine miejsce. Wygląda to gorzej niż się podziewałam. Po chwili usłyszałam kroki, a drzwiach stanął uśmiechnięty blondyn.
- Idziemy już...? - nie dokończyłam zdania, wskazując tylko głową gdzieś za siebie. 
- Tak, już idziemy. - chwycił kurtkę, założył ją na swoją koszulę w czarno-niebieską kratę i nie zamykając drzwi ruszył ciągnąc mnie lekko za ramię w stronę wyjścia. Szliśmy ramie w ramie, nie odzywając się co nam kompletnie nie przeszkadzało. - Dzisiaj na próbie i koncercie będziemy mieli gości, więc próba będzie bardziej luźna.  
- A kto to będzie? - zapytałam zaciekawiona, po czym weszliśmy do windy. 
- Wszystkiego się dowiesz na miejscu. - puścił mi oczko i się zaśmiał, a ja po chwili postanowiłam mu zawtórować. Zjechaliśmy windą do recepcji, gdzie przywitałam się z kobietą, która wczoraj mi pomogła i autem Toma odjechaliśmy pod arenę na której miał odbyć się dzisiaj koncert Toma Odell'a. 
Podjechaliśmy pod tylne wejście, przeszliśmy przez zaplecze i doszliśmy do szatni oraz innych pomieszczeń. W jednym z nich po chwili zniknął mój towarzysz, a ja poszłam od razu na scenę zasiadając przy moim... instrumencie . Przejechałam palcami po czarnej nawierzchni i usiadłam na stołku przed klawiszami. Dłonie położyłam na instrument i po prostu zaczęłam grać jedna z piosenek na wieczór. Kochałam grać. Przez granie tworzyłam swój własny świat, który mnie absolutnie pochłania. Jest dla mnie -mogę powiedzieć, wszystkim. Moje dłonie swobodnie wędrowały po klawiszach, co chwilę naciskając na nie. 
- Ciara! Ciara! - usłyszałam zza moich pleców wołanie. Odwróciłam nieznacznie głowę i ujrzałam mojego przyjaciela. 
- Nie musisz krzyczeć. Co chcesz? - podeszłam do stojącego z boku sceny Toma.
- Okej, okej. Chodź... Chcę ci kogoś przedstawić. - z chytrym uśmiechem ruszył przed siebie, a ja jak najszybciej ruszyłam tuż za nim. Usłyszałam czyjeś głośne rozmowy zza drzwi i już po chwili wiedziałam do kogo należą te głosy. Dobra... 
- Ciaro... Poznaj zespół One Direction. Od tej pory oto ci... ludzie - zaśmiał się - będą z nami w trasie. - popatrzałam z zapytaniem na mojego blond przyjaciela.
- Że co? - powiedziałam cicho.
- No tak... Dzisiaj robią mi jako support, a pojutrze ja im. I tak będzie teraz wyglądała trasa... - przerwał mu dzwonek jego własnego telefonu, który po chwili już trzymał w dłoni i z kimś zacięcie rozmawiał - Ciara ja cie zostawiam z tymi oto osobnikami... musze spadac. - ostatnie zdanie wypowiedział już całkiem zwracając się do mnie. Co?! Czemu?! Nie lubię poznawać nowych ludzi.. ugh...
- Okej! Leć już leć... - machnęłam na niego ręką z uśmiechem, na co on tylko mnie ucałował w policzek i wyszedł. Ja w tym momencie się odwróciłam do moich nowych (mam nadzieję) kolegów. - No to zacznę od tego, że jestem Ciara...
- Ja Zayn!
- Ja Louis!
- Ja Harry! 
- Ja Niall!
- No i ja Liam... Miło nam cie poznać. - zaczęli się po kolei przedstawiać. Ten ostatni uśmiechnął się przyjaźnie, przez co sprawiał wrażenie człowieka, któremu można zaufać. Odwzajemniłam delikatnie jego uśmiech i usiadłam na kanapie pomiędzy blondynem, a loczkiem. Czemu tam usiadłam? A no tak.. Niestety jedyne wolne miejsce było właśnie tam. Los się po prostu do mnie uśmiechał. Czujesz ten sarkazm? Spojrzałam na nich obojętnie i plecami się oparłam o skórzane oparcie. Na początku było trochę... drętwo ze względu na panującą w pomieszczeniu ciszę. 
- Opowiedz nam coś o sobie.. w końcu spędzimy ze sobą jakiś czas... - zagadał loczek siedzący po mojej prawej stronie. Spojrzałam na niego i zauważając jego dołeczki spowodowane przez szeroki uśmiech, aż sama się uśmiechnęłam, bo dodawały one chłopakowi dziecięcego uroku, co wyglądało... słodko?
- Ciara Monday, gram na fortepianie w zespole Toma... to chyba tyle co chcecie wiedzieć - odpowiedziałam płynnie spoglądając na każdego chłopaka, starając dopasować wcześniej usłyszane imię do danej osoby. 
- A... zagrasz nam coś? No wiesz i tak będziemy słyszeć na koncercie, ale wiesz... - szturchnął mnie przyjaźnie łokciem blondyn, bodajże Niall. 
- Nie... - przeciągnęłam, kiwając głową - zaczekaj do koncertu... Niall? - powiedziałam dość śmiało. Chłopaki zachichotali na widok zaskoczonej miny Nialla. - Co ty taki zdziwiony? Hm..?
- Nie nic. - odezwał się speszony. Nie wiem o co mu chodziło, ale nie ważne.
Zamieniliśmy jeszcze kilka słów, jednak mimo wszystko czułam się niezręcznie. Czułam cały czas czyjś wzrok na mnie. Dokładniej był to Harry i Louis. Cały czas na mnie spoglądali i wymieniali się dziwnymi spojrzeniami uśmiechając się. O co im chodzi?

No i nadszedł koncert. Zasiadałam przy moim instrumencie i zaczęłam. Na samym początku pojawił się na mojej twarzy grymas, spowodowany przez ból palców, ale po chwili już o tym nie myślałam. Wszystko szło płynnie, czasami podśpiewywałam do mikrofonu, będąc czymś podobnym do jednoosobowego chórku. 
No i zostały dwie ostatnie piosenki do zagrania w tym ''Another Love''. Było coś ze mną nie tak. Moje palce powoli nie nadążały i przestawałam mieć w nich czucie. Odwróciłam lekko głowę i przy wejściu na scenę ujrzałam moich nowych znajomych, One Direction. Nie kontrolując tego ściągnęłam brwi i znów pojawił się grymas na mojej twarzy. Nie mogłam jednak przestać! Muszę... Dam radę... Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Tom.
- Ciara? Wszystko w porządku? - spojrzał na mnie z troską nie przejmując się publicznością. Ja schowałam szybko dłonie pod kurtkę i czując pulsującą krew w moich dłoniach wykrzywiłam moje czerwone usta w sztucznym uśmiechu.
- Tak. Przepraszam pogubiłam się lekko. Ale już jest okej... - lekko się wychyliłam za chłopaka i znów spojrzałam na niego - chyba ktoś tam na ciebie czeka... idź skończ co zacząłeś. No idź! - wskazałam głową na publiczność i wymusiłam śmiech... No i nadszedł czas na ''Another Love''. Mimo wszystko był to najbardziej znany utwór blondyna i był on chyba jednym z najbardziej wyczekiwany przez będącą tu ludność, więc po prostu nie mogłam dać plamy! Nie mogłam! Jak zawsze udowadniałam ojcu, że dawałam radę tym razem znów to zrobię! No i się zaczęło. Zacisnęłam wewnętrzną część policzka i zaczęłam jeździć po odpowiednich klawiszach. Ból wzrósł niemiłosiernie... Poddam się. Nie dam rady... I  tym momencie poczułam, że ktoś się do mnie dosiada i kładzie swoje dłonie na moich, grając za mnie. Myślałam najpierw, że to Odell, ale siedząc blisko tej osoby poczułam jej perfumy... Nie należały one do mojego przyjaciela. Podniosłam głowę z znakiem zapytania namalowanym na mojej twarzy. W tej chwili napotkałam mocno zielone oczy skupione na kompletnie czymś innym. Harry? Ale... jak to? Zanim się obejrzałam skończył się koncert, a chłopak wpatrywał się w moje oczy. Troska. To widziałam w jego oczach. Pierwszy raz... chyba w całym moim życiu nie widziałam tyle troski w czyjś oczach. Było to miłe, ale zarazem dziwne uczucie. 
- Dziękuję. Nie musiałeś... - zaczęłam spuszczając wzrok
- Musiałem. Co ci się stało w ręce? Czemu nie przestałaś nie można...
- Wiem! I to nie twoja sprawa co mi się stało, prawda? Dziękuję, ale... daj mi już spokój. - tym razem to ja mu przerwałam i czym prędzej wybiegłam ze sceny próbując się przepchać przez 4 chłopaków zagradzających wejście.
Wbiegłam do garderoby nogą zatrzaskując drzwi po których po chwili się osunęłam na ziemie i wybuchłam niepohamowanym płaczem. Ból i sumienie, to mnie dręczyło...
Jednak ktoś mi przerwał... Pukanie... Tylko to teraz miałam w głowie...

                                                                                                
Witam wszystkich... To znowu ja... Oto nowy imagin , który prawdopodobnie będzie miał 2 części. I będzie to mój ostatni imagin, który zakończy moją podróż z tym blogiem.
Pozdrawiam