sobota, 30 listopada 2013

Larry część I

Hej! Zaczął się weekend więc mamy dla was coś nowego ;) Imagina napisała moja kuzynka Ania B., która jakbym wiedziała wcześniej, że ma taki talent już dawno coś by wam napisała ;* xX Ania nie jest directionerką tylko otaku, więc uszanujcie to że napisała imagina o 1D i to jeszcze o Larrym <3 No ale wracając do tytułu; opowiadanie jak widać będzie o Larrym, więc proszę osoby,które w niego nie wierzą o nie pisanie żadnych obraźliwych komentarzy,hejtowaniu chłopaków, nas, a co napewno mojej kuzynki -.- Wszystkie takie komentarze będę USUWANE!  
Ps: Jeśli chcecie potem jakieś opowiadanie o Elce,to poproszę Olę lub Kasię, żeby spróbowały coś napisać, bo sorry, ale ja się do tego nie nadaję bo jej po prostu nie lubię :) -.- ZAPRASZAM! ~

Ciemny zaułek. Stoję w rogu, otoczony dwójką podmiejskich przybłęd. Czuć alkochol i papierosy. Tak, wiem. Dość późna pora na chodzenie samemu po ciemnych zakądkach miasta. Jednak ja jestem już trochę do tego przyzwyczajony. Jest to najkrótsza droga do mojego mieszkania. Popatrzyłem się na gości, zastanawiając się, co zrobić. Wyminąć ich i olać, czy nawiązać "miłą" konwersacje? Zdecydowanie wybrałem opcje numer 1. Wolałem nie wchodzić z nimi w konflikty. Nie teraz, kiedy jestem śpiący i marzę by położyć się w moim ukochanym łóżku. Tak więc, ruszyłem do przodu, z zamiarem wyminięcia nieprzyjemnych dryblasów. Jednak nie udało mi się czmuchną, ponieważ szybko poczułem ból w okolicach żołądka. Ten drań mnie uderzył!!! - Gdzie idziesz, śliczniutki - powiedział pierwszy wykonując ( albo raczej -próbując wykonać ) zalotny uśmieszek. Nooo Superr !!!! Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo od razu dostałem spaszczaka w twarz. Nie powiem, ten gość jest silny. Lecz nie zaprzestałem swoich działań. Znowu spróbowałem się wyrwać. Tym razem też dostałem w brzuch. Ale teraz było jakoś inaczej. Ach tak. Tym razem oberwałem nożem. Opadłem bezsilnie na posadzke. - Coś ty taki słaby, słodziaku - po tych słowach drugi pchną mnie nożem . Znowu w brzuch. Strasznie bolało. W tedy usłyszałem donośny głos. Należał do jakiegoś mężczyzny. Chyba niewiele młodszy ode mnie. Usłyszałem, że coś wrzeszczy, lecz nie mogłem zrozumieć znaczenia słów, które wypowiadał. Zamglonymi oczami zauważyłem tylko, że zaczyna biec w moją stronę. Więcej nie widziałem i nie słyszałem. Osunąłem się całkowicie na ziemię, pozwalając mojemu ciału omdleć. Dalej więcej nie pamiętam. Chociaż, wydaje mi się, że usłyszałem głos. Tak jakby przez mgłę, pytający się, czy wszystko dobrze ...

Krótkie, ale jest ;) Poproszę Anię, żeby kolejne części były dłuższe. No więc tak zasada jest 5 komentarzy = następny rozdział! I jak chcecie to opowiadanie o eleanor to piszcie w komentarzach ;) ~Hazzowa i Ania <3



wtorek, 26 listopada 2013

Niall- cz. XXIV

- A więc to ty zaśmiecałeś moją pocztę e-mail! A ja myślałam, że ktoś się po prostu pomylił i nie czytałam żadnego listu. No bo nie czyta się cudzych korespondencji.- powiedziała z uśmiechem.
- A ja traciłem zmysły, kiedy nie odpowiadałaś mi na żadną wiadomość. Tak się bałem, że straciłem ten minimalny kontakt z tobą, kiedy wyjechałaś.- również się zaśmiał i odłożył laptopa na bok.
- Mógłbyś mi powiedzieć, co tak dokładnie się stało, że wyjechałam?- zapytała Paula i spojrzała na oczy bruneta, które od razu zrobiły się większe. Jego oddech znacznie się przyspieszył, jakby czegoś się bał. Bardzo. Musiał przygryźć dolną wargę, która zaczęła się trząść. Spuścił wzrok na swoje palce i zaczął się nimi bawić, jakby to miało w czymś pomóc, albo przyśpieszyć czas.
Nie miał pojęcia co powiedzieć. 
Prawdę? Na nią jest jeszcze trochę za wcześnie.
Kłamstwo? Nie. To jest jego przyjaciółka. Jego Paula.
Co z tego, że straciła pamięć?
Co z tego, że go nie pamięta?
Ale to okrutne okłamywać, jego przyjaciółkę. Jego anioła, który znowu pojawił się na jego ścieżce i który, ma taką nadzieję, zaprowadzi na główną drogę.
Był bardzo ciekawy, ile Bóg wylał łez, kiedy ona musiała opuszczać jego królestwo, żeby teraz, zmagać się z trudnym życiem jakie ją spotyka.
Nie rozumiał tylko jednego. Za co ona musiała zapłacić, żeby tak cierpieć? Przecież to straszne patrzeć, jak ta niezwykła osoba, jak ten anioł, musi borykać się z tyloma trudnościami! Dziwił się jeszcze, że ona w ogóle żyje. Może Paula ma 7 żyć, tak jak koty? Zaczął kręcić głową i karcić siebie w myślach. Jak on mógł porównać jego anioła z jakimś zwykłym kotem?! Ale jakby się tak głębiej zastanowić, to może i ma rację? Najpierw wpadła do studni, później miała jeden wypadek i leżała w śpiączce, dalej była oper...
- Liam? Wszystko w porządku?- zapytała przejęta Paula, która wyrwała Daddy’ego ze swoich rozmyśleń.
- Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłem się.
- Zadałam ci pytanie.- powiedziała poważnym tonem. Widziała, że ten temat był dla niego- jak i dla Zayna- trudnym do rozmowy. Ale chciała poznać prawdę. Chciała dowiedzieć się o przeszłości. Czy to aż za wiele?
- Więc...- zaczął mówić. Już otwierał usta, żeby dokończyć, kiedy usłyszeli ciche pukanie do drzwi. Liam głośno wypuścił powietrze i poczuł ulgę. Musiał jak najszybciej podziękować osobie, która chciała wejść do pokoju.
- Można?- usłyszeli zachrypnięty głos, a po chwili zza drzwi wyłoniła się burza loków. Bez odpowiedzi wszedł do pokoju i przymknął za sobą drzwi.- Nie chciałem przeszkadzać, ale pomyśleliśmy, że... Skoro Paula i Zayn wrócili i Niall ma dzisiaj urodziny, to może przydałaby się mini impreza tylko w naszym towarzystwie?- zapytał lekko zmieszany.
- Ale ty jesteś słodki, jak się rumienisz.- powiedziała Paula i zachichotała pod nosem. Liam wybuchnął głośnym śmiechem i zaczął kotłować się po całym łóżku. Harry patrzył na niego szeroko otwartymi oczami i po chwili również zaczął się śmiać.
- Powiedziałam coś nie tak?- zapytała przejęta brunetka patrząc jak dwójka chłopców nie mogli doprowadzić się do normalnego stanu. Zamiast dostać odpowiedź, tamci wybuchli jeszcze większym śmiechem. Zmarszczyła czoło i już miała coś powiedzieć, kiedy w jej głowie pojawił się pewien obraz.

- Hej Paula!
- Hej chłopaki, a co wy tu robicie?

- A tak po prostu. Zayn cały dzień miał ciebie, a my w ogóle.
- Jesteśmy zazdrośni
- Rozumiem, że mam was przytulić? No chodzicie. Już się nie gniewajcie. Obiecuję, że jutro jestem do waszej dyspozycji.
- Nie da rady. Juto jedziemy do studia.
- Czyli cały dzień spędzę sama? Może nareszcie się wyśpię...
- Chyba cię pogięło. Jedziesz z nami!


- Paula? Wszystko okej?- zapytał lekko przestraszony Harry. Spojrzał na dziewczynę a potem na Liama, który również szybko się uspokoił. Otworzyła oczy, mrugnęła kilka razy. Spojrzała na swoich gość i szeroko się uśmiechnęła.
- Przestańcie się pytać, czy wszystko okej, bo to się zaczyna robić denerwujące.- powiedziała i objęła swoimi ramionami Liama jak i Harrego.
- Grupowy misiek? Beze mnie?- usłyszeli cieniutki głos Louisa, który zaraz wskoczył na łóżko Pauli i swoim ciałem zgniótł wszystkich.
- Lou! Zabierz ten swój tyłek!- krzyczał Liam próbujący wydostać się od uścisku Tomlinsona.
- Zapomniałeś dodać seksowny tyłek.- podkreślił Louis i jeszcze mocniej objął swoich przyjaciół.
- Tommo to nie jest śmieszne. Twój łokieć wbija mi się w nerkę.- powiedział Harry i jednym ruchem oderwał od siebie bruneta.
- Ale wy jesteście śmieszni.- stwierdziła Paula, poprawiając swoje włosy.
- Daj, pomogę ci.- zaoferował się Louis. Przysunął się bliżej i zamiast ułożyć jej włosy, ten jeszcze bardziej zaczął je czochrać, a przy okazji gilgotać.
- Louis! Przestań!- krzyczała i nie mogła się powstrzymać od śmiechu. W końcu podniosła się z łóżka i poszła do garderoby. Otworzyła walizkę i wyjęła z niej kosmetyczkę. Wyciągnęła szczotkę do włosów i próbowała rozczesać kołtuny, które zrobił jej Louis.
- Jesteś niemożliwy.- powiedziała z uśmiechem kiedy znowu weszła do pokoju.- Zaraz, a tak w ogóle to gdzie jest Ori?- zapytała zdenerwowana.
- Pies? Rasa husky?- zapytał Lou.
- Tak. Gdzie ona jest?
- Alex się nią zajęła. Dała jej jeść i... a tak w ogóle to przez to wszystko zapomniałem powiedzieć że obiad stoi na stole.
- Louis! Zapomniałeś powiedzieć, że już jest jedzenie?!- krzyknął w jego stronę oburzony Liam.
- Tak jakoś wyszło...- powiedział i wzruszył ramionami.
Liam walną go jeszcze poduszką i wybiegł z pokoju. Paula patrzyła to na otwarte drzwi, to na chłopaków którzy głupio się uśmiechali.
- Możecie mi powiedzieć, ile czasu z wami mieszkałam?- zapytała i zmarszczyła czoło.
- Ponad 2 miesiące.- odpowiedział lokers.
- I ja, przez te 2 miesiące normalnie z wami żyłam i funkcjonowałam? I nie obyło się bez żadnych problemów z moją psychiką?- zadała kolejne pytanie.
- Wiesz kotku, to wymaga ogromnego poświęcenia. I nadal się zastanawiam dlaczego nie dostałaś za to medalu.- powiedział Lou i puścił jej oczko.
- I mówi to facet, który ma 22 lata, a zachowuje gorzej niż pięciolatek?- zapytał zdziwiony Harry.
- Zapomniałeś dodać, że ten facet ma nieziemski tyłek, o jakim możesz sobie tylko pomarzyć.- dodał Lou i słodko się uśmiechnął w jego stronę.
Paula wychyliła głowę, aby spojrzeć na pośladki Tomlinsona, a potem na swoje.
- Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że mam zgrabniejszą dupę od twojej.- powiedziała nadal patrząc się na tylną część swojego ciała.
Styles zaczął się głośno śmiać, a Lou otworzył szeroko usta. Po chwili je zamknął i rzucił w stronę dziewczyny gniewny wzrok.
- Pożałujesz tego...- syknął w jej stronę.
- Nie strasz jej, bo i tak jak zwykle ty oberwiesz.- powiedział Harry, nadal nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.
- Louis miałeś ich zawołać na obiad, a nie się bawić.- usłyszeli głos Lexi, który wychyliła się zza drzwi.
- Ona powiedziała, że ma seksowniejszy tyłek od mojego.- wyżalił się chłopak.
- To i tak nie zmienia postaci rzeczy, że nie wykonałeś mojej prośby.- powiedziała z uśmiechem.- A teraz wszyscy na dół, bo Niall zaraz wszystko zje.
Chłopcy wyszli z pokoju zostawiając same dziewczyny. Lexi uśmiechnęła się przyjaźnie do Pauli, która stała na środku pokoju nie wiedząc co zrobić.
- Mam nadzieję, że cię nie wymęczyli. Czasami potrafią nieźle dać w kość...- westchnęła.
- Nie było aż tak źle...- stwierdziła brunetka.- Ty jesteś dziewczyną Nialla?- zapytała po chwili.
- Tak, ale... nie przypominam sobie, żebym ci mówiła...- powiedziała z uśmiechem.
- Ale ja pamiętam. Tylko, że wtedy byliśmy chyba w kuchni, a nie w salonie.- powiedziała Paula.
- Zayn wspominał, że czasami masz przebłyski z przeszłości, ale nie spodziewałam się że tak szybko sobie coś przypomnisz.
- Szczerze mówiąc, to ja sama się tego nie spodziewałam. Wydaje mi się, że im więcej czasu przebywam w jakimś pomieszczeniu bądź rozmawiam z kimś, kto miał ogromne dla mnie znaczenie, wspomnienia same wpadają i jakoś nie chcą opuścić mojej głowy.
- W takim układzie przynajmniej wiem, co będziemy robić przez kilka najbliższych dni.- powiedziała Lexi i znowu się uśmiechnęła.- No dobrze, a teraz zostawię cię samą. Mam takie przeczucie, że jesteś trochę zmęczona.
- Aż tak widać?- zapytała zmarnowana Paula.
- Nie. Po prostu kobieca intuicja mi podpowiada. Już ci nie przeszkadzam.
W końcu została sama w pokoju. Położyła się na łóżku i spojrzała na sufit. Głośno westchnęła i podniosła swój seksowniejszy tyłek od Louisa i poszła do garderoby. Wyciągnęła świeże ubrania i poszła wziąć orzeźwiający prysznic. Zimna woda od razu rozluźniła spięte od kilku minut mięśnie. Dokładnie umyła swoje ciało i po 10 minutach wyszła okrywając się białym ręcznikiem. Założyła nowe ubrania i rozczesała włosy. Wyszła ze swojego pokoju po drodze zabierając jeszcze telefon i schowała go do kieszeni. Niepewnie skierowała się w stronę jadalni, z której dobiegały liczne rozmowy.
- O jesteś wreszcie!- krzyknęła uradowana Lexi.- Usiądź z nami, a ja już ci nakładam obiad.
- Dziękuję, ale nie jestem głodna. Nie chcę sprawiać problemów...- zaczęła się jąkać i spuściła głowę.
Jako pierwszy podniósł się Zayn i podszedł do brunetki. Objął ją ramieniem i pociągnął ją w stronę salonu, zostawiając w jadalni swoich zdezorientowanych przyjaciół.
- Zayn, to nie był najlepszy pomysł żebym tutaj została... Ja nie chcę być dla was ciężarem...- powiedziała szeptem.
- Ty słyszysz samą siebie? Ciężarem? Proszę cię, nie wygłupiaj się. Widzisz, jak wszyscy się ucieszyli, kiedy cię zobaczyli? Wiesz dlaczego? Bo wszyscy za tobą cholernie tęsknili. Każdy z nas. I nie umiem powiedzieć, kto najbardziej.
- Ale mam takie przeczucie, że...
- Nie uważasz, że twoje przeczucie ostatnio coś szwankuje?- przerwał jej Zayn i położył ręce na jej ramiona.- Powtórzę to ostatni raz. Nigdzie się nie wybierasz. Zostajesz tutaj. Z nami. Koniec. Kropka.- powiedział wyraźnie z naciskiem na każdy wyraz.- A teraz idziemy do jadalni i siadamy do stołu.
Paula głośno westchnęła. Wiedziała, że nie wygra z Malikiem. Zawsze musi postawić na swoim. Ale za to go lubiła. Był stanowczy. Opiekuńczy. Miły. Przys...
- Hej słuchajcie!- krzyknęła Lexi z telefonem w ręku.- Emily dzisiaj wraca z Danii.
- No to super! O której?- zapytał Niall zmywając swój brudny talerz.
- Około 17.00. Prosiła, żeby ktoś po nią przyjechał.
- Ja mogę.- od razu wyrwał się Louis. Wszyscy spojrzeli na niego z pytającym wzrokiem.- No co? Stęskniłem się za nią.- odpowiedział zmieszany i spuścił głowę, żeby schować swoje czerwone policzki.
- No nie wierzę!- krzyknęła Alex.- Louis Tomlinson się zaczerwienił!
- Nie pomagasz...- syknął w jej stronę.
- Kim jest Emily?- zapytała Paula.
Tym razem wzrok wszystkich przeszedł na dziewczynę. Zayn głośno westchnął, kiedy zobaczył współczucie w oczach przyjaciół. Będą musieli się przyzwyczaić do tego, że ona nic nie pamięta. Chociaż stała tu. Jest z nimi pod jednym dachem. Ciałem. Po części i duchem. Ale wszystko to co się wydarzyło, to co miało jaki kolwiek sens w życiu brunetki, teraz nie miało najmniejszego znaczenia. Z jednej strony nie był tym usatysfakcjonowany, że ona go nie pamięta. Że kiedy go spotkała kilka dni temu, nie poznała go. Chociaż z drugiej strony, nie musiał przechodzić przez tortury. Przecież to przez niego ona wyjechała. Zapomnieć. Takie proste słowo. Gdyby część jego mózgu potrafiła od tak, po prostu wymazać informację bez śladu. Tak jak zapomniał o drobiazgach: wysłaniu życzeń, oddaniu książki do biblioteki, kupieniu pasty do zębów podczas zakupów w supermarkecie. Z wielkimi wydarzeniami nie jest już jednak tak łatwo. Wyryły się w pamięci na zawsze. Żyją w tkankach mózgu, pod skórą, we krwi. Zwi­nięte w kłębek, drzemią w nie świadomości, do czasu, aż coś je zbudzi. Ni stąd ni zowąd wspomnienia ożywają, wypełniając głowę obrazami przeszłości.
- Emily jest naszą przyjaciółką. A do tego naszą stylistką.- wyjaśnił Niall.
Po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka telefonu Zayna. Wygrzebał komórkę z kieszeni i spojrzał na ekran. Uśmiechnął się szeroko i odebrał połączenie.
- Cześć Alice. Coś się stało?
- Miałam dzwonić, kiedy będę wyjeżdżać.
- Powiedziałaś, że będziesz za 4 dni...
- Ale plany się zmieniły i będę jutro. Mam nadzieję, że to ci nie przeszkadza?
- Jasne że nie! To nawet lepiej. Zadzwoń jeszcze do mnie, jak będziesz wiedzieć o której będziesz, to przyjadę po ciebie.
- Okej. To do jutra.
- Pa.
- Alice?- zapytała Paula, kiedy Zayn zakończył rozmowę.
- Tak. Przyjedzie jutro.- powiedział z uśmiechem.
- To ta wasza przyjaciółka, tak?- zapytała Lexi i zwróciła się do Nialla.
- Tak, ta o której ci mówiłem.- potwierdził Horan.
- Z chęcią ją poznam.- powiedziała z uśmiechem.
- Słuchajcie, a może pójdziemy na spacer? Tak wszyscy razem?- zaproponował Harry.
- Dobry pomysł.- uśmiechnęła się Alex i usiadła loczkowi na kolanach.
- No to co? Ubieramy się i wychodzimy!- krzyknął Liam.
- Mam nadzieję, że się nie pogniewacie jeżeli nie pójdę z wami.- powiedziała cicho Paula.- Wiecie, kilka godzin jazdy trochę dało się we znaki.
- Rozumiem cię doskonale. Trochę szkoda, ale przecież musisz trochę odpocząć.- powiedziała Lexi i objęła brunetkę ramieniem.
- Ja również zostanę.- odezwał się Zayn i spojrzał na Paulę- Nie będziesz sama, a po drugie to też jestem trochę zmęczony.
- No dobra... w  takim układzie my się zbieramy.- powiedział Louis i jako pierwszy podniósł się z siedzenia. Za jego śladem dołączyła reszta domowników, którzy zaczęli się ciepło ubierać.
- Zayn, mogłabym cię prosić na chwilę?- zapytała Lexi.
Chłopak skinął głową i poszli do salonu. Dziewczyna usiadła na kanapie i poklepała miejsce koło siebie, które zaraz zajął Malik.
- O co chodzi?- zapytał.
- Ona wie?- zadała od razu pytanie.
- O czym?
- O Arii. Powiedziałeś jej?
- Pytasz mnie, czy powiedziałem jej dlaczego wyjechała? Dlaczego została poszkodowana w wypadku?- zapytał lekko zdenerwowany chłopak.
- Wiesz wolałam się upewnić. A o was?- zadała kolejne pytanie.
Zayn głośno westchnął. I to był ten temat, którego najchętniej omijał szerokim łukiem. Poczucie winy, od razu opanowało jego ciało jak i umysł.
- Nie...- szepnął.- Nic nie wie. Nic nie pamięta.
- Ale widziałam, że nadal nosi wisiorek. Złote serduszko z literami Z i P.
- Taaa... Powiedziała mi, że nie ściągnie go dopóki nie dowie się kto jej ten wisiorek podarował.
- A widziała twój tatuaż?- zapytała i podwinęła rękaw bluzy Zayna.
- Też nie.
- A kiedy zamierzałeś jej powiedzieć.
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Boję się. Boję się, że jeżeli dowie się prawdy nie będzie chciała mnie znać. Nie będzie chciała mnie widzieć, przez co zrobiłem.
- Ale Zayn! To nie była twoja wina, że Aria nie umiała sobie poradzić z odrzuceniem!- powiedziała oburzona.
- Obydwoje doskonale wiemy, że to była tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym pohamował swoje uczucia i nie angażował się za bardzo w naszą znajomość, to wtedy...
- Uważasz, że wtedy nie zakochałbyś się w Paulinie?- przerwała mu.
- Tak, tak właśnie myślę.
- Żałujesz? Żałujesz tego, że obdarowałeś ją tym uczuciem?
- Że obdarowałem ją miłością do siebie, a ona to odwzajemniła?
- Czy żałujesz?- powtórzyła.
- Nie. Nigdy nie będę tego żałował.
- A czy żałujesz że ją spotkałeś?
- Lexi idziemy!- usłyszeli za sobą głos Nialla.
Dziewczyna nawet nie ruszyła się z miejsca. Nadal siedziała na kanapie i patrzyła w brązowe tęczówki Zayna.
- Żałujesz?- zapytała już bardziej poważnie.
- Nie...- szepnął.
Odetchnęła ulgą i uśmiechnęła się ciepło do chłopaka. Podniosła się z kanapy i poklepała go po ramieniu.
- Będzie dobrze. Innej opcji nie przewiduję.- powiedziała z uśmiechem i wyszła z salonu.
Poszła do przedpokoju, w którym tłoczyli się przyjaciele ubierając zimowe kurtki i zakładając ciepłe rękawiczki.
- Paula, możemy zabrać Ori?- zapytała Alex.
- Nie mam nic przeciwko temu.- odpowiedziała z uśmiechem i podała jej smycz.
- Będziemy za godzinę.- poinformował ją Liam i pomachał na pożegnanie.
Kiedy wszyscy wyszli, w domu zapanowała głucha cisza. Słychać było tylko oddechy dziewczyny, która nie mogła uwierzyć w to co się wokół niej dzieje. Przewidywała różne scenariusze związane ze spotkaniem swojego brata i jego znajomych. Ale takiego biegu wydarzeń nie spodziewała się.
- To co robimy?- usłyszała za sobą głos Malika. Gwałtownie się odwróciła i spojrzała na mulata opierającego się o futrynę drzwi.
- Podobno jesteś zmęczony.- powiedziała z sarkazmem i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- To nie znaczy, że mam iść do łóżka i stracić kilka godzin, które można przeznaczyć na coś innego.- odpowiedział z uśmiechem.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami, przez co Zayn parsknął śmiechem.
- Chodź ze mną. Mam pewien pomysł.- powiedział i wziął Paulę za rękę. Poszli na drugie piętro i weszli w pierwsze drzwi na lewo.
- Witam w pokoju muzycznym- powiedział dostojnym głosem Malik.
Paula zamrugała kilka razy powiekami i zaczęła wszystko dokładnie oglądać.
- Ja już tu byłam. Co nie?- zapytała z uśmiechem.
- Żeby to raz.- odpowiedział i również szeroko się uśmiechnął.
- No to już wiemy co będziemy robić przez kilka najbliższych godzin.- powiedziała i usiadła do pianina, z którego od razu wydobyła delikatne dźwięki, dochodzące z jej serca, a nie rozumu.




poniedziałek, 25 listopada 2013

Druga część Imaginu o Harym. 2/2

Czułam się wspaniale. Jakby... Sama nie wiem. Nowonarodzona? Tak. To chyba jest w miarę trafne określenie. Po pocałunku z Lokatym stało się tak, że popatrzyliśmy się na siebie i... Tyle. Nic ciekawego, ale dziwnego. Dzisaj wtorek. Boję się tego co dzisiaj będzie. Nie wiem co się wydarzy, ale mam takie przeczucie, że to nie będzie normalny dzień. Szkoła. Nie lubię tego budynu. Na samą myśl o mojej wczorajszej kłótni (że tak to nazwę), z Tomem, aż łzy nabierały mi się do  oczu. Pewnie teraz się zastanawiasz 'czemu?', prawda? No to już wyjaśniam... W szkole jak wiadomo nikt się nie interesuje moim życiem, z czego się bardzo cieszę, więc jak już pewnie się domyślasz (albo i nie) to tylko nieliczne osoby takie jak Tom (który był kiedyś moim przyjacielem) wiedziały o tym. Teraz wiem, że wszyscy na mój widok zaczną coś sobie o mnie szeptać. Szczerze powiem tak. Nie przeszkadza mi to aż tak, ale po prostu miło by było nie być głównym tematem plotek. Głęboki wdech i do przodu. Podtrzymując ręką torbę, wiszącą na moim ramieniu weszłam do 'centrum' naszej szkoły. Oczywiście moje wszystkie przypuszczenia spełniły się. Szkoda, że tak marzenia się nie spełniają jak te złe scenariusze. Ruszyłam pod salę numer 6 gdzie miałam historię. Polubiłam w tym roku ten przedmiot. Wcześniej jakoś... nie nawidziłam tego przedmiotu. W tym roku zaś przyszedł nowy nauczyciel. Bardzo go lubię i nie tylko ja. Zaczęłam chodzić na jego kółko i od tej pory rozumiem ten przedmiot. Moje rozmyślania przerwał odgłos oznajmiający, że lekcje się rozpoczęły. Jak mam w zwyczaju ruszyłam na koniec klasy do ławki pod oknem. Nauczyciel przywitał się z klasą i rozpoczął zajęcia. Ja oczywiście słuchałam uważnie. Miałam jednak dziwne wrażenie, że ktoś się na mnie cały czas patrzy. I oczywiście co?! Miałam rację. Rozejrzałam się po klasie i ujrzałam Zielonookiego chłopaka wpatrującego się w moją osobę. Gdy zoriętował się, że ja również na niego spoglądnęłam zaśmiał się po nosem i odwrócił wzrok. Wróciałm do mojego wcześniejszego zajęcia. Na ostatnie 15 minut lekcji nauczyciel powiedział, że mamy w parach zrobić jakieś zadanie z podręcznika. Historyk zaproponował, aby chłopaki wybierali z kim chcą pracować. Po tych słowach poprosił Harrego, aby rozpoczął. Wianuszek dziewczyn z klasy oczywiście zaczęło robić maślane oczy w stronę Loczka. Ja zaśmiałam się na ten widok. Chłopak ma niezłe tak zwane branie. Wstał i odszedł od ławki. Ja odwróciłam wzrok w stronę książki i zaczęłam robić zadanie sama. Od kiedy przyszedł nowy uczeń mamy nie przystą klasę. Więc jak znowu przypuszczam będę sama, zacznę już sobie robić te polecenie i skończę wcześniej. Jednak po chwili... usłyszałam odsuwane krzesło. Nie zwróciłam na to uwagi jednak byłam zapatrzona w kawałek papieru na którym notowałam. 
-Yhyym. Wiedzę, że już niestety zaczęłaś robić to sama, a myślałem, że mamy to robić w parach. - usłyszałam zachrypnięty, męski głos dochodzący od osoby która najwidoczniej zajęła miejsce koło mnie. Podniosłam głowę i ujrzałam Stylesa. Mój wyraz twarzy musiał być zabawny, bo chłopak cicho zachichotał. 
-Emm... Przepraszam. Masz... - przesunęłam notatkę którą już zdążyłam zapisać - może być? - przeczytał i pokiwał głową , ukazując szerg zębów znaczących jego wielki uśmiech. Natychmiastowo na jego policzkach pojawiły się dwa wgłebienia, a jego oczy zabłyszczały. Wyglądał trochę jak małe dziecko. Na te porównanie mi rówież zachciało się uśmiechnąć, ale się jednak powstrzymałam. 
- Stworzyłaś już połowę, więc ja zrobię drugą. - stwierdził tylko i zabrał się do pisania. Miał dość staranne pismo, patrząc na moje nie zbyt ładne które znajdowało się wyżej, aż mi się zrobiło głupio. Jak Hazza się produkował ja przyjrzałam się trochę jego wyglądowi. Był urany dość normalnie, ale inaczej niż cała reszta. Jego styl był badziej zbliżony do mojego. Ciemne spodnie, białą koszulkę z czarnym trójkątem (), na rękach skórzane rzemyki, buty, a na krześle miał czarną bluzę. Ja miałam bardzo podobną bluzkę na sobie, ciemne spodnie buty a'la glany, rzemyki takie jak mój sąsiad. Reszta klasy jednak chodziła wiecie.. Bejsbolówki, jeansy, dziewczyny prawie zawsze spódniczki albo sukienki. Odwróciłam swój wzrok na kartkę posiadaną przez Harrego. Chłopak już skończył. 
- Proszę teraz jak chcesz to możesz przeczytać - skierował słowa do mnie.
- Nie dzięki. Ufam, że dobrze napisałeś. - Odpowiedziałam szybko. Nauczyciel spostrzegł po chwili, że skończyliśmy, po czym podszedł i wziął świstek z zadaniem. Czekałam aż Harry powróci na swoje wcześniejsze miejsce. Wszyscy tak robią. No dobra.. Od dzisiaj już nie wszyscy... - Czemu tu dalej siedzisz? - zdziwiło go trochę moje pytanie.
- A nie mogę? Przepraszam... Ale wiesz. Chciałem pogadać o wczorajszym. Co to było? - zmienił temat co nie bardzo mi się podobało, ale na końcu jednak ściszył głos. Teraz zdziwienie można było zauważyć na mojej twarzy. 
- Yyy. Nie wiem. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Emm. Naprawde ja moge o tym zapomnieć. Obiecuję ci, że nikt się nie dowie... Obiecuje. 
- Kate. Nie chce żebyś... zpominała. Chyba, że chcesz zapomnieć, ale dla mnie to było wyjątkowe. Nie wiem czemu, ale ty dalej myślisz, że ja jestem taki jak reszta tej klasy. Nie myle się, prawda? - nie musiałam odpowiadać. Spuściłam tylko głowę i zajęłam się moimi rękami - no właśnie. Jednak wiedz, że jest inaczej... -złapał mnie za rękę. Poczułam taki jakby dreszcz i ściśnięcie na brzuchu, ale takie przyjemne. - znam cię mżna powiedzieć kilka godzin, a czuję jakbym znał od małego - zaśmialiśmy się oboje. Przerwał nam jednak dźwięk dzwonka. Wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy i wyruszyli na korytarz. Ja i Harry zrobiliśmy to samo. Ja wyszłam z klasy żegnając się z nauczycielem. Szybko zmieniłam swój kierunek w stronę wyjścia. Dzisiaj już sobie odpuszczę. Siadłam sobie chwilę na murku przzypatrując się uczniom siedzącym na dworze. Po chwili usłyszałam znajomy głos koło ucha. Harry. 
- Uciekłaś mi.
- Ja nigdzie nie uciekłam. 
- Niech ci bedzie. A teraz? Czy ty się gdzieś wybierasz młoda damo? - zapytał ze szerokim uśmiechem. Ja również się uśmiechnęłam. Co się ze mną dzieje? Przy nim zaczęłam się uśmiechać, rozmaiwać...
- Być może. Więcej nie zdradzę.
- Aha. Czyli jednak, ale niesty, albo i stety będę ci towarzyszył. Czy ci się to podoba czy nie.
- O... a może jednak nie będzie pan mi w niczym towarzyszył. Wolę samotnie spacerować. Ciesz się. Już wiesz co będę robić. - śmialiśmy się z naszych sarkazmów. Od dawno z nikim tak nie rozmawiałam.
- No to zmienisz nawyki samotnika, słonko. A ja dobroczyńca ci w tym pomogę. - nie miałam siły już z nim dyskutować. Zeskoczyłam z murku i ruszyłam w stronę mojego domu który znajdował się niedaleko.
-No to idziesz czy nie? - odwróciłam się w stronę Loczka który dalej siedział. Od razu zeskoczył i podbiegł do mnie.
- Gdzie idziemy? - zpaytał dalej się szczerząc tak jak i ja.
- Idziemy do mnie... - jak to zabrzmiałoo.
- Mmmm. No to nieźle się zapowiada. - zamruczał mi do ucha. Nie powiem było to dość miłe. Przechodząc koło parku wpadłam na pomysł. Wziełam trochę śniegu z pobliskiej zaspy i rzuciłam w mojego towarzysza. Tak rozpętałam się mała wojna na śnieżki. Biegaliśmy ze śnieżkami w rękach dopuki ja nie potknęłam się o własne nogi i spadłam plecami na zaspę. Harry biegł w moją stronę i gdy zobaczył tą zaspę chciał zwolnić, ale lód mu na to nie pozwolił i wpadł na mnie, ale dalej w ręce miał śnieżkę. 
- Albo się poddajesz, albo będziesz miała styczność z tą śnieżką - głową wskazał na śnieżkę w jego ręku.
- Okej. Poddaję się... 
- Ja w nagrodę chcę... Dwa buziaki. - uśmiechnął się łobuzersko. Na co ja przekręciłam oczami.
- Jedynie to mogę w policzek. Starczy. 
- Zgoda. No to proszę tu.. - i wskazał na policzek. Dałam mu buziaka, po czym odwrócił się do mnie drugim policzkiem i kiedy miałam zamiar dać mu całusa odwrócił głowę, jednak ja się szybko zatrzymałam. Pomiędzy nami zostały bardzo mała odległość, prawie stykaliśmy się wargami.
- Miało być w policzek, a ty łamiesz zasady. Wiesz, że tak nie wolno?
- A tam nie wolno... - otworzyłam usta żeby coś mu odpowiedzieć, ale jak się pewnie spodziewałeś... Doszło do pocałunku. Nie wierzę jednak, że pocałunki mogą się tak od siebie różnić. Namiętnie się całowaliśmy, a ja próbowałam jak najlepiej oddać pocałunek. Złapałam Harrego za kark lekko go przybliżając go mnie, a on złapał mnie w biodrach i przyciągnął do siebie. Brakowało nam już powoli powietrza, ale nie przerywaliśmy. To było zbyt piękne. Bałam się, że zaraz się obudzę z tego snu. Jednak nic nie trwa wiecznie. Oderwaliśmy się od siebie zwalniając uściski. Wstaliśmy i otrzepaliśmy się ze śniegu. Kiwnęłam głową żebyśmy już ruszali do mojego domu. Szliśmy nic nie mówią. W połowie tego krótkiego dystansu Loczek złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytająco po czym się zarumieniłam. Doszliśmy do mojego pustego domu. Nie był on duży. Gdybym mieszkała w moim poprzednim domu źle bym się czuła. Był za duży jak dla mnie, na jedną osobę. Wpuściłam chłopaka do wnętrza i zaczęliśmy rozbierać ubranie nawierzchnie. 
-Chcesz herbaty? - zpytałam się postawiając czajnik z wodą na gazie. Poczułam jednak jak ręce obejmują mnie w pasie i łaskotanie na szyji. - Hazza co ty robisz? 
- Hazza? Ładnie...
- Przepraszaam. - powiedziałam speszona. Widocznie tylko ja tak go nazwałam. Aż mi się głupio zrobiło.
- Mi się akurat podobało jak tak do mnie powiedziałaś... - przycisnął mnie bardziej do siebie mrucząc mi fantazyjnie do ucha. Odwróciłam się do niego przodem i krótko pocałowałam.
- Zostaniesz moją dziewczyną? Wiem, może to za szybko, ale ja wiem, że cię kocham....
- Tak - powiedziałam cicho przerywając mu. Znam go dzień, może dwa, a wiem, że jest dla mnie wszystkim. Po chwili mój chłopak się otrząsnął i podszedł do mnie przytulając do siebie.
- No to jesteś dziewczyną Stylesa... Kocham cię, wiesz? - powiedział trzymając mnie w talii 
- Teraz już wiem. A wiesz, że ja chyba ciebie bardziej? - popatrzałam mu w oczy w których zabłysnęły iskierki. Pocałował mnie.
- Czekaj, czekaj. Jakie chyba? - zaśmiałam się. Zaczepiłam palcem o jego nos na co on go zmarszczył. Teraz na prawdę wyglądał jak małe dziecko. Zaczęłam się śmiać w niebogłosy. Mój głos roznosił się po całym domu. Po chwili uspokojiłam się przy małej pomocy Loczka.
- Ty dzisiaj zostajesz u mnie na noc. Nie masz już nic do powiedzenia. - położyłam rękę na jego torsie. Na moje słowa Hazza uśmiechnął się dość seksownie. Złapał mnie za tyłek i podniósł, ja złapałam jego szyję i ruszyliśmy do mojej sypialni bładąc chwilę. Jednak nie przerwaliśmy pocałunku który nie wiadomo kiedy się zaczął. Oczywiście wiecie co się potem stało... 
- Człowieku... My się znamy dopiero dwa dni... nie za szybko to się tak toczy... chociaż powiem ci szczerze, że podoba mi się to. - powiedziałam do mojego chłopaka leżąc koło niego w moim łóżku. 
- Ja ci powiem kochanie, że mi się to bardziej podoba. To jest spełnienie mojich marzeń. Ty. Ty jesteś moim marzeniem, a teraz nawet już życiem, słońcem, światem. Jesteś moja. Nikomu cię nie oddam. Znam cię dwa dni i co? Kocham cię. Wiem to. Jestem tego pewny bardziej niż ci się wydaje. Obiecuję ci, że będę z tobą do końca życia i wiem, że ty też mnie nie opuścisz. Nie pozwolę ci nigdy odejść. Będę robił wszystko abyś była szczęśliwa. - łzy naprały mi się do oczu. To było wspaniałe. Nikt mi czegoś takiego w życiu nie powiedział.
- Ty jesteś moim szczęściem. Powiem ci tak całkowicie szczerze... Ja się nigdzie nie wybieram, bo chyba się zakochałam i to tak poważnie... -  Pocałowałam Lokatego i położyliśmy się spać. 
Opudziłam się. Czyli to jednak sen. Szkoda. Ale powiem, że był to najpiękniejszy sen w moim życiu. Trzeba iść do szkoły... Weszłam do klasy. Nauczyciel rozpoczął.
- Od dzisiaj macie nowego ucznia. Przywitajcie go ciepło. - mnie zamurowało gdy zobaczyłam TEGO chłopaka...
_____________________________________________________________
WITAAM! Oto ta druga część imaginu. Wiem... Pospolity. Ale nie umiem zaskoczyć. Przykro mi z tego powodu. Przepraszam za błędy. Miłego dnia?
Kate. Xxx.
PS.Jakby ktoś nie zrozumiał to ta druga czcionka znaczy, że to już jest jawa. Jak dalej nie rozumiesz pytaj w komentarzach ;D

Niall- cz. XXIII

*włącz*
- To już wszystko? Na pewno niczego nie zapomniałaś?- zapytał Zayn otwierając drzwi od wejścia dla pasażerów, które od razu zajęła Ori.
- Na pewno.
- Możemy jechać?- zadał kolejne pytanie.
- Chyba tak...- szepnęła Paula.
- Chyba, czy a pewno?
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i głośno westchnęła. Skinęła głową, jako potwierdzenie i wsiadła do pojazdu.
Zayn również westchnął i uczynił to samo co brunetka. Od wczorajszej rozmowy między nimi powstała pewna bariera, której nie mógł pokonać. Wiedział, że jeżeli Paula będzie chciała, to sama się do niego zbliży. On nie będzie naciskał.
Nosił przeszłość w sobie, ciągnął ją za sobą na grubym, niezniszczalnym łańcuchu bez względu na to, jak daleko w przyszłość patrzy. Przez długi czas może ją ignorować, ale nie może od niej uciec.
Był jeszcze zbyt młody, aby wiedzieć, że pamięć serca unicestwia złe wspom­nienia, wyolbrzymiając dobre i że dzięki temu mechanizmowi udaje nam się zno­sić ciężar przeszłości.
- Nad czym myślisz?- zapytała go.
- Niepokoi mnie, że to samo możemy widzieć inaczej. Że każdy ma w oczach jakiś filtr i ten filtr powoduje, iż widzi się zupełnie inne rzeczy, patrząc na to samo.- odpowiedział jej patrząc się na przednią szybę. Po chwili przekręcił kluczyki w stacyjce i odpalił silnik.
- Bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. Bywają takie rozmowy, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. Nie możemy ich prze­widzieć. Nie możemy się na nie przygotować. Czyhają gdzieś, zapisane w łańcuchu pozornych przypadków, nieuchronne jak świt po ciemności.- odpowiedziała ze spokojem.
Na samym początku Zayn nie mógł zrozumieć tego co powiedziała. Zaczął się zastanawiać, czy nie lepiej sobie odpuścić. Czy nie byłoby łatwiej, jakby on również zapomniał. O tym co było. Co zrobił.
Nie jest wyjątkowy, co do tego nie miał wątpliwości. Jest zwyczajnym człowiekiem o zwyczajnych myślach i wiódł zwyczajne życie. Nikt nie postawi pomnika ku jego czci, a jego imię szybko pójdzie w zapomnienie, lecz kochał - całym sercem i duszą - a to jego zdaniem wystarczająco dużo.
- Ile będziemy jechać?- zapytała Paula.
- Jeżeli o 05.00 rano nie będzie ruchu to około 4, 5 godzin.
- Obudzisz mnie jak będziemy się zbliżać do Londynu?
- Jasne.
Dziewczyna ułożyła się wygodnie na fotelu i zamknęła oczy. Zayn zaśmiał się pod nosem z tej sytuacji. Niedawno mówiła, że za późno wyjeżdżają, a teraz sama śpi. Sam by się położył. Wczoraj długo minęło czasu, zanim usnął. Cały czas miał w głowie zdania wypowiedziane przez brunetkę. Miał tylko nadzieję, że sobie wszystko przypomni. Że przypomni sobie ile dla niego znaczyła. I znaczy. Wciąż nie może się przyzwyczaić, że kilka miesięcy temu mógł w każdej chwili do niej podejść i ją pocałować, a teraz to nawet boi się ją objąć ramieniem. Nie mieściło mu się to wszystko w głowie. To było zbyt wiele dla niego i jego psychiki.
Jechali już 3 godziny. Zayn musiał się zatrzymać na stacji benzynowej i zatankować. Wyłączył silnik i wyszedł z samochodu. Pomimo zimna i otaczającego go białego puchu założył ciemne okulary. W razie co- powiedział sobie w głowie.
Kiedy napełnił bak benzyną, poszedł do kasy. Wchodząc do środka od razu poczuł zapach gorącej kawy i hot dogów.
- Coś podać?- zapytała niska kobieta, kiedy Zayn zapłacił za tankowanie.
- Poproszę dwa cappuccino, jedną wodę mineralną i 3 hot- dogi na wynos.
- Już podaję.
Zayn odszedł kawałek dalej i zaraz dostał papierową reklamówkę ze swoim zamówieniem. Wyszedł na zewnątrz i wsiadł do samochodu. Niechcący za głośno trzasnął drzwiami przez co obudził Paule.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić...- zaczął mamrotać pod nosem.
- Nic się nie stało. Gdzie byłeś?- zapytała zaspanym głosem.
- Musiałem zapłacić za benzynę. No i przy okazji kupiłem coś do przegryzienia.
- Ty to wiesz, kiedy mój żołądek zaczyna grać marsza.- powiedziała z uśmiechem i przeciągnęła się na krześle.
- Potrzymaj to przez chwilę, a ja wyjadę gdzieś na bok.- odparł Zayn i podał jej papierową torebkę.
- A co tak w ogóle kupiłeś?- zapytała dziewczyna otwierając paczkę. Do jej nosa od razu doszedł zapach świeżej kawy i ciepłych parówek.- Mm... Jesteś Bogiem.- powiedziała i znowu się uśmiechnęła.
Zayn zaczął się śmiać, a do niego zaraz doszła Paula. W końcu chłopak zaparkował samochód za stacją benzynową i mogli zjeść nietypowe śniadanie.
- Ile jeszcze drogi?- zapytała brunetka.
- Z jakieś 2, 3 godziny. Wyspałaś się chociaż?
- Nawet bardzo. Te twoje siedzenia są bardzo wygodne.- powiedziała i znowu parsknęła śmiechem.- Zayn?
- Tak?
- Gniewasz się na mnie?
- Za co?
- Za wczoraj... Nie wiem co się stało. To samo po prostu wypłynęło...- powiedziała ze smutkiem w głosie i spuściła głowę w dół.
- Ej, spójrz na mnie.- nakazał i złapał ją za ręce.- Nie ważne co się stanie, co mi powiesz i co mi zrobisz ja dotrzymam mojej obietnicy. Pomogę ci. Wiem, że może być ci źle, ale mi też nie jest wygodnie w tej sytuacji. Może ty tego nie pamiętasz, ale ty mi pomogłaś. Pomogłaś mi otworzyć oczy na ten świat. Teraz ja pomogę tobie. Pomogę ci otworzyć oczy na przeszłość.- mówił poważnym tonem i patrzył się jej w tęczówki, które zaraz napełniły się łzami.- Będzie dobrze. Tylko proszę cię, nie płacz. Wolę cię, jak jesteś uśmiechnięta.
Paula podniosła kąciki ust i pociągnęła nosem. Chłopak otarł jej łzy i przytulił ją do siebie.
- Dziękuję.- szepnęła i pocałowała Zayna w policzek.
- Jedziemy?- zapytał odsuwając się kawałek.
Dziewczyna skinęła głową i usiadła wygodnie w fotelu. Zayn wyrzucił śmieci i już wyjechał na zatłoczone ulice.
- Nudzi mi się...- odrzekła Paula i pogłośniła radio.
- Zagrajmy w jaka to piosenka.- zaproponował Malik.
- A jak to się gra?
- Musisz podać tytuł i wykonawcę piosenki, która leci w radio.
- Okej to zacznij. Co teraz leci?- zapytała i jeszcze bardziej pogłośniła muzykę.
- Hm, to jest Pink. A tytuł... Try. Właśnie się kończy.
- Dobra, teraz ja.- Paula poczekała przez chwilę, aż skończą się reklamy, aż w końcu usłyszała piosenkę. Pierwsze dźwięki wydawały się bardzo znajome. Tak samo słowa. Znała je.
- Więc? Co to za piosenka?- zapytał Zayn. Doskonale wiedział, że Paula na 100% musiała sobie coś przypomnieć.
Nie było innej opcji.
And I hate how much I love you boy. I can't stand how much I need you. And I hate how much I love you boy. But I just can't let you go. And I hate that I love you so.- zaśpiewała refren i odwróciła się w stronę chłopaka.-
Rihanna i Ne-yo, Hate that I love you.- powiedziała z uśmiechem.
- Brawo. A skąd znasz tekst?
- Ja... ja chyba to śpiewałam. Z kimś. To na pewno.
- A z kim?- zadawał kolejne pytania.
- To może ty mi to powiesz? Ty to robisz specjalnie!- krzyknęła brunetka z uśmiechem.
- Ja tylko prowadzę samochód i nic po za tym.- powiedział prawie się śmiejąc.- Więc?
- Czy któryś z twoich znajomych ma blond, krótkie włosy?- zapytała patrząc się na przednią szybę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Blond, krótkie włosy powiadasz? Hm, chyba Niall...
- A więc śpiewałam z Niallem. No dobra a teraz ty.
- Adele Some like you.- odpowiedział od razu.
- Dobry jesteś. Ale założę się, że tak wysoko to nie zaśpiewasz.
- Ja może nie, ale ty pewnie tak.
- Nie będę się poniżać.- powiedziała i zmarszczyła czoło.
- Ty?! No proszę cię! Ty nigdy się nie poniżyłaś jak śpiewałaś. Powtarzam, nigdy.
Paula wzruszyła ramionami i odwróciła głowę w stronę okna. W między czasie rozmawiali na temat piosenki, które leciały w radio głośno przy tym śpiewając i wygłupiając się. I chociaż Zayn był szczęśliwy przez te kilka minut, wciąż ciągnął się za nim smutek. To okropne uczucie bycie zapomnianym przez kogoś kogo nigdy nie będziesz w stanie zapomnieć. Tyle marzeń pogrzebanych, zatopionych w rzece wspomnień, ociekających żalem i smutkiem zapomnianych.
A ona? Nie wiedziała już co ma robić. Płakać, czy się śmiać? Mimo czasu, którego już sporo minęło i nadal nieubłaganie mija, pewne sytuacje potrafią nieustannie gnębić. Wystarczy milisekunda wspomnienia i pojawiają się emocje tak żywe, tak głębokie, aż boli fizycznie. Aż trudno uwierzyć, bo przecież to nie było wczoraj. W ciągu jednego wspomnienia wydaje się, jakby cały ten czas, wszystkie lata były jednym tym samym Wczoraj, które nie chce stać się za­pomniane mimo upływu godzin.
- Wjeżdżamy do Londynu.- powiedział Zayn.
- Już?- zapytała przejęta.
- Za pół godziny będziemy na miejscu.- powiedział z uśmiechem.
Paula wyjrzała przez okno. Stare kamienice okryte białym puchem, wiele samochodów mknących przez ulice, które i tak były już zatłoczone. Co jakiś czas było widać charakterystyczne czerwone budki telefoniczne. Niby zwykłe miasto, ale jednak zrobiło wrażenie.
W końcu dojechali pod dużą willę. Na podjeździe stało już srebrne volvo.
- Niall wrócił.- powiedział Zayn.
- A gdzie był?- zapytała dziewczyna.
- Musiał wyjechać do Niemiec. Nie wiem w jakiej sprawie, ale... O cholera.
- Co się stało?
- Na śmierć zapomniałem!- krzyknął Zayn i walną pięścią w kierownicę, tak że nawet Ori się podniosła ze swojego posłania.
- Zayn! O czym zapomniałeś?
- Niall. On ma dzisiaj urodziny...- powiedział zmarnowany.
- No to chodźmy gdzieś do sklepu i coś kupimy...
- I tak wiem, że chcesz jak najszybciej go zobaczyć. Chodźmy już.
- Boję się.
- Czego?
- Jego reakcji. I twoich przyjaciół.
- To są również twoi przyjaciele. Nie zapomnij o tym. Idziemy?
Skinęła głową. Zayn głośno westchnął i jako pierwszy wyszedł z samochodu. Obszedł pojazd dookoła i otworzył drzwi Pauli. Niepewnie wyszła z samochodu, wkładając swoją czapkę na zmarznięte uszy. Odruchowo złapała rękę Zayna i mocno ścisnęła.
- Będzie dobrze.- szepnął jej na ucho. Otworzył jeszcze drzwi od miejsc dla pasażera, z których od razu wyskoczyła Ori. Wszyscy troje udali się do domu. Malik ostatni raz spojrzał na brunetkę i otworzył drzwi.
Przeszli niepewnie przez hol i poszli do salonu, z którego było słychać liczne rozmowy. Paula bacznie przyglądała się każdemu miejscu. Już tu była. Ona to wiedziała. Każdy mebel, każde zdjęcie budziło chodź jedno głuche wspomnienie. Spojrzała na swojego psa i potargała mu sierść, aby dodać jej otuchy, którą sama teraz potrzebuje.
Weszli do pomieszczenia, gdzie przebywała czwórka chłopaków i dwie dziewczyny, którzy nawet nie spostrzegli ich obecności, gdyż byli pochłonięci rozmową. Zayn aby zwrócić uwagę, chrząknął dwa razy, przez co oczy wszystkich były zwrócone na ich dwójkę.
Stanęli jak wryci. Niezdolni do wykonania jakiego kolwiek ruchu. Czy to był sen? Czy to rzeczywistość? Czy to ona? Czy to...
- Paula?- pierwsza zapytała dziewczyna o brązowych włosach. Podeszła o krok bliżej, aby się upewnić, że to co widzi, widzą też inni.
- Hej wszystkim.- przywitał się Zayn i blado się uśmiechnął.
Jako drugi podszedł chłopak o jasnej cerze i niebieskich oczach, w których zaraz pojawiły się łzy. Bez słowa przytulił do siebie dziewczynę, która w ogóle nie spodziewała się tego gestu. Po chwili chłopak odsunął się parę centymetrów do tyłu. Reszta domowników, wręcz rzuciło się na brunetkę. Wszyscy pytali się, czy wszystko okej, czy dobrze się czuje, a ta tylko kiwała głową.
Paula spojrzała błagalnie na Zayna, który nie miał pojęcia co robić. Jak w tej chwili się zachować.
- A co wy tacy sztywni jesteście? Zayn, co jest?- zapytał Daddy.
- Paula, chciałbym ci przedstawić moich przyjaciół...

Paula poznaj moich przyjaciół. Ten w lokach to Harry. Obok niego to Liam, ten w paski to Louis, a ten co marudzi że jest głodny to Zayn.

-... a ten brunet to Liam...
- Zayn, co ty odwalasz?- zapytał loczek.
- Wiem, że może wam to będzie ciężko zrozumieć, ale... nie pamiętam was. Straciłam pamięć.- zamiast niego, głos zabrała Paula.
Wszyscy zamilkli. Nie wiedzieli co powiedzieć. Nie mogli uwierzyć.
- Jestem Lexi.- przedstawiła się szatynka.

Jestem Lexi. Dziewczyna twojego braciszka.

- A ja Alex.- przedstawiła się druga dziewczyna.
- Ale jak to straciła pamięć?!- krzyknął blondyn.
- Dziewczyny, mogłybyście...- zaczął Zayn.
- Jasne. Chodź pójdziemy na górę.- powiedziała Lexi i objęła Paulę ramieniem. Za nimi od razu poszedł pies, który zaczął węszyć po całym domu.
- Coś ty jej zrobił?!- krzyknął znowu Horan.
- Najlepiej będzie, jeśli wszyscy usiądziemy i nie będziemy krzyczeć.- powiedział spokojnie i rozpiął swoją kurtkę.- Kiedy przyjechałem do Cambridge, od razu pojechałem pod wskazany adres przez Alice. Znalazłem ją. Od razu ją poznałem. Ale ona mnie nie. W Wigilię, kiedy był ten cały wypadek, Paula straciła pamięć. Ma amnezję. Przez krótką rozmowę, dowiedziałem się że ktoś ją odebrał z tego szpitala i zawiózł ją do jej domu. I teraz na pewno nie zgadniecie, kim okazał się ten młody chłopak...
- Nie zatrzymuj się, tylko mów dalej!- nakazał mu Louis.
- To był Mike.- powiedział i spuścił głowę.
- Mike? Ten Mike?- zapytał Harry.
- Tak. A co jest jeszcze w tym najlepsze, że to on spowodował wypadek. Celowo wjechał w taksówkę Pauli.
- Ale dlaczego?- tym razem zapytał Liam.
- To wszystko ma związek z Arią. Zanim Mike przeprowadził się do centrum mieszkał ze swoją dziewczyną Vanessą. Poznał Arię. Zaproponowała mu pewien układ. Zgodził się. Ale cena tego układu, była znacznie większa niż by się mogło wydawać. Mike zaczął ćpać. Przez swoje uzależnienie zabił swoją dziewczynę. Podpalił dom, wraz z Vanessą w środku. Podobno to wszystko nagrała Aria. Miała na niego haka. Od tamtej pory chłopak musiał robić wszystko to co panna Schy mu kazała...
- Nadal nie rozumiem, dlaczego Mike spowodował wypadek...- przerwał mu Harry.
- Podobno Aria była zazdrosna. O Paulę. Nie mogła uwierzyć, że zwykła dziewczyna może ją skompromitować. Nie mogła wytrzymać, więc zaczęła poruszać swoimi pionkami. Najpierw nastawiła Mike, a teraz dochodzę do wniosku, że Paul też jest w tym gównie. Przepraszam Niall. Zawaliłem po linii i to jeszcze w twoje urodziny...- to ostatnie zdanie wypowiedział szeptem i spuścił głowę w dół.
- I tak jestem ci bardzo wdzięczny. Znalazłeś ją. Przywiozłeś. Może nie całą i zdrową, ale najważniejsze że żyje. Dzięki stary. To jest najlepszy prezent urodzinowy, jaki mógłbym dostać.- powiedział Horan i przytulił do siebie Malika.
Zaraz do nich dołączyła się reszta chłopaków. Wykonali grupowego miśka, którego brakowało im wszystkim. Nareszcie jest całe One Direction.
- Brakowało mi tego.- szepnął Louis.
- Mi też.- powiedzieli wszyscy razem
- A co do Paula, to jest mały problem...- powiedział w końcu Liam.
- Co się stało?- zapytał Zayn.
- Przychodzi tutaj codziennie. Tak jakby nas kontroluje, czy przypadkiem nie zrobiliśmy niczego głupiego. Jak zobaczy, że przyjechała Paula znowu będzie wkurzony...- powiedział Harry.
- Już dzisiaj był, także do wieczora mamy spokój. Gorzej będzie jeżeli jutro zobaczy Paulinę.- dodał Lou.
- Dzisiaj Paula śpi tutaj, nie ma innej opcji. A później się zobaczy.- powiedział stanowczo Niall.- A teraz pójdę z nią pogadać.
*
włącz*
- Masz bardzo fajnego psa.- powiedziała z uśmiechem blondynka i poczochrała sierść pupila.
- Dziękuję.- powiedziała uprzejmie Paula.
- Jak się wabi?- zadała kolejne pytanie.
- Ori.
- Okej, jesteśmy. To był twój dawny pokój.- odezwała się Lexi i otworzyła drewniane drzwi.
Brunetka niepewnie weszła do środka. Za każdym razem kiedy otwierała i zamykała oczy pojawiały się różne wspomnienia.

- Zrozumiem jeśli ci się nie spodoba. Do tej pory ten pokój stał pusty. Remont trwał przez trzy dni. W późniejszym czasie zrobimy malowanie i trochę bardziej go urządzimy.
- Nie trzeba. Jest idealny.

- Na serio? Myślałem, że ci się nie spodoba.
- Jest piękny. Z resztą nie posiedzę u was zbyt długo. Zamierzam sama czegoś znaleźć. Nie będę wam przecież siedzieć na głowach.


- Hej, jak tam ci idzie?
- Właśnie skończyłam.
- No no no, ładnie tu masz. Co powiesz, żeby jutro pójść i wywołać nasze zdjęcia?
- Jestem za! A przy okazji sama sobie kupię lustrzankę. Mam pewien pomysł, jak ożywić mój pokój.


- Paula?
- Tak?
- Mogę cię przytulić?
- A co to za pytanie? Pewnie że możesz! No dobra, ale o co chodzi?
- O nic. Tak po prostu chciałem się poprzytulać.


- Nic nie było. Tylko przyjaciele, jeśli o to ci chodzi.
- Może ty tak uważasz. Ale on chyba nie.
- Lexi, on ma Arię. To ją kocha. A my... a my jesteśmy tylko dobrymi kumplami.


- Czego tu chcesz?
- Zanim mnie wypędzisz, muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Ale ja nie zamierzam ciebie słuchać.

- Nienawidzę kiedy płaczesz. I to jeszcze z mojego powodu.
- A kto ci powiedział, że płaczę z twojego powodu? Mam ważniejsze sprawy, niż przejmowaniem się Zaynem Malikiem.
- Lily. Ja przepraszam. Ja...


- Powiedz mi, dlaczego wszyscy się tak mnie uczepili? Dlaczego wszyscy mi mówią co będzie dla mnie najlepsze i co mam robić?
- Dlatego, że jesteś niesamowitą dziewczyną. Wszyscy chcą dla ciebie jak najlepiej. Musi się ktoś tobą zająć. A że jesteś teraz znana jako siostra Nialla i to właśnie dzięki tobie będziemy rozpoznawani.
- Czyli wy macie to, że macie więcej fanów, a ja...?
- Czwórkę zwariowanych kumpli, jednego bardzo kochającego brata i wspomnienia, które zostaną do końca życia.
- Dziękuję Liam. Przynajmniej ty wiesz co powiedzieć.
- Zawsze do usług. No dobra, a teraz proszę cię już nie płacz i chodź na dół. Paul, chce z tobą jeszcze pogadać.


- Zayn... jesteś tu?
- Jestem, jestem. Zaraz przyjdę. Zobaczę tylko co się stało.

- Nie! Proszę nie odchodź! Proszę, nie idź.
- Dobrze, spokojnie. Jestem tu i nigdzie się nie wybieram.

- Zostań. Nie chcę sama spać...

- Paula? Wszystko okej?- zapytała przejęta Lexi. Brunetka zaczęła mrugać oczami i uśmiechnęła się do niej.
- W jak najlepszym.- szepnęła i zaczęła chodzić dookoła pokoju. Każdy mebel musiał zostać dotknięty i dokładnie obejrzany. Zdjęcia, które sama wstawiała w ramki, stały w tych samych miejscach co kilka miesięcy temu. Tyle rozmów i tyle wydarzeń zapełniły jej głowę, że sama zaczynała się gubić, co widziała, a co było wspomnieniem.
- Mogę wejść?- usłyszały niski i zachrypnięty głos. Paula odwróciła się gwałtownie i spojrzała w stronę drzwi.
- To my pójdziemy na dół.- powiedziała Alex i ostatni raz pogłaskała psa.
Stali nadal w tych samych miejscach. Nie mogli się ruszyć. Nie chcieli. Obydwoje się bali. Ona wiedziała, że to będzie trudne spotkanie. On miał nadzieję, że będzie mógł w końcu przytulić do siebie własną siostrę, za którą cholernie się stęsknił. Ale wiedział, że to nie będzie możliwe. Przynajmniej teraz.
- Ty jesteś Niall?- zapytała w końcu po długiej ciszy. Jedno pytanie, a jak może zaboleć. Ogromna szpilka weszła głęboko w serce Horana i nie było żadnego sposobu, aby mogła się wydostać.
- Tak to ja.- odpwiedział wkońu i podniósł wzrok do góry, tak aby łzy które od paru minut gromadziły się w jego powiekach, nie mogły wypłynąć na jego policzki.
- To ty jesteś moim bratem?- zadała kolejne pytanie.
Ogromna szpilka co raz bardziej raniła Horana. Co raz głębiej i głębiej wsuwała się w jego organ.
- Tak.- powiedział cicho i już nie mógł powstrzymać słonych kropel wody, które zaznaczyły swoją drogę po jego twarzy. Spojrzał na dziewczynę która również jak on miała mokre policzki. Bez słowa podeszła do niego i mocno się wtuliła. Zaskoczony tym gestem Niall, na samym początku nie wiedział co zrobić. Po chwili również mocno objął swoje ramiona na jej plecach. Zaciągnął się zapachem perfum, których na szczęście ich nie zmieniła przez te miesiące. Uwielbiał jej zapach. Zaczął gładzić jej włosy, które nadal miały ten połysk i były miękkie w dotyku.
Brakowało mu tego. Tego uczucia. Tego ciepła, które w końcu zagościło w jego ciele. Ta świadomość, że w końcu ma przy sobie osobę, dzięki której zmienił swoje życie.
- Przepraszam. Przepraszam Niall.- zaczęła szeptać mu na ucho.
- Ty nie masz za co. To ja przepraszam. Nie powinienem dopuścić, do tego żebyś wyjechała.- odsunął się kawałek dalej i spojrzał jej w oczy.- Schudłaś.- stwierdził z uśmiechem.
- Przynajmniej już wiem, jak wcześniej wyglądałam.- skomentowała i również się uśmiechnęła.
- Wcześniej też byłaś szczupła, ale teraz to jesteś jeszcze chudsza.
Wziął ją za rękę i pociągnął ją do pomieszczenia, które okazało się być garderobą. Stanęli przed ogromnym lustrem i patrzyli się w swoje odbicie.
- Jejku...- szepnęła Paula.- Ale jesteśmy podobni.- powiedziała nieco głośniej i podeszła bliżej lustra.
- Mamy takie samy oczy i podobne rysy twarzy.- odparł Zayn.- A jak podwiniesz prawy rękaw swojej kurtki, to na łokciu zobaczysz taką ciemniejszą plamkę, ja też mam taką.
Paula zdjęła swoje ciepłe okrycie i tak jak powiedział jej brat, podwinęła swój sweter pokazując przy tym blizny z wypadku.
- Co to jest?- zapytał szybko Niall i pokazał palcem na białe linie.
- Podczas wypadku, kawałki przedniej szyby wbiły mi się w rękę. W szpitalu musieli zszywać mi żyły.- powiedziała smutno. Zgięła swoją rękę i pokazała ją do lustra.- Masz racje. Ciemna plamka. Ty też masz taką?
- Taką samą.- powiedział i również podniósł swój łokieć.
- To już wiem, po kim odziedziczyłam talent w śpiewaniu.- powiedziała z uśmiechem.
- Nie da się ukryć.
Parsknęli śmiechem i zaraz znowu byli w swoich objęciach.
- Tęskniłem za tobą.- szepnął jej na ucho.- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ja pewnie też. Ale wiesz...- powiedziała i cicho się zaśmiała.- No a tak w ogóle to wszystkiego najlepszego, braciszku? Przepraszam, ale będę musiała się do tego przyzwyczaić.
- Nazywaj mnie jak chcesz, ale proszę cię o jedno. Nigdy, ale to przenigdy nie wyjeżdżaj bez mojej wiedzy. Nie przeżyję kolejnej tak długiej rozłąki.
- Obiecuję. No i przepraszam, że nic nie mam, dla ciebie ale Zayn dopiero przed waszym domem mi powiedział że masz urodziny i już nie było okazji żeby coś ci kupić.- powiedziała zawstydzona.
- Nic mi nie musisz dawać. Bo najlepszym prezentem jaki mógłbym sobie wymarzyć na dwudzieste urodziny jesteś ty.
- To już masz 20 lat? Jejku, ale z ciebie staruszek...- zaśmiała się przez chwilę i poklepała go po ramieniu.
- No dzięki...- odpowiedział lekko zmieszany.
Do garderoby wszedł brunet trzymając dwie walizki i futerał na gitarę.
- Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać. Przyniosłem twoje walizki.- powiedział uprzejmie.
- Ale ja...- zaczęła mówić.
- Będziesz tutaj spać.- dokończył za nią Niall.
- Nie wiem czy powinnam...- szepnęła.
- Przynajmniej tą noc. Innej opcji nie przewiduję. Dobra, a teraz zostawię was samych a ja pójdę jeszcze pogadać z Zaynem.- powiedział z uśmiechem Horan i pocałował Paulę w czoło. Po chwili wyszedł z pokoju, po drodze poklepał chłopaka po ramieniu.
- W takim układzie, bardzo ci dziękuję.- odparła dziewczyna.
- Nie ma za co.- powiedział z uśmiechem.
- Ty jesteś Liam?- zapytała i zmarszczyła czoło.
- Tak, to ja.- zaśmiał się przez chwilę.- Jesteś może głodna? Albo chcesz coś pić?
- Nie dziękuję.
- Przepraszam, że tak oficjalnie ale.... Nawet nie wiem od czego tu zacząć...- zaczął mamrotać pod nosem.- Najbardziej, to chciałbym cię przytulić, ale wiem że nie mogę, bo ty mnie pewnie nie pamiętasz i...
Paula nie dała mu dokończyć, bo sama wtuliła się w jego ciało. Nie wiedziała tylko dlaczego to zrobiła. Jej intuicja podpowiadała, że jemu może zaufać. Że on jej pomógł. Że między nimi działa niewidzialna więź, która nawet przez tyle czasu rozłąki nie rozerwała się.
- Brakowało mi ciebie. Bardzo.- szepnął jej na ucho.- Nie wierzyłem, że jeszcze kiedy kolwiek cię zobaczę.
- Przepraszam Liam.- również zaczęła mówić szeptem.- Przepraszam, że cię nie pamiętam. Że nie mogę sobie przypomnieć chwil spędzonych z tobą. Nie mogę ci obiecać, że to wszystko wróci. Mam taką nadzieję, że wszystko się ułoży. Ale po za nadzieją, nic mi nie zostaje.
- Przypomnisz sobie wszystko. A jak nie, to możemy zacząć wszystko od nowa.



piątek, 22 listopada 2013

To będzie dwu częściowy imagin o Harrym.

Chciałabym tu napisać dla kogo napisałam ten imagin. Został on stworzony dla Oli B. znanej Wam jako Ola Styles. Przyjęła mnie na bloga i mnie wspiera w 'pisaniu'. Dziękuję jej w pewnym sensie za to. Mam nadzieję, że to przeczyta. Nie jest to zbyt dobre opowiadanie, ale jakoś mnie korciło żeby to napisać. Jest w tym cząstka mnie. Całuski dla OLI <3 
                                                                                                                                       
Na początek może coś o sobie. Kate. Świeża 18nastolatka. Nie pracuję, ale mam pieniądzę ze spadku po rodzicach, którzy umarli w wypadku przy pracy. Nie będę o tym opowiadać,ale powiem krótko, że bardzo mi ich brakuje. Mieszkam w Londynie, a dokładnie na obrzeżach. Ta informacja chyba nie jest dla Ciebie zaskoczeniem prawda? Jestem w liceum, ostatnia klasa. Zacznę od początku czyli po prostu od pospolitego poniedziałkowego ranka. Oczywiście pobudka o 6:30, poranna toaleta, ubranie się do szkoły, szybkie śniadanie. W szkole byłam już o 7:47 i ruszyłam w stronę mojej sali w której miałam godzinę wychowawczą. To był plus, że pierwszą lekcję po długim weekendzie mamy luźną. Wychowawca też jest taki fajny, że zrobi temat jaki ma zrobić i mamy czas wolny. Weszłam do klasy, przywitałam się z nauczycielem i ruszyłam na tyły klasy. Nie byłam zbyt lubiana, ale tylko dlatego, że jako jedyna z mojej klasy się o to nie starałam. Jestem typem samotnika.
- Dobra! Ej... Siadajcie już. Dzisiaj będzie krótko. Mamy w klasie nowego ucznia. Zaraz powinien przyjść, przywitajcie go ciepło. - powiedział dość formalnie pan Watson. Po tych słowach nauczyciela wszedł do klasy dość wysoki brunet, na pierwszy rzut oka był dość przystojny, ale widać, że pewny siebie. Pasuje do naszej klasy. Nauczyciel zasiadł przy swoim biurku, a chłopak podszedł do niego z jakąś karteczką. W tym czasie wszyscy już zdążyli zająć sobą, wraz ze mną. Wyciągnęłam telefon ze słuchawkami i położyłam się na rękach które leżały na ławce. To była moja stała czynność podczas wolnych lekcji. Odizolowana od świata mogłam zająć się dźwiękami dochodzącymi z moich słuchawek, albo po prostu myślami. Leżałam tak z 5 minut kiedy poczułam, że ktoś mnie szturcha w ramię. Podniosłam niechętnie głowę i ujrzałam nowego członka klasy.
-Em... Cześć. Jestem Harry. Czy mógłbym się dosiąść? - zapytał trochę nie pewnie. Rozejrzałam się po klasie. No tak... Koło mnie było jedyne wolne miejsce. Kiwnęłam tylko głową na 'tak' i ponownie zakładając słuchawki na uczy położyłam plecy na oparciu krzesła. Tępo patrzyłam się w niewiadomy punkt przede mną. Chłopak pewnie siedziący koło mnie już odwrócił się do mnie plecami czyli w prawą stronę gdzie siedziała tak zwana elita. Wiecie.. Osoby które uważają, że są najlepsze, ale jednak oni nie zaczepiali słabszych. Odwróciłam lekko głowę w stronę reszty klasy i zauważyłam kątem oka, że Harry mi się przygląda. Zdjęłam słuchawki i również na niego spojrzałam.
- Czemu mi się przyglądasz. Chyba Joe - wskazałam głowę na jednego z grupki obok nas - chciałby cię tam do nich zaprosić. - Chłopak popatrzał w ich stornę i zwrócił swój wzrok ponownie na moja osobę.
- Jakoś nie mam ochoty tam iść. A ty czemu tam nie siedzisz?
- Nie pasuje tam. Powiem ci jedno. Jak chcesz nie zaszkodzić swojej reputacji, idź do nich. Siedzenie i rozmawianie ze mną, zaszkodzi ci. - powiedziałam szczerze i to samo co każdemu nowemu mówiłam który się do mnie dosiadał.
- Nie zależy mi na reputacji. Powiem ci coś szczerze. Wydajesz się być szczera i naprawdę fajna, ale wiedzę że nie dopuszczasz do siebie ludzi. Oni cię nie znają prawda? - chłopak po chwili wnioskuje takie rzeczy. Wyglądał na głupszego. Ja pokiwałam głową, zgadzając się z nim, po czym on się zaśmiał. Spojrzałam na zegarek i podniosłam swoją torbę wychodząc z sali przed dzwonkiem. Prawie zawsze tak robiłam. Na początku miałam za to uwagi, ale wychowawca już się przyzwyczaił. Zostawiłam chłopaka w sali i pewnie był zdziwiony. Zdziwiło mnie trochę jego podejście do mnie. Moge go polubić, ale nic więcej. Zauwałżyłam jednak, że chłopak ma piękne zielone oczy. Mam słabość do takich. Stałam już pod salą z matematyki i ruszyłam do ciemnego kąta w którym zawsze zasiadam. Usiadałam na ziemi kładąc torbę obok  prawej nogi i usłyszałam dźwięk dzwonka ogłaszającego przerwę. Tłum uczniów ruszyło... Miałam dobry widok na wszystkich. Po drugiej stronie korytarzu mogłam już zobaczyć moją klasę, na której końcu szedł 'nowy'. Tuż za nimi szedł największy mój wróg. Tom Manson. Wysoki blondyn, szkolny idol, który może mieć niby każdą. Pan popularny który się ze mnie wyśmiewał. Co najgorsze... Mój były chłopak i przyjaciel. Mój wzrok był wypełniony nienawiścią do niego.
- O prosze, prosze. A czemu biedaku tak sama siedzisz? Aaa. Chyba już wiem.. Bo nikt cię nie lubi? - powiedział z sarkazmem Tom. Było to żałosne, ale też niemiłe o czym on wiedział. - Zadzwoń do mamusi, że ktoś cię zaczepia w szkole... Czekaj. Przecież twoja mama nie żyje! Hahaha. Biedna sierota. Jesz po śmietnikach i żebrasz na ulicach? - zaśmiał się. Mi zebrały się łzy w oczach. Dzisiaj przesadził. Nigdy nie poruszał tematu rodziców. Wiedział, że nie powienien. Na same te słowa łzy zebrały mi sie do oczu.Wstałam. Podeszłam do blondyna i wyznaszyłam mu siarczystego policzka. Po tym odróciłam się i zaczęłam biec do wyjścia szkoły patrzą za sobą czy nikt za mną nie biegnie. Jednak po chwili wpadłam na kogoś. Oczywiście przy moim szęściu i przewidywalności był to nowy kolega z klasy - Harry. Patrzał na moją zapłakaną twarz. Wiedział co się stało. Jego mina i oczy wyrażały wszystko. Nie dziwię się, że słyszał. Blondyn krzyczał, więc trudno by było nie usłyszeć. Wstaliśmy w tym samym momencie. Patrzeliśmy sobie w oczy. Moje były załzawione, a jego... Piękne, zieleń, aż przyciągała. Mogłam w jego tęczówkach troszkę, współczucie, ale też coś dziwnego. Coś co widzę pierwszy raz. Zauważyliśmy równocześnie, ze się do siebie przybliżyliśmy.
- Czy mogę...? - zapytał, spoglądając na moje usta. Nie odpowiedziałam. Sama rozpoczęłam pocałunek, nie zastanawiając się co robię, ale wiem jedno. Nie będę tego żałować...

                                                                                                                      
Mam nadzieję że się podobało.
Pozdrawiam. Xxx.

wtorek, 19 listopada 2013

Zayn - część XI (zakończenie)

"Czekam na śmierć
dlaczego to tak długo trwa
chce już być na drugiej stronie...
czekam jak na zbawienie
zbawienie śmierci,
mej duszy...
czekam na nią jak na anioła
żeby mnie zabrał
wręcz porwał do swego świata ...
więc czekam i czekam ...
lecz anioł nie przychodzi
chce mnie zostawić tu ,
abym żyła wiecznie..."



Czemu śmierć jest taka powolna? Dlaczego poczułam tylko lekkie uderzenie i to o coś zupełnie innego niż pędzący samochód? Czemu mam poczucie bezpieczeństwa i dlaczego chcę pozostać tu gdzie właśnie jestem na zawsze,chociaż umarłam? Jeśli to jest śmierć,to według mnie jest jedną z najlepszych rzeczy,które przytrafiły się w moim dość marnym życiu. Mam wrażenie, że zetknęłam się z czymś twardym,jednak zaskakująco miłym. Czymś,co otoczyło mnie z wszystkich stron i za wszelką cenę nie chciało puścić. Czymś co pachnie męskimi perfumami...?
Powoli otworzyłam oczy mrugając kilkakrotnie. Wciągnęłam głęboko powietrze,ponieważ nieprawdopodobny ból w płucach uświadomił mi, iż od jakiegoś czasu nie oddychałam. Po chwili mój mózg zaczął przetwarzać wszystko co działo się w upływie tych kilku sekund.
Ciemność,ulica,przejście,światła,klakson,samochód,ramiona...
Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że nie jestem sama. Czyjeś silne ramiona zamknęły mnie w szczelnym uścisku i w taki sposób stałam teraz bezpieczna na chodniku, przylegając do twardego,lecz znajomego torsu jakiegoś mężczyzny. Mojego mężczyzny...
- Zayn? - Wychrypiałam cicho, gdyż jedynie na to pozwoliła mi suchość w  gardle. Chłopak słysząc mój głos nie odezwał się,tylko bardziej zacisnął uścisk. Byłam w totalnym szoku całego wydarzenia,dlatego nawet nie potrafiłam wykonać jakiegokolwiek ruchu w kierunku chłopaka. Minuty mijały i mijały a my nadal staliśmy w swoich objęciach, w ogóle nie przejmując się rzeczywistością.
- Czy ty zawsze musisz wpadać w tarapaty? - Usłyszałam szept obok swojego ucha. Był to kłębek wszystkich emocji,które targały mulata do tej chwili. Cała złość,oskarżenie,smutek ale też ulga i radość zawarte w jednym zdaniu spowodowały,że poczułam ukłucie w moim sercu.
- To dlatego,że nie ma cie przy mnie...- Powiedziałam tak samo cicho w stronę chłopaka. Jego ciało pod wpływem moich słów gwałtownie się rozluźniło,a chłopak w jednej chwili przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej,dzięki czemu nasze ciała prawie całe się ze sobą stykały.
- TI... - Szeptał Zayn przez cały czas głaszcząc mnie po włosach. W tej samej chwili przed moimi oczami pojawił się obraz Malika całującego się z tamtą brunetką. Do moich oczu napłynęły kolejny raz łzy,a ja wyplątałam się z objęć chłopaka i stając naprzeciwko niego,spuściłam głowę. Czułam na sobie jego zdziwione spojrzenie zastąpione natychmiast falą... smutku?
- Ja...- Zaczął się jąkać, a ja nie miałam zamiaru mu przerywać. Malik sięgnął ręką w kierunku mojej dłoni i złączył nasze palce,co dodało mu odwagi. Sama zdziwiłam się tym,że go nie odepchnęłam,ale po prostu nie umiałam.
Bo jak się kogoś kocha,to wybaczy mu się nawet to,że jest kompletnym dupkiem, prawda?
- Ja przepraszam. Mnie i Adelaide nic nie łączy. Ona jest przeszłością. Chodziliśmy ze sobą niecałe pół roku temu,jednak ona wolała mnie zdradzać z pierwszym lepszym,więc to musiało się skończyć. Nie wiem czemu do mnie przyszła. Pewnie chciała wykorzystać to,że akurat ty też byłaś w domu. A w kuchni to ona dosłownie rzuciła się na mnie... - Zayn jeszcze coś mówił,ale ja go nie słuchałam. Bardziej zajęta byłam podziwianiem jego anielskiej twarzy,lekkiego zarostu,idealnie ułożonych włosów,które pod wpływem deszczu opadły,jednak dodawały mu jeszcze większego uroku niż przedtem oraz przepięknych piwnych oczu,teraz wpatrujących się prosto w moje i emitujących niespotykanym blaskiem. W jego źrenicach można było dostrzec,że chłopak mówi całkowitą prawdę. Czując moje badawcze spojrzenie na sobie nie zdradzające żadnych emocji,brunet z lekkim zdenerwowaniem przygryzł dolną wargę i spuścił wzrok,wpatrując się w pobliską kałużę. Uwielbiałam gdy to robił. Przygryzanie wargi doprowadzało mnie do szaleństwa,a jego bezbronność w tego typu sytuacjach była wręcz czarująca. Podeszłam bliżej w jego stronę i położyłam rękę na rozgrzanym torsie mulata. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, jednak nie wykonał żadnego ruchu, pozwalając mi działać.
- Zayn wiesz,że jesteś totalnym idiotą,prawda? - Powiedziałam nadal głosem wyprutym z emocji. Chłopak znów spuścił wzrok i kiwnął lekko głową,unikając mojego spojrzenia.
- Wiem,dlatego zrozumiem jeśli...- Przeszkodziłam mu, kładąc palec na jego malinowych ustach.
- Przestań gadać tylko mnie pocałuj - Powiedziałam szybko uśmiechając się przy tym lekko. Zayn stał jeszcze przez chwilę w totalnym oszołomieniu,po czym bez zastanowienia, złączył nasze usta w najbardziej namiętnym pocałunku jakiego kiedykolwiek doświadczyliśmy. Tylu emocji za jednym razem nie czułam nigdy dotąd. Złość,smutek,żal,tęsknota,radość,szczęście,zachłanność,namiętność i miłość wirowały pomiędzy naszymi językami,poznając co chwile nowe miejsca w naszych wnętrzach. Wplotłam paznokcie w jego miękkie włosy,a Malik złapał mnie za uda. Jęknęłam prosto do jego ust, czując lekki uścisk w miejscu,gdzie spoczywały dłonie chłopaka. Po chwili brunet podniósł mnie do góry, a ja oplotłam nogi dookoła jego pasa. Już dawno wszystko wokół nas przestało istnieć. Liczyliśmy się tylko my, nasze języki toczące ze sobą walkę, nasze do bólu rozgrzane usta i dotyk sprawiający,że miękły mi nogi i gdyby nie to,że aktualnie znajdowałam się w powietrzu mocno przyciśnięta do klatki chłopaka, na pewno leżałabym już dawno na chodniku. Zayn z powrotem postawił mnie na ziemi,po czym składając jeszcze kilka ostatnich pocałunków na moich wargach,oderwał się ode mnie na minimalną odległość. Wydałam z siebie odgłos niezadowolenia,jednak byłam mu też trochę wdzięczna,gdyż zdecydowanie zaczęło mi brakować powietrza. Na twarz Zayn'a wpłynął szelmowski uśmiech zadowolenia, po czym zetknął nasze czoła ze sobą. Oddychaliśmy ciężko nawzajem na swoje twarze, co dodawało nam trochę ciepła. W pewnej chwili usłyszałam jak coś wypadając z kieszeni kurtki mulata, uderzyło o kostkę, rozplaskując się przy tym w kałuży. Spuściłam wzrok na małe pudełeczko znajdujące się praktycznie pode mną. Schyliłam się by podnieść zgubę, a gdy zobaczyłam paczkę papierosów, która teraz spoczywała w mojej ręce, ścisnęłam ją mocniej pod wpływem impulsu.

" Kiedyś obiecałam sobie,że nigdy nie będę z chłopakiem,który pali. Uważałam,że to niszczy ich od środka i naprawdę nie rozumiałam czemu oni to robili..."

- Zayn,od jakiego czasu palisz? - Zapytałam patrząc prosto w oczy Malika
- Od 8 miesięcy. Coś się stało...? - Odpowiedział lekko zbity z tropu. Puściłam jego pytanie wolno,po czym kontynuowałam
- A ile razy dziennie? - Byłam naprawdę wkurzająca, wiem, ale po prostu musiałam to wiedzieć. Musiałam...
- Staram się tylko raz i od jakiegoś czasu mi to wychodzi. TI powiesz mi czemu tak się dopytujesz?! - Spojrzał na mnie lekko oskarżycielskim wzrokiem oczekując odpowiedzi
- Przepraszam tylko... mój ojciec palił aż pewnego dnia przesadził i... - Głos mi się zatrząsł, a rosnąca gula w gardle przeszkadzała w dalszym mówieniu. Na wspomnienie mojego ojca, łzy pojawiły się w kącikach moich oczu. Po chwili poczułam wokół siebie znów silne raniona chłopaka, a na moje usta wkradł się lekki,lecz namiętny pocałunek. Wtuliłam się mocno w Zayn'a.
- Kochanie, jeśli chcesz to mogę całkowicie ograniczyć palenie. Jestem w stanie to zrobić. Dla ciebie. - Powiedział unosząc przy tym mój podbródek i zmuszając tym samym do patrzenia w jego przepiękne oczy. Uśmiechnęłam się lekko,a samotna łza spłynęła po moim policzku. Łza szczęścia.
- Kocham cię - Powiedziałam,zaplatając ręce na szyi chłopaka. Mulat uśmiechnął się najpiękniej na świecie po czym dopowiedział
- Nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić jak ja kocham ciebie - A po chwili znów czułam tylko te gorące,malinowe usta na swoich zmarzniętych i dotarło do mnie,że właśnie tego potrzebuję do dalszego życia.


No to tak... jak widzicie to koniec imagina o Zayn'ie :) Mam nadzieję, że nie zepsułam zakończenia i, że całe opowiadanie wam się podobało. Na pocieszenie powiem tylko, że już mam zaplanowanego nowego imagina, ale od razu zapowiadam, że będzie on trochę... inny :) Na pewno będzie dłuższy niż ten o Maliku, a rozdziały będą dodawane w (mam nadzieję) wyznaczonym odstępie czasowym. Oczekuję jakiś miłych komentarzy podsumowujących całe to opowiadanie. Napiszcie pod spodem jakie macie wrażenia i odczucia po nim, co byście dodali,a co zmienili :) Bardzo chętnie przeczytam wasze pomysły :D  Dziękuję bardzo za ponad 5k wyświetleń i myślę, że I rozdział nowego opowiadania pojawi się jeszcze w ten weekend ;) Pozdrawiam was wszystkich bardzo mocno! <3 ~Hazzowa