sobota, 28 września 2013

Zayn - część VIII

                                                                  Zayn - część VII

Gdy obudziłam się o godzinie 9:00,Zayn leżał jeszcze śpiąc obok mnie. Patrząc na niego,mimowolnie się uśmiechnęłam. Ostrożnie wstałam,by nie robić przy tym dużego chałasu,po czym ,łapiąc w przelocie koszulę Malika,która była najbliżej mnie,skierowałam się w stronę łazienki,prosto pod prysznic. Po 30 min. wróciłam do pokoju w za dużej na mnie koszuli w kratkę. Zayn'a nie było już w łóżku,więc bez zastanowienia zeszłam na dół. Z kuchni wydobywał się zapach świeżo upieczonych naleśników,jednak osoby za nie odpowiedzialnej nigdzie nie było. W pewnym momencie poczułam na swoich biodrach silne,męskie dłonie. Nie zdążyłam pisnąć,ponieważ chłopak odwrócił mnie w swoją stronę i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Witaj księżniczko - Powiedział Zayn zahaczając przy tym ustami o płatek mojego ucha. Po moim ciele przeszedł dreszcz przyjemności.
- Ładnie pachnie - Powiedziałam lekko zaciskając usta,ponieważ wargi Zayn'a znalazły się w okolicach mojego obojczyka, zostawiając tam pamiątkę po pocałunku. Chłopak słysząc mój ton i czując jak się wzdrygam pod wpływem jego dotyku,uśmiechnął się promiennie. Było w tym uśmiechu coś,co sprawiło,że się zarumieniłam.
- Chciałbym,żebyś zawsze tak reagowała na mój dotyk. Po drugie nie odwracaj głowy jak się rumienisz. Słodko wtedy wyglądasz - Chłopak chciał się do mnie zbliżyć,ale się odsunęłam.
- Głodna  jestem Zayn. Ja zrobię herbatę,a ty ratuj naleśniki,które jeszcze nie zdążyły się całe spalić - Uśmiechnęłam się w jego stronę,a chłopak znowu zachichotał.
Po skończonym posiłku podniosłam obydwa talerze i podeszłam do zlewozmywaka. Odkręciłam wodę i włożyłam pod ciepły strumień jeden z talerzy. Kilka sekund później poczułam znów duże dłonie na swoich biodrach. Starałam się być nie wzruszona i kontynuowałam zmywanie.
- Unikasz mnie kochanie? - Usłyszałam ciche mruczenie przy uchu. Wzdrygnęłam się lekko,ale mogłabym przysiąc,że Zayn to poczuł,ponieważ zacisnął swój uścisk,a na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek. Jednak ja nadal byłam pochłonięta swoją pracą. Chłopak widząc brak mojego zainteresowania swoją osobą chwycił za mój nadgarstek i obrócił szybko twarzą do siebie z taką szybkością, że talerz,który akurat trzymałam w tej ręce wpadł do zlewu na szczęście się nie tucząc.
Teraz stałam przygnieciona plecami do blatu,a twarz Zayn'a od mojej dzieliło kilka centymetrów.
- Nie ładnie tak być niegrzeczną...- Powiedział mulat, a iskierki w jego oczach i szelmowski uśmiech na ustach oznaczał tylko jedno. Pożądanie. Odpowiedziałam na jego świdrujące spojrzenie zadziornym uśmieszkiem.

+16 - czytasz na własną odpowiedzialność!!! :D



- Ah tak...- Powiedział Zayn i w mgnieniu oka złączył nasze wargi namiętnym pocałunkiem z taką siłą,że jęknęłam mu prosto do ust. Chłopak uśmiechnął się na chwile przerywając pocałunek
- Uwielbiam gdy tak na ciebie działam...- Powiedział po czym znów na mnie naparł. Dłoń mulata zaczęła wodzić po krańcu mojej koszulki. Albo raczej jego koszulki,którą miałam na sobie. Chłopak przejechał językiem po moich wargach prosząc o pozwolenie wejścia do środka,którego od razu mu udzieliłam. Zayn złapał mnie za uda i podniósł do góry,a ja oplotłam nogami jego biodra.


Trochę przerażała mnie myśl,że jeden chłopak może mieć całkowitą władze nade mną,ale w tym momencie o to nie dbałam. Popchnęłam mulata do tyłu,żeby wylądował na krześle za nim. Zayn popatrzył na mnie trochę zdziwiony,ale zaraz potem uśmiechnął się szeroko. Podeszłam do chłopaka i wgramoliłam się na jego kolana. Mulat od razu złączył nasze usta,żeby po chwili przenieść je na moją szyję. Jęknęłam cicho gdy pojawiła się na niej czerwona malinka.
Dłoń Zayn'a zaczęła powoli przesuwać się w dół do gumki od moich majtek. Dopiero wtedy przypomniałam sobie,że właściwie nie mam nic na sobie, oprócz koszuli w kratkę i koronkowej bielizny. Zanim ręka mulata znalazła się niebezpiecznie blisko mojego dołu wykonałam szybki ruch i po chwili stałam już przed chłopakiem,który patrzył na mnie z ogromnym zdziwieniem i rozczarowaniem. Podparłam ręce na swojej talii
- Nie ładnie robić to w kuchni panie Malik - Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem na twarzy. - Po drugie obiecał pan,że pomoże mi w posprzątaniu domu. - Dokończyłam i obróciłam się w stronę drzwi, jednak nie dość szybko, bo ręka Zayn'a znów spoczęła na mojej dłoni i pociągnęła z powrotem na swoje kolana.
- Zayn, mówiłam na serio...- Chłopak słysząc lekką złość w wypowiedzianych przeze mnie słowach uśmiechnął się, po czym brutalnie wpił się w moje usta. Znów jęknęłam. 
Następny ruch Zayn'a sprawił,że zakręciło mi się w głowie. Chłopak zaczął poruszać biodrami w przód i w tył. Odruchowo ugryzłam jego wargę, a moje ręce same oplotły jego bujne włosy. Poczułam, że coś pode mną twardnieje. Nie musiałam długo się domyślać co to było. Ruchy Malika stały się gwałtowniejsze,a nasze oddechy przyspieszyły niemal w tym samym momencie. Zsunęłam jedną ze swoich dłoni na nagie plecy mulata wbijając przy tym paznokcie w jego skórę. Zayn jęknął prosto do moich ust.
- Przepraszam...- Powiedziałam lekko się od niego odsuwając, chociaż chłopak nie przestał się poruszać co doprowadzało mnie do szaleństwa. Malik popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili dotarło do niego to co powiedziałam i uśmiechnął się promiennie. 
- Księżniczko, chcę żebyś ciągnęła moje włosy,żebyś wbijała paznokcie w moją skórę i żebyś doprowadzała mnie do szaleństwa. O niczym innym nie marzę. - I ponownie złączył nasze usta, a jego ruchy biodrami stały się jeszcze gwałtowniejsze. Tym razem czułam jego wybrzuszenie dokładnie pod swoją kobiecością, którą dzieliły od jego członka tylko koronkowe majtki i jeansy chłopaka. 
- Z..Zayn... - Jego ruchy doprowadzały mnie powoli do orgazmu. Odchyliłam głowę do tyłu zatapiając przy tym dłonie w jego włosach,a mulat przeszedł do całowania mojej szyi. W pewnym momencie ruchy Malika ustały. Siedzieliśmy na sobie dysząc ciężko i patrząc sobie w oczy jeszcze kilka dobrych chwil, po czym ostatni raz cmoknęłam chłopaka w usta i z niego zeszłam. Chwyciłam go za rękę i poprowadziłam pod schody. 
- Ty idź się umyj, a ja dokończę sprzątać po śniadaniu. - Powiedziałam uśmiechając się lekko. 
- A oddasz mi koszulkę? - Odpowiedział szybko z błyskiem w oku i szelmowskim uśmieszkiem na twarzy. Zignorowałam jego pytanie i odwróciłam wzrok. Postanowiłam mu się odciąć.
- W trzeciej szufladzie od dołu powinieneś znaleźć jakieś ubrania po moim byłym. Możesz je ubrać. - Gdy popatrzyłam na twarz Zayn'a widniało na niej lekkie zdziwienie i zmieszanie, ale tak samo szybko jak się pojawiło, zniknęło. Nie mogąc dłużej się powstrzymać, wybuchnęłam donośnym śmiechem i mijając zdziwionego bruneta, pomknęłam na górę. Wpadłam do pokoju nadal się śmiejąc i podbiegłam do szafy z której wyciągnęłam biały podkoszulek dużo za duży ode mnie, kupiony na dziale męskim. Rzuciłam go w stronę Zayn'a, który właśnie pojawił się w drzwiach. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie.
- Kochanie już już spokojnie to nie jest podkoszulek żadnego mojego byłego. Po prostu uwielbiam za duże koszule. - Powiedziałam hamując przy tym śmiech. Zayn uśmiechnął się szelmowsko i podniósł mnie do góry przewieszając przez swoje ramię. Zaczęłam się śmiać i bić go w plecy pięściami. 
- Zayn, zboczuchu! Puszczaj! - Jednak chłopak nic sobie nie robiąc z mojego wołania położył mnie na łóżku i zaczął łaskotać. Wiłam się pod nim śmiejąc na cały dom. Gdy w końcu chłopak przestał cmoknął mnie w nos, a sam skierował się do łazienki. Ja za to zeszłam na dół prosto do kuchni, gdzie czekała na mnie reszta brudnych talerzy. Niecałe dziesięć minut zajęło mi umycie talerzy i poskładanie w kuchni. Postanowiłam iść się przebrać w swoje ubranie, ponieważ nadal miałam na sobie kraciastą koszulę Zayn'a. Drzwi od łazienki nadal były zamknięte a zza nich było słychać szum wody. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy przed moimi oczyma wyobraźni stanął Zayn. Jeszcze nigdy nikogo nie kochałam tak mocno jak jego, z czego sprawę zdałam sobie dzisiaj rano. Gdy obraz mulata rozmazał się sprzed moich oczu, podeszłam do jednej z szafek w moim pokoju. Dość szybko zajęło mi wybieranie ubrań, ponieważ zdecydowałam się na luźny top i krótkie spodenki. 

Zrobiłam lekki makijaż, który polegał głównie na cienkiej warstwie tuszu do rzęs, gdy usłyszałam odgłos przekręcającego się zamka w drzwiach od łazienki. Odwróciłam się i uśmiechnęłam promiennie do Zayn'a, który stał oparty o framugę i przyglądał mi się badawczym spojrzeniem. Chłopak odwzajemnił uśmiech i zaraz po tym znalazł się przy mnie. Powiedzenie,że Zayn wyglądał dobrze w tej koszuli byłoby kłamstwem. On po prostu wyglądał w niej idealnie. Mięśnie chłopaka idealnie opinały się o t - shirt. Odwróciłam szybko wzrok,żeby nie zostać przyłapaną na rozbieraniu go wzrokiem. W tym samym momencie poczułam dłonie oplatające się na moich nogach, a zaraz potem nie czułam już ziemi pod stopami. Zaplotłam ręce na szyi chłopaka.
- Ślicznie wyglądasz księżniczko - Zamruczał mi do ucha, gryząc przy tym jego płatek.
- Ty też niczego sobie - Zachichotałam. Chłopak spojrzał prosto w moje oczy. W jego piwnym spojrzeniu dostrzegłam tysiące tańczących iskierek.
- Zabieram cię na wycieczkę - Powiedział mulat, po czym mocniej do siebie wtulając, zaniósł na doł, prosto do samochodu.


Jej! Witam was wszystkich z nowym rozdziałem o Zaynie! :D Wiem,że nie było mnie ponad miesiąc, ale postaram się jakoś ustabilizować dodawanie kolejnych części. Rozdział jest długi, bo chciałam wam jakoś wynagrodzić moją nieobecność. Aha i wprowadzam małą zasadę...
Osiem komentarzy = następny rozdział!!!
~Hazzowa :**

wtorek, 24 września 2013

Niall- cz. XIV


*Liam*
- No gdzie oni są?!
- Niall spokojnie, daj im trochę pobyć ze sobą...
- Ale to jest moja siostra!
- Tak, wszyscy wiemy o tym doskonale...
- No i moim obowiązkiem jest się o nią martwić!
- To też wiemy...
- A jeżeli coś jej zrobił?!
- Niall daj sobie spokój, przecież to Zayn!
Śmieszyła mnie ta sytuacja. Niall wnerwiony chodził w tą i spowrotem po salonie, Lexi siedziała na kanapie i próbowała go uspokoić, Louis i Harry grali na konsoli, a ja jak gdyby nigdy nic wcinam  kanapkę.
Zbliżała się 16.00 a naszych gołąbeczków jeszcze nie ma. Gdyby tylko wiedzieli przez co przechodzi Horan, to by wybuchli śmiechem tak samo jak ja teraz.
No tak wiadomo, braciszek idealny, ale moim zdaniem troszkę przesadza... No może trochę więcej niż troszkę... Dobra, przesadza i to za bardzo.
W końcu usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu, a potem śmiechy naszej domowej pary. Niall w końcu stanął w jednym miejscu i czekał na tamtą dwójkę.
- Hej wszystkim!- przywitała się Paula. Podeszła do każdego i dała buziaka w policzek, jak to zawsze robi na przywitanie.
- Oj, przepraszam. Już się biorę za obiad...- zaczęła mówić i spojrzała na moją kanapkę
- Nie musisz, już się najadłem.
- Nie umiesz kłamać.
Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła mnie przytulać.
- Mam nadzieję, że mi wybaczysz... Obiecuję poprawę!
- Nie musisz... Lepiej nam powiedz, czy podobały ci się urodziny.
Paula spojrzała na Zayna, który stał przy regale i szeroko się uśmiechał.
- Wczoraj obiecałam sobie, że zabiję każdego kto brał udział w tym przedstawieniu, ale dzisiaj mogę powiedzieć jedno wielkie dziękuję.
- Zayn coś ty jej zrobił? Nafaszerowałeś ją jakimiś tabletkami na uspokojenie czy co?- zapytał Louis gapiący się ciągle w ekran telewizora.
- Bardzo śmieszne Lou...
- Jest! Wygrałem! Sprzątasz u mnie w pokoju przez 3 dni!- krzyczał Harry.- No ale opowiadajcie, jak było?
- Powiem tyle. To były najlepsze urodziny w całym moim życiu.- powiedziała brunetka i poszła do Zayna.
- Ale następnym razem chcę cię widzieć przed północą! Ty wiesz jak się martwiłem?!- zaczął krzyczeć  Niall, a my znowu wybuchnęliśmy śmiechem.
- Niall, przestań udawać, że jesteś odpowiedzialny, bo nie za bardzo ci to wychodzi...- powiedział Lou.
- Mieliśmy zrobić imprezę niespodziankę, ale że Zayn również ma niedługo urodziny, więc połączymy dwie imprezy w jedną dużą.- powiedziała Lexi.
- I dopiero za kilka dni będziesz mogła zobaczyć swój prezent.- skomentował szybko Harry.
- Oh, już nie mogę się doczekać!- powiedziała z sarkazmem Paula i przekręciła oczami.
Pogadaliśmy jeszcze przez chwilę, a potem dziewczyny poszły na górę pogadać na osobności, a my zostaliśmy w salonie.
- Dzięki chłopaki. Bez was nie dałbym  rady.- powiedział Zayn.
- Polecamy się na przyszłość.- powiedziałem
- Kto się poleca, ten się poleca... Mam nadzieję, że nie zostanę zaraz niańką do waszego dziecka...- powiedział Niall, na co znowu wybuchnęliśmy śmiechem.- A tak w ogóle to Paul załatwił nam koncert na pożegnanie wakacji.
- Kiedy?- zapytał szybko Zayn.
- W tą sobotę.
- Zayn, a co ty masz na nadgarstku?- zapytał Harry.
Wszyscy spojrzeliśmy na ręce Payna.
- Nasz Malik zrobił sobie tatuaż? No nie wierzę...- skomentował Louis
Na nadgarstku Zayna znajdował się rysunek kawałka puzzla, a w środku napis for.
- Nie trudno zgadnąć kto ma pozostałą część...- zacząłem mówić.
- Paula! Natychmiast zejdź na dół!- krzyczał Niall w stronę schodów.
- O Niall. To, ze ty nie masz tatuaży to nie znaczy, ze ona nie może mieć....- próbował go uspokoić Louis.
- Ale ona ma 17 lat!
- Od wczoraj 18...
- No i co z tego?! To nie znaczy że może okaleczać swoje ciało!
Nie mogłem nic innego zrobić jak wybuchnąć głośnym śmiechem. Po chwili dołączył do mnie Harry, a za nim Louis i Zayn. Niall nadal stał z grobową miną. Po chwili na dół zeszły dziewczyny.
- Wołałeś mnie... Matko, a im to co?- zapytała Paula.
- Twój... twój braciszek uważa że okaleczasz swoje ciało.- powiedział Hazza nadal się śmiejąc. Podkreślił specjalnie słowo "ciało" co wywołało u nas jeszcze większy śmiech.
- Znowu zaczynasz? Daj jej żyć!- powiedziała Lexi, podeszła do Horana i pocałowała go w policzek.
- Nie rozumiesz, że ja zawsze będę się o nią martwił?
- To nie znaczy, że masz mi mówić co mi wolno, a co nie.- powiedziała Paula.- Nie podoba ci się mój tatuaż?- zapytała ze smutkiem w głosie i podniosła swój lewy nadgarstek, na którym również znajdował się kawałek puzzla idealnie pasującego do tego, którego ma Zayn, tylko że w środku był napis ever.
- Jakie zakochańce...- powiedział Louis i pociągnął nosem.
Nagle zadzwonił telefon Nialla, który nadal był zły. Nie patrząc na wyświetlacz odebrał telefon.
- Tak?... Ale że teraz?... Przecież koncert mamy dopiero w sobotę...No dobra... No nie wiem, czy będzie zadowolona z tego. Sam jej to powiesz, ja nie zamierzam się z nią kłócić... Dobra, za 30 minut będziemy... Na razie...
- Coś się stało?- zapytała dziewczyna Horana.
- Dzwonił Mike. Mamy przyjechać do studia. Jutro z resztą też. No i pojutrze...
- No to wy sobie jedźcie, a my pójdziemy się przejść.- powiedziała Lexi i objęła Paulę w pasie.
- Kłopot w tym, że Paula też musi jechać...- powiedział niepewnie Niall.
- A co tym razem on wymyślił?
- Możemy pogadać o tym później? Za pięć minut widzę wszystkich w samochodzie.
Pobiegłem szybko na górę, żeby się trochę ogarnąć. Ciekawe co tym razem Mike chce od Pauli... Fajnie by było gdyby wystąpiła razem z nami na koncercie. Na pewno byłoby o wiele więcej śmiechu niż zawsze jest.
Kiedy byłem gotowy poszedłem do garażu, gdzie większość już siedziała w samochodzie. Za kierownicą usiadł Lou i już wyjechaliśmy na zatłoczone ulice Londynu.
*Paula*
Ehh, co on znowu ode mnie chce? Nie dadzą w ogóle żyć człowiekowi... Jednego dnia nie można odpocząć, bo od razu trzeba jeździć na jakieś próby, nie próby i w ogóle. Dlatego nie chcę się bawić w życie jakiejś pieprzonej gwiazdki. Może to i jest spełnienie marzeń, ale jakoś nie chce mi się patrzeć na artykuły niektórych gazet...
Po paru minutach staliśmy przed budynkiem. Weszliśmy od razu do środka i wjechaliśmy windą na drugie piętro, gdzie znajdowało się studio numer 7.
Mój dobry humor zniknął w jednej sekundzie, kiedy zobaczyłam kogo przywiało do studia.
Chłopaki zaczęli się witać z Mikiem i z panem na literę P.
- Witaj Paula. Cieszę się, że cię widzę.- powiedział manager i wyciągnął do mnie swoją rękę.
Popatrzyłam na niego niepewnie, a potem delikatnie uścisnęłam jego dłoń.
- Więc, co chciałeś?- zapytał Zayn.
- W sobotę macie koncert, więc chyba musicie mieć jakieś próby, nie?- powiedział rozbawiony Mike
- No i zaśpiewacie z pewną wschodzącą gwiazdą, o której było bardzo głośno.- powiedział Paul i spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
Na początku nie miałam pojęcia o co mu chodzi, dopiero po pewnym czasie zorientowałam się o kim mówi.
- Zaraz, chwila. Że niby ja? Przepraszam, ale ja się nie zgadzam.
- Jeszcze się dobrze nie zastanowiłaś, a już odpowiadasz.
- Bo ja nie muszę długo myśleć. Przykro mi ale ja się nie zgadzam.
Spojrzałam na chłopaków, którzy mieli smutne miny.
- Paula prosimy...- zaczął Hazza i zrobił słodkie oczka.
- Zrób to dla nas...- odezwał się Liam
- Z tego co pamiętam obiecałaś nam, że razem zaśpiewamy.- powiedział Louis i objął mnie w pasie.
- Paula nie masz innego wyboru. Oni będą cię męczyć przez dzień i noc dopóki się nie zgodzisz.- powiedziała Lexi, która siedziała już na kanapie.
- Oczywiście drobna sumka wpadnie na twoje konto...- odezwał się Paul. No nie, teraz to mnie wkurzył...
- Myślisz, że ja lecę tylko na kasę?! Że ja będę robić to co mi karzesz? Oj grubo się mylisz kolego. Mam cię w dupie i będę mieć do końca życia! Za to, co zrobiłeś i powiedziałeś!- krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Dobra, dajcie mi tylko teksty i wystąpię.- powiedziałam obojętnie po krótkiej ciszy, jaka zapanowała w pomieszczeniu.
Chłopaki jak na zawołanie szeroko się uśmiechnęli i mocno mnie przytulili.
- No więc... jutro przyjedźcie jeszcze do studia, a w środę pojedziemy na halę, gdzie odbędzie się koncert. Ja już muszę uciekać, Mike ma teksty piosenek dla Pauli. Naucz się ich jak najszybciej.- powiedział Paul i wyszedł.
- Co tam u was słychać?- zapytał brunet.
- Praktycznie rzecz biorąc, to nic ciekawego... Dobra zacznij już tą próbę. Im wcześniej zaczniemy, tym szybciej skończymy.
Chłopaki śpiewali przeróżne piosenki. Oczywiście musiałam stać razem z nimi i śpiewać refreny. Przy piosence Little Things gram z moim bratem na dwie gitary. Na samym początku miałam grać tylko ja, ale wiedziałam ile dla niego znaczy ta piosenka i nie chciałam zabierać mu roli, więc doszliśmy do kompromisu i będziemy grać obydwoje.
Na sam koniec zaśpiewałam moje 5 solowych piosenek, a potem jeszcze 3 z chłopakami. W studiu siedzieliśmy do późnego wieczora i byłam już tym wszystkim potwornie zmęczona i chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
Oczywiście Mike miał inne plany. Cały czas ćwiczyliśmy piosenki, a ja piłam kawę za kawą.
- Dobra jedźcie już. Jesteście strasznie zmęczeni...- powiedział Mike.
- No wiesz, może dlatego że jest 23.46?- odezwał się wkurzony Zayn.
- Jutro o 9.30 widzę was na dole.- powiedział chłopak i wyszedł z pomieszczenia, przy okazji rzucając mi przenikliwe spojrzenie, które trochę mnie zamurowało.
- Ubieramy się i jedziemy szybko do domu.
Tym razem samochód prowadził Harry, bo Louis zasypiał już na stojąco.
- Śpisz ze mną?- zapytałam Lexi, która zostaje u nas na noc.
- Przykro mi, ale moja dziewczyna będzie spać przy moim boku.- odezwał się Niall.
- Ej! Jestem zazdrosna!- naśladowałam głos braciszka.
Niall spojrzał na mnie z małym zakłopotaniem, na co wybuchłam śmiechem.
- Dobrze, spokojnie.
W końcu dotarliśmy do domu. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a ja od razu poszłam pod prysznic. Strumienie gorącej wody obmywało moje męczone po całym dniu ciało. Po kilku minutach wyszłam z kabiny i ubrałam się w koszulkę z wizerunkiem chłopców i króciutkie spodenki.
- A ty co tu robisz?- zapytałam, kiedy wyszłam z łazienki.
- Nie cieszysz się?
- Pewnie, że się cieszę!
Rzuciłam się na łóżko obok mojego chłopaka, który od razu mnie do siebie przytulił. Wpakowaliśmy się obydwoje pod kołdrę i nic już nie mówiąc zasnęliśmy w swoich ramionach.
*5 dni później*
- Możemy wejść?
- Nie!
- Co wy tam robicie? Przecież to jeden głupi koncert!
- Jeden głupi koncert, na którym Paula musi wyglądać olśniewająco!
- Lexi! Wpuść nas!
- Jeszcze chwila!
- Może im otwórzmy, zanim wywarzą drzwi?- zapytałam rozbawiona.
- Zostało mi jeszcze kilka pasemek włosów. Wytrzymaj jeszcze. Ale powiem ci tyle, te czerwone końcówki wyglądają zarąbiście.
- Mam nadzieję, że ta farba szybko się zmyje...
- Lexi do cholery otwórz te drzwi!- usłyszałam głos Nialla.
- Ale niecierpliwi... wytrzymać się nie da.- odezwała się Emily.
Siedziałyśmy w mojej garderobie, gdzie Emi zakręcała moje włosy. Dziewczyna przyleciała specjalnie z Danii, kiedy dowiedziała się, że będę występować z chłopakami. Ehh, jest niesamowita! A tak po za tym, to trochę się za nią stęskniłam.
- Może zamknij jeszcze na jeden zamek, bo coś czuję że to nie za fajnie się kończy.- powiedziała Alex
Przez ostanie dni całą ósemką jeździliśmy na różne próby i przygotowania do koncertu. Szczerze mówiąc, byłam potwornie zmęczona tym wszystkim. Muszę wytrzymać te parę godzin i będzie po całym przedstawieniu.
Ogólnie to mogłam zobaczyć, jak to wszystko jest zorganizowane i powiem tylko tyle: wow! Ogromna hala, która pomieści nie wiem ile ludzi, gdzie teraz kręci się tyle osób, że to głowa mała, aby ten koncert wyszedł idealnie. A chłopaki mają oczywiście ze wszystkiego robią sobie jaja i ogólnie trudno jest z nimi pracować. Dlatego mam ogromny szacunek, do tych wszystkich scenarzystów, operatorów, stylistów, choreografów i innych ludzi, którzy mają tyle cierpliwości że tylko zazdrościć.
- No okej. Teraz tylko makijaż.- powiedziała Emily i odłożyła lokówkę.- Delikatny, czy taki ostry?
- Delikatny, ale z pazurem.- odpowiedziała Lexi, która chodziła nerwowo po pokoju.
- Idź tamtym powiedz, że jeszcze 20 minut i będą mogli zobaczyć swoją gwiazdkę.- powiedziała z uśmiechem Emi, która zabrała się do mojej cery.
- Paula, a ty się nie stresujesz?- zapytała mnie Alex.
- Wiesz, mogłabym się i stresować, tylko że po co? Strata czasu! Wolę poćwiczyć sobie jeszcze piosenki, niż mam się denerwować.
- I taka postawa mi się podoba. Robisz postępy.- powiedziała Lexi.
- Uwaga wchodzimy!- usłyszałam głos Hazzy za drzwiami.
- Jeszcze 10 minut!- krzyknęła Alex.
- Tak samo mówiłyście godzinę temu!
Zaczęłyśmy się śmiać, a ja nadal siedziałam przed lustrem z zamkniętymi oczami, których nie wolno mi było otworzyć, dopóki dziewczyny nie skończą swojego dzieła.
- Jesteście okropne!- krzyczał Liam.
- Powiedz mi czego nie wiem...- mruknęłam pod nosem.
Poczułam jak Emily robi kreski na moich powiekach, a potem przejechała tuszem moje rzęsy.
- Okej. Gotowe.
Otworzyłam oczy. W odbiciu lustra zobaczyłam zupełnie inną osobą, w czerwonych końcówkach i zakręconych włosach z makijażem, którego sama bym nie zrobiła.
- Jejku Emily, jesteś niesamowita!- krzyknęłam i rzuciłam się dziewczynie w ramiona.
- Powiedz mi czego nie wiem...- naśladowała mój głos.
- Dobra wpuść tamtych, bo mnie zaraz szlag trafi!- powiedziałam do Lexi, która stała i trzymała drzwi razem z Alex.
Dziewczyny odsunęły się od drzwi, które otworzyły się z wielkim hukiem. Przede mną stanęła piątka chłopaków ubrana w luźne ciuchy. Wszyscy stali jak słupy soli z otwartą gębą, co mnie strasznie rozbawiło.
- No powiecie coś w końcu, czy będzie tak się jopić?- zapytała Emi.
- Wyglądasz...- zaczął Liam, ale oczywiście nie dokończył.
- Rewelacyjnie...
- Pięknie...
- Super...
- Zajebiście... Mam zajebistą siostrę...
Popatrzyłam na dziewczyny i wybuchłam głośnym śmiechem.
Spojrzałam w duże lustro, w którym znowu pojawiła się dziewczyna której kompletnie nie poznaję, 
ubranarównież inaczej niż na co dzień.
- Emily się postarała...- powiedziała Lexi.
- Wykonałaś kawał dobrej roboty.- dodałam.
- To nie jest moja zasługa. Ja tylko zrobiłam włosy i makijaż. Reszta to po prostu ty.- uśmiechnęła się brunetka.
- Zayn, ty to masz szczęście.- powiedział pasiasty.
- Dobra koniec tego wszystkiego. Napatrzyliście się już, więc możemy iść na scenę.- powiedziałam szybko i minęłam chłopaków. Ale nie dane mi było iść dalej, gdyż ktoś pociągnął mnie za rękę, a potem poczułam znajome wargi na swoich.
- Nie no proszę! Przestańcie!- krzyczał Louis.
- Zazdrości.- powiedział Zayn, kiedy odsunęliśmy się kawałek.
- Wiecie co wam powiem? Ten koncert będzie zajebisty!- krzyknęła Lexi.
- Bo pierwszy raz Paula z nami występuje.- skomentował Hazza i pocałował Alex w policzek.
- Mam nadzieję, że nie ostatni.- szepnął mi Zayn na ucho i również mnie pocałował.
Usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi, zza których wyłoniła się młoda dziewczyna.
- Musicie już iść...- powiedziała niepewnie i nim się obejrzałam już jej nie było.
Głośno westchnęłam i przytuliłam na pożegnanie dziewczyny. Wyszliśmy z garderoby i od razu doszły do mnie piski fanek, które zebrały się już na widowni. Chłopaki weszli na scenę i zaczęli witać się z tłumem fanów. Ja musiałam czekać dwie piosenki, po czym wychodzę śpiewam jedną solową, a potem już covery z chłopakami. Stresu jeszcze nie ma, ale jestem ciekawa jak wypadniemy razem z chłopakami na scenie...

- Stresujesz się?
- Matko Mike! Przestraszyłeś mnie!- krzyknęłam w stronę chłopaka, który pojawił się za moimi plecami.
- Przepraszam, nie chciałem.
- Nie, nie stresuję się. Na razie...
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. A tak w ogóle, to co ty tu robisz?
- A wiesz, trzeba zobaczyć jak radzisz sobie na scenie. A tak w ogóle to chciałem ci coś ważnego powiedzieć...
- Trochę się boję, ale słucham.
- Bo wiesz... Kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem, ja... Ja po prostu myślałem, że nie istnieją tak piękne dziewczyny jak ty, a jak jeszcze zaśpiewałaś to już w ogóle. Paula, bo ja... ja...
- Czekaj. Chyba już wiem co chcesz powiedzieć. Przepraszam Mike. Ale jestem z Zaynem i jestem z nim szczęśliwa. Zrozum to...
- Ja wiem, o tym. I bardzo żałuję, że nie byłem pierwszy... Ehh, no trudno...
- Paulina, zaraz wychodzisz.- powiedział jedne facet i podał mi mikrofon.
- Nie martw się. Na pewno spotkasz jeszcze ładniejsze ode mnie dziewczyny. Sorki, ale muszę już iść.
- Jasne. Powodzenia.
- Przyda się...
Odeszłam od niego i poszłam w stronę wejścia. Chłopaki mówili coś do fanów, co mnie akurat najmniej interesowało.
Mike? Na serio? Aż śmiać mi się chcę... No ale cóż, niestety Zayn był pierwszy i to właśnie jego kocham.
Po chwili usłyszałam gitarę Nialla i głos Zayna śpiewający pierwsze słowa piosenki 
Lucky Jasona Mraza i Colbie Caillat.
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy krzyki fanek wręcz przeszkadzały mojemu chłopakowi. Okej, teraz moja kolej. Wyszłam powoli z mojego ukrycia i zaczęłam śpiewać mój tekst.

Boy I hear you in my dreams
I feel your whisper across the sea
I keep you with me in my heart
You make it easier when life gets hard

- A o to nasz gość specjalny!
Paulina Horan!- krzyknął Harry do mikrofonu.
Na hali rozbrzmiały się krzyki i piski fanów, a ja dalej śpiewałam.
Po chwili wszyscy razem śpiewaliśmy tekst piosenki, a Niall nadal grał na gitarze. Kiedy skończyliśmy podeszłam do każdego chłopaka i dałam całusa w policzek, tak jak to miało być., a potem poszłam do Nialla i mocno przytuliłam.
- Nie wierzę! Moja siostra mnie przytula!- powiedział Niall do mikrofonu, kiedy staliśmy w swoich ramionach.
- Ale zabawne...- szepnęłam mu do ucha.
- Paula, co cię do nas sprowadza?- zapytał Louis.
- Pomyślałam, że wpadnę na wasz koncert, a nie będę zasuwać przy garach i robić kolację.
Na widowni rozbrzmiał się głośny śmiech, a potem okrzyki i brawa.
- No to skoro już jesteś, to zarzuć nam jakąś piosenkę.
Spojrzałam na Nialla, który zdążył już wymienić gitarę na elektryczną i kiwnęłam głową żeby zaczynał.
- Tą piosenkę dedykuję każdemu, kto uważa, że każda sekunda jest równie ważna!- zacytowałam tekst piosenki 
Domino Jessie J, którą miałam zaśpiewać.
Niall zaczął grać, a ja wyrzucałam słowa prosto z mojego serca. Na sali fani śpiewali razem ze mną, a chłopaki jak zwykle musieli się wydurniać. Jedynie Niall zachowywał się normalnie, ale to chyba tylko dlatego, że grał na gitarze. Ustawili się jeden z drugim w rzędzie i udawali kostki domina. Powiem tylko tyle: maskara.
- Dzięki bardzo!- krzyknęłam w stronę publiczności i wysłałam buziaki.
- Wiesz co ci powiem Niall?- zapytał Louis i objął mojego brata ramieniem.
- Co?
- Twoja siostra śpiewa o wiele lepiej od ciebie.
Na hali rozbrzmiało się ponure "uuuu" a potem głośne śmiechy.
Niall patrzył na Louisa z małym zakłopotaniem i z tego co ogarnęłam, myślał co by tu powiedzieć pasiastemu.
- Wiesz co Lou? Idź do garderoby, zobacz czy cię tam nie ma.
- Nie nabiorę się na to.- powiedział brunet i przekręcił palcem.
- Louis! Marchewki przywieźli!- powiedział Liam.
Tamten jak torpeda wybiegł ze sceny i zaraz wrócił zniesmaczoną miną.
- No dobra, tym razem wam się udało. Ale następnym razem, nie dam się nabrać!
- Ale oni na serio mówili...- powiedział Zayn, który wyciągnął zza swoich pleców pomarańczowe warzywo.
- Oddawaj marchewkę!- krzyknął Louis i rzucił się na Zayna.
Ze strony fanów, znowu rozbrzmiał się głośny śmiech.
- Zostawmy tę dwójkę w spokoju... - powiedział Hazza- Jeszcze raz dziękujemy bardzo, że przyszliście. Na prawdę, dużo to dla nas znaczy.
- A przy okazji zestresujecie moją siostrę, którą bardzo kocham.- powiedział Niall i objął mnie ramieniem.- Nie chcę nic mówić, ale to jest właśnie ten moment kiedy powinienem dostać buziaka.
- Spoko. Liam! Niall chce buziaka!- krzyknęłam w stronę bruneta.
- Chodź tu, mordo ty moja!- krzyczał Liam i zaczął gonić Horana po scenie.
- Zostaliśmy tylko ty i ja... jako jedyni normalni na tym koncercie...- zaczął mówić Harold
- Nie byłabym tego taka pewna. Wiesz, co? Jak wchodziłam na scenę, to widziałam chyba szarego kota. To nie jest przypadkiem twój?
- Carter! Gdzie jesteś?!- krzyczał lokers i zaczął szukać kota.
No masakra jakaś... Zayn z Louisem biją się o marchewkę, Liam gania Nialla żeby dać mu buziaka, Harry szuka kota, który nie istnieje, a ja stoję na tej scenie jak głupia a i tak dostaję brawa.
- Okej, to może coś w końcu zaśpiewamy?- zapytałam chłopców, którzy dalej byli zajęci swoimi sprawami.- Nie to nie.
Wzięłam gitarę Nialla, włożyłam mikrofon do stojaka i zaczęłam grać 
I Do również Colbie Caillat. Piosenka nie była w programie, ale trzeba jakoś ogarnąć ten koncert.
Kiedy skończyłam śpiewać na scenę wrzucona dużego miśka. Podniosłam pluszaka i szeroko się uśmiechnęłam. Na białej koszulce był napis "I love One Direction Paula Horan!!!"
- Dziękuję bardzo, ale proszę was o jedno. Nie przestawajcie być fanami One Direction! Będą źle spali po nocach...- powiedziałam i podniosłam miśka do góry.
- Hej, coś mnie ominęło?- zapytał Zayn i stanął koło mnie.
- Nie wiesz, nic szczególnego. Jak widzę Louis wygrał walkę o marchewkę...
- Groził mi, ze pobije wszystkie moje lustra.
- Oj, biedny Maliczek.- powiedziałam i przytuliłam go mocno.
- Miałem nadzieję na coś więcej, niż tylko przytulanie...- powiedział do mikrofonu, a na hali znowu rozbrzmiały się głośne krzyki.
- Mogę ci zaoferować buziaka.
- No to proszę.- uśmiechnął się i wystawił swój policzek.
Przybliżyłam się do niego i kiedy byłam już blisko odsunęłam się i zaczęłam oglądać się po scenie.
- Liam! Zayn też chce buziaka!
- Chwila! Jeszcze Niall nie dostał!- usłyszałam za sobą głos Payna.
- Ale jesteś! Jeszcze gorsza od Horana!- krzyknął Malik.
- Wiesz, to u nas rodzinne... Dobra zbieraj ten swój zespół. Może byście w końcu coś zaśpiewali, a nie się obijacie.
- Jak dostanę buziaka, to wtedy zaśpiewamy.
- Zayn, nie dostaniecie kolacji...- i znowu głośne "uuuu" ze strony widowni.
- Harry! Louis! Niall! Liam!
Po chwili cała czwórka pojawiła się w jednym rzędzie obok nas, a Liam w końcu dał buziaka Niallowi.
- I tak ma być!
- Ej siostra, wiesz że cię kocham?
- Czego chcesz?
- Nic, po prostu bardzo cię kocham...- powiedział i objął mnie ramieniem, a dziewczyny w pierwszym rzędzie zaczęły robić głośne "awww"
- Baby, I loved you first.- powiedział Zayn do mikrofonu, na co Niall spiorunował go wzrokiem. Po chwili rozbrzmiała się muzyka Loved you first. Razem śpiewaliśmy refren, a Niall nadal obejmował mnie swoim ramieniem. Zayn cały czas patrzył w moją stronę, co trochę mnie krępowało. Rozmawialiśmy na ten temat, że nie będziemy się jeszcze ujawniać przed foto reporterami. Ale jak widać nie jest łatwo... Obydwoje chcemy być blisko siebie nie zważając na nikogo. Utrudnia nam w tym fakt, że minął dopiero miesiąc od rozstania Zayna z Arią. Zaraz pojawią się hejty na jego temat, że skacze z kwiatka na kwiatek. Dlatego próbujemy ograniczać swoje zachowanie do minimum, ale jak widać jest ciężko...
Przez dwie godziny śpiewaliśmy różne piosenki. Nie obyło się również, bez głupich żartów chłopaków, na co musiałam tylko stać i się patrzeć. Najbardziej podobało mi się jak śpiewaliśmy Litle Things. Usiedliśmy wszyscy na schodach, ja grałam z Niallem na gitarach, a chłopaki śpiewali. Przed występem Louis poprosił fanów o włączenie swoich latarek w telefonach, dzięki temu widownia przypominała gwieździste niebo. Widok był przepiękny... Miliony jasnych światełek i chłopcy śpiewający piosenkę, która nie tylko mnie zmusiła do łez. Niall i Zayn również się popłakali. Awww, słodziaki.
Przez cały koncert byłam obok Malika, który nie dawał mi odejść nawet na krok. W końcu występ zakończył się i zostaliśmy skierowani do oddzielnego pomieszczenia, gdzie przyjdą fani, którzy mają biltety VIP. Zmęczona opadłam na kanapę i gdyby nie Harry, który powiedział mi, że zaraz przyjdą fanki, już dawno smacznie bym sobie spała.
Do pomieszczenia przychodziły fanki, które miały tylko 5 minut na rozmowę. Szkoda, z niektórymi chętnie bym sobie porozmawiała. Zaskoczyła mnie pewna mała dziewczynka, która miała może 8 lat. Wyciągnęła w moją stronę album, który zaczęłam oglądać. W małym segregatorze były zdjęcia chłopaków z koncertów, wywiadów i innych imprez. Zaciekawiła mnie pewna zakładka, na której było napisane "Nowe Życie. Nowe  marzenia. Nowe One Direction. Paulina Horan."
- Tutaj są zdjęcia tylko z gali, występu na balu charytatywnym i zdjęcia z telewizji. Niestety, nie mogłam innych znaleźć...- powiedziała smutno.
- Mogę ci obiecać, że niedługo będzie jakaś sesja zdjęciowa. Hm, ale wiesz co? Mam tutaj przy sobie kilka moich zdjęć, które z chęcią je podpiszę.
Sięgnęłam do mojej torebki i zaczęłam szukać białej koperty.
- O już mam. W prawdzie chciałam zrobić kilka kopii, dlatego je noszę przy sobie, ale tobie przydadzą się bardziej.
Wyjęłam z koperty plik zdjęć, które Lexi zrobiła mi podczas wypadu na zakupy.
- Wybierz sobie, które najbardziej ci się podobają.
Dziewczynka spojrzała na mnie, a jej oczy świeciły jak dwie żarówki. Po chwili zabrała się za oglądanie zdjęć i wybrała około 10.
- No dobra, a teraz dla kogo mają być te zdjęcia?
- Sally.
Zaczęłam podpisywać jedno za drugim, próbując jak najszybciej, gdyż ochrona już wyganiała ośmiolatki.
- Proszę bardzo. Obiecuję, że niedługo pojawią się nowe zdjęcia.- powiedziałam i mocno przytuliłam blondynkę.
- Ej siostra, nie przywiązywuj się tak bardzo z fanami...- powiedział Niall, kiedy tamte dziewczynki wyszły.
- A co ja zrobiłam? Tylko dałam jej kilka moich zdjęć, żeby uzupełnić jej album.
- Dobra, jedziemy do hotelu? Głodny jestem.
- I jak ty wytrzymałeś przez cały koncert bez marudzenia?- zapytałam Nialla
- Po prostu wiedziałem, że w domu zrobisz kolację, tak jak obiecałaś siostrzyczko
- Jesteś niemożliwy...
Z uśmiechem na twarzy wróciliśmy do hotelu, w którym wynajęte zostały dla nas pokoje. Do domu było zbyt daleko, dlatego postanowiliśmy zatrzymać się na noc gdzie indziej.
Kiedy weszłam do mojego, zmęczona opadłam an łóżko i gdyby nie dźwięk telefonu, który domagał się naładowania baterii, usnęłabym w ciuchach i tym makijażu.
Podniosłam się z materaca, podłączyłam telefon. Wzięłam czyste rzeczy, które już zawiozłam przed koncertem i poszłam się umyć.
Kiedy wykonałam wieczorną toaletę, nie chciało mi się tak mocno spać więc weszłam na tt i inne strony. Leżąc na brzuchu, popijając przy tym butelką wody czytałam różne komentarze na temat dzisiejeszgo koncertu.
Nie minęło 10 minut, a już usłyszałam pukanie do drzwi, które zaraz otworzyłam.
- A ty jeszcze nie śpisz?
- Jakoś nie mogę usnąć. Przyzwyczaiłem się, że śpię z tobą.
Nim się obejrzałam, Zayna usta znalazły się na moich. Nogą zamknęłam drzwi i oplotłam swoje ręce na szyi chłopaka.
- Wiesz jak ja się męczyłem na tym koncercie? Myślałem, że oszaleję!
- Mi też nie było łatwo. Ale chodź, coś ci pokarzę.
Pociągnęłam Zayna na łóżko, gdzie dalej stał mój laptop.
- Widzisz? Już coś podejrzewają...
- Prędzej, czy później i tak świat by się dowiedział, że jesteśmy razem...
Na Twitterze jedna z fanek wrzuciła zdjęcie, moje i Zayna, na których przybliżone zostały nasze nadgarstki z identycznymi tatuażami.
Chciałam przeglądać dalej, ale brunet perfidnie wykorzystywał moją leżącą pozycję i obdarowywał moje ciało swoimi pocałunkami.
- Zayn, co ty robisz?
- Nic szczególnego...- powiedział i dalej całował moją szyję.
- Przeszkadzasz mi.
- Przecież ja nic nie robię.
Odkręciłam się w jego stronę, na co on wpił się w moje usta. Jedną ręką zamknął mojego laptopa i odłożył na stolik nocny, a drugą przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie.
- Jesteś chory.- powiedziałam w przerwie między pocałunkiem
- Wolałbym określenie zakochany na zabój.
- Powinieneś się leczyć.
- Właśnie to robię.
Minęło zaledwie parę minut, a byliśmy kompletni nadzy, dalej całując się zachłannie. 
Nigdy nie wierzyłam, że ktoś zawróci tak w moim życiu jak Zayn. On był zupełnie inny od reszty zespołu. Ale właśnie za to go kocham. Jest sobą i tyle.
- I tak myślę, że jesteś chory.- powiedziałam kiedy skończyliśmy naszą "zabawę".- Ale zaczynam ją lubić.
- Sądząc po wynikach badań, jest ona nieuleczalna.
- Tym bardziej mi się podoba.
Zaczęliśmy się śmiać, a potem ułożyliśmy się wygodnie w łóżku.
-Zayn? Możesz mi coś obiecać?
- Wszystko, co tylko chcesz.
- Nie zapomnij o mnie. Nawet jeśli nie będziemy razem, chciałabym żebyś pamiętał o mnie...
- Obiecuję. To samo oczekuję o ciebie. Ale muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Co takiego?
- Już na zawsze będziemy razem.- szepnął mi do ucha i pocałował w policzek.
No i kolejny rozdział <333 Malikowa

niedziela, 22 września 2013

Harry - część V

* 2 tygodnie później *
Harry i ja tworzymy już parę od 2 tygodni. I powiem, że początek jest nawet dobry. Tylko kłócimy się od czasu do czasu o wyjazd zespołu. Nie wiemy co zrobić. Reszta śmieje się z nas, że kłócimy się jak stare dobre małżeństwo. Mnie zaczyna to już powoli przerastać. Rozmawiałam z ich menadżerem i poweidział mi szeczerze, że jednak lepiej było by jakbym nie jechała, ale jak muszę to mam jechać. Ja nie muszę. Od czego są komórki, laptopy. To tylko 3 miesiące. Albo AŻ 3 miesiące! Na początku będzie mi trudno. Jak widać ja już postanowiłam. A.. nie wsponiałam o tym, że trasa jest jednak za tydzień. Czyli około tydzień wsześniej niż powinna się zacząć. Dzisiaj Harry postanowił, że zrobimy sobie romatyczny wieczór. Tylko we dwójkę. Cieszyłam się z tego powodu, ale zdaje mi się, że znowu będziemy rozmawić na temat wyjazdu. Teraz trzeba wymysleć w co mam się ubrać. Nigdy nie miałam z tym problemu, ale ten dzisejszy dzień jest jakis taki inny. Na dworze świeci słońce. Ja mam dobry humor. Po dłuższych przemyśleniach wyciągnęłam z szafy łososiową sukięnkę z koronki n cienutkich ramiączkach, do tego czarne szpiliki za kostkę i skórzną kurtkę. Włosy lekko przeczesałam palcami i a makijażu nie robiłam. Obejrzałam się ostatni raz w lustrze i poszłam do garażu po dordze biorąc kluczyki. I muesże wspomnieć jedna rzecz. Loczek zapropnował wspólne mieszkanie, a ja się po części nie zgodziłąm. Nie chciałam się narzucać ani nic. Więc ponad połowę rzeczy mam u Harrego. Większość czasu spędza u niego. A zostaję dzisiaj u niego na noc więc nie musże niczego zabierać. To jest chyba jeden z niewielu plusów. Ale wracając... Po koło 10 minutach byłam już pod drzwiami mojego chłopaka. Powitał mnie swoim przepięknym uśmiechem i zaprosił gestem ręki do środka. Harry zamknął drzwi i poszedł w strone kuchni, a ja ruszyła od razu za nim. Po kuchni roznosił się przepiękny i smakowity zapach. Harry świetnie gotował. Nie wiem czemu, ale chłopak jakoś nie był dzisiaj zbyt rozmowny. Ja nie wymuszałam. Po 15 minutach chłopak miał już prawie gotowe danie więc ja zaczęłam nakrywać. Loczek był czymś wyraźnie zamyślony. 
- Harry? Coś się dzije? Jak chcesz to możemy przełożyć to spotkanie, a ja mogę pójść do domu. Jesteś nieprzytomny. - powiedziałam z troską w głosie w stronę chłopaka. On tylko na mnie spojrzał i kiwnął przecząco głową. Nie wiedziałam co mam zrobić. Próbował jeszcze przez chwilę, ale nic. Usiadłam przy stole i nie wiedziałm co mam zrobić. Czy go zostawić czy zostać. Nigdy taki nie był. Zawsze uśmiechnięty, albo smutny. Nigdy nie był taki nieobecny. Może ma jakiś gorszy dzień? Nie mam pojęcia! Loczek zakończył przygotowywanie posiłku i zaczął nakładać procje na talerze. Jedliśmy w ciszy, chociaż ja szperałam w tym jedzeniu. Straciłam apetyt. Kiedy chłopak zjadł już swoją porcję ja postanowiłam, że pozmywam. Pozbierałam naczynia i ruszyłam do kuchni. Moją porcję dałąm z powrotem do garnka i zabrałam się za mycie. Gdy kończyłam już moją czynność poszułam, że ręce Harrego obejmują mnie w tali. Zdziwiał mnie ten gest. Chwyciłam za ścierkę wytarałm ręce i próbowałam się wyrwać z uścisku. Byłam troszkę na niego zła. Chciałam wyjść z kuchni, ale mój chłopak złapał mnie za nagarstek i przyciągnął do siebie. Popatrzyła przenikliwie w moje oczy i gwałtownie wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek jak najlepiej umiałam. Harry stawał się coraz bardziej zachłanny. Jednka postanowiłam to zakończyć. Nie było to łatwe, ale jednak się udało. Loczek spojrzał na mnie ze zdziweniem.
- Co to było?
- Jak to co? W taki sposób ci udowadniam jak bardzo cię kocham. A ty to przerywasz. - odsunełam się od chłopaka na dwa kroki - ty na mnie jesteś zła za tamto?
- Można tak powiedzieć. Jakbyś nie wiedział to nie jest takie fajne jak ktoś cię udaje, że nie słyszy, a potem rzuca się na ciebie. Chociaż to był onawet przyjemne. - ostatanie słowa powiedziałam już całkiem nisłyszlanie aby Harry nie usłyszał.
- I znowu. Chcesz się kłócić?! A tak wogóle... czemu ty nie chcesz ze mną jechać?! Nie wciskaj mi kitu, że to będzie problem. - no i tak właśnie wybuchła kłótnia.
- Nie chce jechać bo ty masz się skupiać na tym co robisz. Na śpiewaniu. Ja ci będe tylko tam przeszkadzać. Czemu? Bo ty zamiast ćwiczyć z chłopakami będziesz pewnie siedział ze mną.
- Tak! Bo cię kocham. Nie wytrzymam bez ciebie! I mam teraz wybierać między tym, zę zostanę z tobą, a mniędzy tym czy pojadę w trasę?! - ma racje. Nie pomyślałam o tym.
- Wiesz co.. ułatwię ci wybór. - powedziałam
- Pojedziesz ze mną? - zapytał już niemal z nadzieją.
- Nie. To koniec. Koniec nas. Nie chcę ci przeszkadzać. Teraz już nie musisz dokonywać wyboru. - nie powstrzymałąm się przed łzami. Sama nie wierzyłam w to co powiedziałam. Tym zniszczyłam sobie życie. Za to Harr'emu będzie lepiej. Zapomni o mnie. Przecież on może mieć każdą.
- [T.I] co ty wogóle mówisz. Ja kocham ciebie, a ty mnie. I teraz..? - powiedział podchodząc do mnie. Ja pokiwałam tylko głową i pobiegłąm do góry. Znalazłam pierwszą lepszą walizkę zapakowałam do niej wszystki moje najpotrzebniejsze rzeczy i zapiełam.
- Większość swoich rzeczy wziełam. Z resztą zrób co tam sobie chcesz. - powiedziałam wymijając mojego byłego chłopaka. Jeszcze kilka sekund temu był tylko Mój. Teraz... - A walizkę postaram się oddać jeszcze dzisiaj. - otworzyłam drzwi frontowe i zamierzałam wyjść, ale drogę zsłonił mi Harry. Pocałaował mnie łapczywie. Bedzię mi brakowało jego pełnych, malinowych ust, zielonych tęczówek w których się zatapiałam nawet kilka razy dziennie. Dosłownie przed chwilą to wszystko straciałam. Teraz już ie płakałam. Teraz już był to atak rozpaczy. Chłopak mnie przytulił jak najmocniej. Chciałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno. Odpuściłam szarpanie się i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a moje łzy moczyły mu koszulkę. Na głowie poczułam kilka kropel co znaczy, że on też niestety płakał. Podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Zaczełą ścierać delikatnie dłonią jego łzy. Jego smutek jeszcze teraz bardziej mnie dobijał. 2 tygodnie. Jak one potrafią zmienić człowieka. Wpatrywałam się w jego oczy, nie mogłam się powstrzymać.
- Przepraszam - powiedział przerywając ciszę między nami.
- Za co ty mnie przepraszasz. To chyba ja powinnam teraz cię tu na kolanch prosić o wybaczenie. Pojadę z tobą. Przecież ja.... - nie dane mi było dokończyć. Mój ukochany znów mnie pocałował. Tym razem ten pocałunek nbył przepełniony pożądaniem, miłościem, szczęściem.. miał w sobie tyle emocji. Coś niesamowitego. Loczek podniósł mnie i zaprowadził do sypialni. Zapowiada się ciekawie....
*następnego dnia, ranek*
No i mamy następny dzień. Obudziłam się wyjątkowo wcześnie. Czułam czyjąś rękę na moim gołym biodrze. Odwróciałm się w stronę Harr'ego. Tak słodko spał. Stwierdziłam, że nie będę go budziła. Przypominając sobie wczorajszą noc uśmiech sam wpełzł mi na twarz.
- Czemu się mi przyglądasz? - zapytał mój ukochany uśmiechając się perliście i otworzył oczy.
- Nawet nie wiesz jak słodko wyglądasz śpiąc. - powiedziałam z chichotem i pocałowałm go w nos. Loczek przyciągnął mnie ręką do siebie, że stykaliśmy się całym nagim ciałem.
- I jak po wczorajszym? - zaśmiał się poruszając śmiesznie brwiami na co oboje wybuchneliśmy niepochamowanym śmiechem. - a dzisiaj powtóreczka kochanie? - przesunął mnie tak że był pod nim a on patrzał na mnie z góry.
- Może.. ale jeśli sobie zasłużysz. - i pocałowałam go. - a teraz doprowadźmy się do porządku. Zróbmy coś! Nie to o czym myślisz. - dopowiedziałam wiedząc mnie chłopaka. - Idę wziąść prysznic.
- To idę z tobą! - zpiorunowałam go wrokiem - no co?! będzie szybciej i oszczędniej!
- Niech ci będzie! - popatrzałam na niego krzywo na co on zachichotał i mnie pocałował. Prysznic zajął nam 30 minut, bo Harry nie oszczędał na pieszczotach. Dam mu na chwilę wolną rękę. Wytarliśmy się nawzajem i poszliśmy się ubrać. Ruszyliśmy do centrum. Weszłam do pierwszego kiesku po drodze i to co zobaczyłam mnie zaszkowało...

___________________________________________
Ludzie! Moje pomyśły powróciły!
Mam ogromną nadziję, że ktoś to jednak czyta.
Zostawcie po sobie ślad..
Pozdrawiam i Dobranoc!
~Katee 

sobota, 21 września 2013

Harry - część IV

Chwila, chwila. 'Znam' go zaledwie kilka godzin a się niby zakochałam?! Przecież to nie jest możliwe. Jejuu.. kogo ja oszukję... Widocznie zakochałam się w Harry'm . Ale i tak nic z tego nie wyjdzie. Dlaczego? Ponoć ma dziewczynę, ale moja siostra mówi, że to nie prawda, a ja już sama nie wiem. Po drugie on jest gwiazdą! A ja? Mnie znają, bo mój tata był świetny w swoim zawodzie. Pokazuje się publicznie tylko na galach związanych z nim. Po trzecie. On nie zakochał się we mnie. Może ja się tylko zauroczyłam, ale to i tak na to samo wychodzi. Bożyszcz nastolatek, utalentowany i sławny, pewnie bogaty itd... Jak by mógł chcieć kogoś takiego jak ja? Już dawno przestałam wierzyć w to, że marzenia się spełniają. On się obraca w świcie wilekich sław, a nie ludzi zwykłych, którzy mają problemy i trudne życie. Koniec przemyśleń! Trzeba wstawać. Położyłam nogi na zminej podłodze lekko się wzdrygając i ruszyłam w stornę kuchni. Dom był taki pusty i surowy. Nie było tam żadnych zdjęć, obrazów kwiatów. Dobrze że ściany chociażb yły pomalowane krwisto czerwoną farbą. W kuchni oczywiście zaczełam sobie robić moje ukochnae grzanki i kakao. Gdy ostatni grzanka wyskoczyła mój brzuch już dawał o sobie znak. Po spożytym posiłku wykonałam poranną toalete i ubrałam się. Wybrałam mój ulubiony zestaw czyli skórzane spodnie i kurtkę z przypinkami, szarą bluzkę z krótkim rękawkiem i czarną torbę z maszywkami moich ulubinych zespołów. No i ruszam w kierunku centrum handlowego w celu poszukania jakiś fajnych dodatków do domu. Po kupiniu świeczek wazonów, obrazów (które zapakowałam od razu do auta) i wielu innych rzeczach ruszyłam jeszcze do spożywki. Gdy byłam na dziale warzywnym zauwarzyłam Louis'a. Gdy już miałam się odwrócić i szybko uciec ktoś mnie z tyłu zawołał i Pasiasty mnie zobaczył. Tym ktosiem był Niall. No i mój w miarę udany dzień się skończył. Miałam nadzieję, że się już z nimi więcej nie spotkam, ale nadzieja matką głupich. Chłopaki przytulili mnie na przywitanie i bez słowa ruszyliście w stronę kas. I po wyjściu z supermarketu pomachałam chłopakom na pożegnanie i każdy ruszył w swoją stronę.
*miesiąc później*
Pracuję w wytwórni muzycznej. Więc zostaję na stałe. Marzenia się chyba jednak spełniają. Na studia nie idę. Narazie ta praca mi wstarcza. Robię przy sprzęcie itd. Coś tam potrafię, bo kiedyś tacie pomagałam, ale nie ważne. Ważne że coś jednak potrafię. Szefowa mówi że jest ze mnie bardzo zadowolona i chyba długo będziemy współpracować. Mam taką nadzieję. W końcu nadzija umiera ostatnia, co nie? Niestety, albo i stety w tej wytwórni od chyba 2 tygodni nagrywają One Direction. I ja właśnie 'organizuję' im sprzęt. Unikam ich jak tylko mogę. Wszystko robię 5 min przed ich przyjściem, żeby ich nie spotkać. Nawet nie wiem sama czemu tak robię. Może się boję spotkania z Harry'm. Boję się, że nie powstrzymam się i powiem mu co myślę. Przez tamte ponad 2 tygodnie jak jeszcze nie pracowali tu to zapomniałam częściowo o nich. Czemu częściowo. Ponieważ za każdym razem jak rozmawiałam z siostrą czy przez laptopa czy przez telefon nawijała mi o nich, a zwłaszcza o Loczku. Właśnie kończyłam zmianę. Podpinałam ostatnie kableki, ale ktoś wszedł. Pewnie szefowa.
-Kończę już zmianę. O! To już ostatni kabelek. Mogę... - odwróciłam się i zobaczyłam Louis'a! Przez chwilę się na niego patrzałam nie mogąc uwierzyć, że mnie 'przyłapał' - Co ty tu tutaj robisz?! Mieliście przyjść za 15 minut! - Zaczynałam trochę panikować. Wiedziała, że prędzej czy później to się stanie, ale jednak wierzyłam, że później.
- To chyba ja powinienim się ciebie spytać co ty tu robisz! To ty jesteś tym kimś od sprzętu. Szukaliśmy cię kiedyś, bo chcieliśmy cię poznać i podziękować, ale nie wiedzialem,  że to akurat będziesz ty! - Dokończył z uśmiechem. Ja spuściłam głowę, a moje buty stały się niezwykle interesujące.
- Są tu wszyscy? - Chłopak pokiwał przecząco głową - A czy mogłabym cię prosić abyś nikomu nie mówił? Proszę! Nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział. - nie wiem czemu ale mówiąc to łzy napłyneły mi do oczy. Przez ten miesiąc z nikim się ie spotykałam. Praca dom praca. I akurat musiałam sobie teraz o tym pomyśleć. Hary chciał... Stop! Zapomniałaś o nim. Ale jednak uroniłaś jedną łezkę. Miałaś nadzieję że chłopak nie zauważył. Ale chyba jednak tak ponieważ podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Jak mnie dawno nikt nie przytulał...
- Nie powiem nikomu. A zwłaszcza Harr'emu. Nie wiem czy wiesz, ale on po tym jak zerwałaś z nim kontakt tak jakby się załamał. Nie wiedzieliśmy czemu tak na niego zadziałaś, ale porozmawiaj z nim. - chłopak powiedziałdo mnie dalej trzymając mnie w mocnym uścisku. Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Nie! Tylko nie kolejny gość! Odskoczyłam od Louis'a jak poparzona. W wejściu stał sam Harry. Od razu spojrzałam w jego piękne, zielone oczy.  Dziewczyno! Opanuj się! Przecież ci już przeszło! Albo i nie. Lokowaty stał i patrzał na mnie i na Louis' z obojętnym wyrazem twarzy. I chyba to mnie zabolało. Oczekiwałam jakiegoś uśmiechu. Czegokolwiek tylko nie obojętności. Przetarłam oczy, a na moich dłoniach został czarny ślad z tuszu. No tak.. przed chwilką płakałam i cały makiaż na marne.
- Co ona tu robi?! - powiedział z podniesionym głosem Harry w stronę Louis'a.
- Ona...
- Ja tu pracuję. - przerwałam Pasiastemu. Nie lubię kłamania. On na mnie spojrzał ze współczuciem i podzszedł do Harrego mówiąc mu coś na ucho.
- Nie chcę z nią gadać. Olała mnie. Gra taką niedostępną i co z tego ma?! Nie ma znajomych ukrywa się przed nami. Nie wiem jakim cudem się tu dostała. Pewnie ze względu na tatusia, co?! - spojrzał na nie ze wściekłym wyrazem twarzy i z kpiną w oczach. Teraz już przegiął!
- Nie! Nie będziesz obrażał tutaj mojego ojca! Jak ci tutaj przeszkadzam to nie ma sprawy. Zobaczyłeś mnie tu pierwszy raz i ostatni. Nie mam zamiaru siedzieć tu i pracować, bo wielka gwiazdeczka chce sobie pośpiewać! I nie twoja sprawa z kim się spotykam.. - i tu już się nie powstrzymałam i łzy zaczeły mi lecieć strumieniami. Teraz uświadomiłam sobie, że krzyczałam i przez to wszyscy (szefowa i reszta 1D) się tu zbiegli - Jestem jaka jestem. Zajmij się swoim pięknym życiem i odczep się od mojego ojca. Był on wspaniałym człowiekiem, ale ty go nawet nie znałeś więc go nie obrażaj. Bynajmniej w mojej obeconści. Nie mam ci już nic więcej do powiedzenia... - tym razem powiedziałam cichym i zmęczonym głosem i wyszłam szybkim krokiem z wytwórni. Poszłam w stronę parku. Tam miałam swoje miejsce. Trzeba było iśc na sam koniec ścieżki i przejść przez krzaki. Tam znajdowało się jeziorko, ławeczka i piękny widok. Było tam tak cicho. Zawsze przychodziłam tam gdy miałam zły dzień. Tata mi pokazał to miejsce. Przychodził tu i zbierał pomysły. Usiadłam na ławce i rozpłakałam się na dobre. Czemu on tk mnie potraktował?! Nie mogę oszukać samej siebie i przyznam.. Tak. Kocham go. I dlatego to tak boli. Siedziałam nad jeziorem aż do zmroku. Teraz tylko marzyłam, aby znaleźć się domu. Po 15 minutach drogi otwierałam już drzwi mojego domu. Po drodze jeszcze zebrałam pocztę. Same reklamy i jakaś pusta karteczka. Miałam już ją wyrzucić kiedy zobaczyłam, że po drugiej stronie jednka jest coś zapisane drobnym druczkiem.
' Przepraszam Cię za niego. Nie wiem czemu się tak zachował. Szukałem Cię, ale jak widać nie znalazłem. Będę u Ciebie o 20:00. Musimy porozmawiać.       Xx. Louis'
Nie chcę z nim rozmawiać. Nie chcę mieć nic, a nic z nimi wspólnego. Nawet pracy. Zero One Direction. Poszłam do pokoju z zamiarem odszukania słuchawek do telefonu. Po około 5 minutach znalazłam i puściałam moją playlistę na te gorsze dni. Gdy kończyła się piosenka jednego z moich ulubionych zespołów zadzwonił dzwonek. Wiedziałam, że to Louis.
- Idź stąd Louis! Nie chcę z nikim rozmawiać! Nie chce mieć z tobą ani z nim już nic wspólniego! To ci chyba wystarczy! Nic ci więcej nie powiem. A i przekaż pani Scott (tam ma na nazwisko moja szefowa) że nie wracam do pracy. Wyjeżdżam - powiedziałam przez drzwi. Wiedziałam, że usłyszy. A z tym wyjazdem to nie wiadomo. Nie chcę z tą wyjeżdżać, ale też nie chcę tu zostać. Wiem, to głupie. Ale tak jest. Pukanie do drzwi ucichło, ale wiedziałam, że chłopak i tak nie poszedł. Siedzieliśmy pod tymi drzwiawmi chyba z pół godziny. Nie wiem. Nie miałam zegarka przy sobie. Może jednak otworze drzwi. Noce nie są zbyt ciepłe. Wstałam spod drzwi i zaczełam otwierać wszystkie zamki. Jak tylko otwrzyłam drzwi chłopak się na mnie rzcuił i pocałował. Poznałabym ten zapach wszędzie. Ale co Harry tu robi?! Gdy to sobie uświadomiłam odsunełam się szybko od chłopaka przerywając pocałunek.
- Co ty tu robisz?! I co to miało znaczyć?! - zapytałam go ze stoickim spokojem. Nie byłam wstanie na niego spojrzeć.
- Przyszedłem cię przeprosić. Byłem zły. Nie wiem czemu. Nie chciałem tego powiedzieć. Nie mogłem na ciebie patrzeć. Nie odzywałaś się. A ja cię... Naprawde polubiłem - spojrzał na mnie ze smutkiem. Chyba żałował. W ułamku sekundy pokonał całą odległość która nas dzieliła. -  Czemu mnie unikałaś w pracy? - ręką podnisósł moją twarz, abym na niego spojrzała. Patrząc w jego oczy zatonełam. Straciałam język w gębie. Chłopak zaczął się przybliżać.
- Nie chciałam się z tobą spotkać. Bałam się. - powiedziałam dalej patrząc Lokatemu w oczy. Czułam jego oddech na mojej twarzy.
- Czego się bałaś? Jestem aż taki straszny? Chyba, że ty też coś do mnie poczułaś? - powiedział niemal niesłyszalnie. Pogłaskał mój policzek dłonią, ja poczułam motyle w brzuchu - Jesteś intrygującą osobą. Przyciągasz mnie, swoją osobowością, tym jak się ruszasz. I chyba jestem walnięty, bo mam obsesje na twoim punkcie. - wypowidział to wprost w moje usta i objął mnie w tali prawą ręką z którą go lekko złapałam.
- Wiesz. To chyba jesteśmy oboje walnięci. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz... - pocałowałam go najlepiej jak tylko umiałam. O dziwo Harry odwzajemnił go. Złapał mnie za uda, a ja wskoczyłam na niego oplatając go w pasie nogami nie przerywając pocałunku. Chłopak oparł mnie plecami o ściane a potem zaczął się chyba kierować w stronę kuchni. Na kilka sekund oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza. Jednak szybko wróciliśmy do poprzedniego zajęcia. Jego usta idealnie dopasowłąy się do moich. Harry w kuchni posadził mnie na blacie dalej całując. Jednak po chwili przeniósł się na szyję. Przybliżył mnie bardziej do siebie, że styklaiśmy się prawie całym ciałem. Gdy odnalazłam z powrotem jego usta wsadziłam dłoń w jego włosy przybliżając go jeszcze bardziej do siebie. Gdy nam znowu zabrakło powietrza zakończyliśmy ten namiętny pocałunek. Dyszeliśmy jabyśmy nie wiem co robili.  Loczek spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. A to co przed chwilą musimy kiedyś powtórzyć. - na te słowa zaśmiałiśmy sie oby dwoje. - wybaczysz mi? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Ja tylko musnełam jego usta. Chyba zrozumiał, że tak. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - a czy panna [T.I] [T.N] moją dziewczyną? - to już wypowiedział trochę poważniej. Co on powiedział?!
- Wiesz co.. Nie wiem. Mam warunki... Ale chyba wiesz, że zamierzam wyjechać. A ja nie wierzę w zwiąki na odległośćć. - i tak nie wyjadę, ale chciałam się z nim troszeczkę podroczyć.
- Ale jak to? Nie możesz mnie tu tak zostawić... - jego wyraz twarzy od razu się zmienił. Był smutny.
- Posłuchaj mnie. Ty za chyba miesiąc jedziesz w trasę. Jeśli jeszcze będziesz ze mną to ja ty sobie to wyobrażasz? Ja tu będę płakać 24 godziny na dobę. I w końcu zerwiemy. - powiedzie lam tym razem co myślałam. Nie droczyłam się. Nie wierzę, że związek na odległość przetrwa.
- Po pierwsze nie zerwę z tobą! Nie zostawię cię nigdy. Po drugie możesz jechać z nami! -wiedziałam, że to zaproponuje. Ale wiedziałam, że narobię mu tym problemów.
- Nie! Narobię ci tylko kłopotu. A tak wogóle to chłopaki z tobą jadą i wątpię, że będą chcieli. Koniec! Będę z tobą, a jak będziecie jechali w trasę to porozmawiamy.
- Ale..
- Nie ma ale chyba, że zmieniłeś zdanie. - zeskoczyłam z blatu i ruszyłam do salonu z udawaną smutna miną. Chyba polubię wrabianie Harrego.
- Nie zmieniłem zdania. Choć tu! - Podbiegł do mnie i złapał mnie w tali przytulając się do mnie. Pocałował mnie we włosy i obrócił mnie przodem. Dpojrzałam na jego twarz. Jak może istnieć tak idealny człowiek?! I czemu akurat chce żebym ja była jego dziewczyną. Ma miliony fanek na całym świecie i wybrał mnie. Arogancką i dziwną dziewczynę. Po chwili nasze spojerzenia się spotkały więc Loczek pocałował mnie. Kochałam już te jego malinowe usta i piękne, mocno zielone oczy które przyciągały.
- Kocham cię - powiedział opierając swoje czoło o moje przy tym dalej patrząc w moje niebieski oczy.
- Ja ciebie bardziej. - Powiedziałam tak pierwszy raz od chyba 2 lat! Co ten człowiek ze mną robi. Przy nim wymiękam. Na początku tak nie było. Starałam się go ignorować. Teraz wiem, że bez niego nie wytrzymam...

_____________________________________________
Mam nadzieje, że ktoś czyta moje rozdziały.
Miłego czytania ;D
Mrs. Moore

czwartek, 19 września 2013

Niall- cz. XIII


*Paula*
- Muszę wam coś powiedzieć...
- Ścinasz loki?- zapytał przejęty Louis.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Nie!
- Ufff... już myślałem...
- Louis, ty myślisz?- zapytała Lexi.
- Czasami mi zdarza. Ale to tylko przelotnie.
I znowu wybuchliśmy śmiechem.
- No to co się stało Harry?- zapytałam
- Bo... no bo... spotykam się z kimś...- zaczął jąkać się loczek.
- No to fajnie! Gratulacje!- krzyknął Niall.
- Co?! Ale jak?! Harry! Jak mogłeś mi to zrobić?!- krzyczał znowu Louis.
- No jakoś tak wyszło...
- Jak mogłeś?! Ty mnie zdradzasz!- krzyczał dalej Louis i zaczął biegać po podwórku, a potem znowu do nas przyszedł- Dzwonię do adwokata! Z nami koniec! Chcę rozwodu!
Podwórko znowu wypełniło się naszym głośnym śmiechem
Ja nie wiem, jak mogę żyć z tą bandą idiotów...
Siedzieliśmy wszyscy na zewnątrz i łapaliśmy promienie wakacyjnego słońca, które już niedługo nas opuści. Wakacje się kończą i trzeba będzie znowu wrócić do teraźniejszości.
- Zaproś ją dzisiaj na kolacje.- zaproponowałam.- Z chęcią poznamy wybrankę Hazzy.
- Na pewno? No bo wiecie...- zaczął znowu się jąkać.
- Nie nie możesz! Ja się nie zgadzam!- krzyczał dalej pasiasty.
- Louis, przepraszam! Ale to tak, samo wyszło! Ja nie chciałem...- tłumaczył się loczek i zaczął chodzić za Lou, który udawał obrażonego.
- Wiecie co? Takiej pary, jak oni chyba jeszcze nie było...- zaczęła mówić Lexi.
- Ale my tak czy siak wyglądamy lepiej.- powiedział mój brat i dał całusa dziewczynie.
- Nie byłbym tego taki pewien...- odezwał się Zayn, który również mnie pocałował.
- Na serio? Musicie?- powiedział Liam, który patrzył na nas z małym z zakłopotaniem.
Spojrzałam na Lexi, która chyba zrozumiała o co mi chodzi. Podeszłyśmy obydwie do niego i dałyśmy Paynowi buziaka w policzek.
- Nie martw się. Ty też znajdziesz dla siebie dziewczynę...- powiedział Lexi i objęła go ramieniem.
- Tylko musisz jeszcze trochę poczekać.- dodałam i również go objęłam.
- W sumie to nawet podoba mi się jak jest. Przytulają mnie dwie najładniejsze dziewczyny jakie widziałem...- zaczął mówić Daddy, ale Lexi mu przerwała w połowie.
- Lepiej mów ciszej, bo zaraz Niall będzie zazdrosny...
I znowu wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili pojawiła się tamta dwójka.
- To co robimy?- zapytał Niall
- Nie wiem jak wy, ale my z Paulą jedziemy na zakupy.
- Znowu?- zapytał Harry.
- Jakie znowu? Byłyśmy przed moim wyjazdem, a teraz chcę trochę spędzić czasu z moją przyjaciółką.- odezwałam się.
- No właśnie, a że Paula wczoraj wróciła więc nie zaszkodzi pójść na jakieś małe ploteczki.
Wstałyśmy z leżaków i zaczęłyśmy zbierać nasz rzeczy.
- Na serio? Wolisz plotkować, niż spędzić trochę czasu ze mną?- zapytał Zayn, który przyciągnął mnie do siebie.
- No właśnie? Wolisz iść z moją siostrą na zakupy, niż zostać z Horanem?- zapytał Niall, który również wziął Lexi na kolana.
- Twoja propozycja jest bardzo kusząca, ale przykro mi. Musimy jakoś dobrze wyglądać przed nową wybranką Harrego.- powiedziała Lexi.
Zanim coś mogli jeszcze powiedzieć, my byłyśmy już w środku domu i przygotowywałyśmy się do zakupów.
Po 30 minut byłyśmy już w centrum handlowym i zapełniałyśmy nasze koszyki ubraniami.
- Wiesz co? Fajnie, że jesteś z Zaynem. On jest teraz zupełnie inny, niż był z Arią.- powiedziała Lexi, kiedy siedziałyśmy w jednej kawiarni i popijałyśmy mrożoną kawę.- W końcu może być sobą.
- A przy tamtej lafiryndzie nie mógł?
- Uwierz mi, Zayn musiał ją długo nabłagać żeby poszła z nim do wesołego miasteczka. A wiesz jaki on jest. Niby taki poważny….
- Nie rozumiem, co wy chcecie od niego. Ja też lubię oglądać stare bajki. Wtedy przypominają mi się beztroskie chwile dzieciństwa. Chodź na moment mogę się oderwać od teraźniejszości.
Lexi zaczęła się śmiać z mojej wypowiedzi.
- No co?
- No nic, tylko że gadasz zupełnie jak on. Zawsze tak się tłumaczył, jak marudziliśmy na temat bajek. Myślę, że jesteście sobie przeznaczeni.
- A ja myślę, że to nie jest przeznaczenie, tylko po prostu tak musiało być i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
- No dobrze spokojnie. A pamiętasz jak mi mówiłaś, że łączy was tylko przyjaźń? Wtedy, kiedy Zayn nie chciał żebyś poszła na spacer z Maikiem. Pamiętasz, jaka byłaś wkurzona?
- Tak, pamiętam doskonale. Ale on wtedy był jeszcze z Arią i...
- A pamiętasz, jak na ciebie patrzył podczas gali?- przerwała mi przyjaciółka.
- Tak pamiętam. A ty pamiętasz jaką sukienkę wynalazłaś mi na imprezę?
- Oczywiście, morelowa, do tego niebieskie szpilki.
- A mam ci przypomnieć, jakiego koloru był krawat Zayna?
- Taki sam, jak kolor twojej sukienki. Idealnie ze sobą wyglądaliście.
- Aha! Czyli ty już od tamtego czasu, próbowałaś nas ze sobą swatać!
- To był przypadek!- krzyknęła Lexi, a potem podniosła głowę do góry.- A może i przeznaczenie...-powiedziała rozmarzona.
- Skończ już z tym przeznaczeniem. Idziemy jeszcze gdzieś, czy już się zbieramy?
- W sumie, to możemy już wracać.
Dopiłyśmy kawę i pojechałyśmy do domu.
- No nareszcie!- usłyszałam głos Nialla.
- Tylko nie mów, że się za nami stęskniłeś. Nie było nas zaledwie 3 godziny.- powiedziała Lexi.
- Bardzo długie trzy godziny...
Nie chciałam im przeszkadzać, więc od razu udałam się do swojego pokoju, żeby rozpakować swoje zakupy.
Kiedy wieszałam już ostatnią rzecz w garderobie, poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra.
- Tęskniłem. Nie mogę wytrzymać bez ciebie minuty, a ty mi uciekasz na kilka godzin.- usłyszałam za sobą Zayna, który zaczął mnie całować po szyi.
- Nie przesadzaj. I jak ty wytrzymasz beze mnie kiedy będziecie w trasie koncertowej?
- Nie mam zielonego pojęcia. Dlatego napawam się tobą, póki jesteś.
Odwróciłam się i pocałowałam go czule w usta.
- Jestem uzależniony od ciebie...- szepnął mi na ucho.
- W takim układzie powinieneś siedzieć na odwyku.
Zayn spojrzał na mnie zakłopotaniem, na co ja tylko się zaśmiałam i zaraz złączyłam nasze usta.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale...- usłyszeliśmy za nami głos Louisa.
- Louis! Od kiedy tu stoisz?!- krzyknął wściekły Liam.
- Już od jakiegoś czasu. Fajnie się na was patrzy. A przechodząc do rzeczy, to dziewczyna Harrego zaraz przyjdzie.- powiedział Lou i dalej stał w drzwiach od garderoby.
- Dobrze, coś jeszcze?- zapytał Malik.
- Yyy... właściwie to... możecie mnie przytulić?- zapytał
- Nie!- krzyknęliśmy obydwoje.
- Dobra już idę. Tylko, żeby zaraz nie wyszło, że zostanę niańką do waszego dziecka. Chociaż, fajnie by było mieć takiego brzdąca. Bawiłbym się i...
- Louis!- krzyknęliśmy znowu.
- Dobrze, już! Nawet popatrzeć nie dadzą.
Kiedy w końcu chłopak wyszedł, głośno westchnęłam.
- Przepraszam... następnym razem zamknę za sobą drzwi...- powiedział smutny Zayn.
Uśmiechnęłam się szeroko i znowu pocałowałam chłopaka.
- Chodźmy już.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Kiedy schodziliśmy po schodach, usłyszeliśmy krzyki Harrego.
- A temu co?- zapytałam, kiedy zeszliśmy na dół.
- Papla jakieś głupoty, że źle wypadnie przed tą dziewczyną i w ogóle...- wyjaśnił mi Payne.
- Nasz Harry się boi!- powiedziałam kiedy weszliśmy do salonu.
- Wcale, że nie! Dobra słuchajcie. Bądźcie...- nie dokończył, bo ktoś zadzwonił do drzwi.- O boże, to ona!
- No to idź jej otwórz!- zachęcił Lou.
- Racja, już idę...- powiedział i wyszedł z pomieszczenia, do którego zaraz wrócił.- Proszę was, nie zróbcie mi wstydu.
- Harry!
- Tak, już idę otworzyć...
Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Strasznie się przejmuje tą dziewczyną! Musi być dla niego ważna...
Usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu i dziewczęcy, cichy głos.
- Emm słuchajcie. To jest właśnie Alex.- powiedział Harry, kiedy weszli do salonu.
Wszyscy podnieśliśmy się z kanapy i podeszliśmy do dziewczyny. Blond włosy opadały jej na ramiona, niebieskie oczy świeciły jak kryształki i uśmiechnięta buzia, która wręcz wszystkich zarażała optymizmem.
- Cześć wszystkim.- powiedziała niepewnie.
- A więc, to jest Niall, Louis, Zayn, Lexi, Liam i Paula.
- Przepraszam jeśli będę mylić wasze imiona, ale sami zrozumcie...- zaczęła Alex.
- Ale nic nie szkodzi!- powiedział wesoło Niall.
Spojrzałam na Louisa, który miał tyle złości w oczach, że mógłby jednym spojrzeniem zabić. Zwróciła wzrok w Alex i już wszystko było wiadomo, dlaczego Lou ma taki wyraz twarzy.
- Emm, Alex? Mogłabyś pójść ze mną na chwilę na górę?- zapytałam niezręcznie i nie czekając na odpowiedź dziewczyny pociągnęłam ją do swojego pokoju.
- Przepraszam, że tak od razu cię porywam, ale dla twojego dobra będzie, jeżeli się przebierzesz.
- Co takiego?
- Louis jest strasznie wkurzony jeżeli ktoś ma na sobie paski. Uważa, że nikt inny nie wygląda w paskach tak dobrze, jak on i nie pozwala nikomu nosić jakich ktokolwiek rzeczy w tym wzorze.- wytłumaczyłam dziewczynie, kiedy byłyśmy już w garderobie.
Alex miała na sobie sukienkę w granatowo-białe paski, co nie wróżyło dobrego wieczoru.
Blondynka spojrzała na mnie jak na wariatkę, a potem zaczęła się śmiać.
- Nie ma problemu, ale ja nie mam zapasowych ciuchów.
- Dzisiaj byłam na zakupach i myślę, że jedna sukienka będzie idealnie pasować.
Zaczęłam grzebać w wieszakach i znalazłam to czego szukałam.
- Proszę, weź ją. Jest twoja.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć...
- Możesz, a nawet musisz. To taki prezent na rozpoczęcie naszej znajomości.
Dziewczyna popatrzyła na mnie niepewnie, a potem szeroko się uśmiechnęła i pognała do łazienki.
Kiedy była gotowa zeszłyśmy spowrotem na dół, gdzie reszta siedziała w kuchni.
- Już jesteśmy!- powiedziałam i spojrzałam od razu na Lou, który szeroko się uśmiechnął na widok Alex.
Wzrok wszystkich przeszedł na blondynkę w ślicznej jasno fioletowej sukience, która wręcz idealnie pasowała dla Alex.
- To co? Jemy?- zapytał Niall.
- Pewnie!
Usiedliśmy wszyscy do stołu i zajadaliśmy się przepysznym kurczakiem, który zrobił Niall. W między czasie poznaliśmy bliżej Alex, która okazała się przemiłą dziewczyną. Oczywiście następnego dnia byłyśmy już we trzy umówione na mini zakupy.
- Wiecie co? Ja już będę się zbierać. Jest już dosyć późno, a nie chcę wam przeszkadzać...- zaczęła mówić Alex.
- Ale ty nam nie przeszkadzasz!- powiedziała Lexi.
- Ale już i tak będę się zbierać. Dziękuję bardzo za mile spędzony czas i cieszę się, że mogłam was poznać.
- Poczekaj, odprowadzę cię.- powiedział Harry i wyszli z domu.
- No no no, nasz loczek chyba się zakochał.- powiedział Niall.
- Fajna ta Alex. Taka miła i uśmiechnięta. Nie rozumiem czym się przejmował Harry.- powiedział Liam.
- Wy mężczyźni zawsze musicie wszystko wyolbrzymić.- powiedziała kiedy zbierałam brudne naczynia ze stołu.
- Wcale że nie!- krzyknął Niall.- No może trochę...
- Trochę?- zapytała Lexi.
Kiedy wszytko było już czyste, Lexi pojechała do siebie, a my zaczęliśmy się zbierać do spania.
Kiedy przechodziłam obok pokoju Louisa usłyszałam ciche łkanie.
Zapukałam do pokoju i niepewnie weszłam do środka, gdzie zobaczyłam płaczącego chłopaka.
- Hej Lou. Wszystko okej?- zapytałam z troską.
- Dlaczego on mi to robi? Teraz mnie zostawi i nie będzie mnie już pamiętać.- zaczął szlochać. Domyśliłam się o co chodzi i szczerze mówić, to najchętniej wybuchłam głośnym śmiechem ale w ostatniej chwili powstrzymałam się.
- Nie martw się. Na pewno tak nie będzie. Przecież jesteście przyjaciółmi, a przyjaciele nie zostawiają siebie, dla jakieś dziewczyny.
- Myślisz?
- Ja to wiem.
Otarł szybko łzy i szeroko się uśmiechnął. Objęłam go ramieniem i mocno przytuliłam, a potem poszłam do swojego pokoju.
Kiedy wykonałam wieczorną toaletę dostałam sms-a od Zayna.
"A buziaka na dobranoc, to już nie dostanę? xoxo"
Zaśmiałam się pod nosem i poszłam prosto do pokoju chłopaka. Położyłam się koło niego i musnęłam go w usta.
- Kocham cię.- szepnęłam.
- Ja ciebie bardziej.- odpowiedział, a potem obydwoje odpłynęliśmy się do krainy Morfeusza.
*Kolejnego dnia*

- Zayn?
Cisza.
- Hm, dziwne...- powiedziałam do siebie.
Obudziłam się w łóżku mojego chłopaka, ale jego tam nie było. Rozejrzałam się po pokoju, w którym jak zawsze panował porządek. No tak, przecież to pokój Zayna Malika. Czego innego można się spodziewać, po tym pokoju. Jasno zielona farba pokrywała ściany, a meble idealnie ze sobą grały. Zero kurzu na półkach, na których spoczywały ulubione książki bruneta. Na biurku brak jakichkolwiek śmieci, czy też notatek.
Moją uwagę przykuła biała koperta, która spoczywała na pościeli. Zaadresowana była do mnie i nie czekając chwili dłużej otworzyłam ją.

Jest mi bardzo przykro, że nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy z samego rana. Że nie poczuję twoich ust, za którymi bardzo tęsknie.  Ale obiecuję, że wszystko ci wynagrodzę. Musisz tylko trochę poczekać ;). Kocham cię. Zayn

Mimowolnie musiałam się uśmiechnąć. Spojrzałam jeszcze raz na charakterystyczne pismo Zayna, które wszędzie rozpoznam.
W końcu podniosłam się z łóżka i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam kopertę na biurko i poszłam pod prysznic. Kiedy wykonałam poranną toaletę, mozolnym krokiem zeszłam na dół, gdzie siedziało już 4/5 zespołu Ona Direction. Oczywiście moje zguby nie było.
- Hej chłopaki, a co wy tak wcześnie?
Podeszłam do każdego i dałam buziaka w policzek.
- A tak jakoś wyszło... Zrobisz nam śniadanie?- zapytał szybko Harry.
Wszyscy spiorunowali go wzrokiem, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.
Po chwili każdy się do mnie uśmiechnął.
- Okeeej, co już knujecie?- zapytałam
- Dlaczego mielibyśmy od razu coś knuć?- zapytał szybko Niall.
Powodów było dużo, ale nie chciałam ciągnąć dalej tą bezsensowną rozmowę.
Podeszłam do lodówki, do której przyczepiona na magnez była kolejna biała koperta z moim imieniem. Popatrzyłam na wszystkich, na co oni znowu obdarzyli mnie szerokim uśmiechem.

I znowu muszę cię przeprosić, że nie będzie mnie przy wspólnym śniadaniu. A kobieta z samego rana zawsze wygląda najpiękniej, niestety dzisiaj nie będę mógł tego zobaczyć... ;( Dzisiaj jeszcze wiele razy będę musiał cię przepraszać. Ale już niedługo, a wszystko ci wynagrodzę. Obiecuję. Zayn.


Znowu na mojej buzi zagościł uśmiech. Ciekawe co on znowu kombinuje...
- To co chcecie na to śniadanie?- zapytałam, ale w kuchni już nikogo nie było. W pomieszczeniu byłam tylko ja.
Chyba chłopaki  chcą się pobawić w chowanego...
Wzruszyłam ramionami i wyjęłam mleko z lodówki. Nasypałam sobie płatki do miski i już zajadałam swój poranny posiłek.
Kiedy kończyłam jeść, usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Hej Lily!
- O hej. A co ty tu tak rano jesteś?
- A co, nie cieszysz się?
- No cieszę się i to bardzo.
- Miałyśmy przecież jechać na zakupy z Alex.
- A no tak, zapomniałam. Czekaj, daj mi 10 minut.
- Jasne. A tak w ogóle mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na Lexi, która wręczyła mi kolejną kopertę. Spojrzałam na nią niepewnie, na co ta się zaśmiała. Wzięłam od niej kopertę i od razu zaczęłam czytać, jej wartość.

Lexi już u ciebie jest? To dobrze. Spędź z nią i Alex to przed południe. Bawcie się dobrze. Niedługo się zobaczymy, nie martw się. Twój Zayn Malik. ;*


- Możesz mi powiedzieć, o co tu chodzi?- zapytałam przyjaciółkę.
- Ja nic nie wiem. Ja tylko wykonuję, to co mi karzą. Idź się ubierać, a ja zadzwonię do Alex.
Poszłam na górę, 
przebrałam się i zrobiłam delikatny makijaż.
- To co? Jedziemy?- zapytała mnie brunetka.- Mamy jeszcze podjechać pa Alex.
- Lexi? A gdzie są chłopcy? Rano widziałam ich w kuchni, ale potem szybko się zwinęli...
- Niall coś mi wczoraj mówił, że musieli jechać do studia, czy coś w tym rodzaju.
- Aha... No dobra, to chodźmy.
Podjechałyśmy po Alex, która mieszkała niedaleko, a potem prosto do centrum. Szczerze mówiąc, to nie miałam nawet najmniejszej ochoty chodzić po sklepach. Z resztą, wczoraj byłam już z Lexi i sobie parę rzeczy kupiłam.
Dziewczyny szalały po sklepach, a ja tylko siadałam na jednym fotelu i patrzyłam, jak te dwie wariatki nie mogą się odciągnąć od zwykłej bluzki. No normalnie zakupoholiczki.
Po długich namowach poszłyśmy w końcu do kawiarni, gdzie zamówiłam wymarzoną kawę.
- A tak w ogóle, to jak się poznaliście z Harrym?- zapytała Lexi Alex.
- Trochę głupia sprawa, bo pokłóciliśmy się o paczkę żelek w sklepie. W tym samym czasie sięgnęliśmy po ostatnią paczkę. Harry powiedział, że jeżeli się z nim umówię to wtedy odda mi żelki.
Zaczęłyśmy się śmiać. No tak, przecież to Harry Styles...
- Proszę, o to zamówienie.- przerwała nam kelnerka, która przyniosła nam naszą kawę.- A dla pani mam coś jeszcze.- zwróciła się do mnie.
- Dla mnie?- zapytałam zszokowana.
Kobieta wręczyła mi czerwoną różę i białą kopertę, po czym odeszła od naszego stolika z wielkim uśmiechem.
- Kolejna biała koperta?- zapytała uśmiechnięta Lexi.
- No dobra. Co tu jest grane?- zapytałam stanowczo.
Lexi i Alex wzruszyły ramionami i zaraz szeroko się uśmiechnęły.
Głośno westchnęłam i otworzyłam kopertę.

Czerwona róża, dla mego kochania ;* Mam nadzieję, że dobrze się bawisz. Jeszcze kilka godzin i będziemy mogli się spotkać. Wytrzymaj jeszcze trochę. Tęsknię. xoxo


- Zaczyna mnie to wszystko pomału denerwować...
- Oj przestań marudzić. Nawet nie wiesz ile bym dała za takiego romantyka. Ale za to mam nieobliczalnego wariata, który nie wiadomo co zrobi.- powiedziała Lexi.
Zabawiłyśmy w tej kawiarni przez 2 godziny, a potem wróciłyśmy do dalszych zakupów. W końcu wróciłyśmy do domu. Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali jakiś talk-show.
- Nie ma Zayna?- zapytałam.
- Nie.- odpowiedzieli wszyscy chórkiem.
- Aha...
Spojrzałam na zegarek. Kurcze, jest już po piątej, a chłopaka nadal nie było. Zaczynam się troszeczkę denerwować...
Lexi poszła do Nialla i szepnęła mu coś na ucho, na co braciszek tylko się uśmiechnął i spojrzał na mnie.
- Co jest siostra? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- Bardzo śmieszne...
- Nie no, na serio mówię. Jesteś cała blada. Idź się może czegoś napij, albo coś...
Poszłam do kuchni i miałam sobie nalać soku z lodówki, ale moją uwagę przykuła kolejna biała koperta.

Już po zakupach? Mam nadzieję, że dziewczyny nie wymęczyły cię za bardzo. Moja księżniczka musi jeszcze trochę poczekać. Obiecuję, że wynagrodzę ci ten dzień. Zayn. xoxo


I znowu uśmiech zagościł na moich ustach. Chociaż, tak bardzo chciałam się z nim zobaczyć...
Poszłam do salonu i chciałam o coś się zapytać, ale i tak wiedziałam że niczego się od niech nie dowiem.
Poszłam na górę i zmęczona opadłam na łóżko. Mój odpoczynek nie trwał zbyt długo bo usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Jedne raz... Drugi... Trzeci...
Wkurzona zeszłam na dół.
- Wy nie słyszycie, że ktoś dzwoni?- krzyknęłam w stronę salonu.
Otworzyłam drzwi, w których stał kurier z paczką i koszykiem czerwonych róż.
- Pani Paula Horan?
- Tak, to ja.
- Mogłaby pani tutaj podpisać?- zapytał młody chłopak i wskazał na kartkę papieru.
- Oczywiście...
Spojrzałam jeszcze raz na bukiet i podpisałam swoim nazwiskiem papier.
- Dziękuję pani bardzo i życzę miłego dnia.- powiedział chłopak i odszedł zostawiając mnie z koszem kwiatów i podejrzaną paczką.
Zdziwiona weszłam do domu i od razu poszłam do salonu, w którym siedziała reszta. Stanęłam przed telewizorem, w który wszyscy się lampili.
- Ej Paula! Co ty robisz?- zapytał Niall, kiedy wyłączyłam plazmę.
- Czy mogę się w końcu dowiedzieć, o co tu chodzi?- zapytałam wkurzona.
- Ale o co chodzi?- odezwał się Lou.
- No właśnie ja was się pytam!
- Ale o co ci chodzi?- zapytał rozbawiony loczek.
Popatrzyłam się na nich jeszcze przez chwilę, a potem wkurzona opuściłam salon. Stanęłam przed koszem kwiatów, które roznosiły swoją woń po całym domu. Zabrałam kosz i paczkę do swojego pokoju. Postawiłam róże pod ścianą i delikatnie otworzyłam wieko paczki.
Tak jak myślałam. Kolejna biała koperta.

Róże są piękne, ale ty jeszcze piękniejsza. Założę się że w tym będziesz wyglądać jeszcze 

piękniej. Już niedługo kochanie, a się spotkamy. ;*

Odłożyłam liścik i spojrzałam na wnętrze paczki, które zapełniała beżowa tkanina.
- Co ty kombinujesz?- zapytałam i wyjęłam zawiniątko z paczki, które okazało się prześliczną sukienką.
Na dnie pudełka znalazła się kolejna koperta z moim imieniem.

Załóż ją. O 19.30 czekam na dole przy schodach. Zayn.


Spojrzałam na zegarek. Cholera, tylko godzina. Poszłam szybko do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam włosy, które zaraz znalazły się pod strumieniem gorącego powietrza suszarki. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam kreację. Zadowolona ze swojego 
wyglądu spojrzałam na zegarek. Jeszcze 5 minut. Rozczesałam jeszcze raz moje włosy i schowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy.
W końcu wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się w stronę schodów.
Niestety, zamiast mojego ukochanego stał Harry ubrany w czarny garnitur z kolejną białą kopertą.
- Wow... Paula, przepięknie wyglądasz...- powiedział lekko zaszokowany, po chwili otrząsnął się i podał mi kopertę- Proszę.

Jeszcze cię nie widziałem, a wiem że wyglądasz prześlicznie. Mam nadzieję, że sukienka się podoba. ;) Jesteś już co raz bliżej do celu. Już niedługo się zobaczymy. Tęsknię. xoxo


Popatrzyłam na Harrego, który szeroko się uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę ramię. Wyszliśmy przed dom, gdzie czekał już czarny samochód, w którym siedział Niall. Loczek otworzył mi drzwi i pomógł mi wsiąść do pojazdu.
- Pięknie wyglądasz siostra.- powiedział Niall, który również ubrany był w ciemny garnitur, kiedy wyjechaliśmy na ulicę.
- Możesz mi powiedzieć, co to za szopka?
- A no właśnie. Proszę, to dla ciebie.- powiedział Horan i wyjął z kieszeni białą kopertę, którą zaraz mi podał.
Westchnęłam. Kolejna wiadomość, z której nic się nie dowiem.

Już w karocy? Jak miło. Cierpliwości nigdy za wiele. ;) Jeszcze parę minut, a się spotkamy. 

Kocham cię.

- A tak w ogóle, to chciałbym cię przeprosić...- powiedział Niall.
- Za co?
- Za ten dzień... Wiem, że powinien inaczej wyglądać, ale cóż...
- Zayn, ale o co ci chodzi? A co to za dzień jest?
- Ty na serio zapomniałaś, czy tylko udajesz?
- O czym zapomniałam?!
Zamiast mi odpowiedzieć, mój braciszek wybuchł głośnym śmiechem.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać... A tak w ogóle to już jesteśmy.
Samochód się zatrzymał i drzwi otworzył mi Liam, który pomógł mi wysiąść.
- Baw się dobrze...- usłyszałam nadal śmiejącego się Nialla.
Spiorunowałam go wzrokiem, a potem odwróciłam się do Daddy’iego, który oczywiście trzymał białą kopertę.

I kolejny raz cię przepraszam, ale muszę to zrobić. Nie próbuj podglądać!


Spojrzałam na Liama, który trzymał czarny materiał.
- Na serio? Mam dać ci zawiązać oczy?
- Przykro mi, ale tak.- powiedział uprzejmie i zaraz nic nie widziałam.
Liam trzymał mnie w pasie i prowadził mnie w nieznanym kierunku.
W końcu stanęliśmy.
- Hej. Ładna sukienka.- usłyszałam głos Louisa.
- Możecie mi powiedzieć gdzie jestem?- zapytałam.
- Musisz wytrzymać jeszcze pięć minut, a wszystkiego się dowiesz.-powiedział Lou, który złapał mnie za rękę.
Usłyszałam dźwięk windy, w której zaraz staliśmy i jechaliśmy na górę.
Po kilku minutach, poczułam lekki powiew wiatru, a na moich ramionach gęsią skórkę.
- Okej, a teraz policz do dziesięciu i możesz zdjąć opaskę.- powiedział Louis.
Po tej całej akcji, zabiję każdego.- powiedziałam sobie w myślach.
Odliczyłam dziesięć sekund i odwiązałam czarny materiał.
Moim oczom ukazał się nakryty stolik dla dwojga, na którym stały dwie świece i bukiet kolorowych kwiatów. Podeszłam bliżej i zobaczyłam dobrze zananą mi białą kopertę.

Mam nadzieję, że chłopaki dobrze wykonali swoją robotę. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego ;*.


Zaraz, chwila. Czy na serio jestem taka głupia, że nie pamiętam swojej daty urodzin? No tak, przecież to dzisiaj kończę 18 lat...
Usłyszałam za sobą dźwięk gitary. Odwróciłam się powoli i w końcu zobaczyłam jego. Ubrany w ciemny garnitur, stał na niewielkim podeście i trzymał w ręku mikrofon, a za nim młody chłopak, który wydobywał najpiękniejsze dźwięki ze strun gitary.
Podeszłam bliżej, a Zayn zaczął śpiewać 
Cannoball Damien Rica. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, ale szczęścia. 
Nie mogłam uwierzyć... Chłopak mojego życia, śpiewał właśnie najpiękniejszą piosenkę, jaką kiedykolwiek słyszałam. I tylko dla mnie.
Kiedy skończył, chciałam jak najszybciej go pocałować, ale Zayn miał inne zamiary. Z jego ust wydobyły się słowa Happy Birthday, co wywołały u mnie szeroki uśmiech.
- Wszystkie najlepszego kochanie.- powiedział jeszcze raz do mikrofonu.
Chłopak z gitarą poszedł w swoją stronę, a ja podeszłam do Zayna i wpiłam się w jego usta.
- Już myślałem, że się nie doczekam...- szepnął.
- Lepiej nie mogłeś tego wymyślić. I szczerze mówiąc, gdyby nie ty, zapomniałabym o swoich urodzinach.
Zayn zaśmiał się przez chwilę, a potem znowu mnie pocałował.
- A tak w ogóle to, gdzie my jesteśmy?- zapytałam kiedy siedzieliśmy już przy stoliku, a Liam nalewał wina do kieliszków.
- A czy to takie ważne. Ważne, że jesteśmy razem.
Przez cały wieczór siedzieliśmy na dachu budynku, z którego był przepiękny widok na panoramę Londynu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy i jedliśmy, po po prostu miło spędziłam czas ze swoim chłopakiem.
Kiedy na niebie pojawiły się gwiazdy, przypomniałam sobie jak co roku obchodziłam moje urodziny.
- Zawsze uwielbiałam tę noc. I tylko z jednego powodu...
Zayn wstał od stołu i podał mi rękę. Zaraz staliśmy na środku dachu i podziwialiśmy sklepienie nieba, które pokrywały malutkie światełka, które zaraz spadały na ziemię.
Nagle poczułam zimne dłonie Zayna na mojej szyi, na której zawitał złoty wisiorek w kształcie serca.
Na odwrotnej stronie widniał grawer z literką Z i P
- Jest piękny...
- Tak samo, jak jego właścicielka.
Nie czekając dłużej pocałowałam Zayna czule w usta.
Staliśmy tak, dosyć długo, cały czas się całując.
- Wracamy?- zapytał Zayn.
- Musimy?
- Jesteś cała zmarznięta, nie chcę żebyś się przeziębiła.
- Więc, zatrzymajmy się w jakimś hotelu...- szepnęłam mu na ucho.
- Szczerze, to nie musimy. Właśnie stoimy na dachu pięciogwiazdkowego hotelu.
- Więc, na co czekamy?
Uśmiechnęłam się zadziornie i już staliśmy w windzie. Zayn chyba przewidział moje zamiary, bo od razu wjechaliśmy na korytarz z pokojami.
Stanęliśmy przed drzwiami, które zaraz Zayn otworzył swoim kluczem. Drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się przepiękne wnętrze apartamentu.
Beżowe ściany, drewniane meble, dużo kolorowych kwiatów i wszędzie świeczki.
- Wiesz, 18 urodziny to nie byle co...- usłyszałam za sobą głos bruneta.
- I to właśnie te urodziny zapamiętam do końca życia...
- No mam taką nadzieję...
Położyłam torebkę na stoliku i zaczęłam przechadzać się po apartamencie. Na sam koniec stanęłam przed dużym oknem.
Zaraz koło mnie pojawił się Zayn z dwoma kieliszkami szampana.
- No to, jeszcze raz wszystkiego najlepszego.- powiedział i stuknęliśmy szkło.
- Wiesz co? Miesiąc temu, nawet nie myślałam o tym, że będę wyprawiać swoje urodziny. Zastanawiałam się tylko, czy przeżyję kolejny dzień. Czy zobaczę moją mamę, Alice... Czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę Nialla... A dzisiaj, doszłam do wniosku, że warto mieć nadzieję. Że trzeba walczyć o swoje. Dzisiaj mogę spokojnie pomyśleć o swojej przyszłości, co miesiąc temu było nierealne...
Nie poczułam kiedy, a po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Odwróciłam się w stronę Zayna, który miał dziwny wyraz twarzy, z której nie mogłam niczego odczytać.
- Dziękuję. Dziękuję, że mogę żyć...- szepnęłam.
Postawiłam kieliszek na parapecie i mocno przytuliłam się do chłopaka.
- A wiesz co ja tobie powiem? Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, tam w teatrze, pomyślałem "Kurcze, co taka piękna dziewczyna, robi w takim miejscu jak stary teatr?". Z każdym kolejnym dniem cieszyłem się, że mogłem poznać brunetkę, która pracowała na swoje zdrowie. Dzięki tobie, otworzyłem oczy na świat. Przypomniałem sobie, stare czasy kiedy mogłem bawić się z najlepszymi przyjaciółmi. Na chwilę mogłem oderwać się od teraźniejszości. Przypomniałem sobie, że istnieje coś takiego jak normalne życie. Ja również tobie dziękuję. Za wszystkie chwile spędzone z tobą. I te dobre i te złe.
Nim spostrzegłam, a już staliśmy na środku pokoju, przyklejeni do swoich ust. Magiczna chwila. Czuję, jakbym była w zupełnie innym świecie.

+18


Nasze pocałunki stawały się co raz zachłanniejsze. Zayn całował mnie po szyi i po moim ramieniu, potem wrócił znowu do moich ust. Czułam jak jego prawa ręka odpinała suwak mojej sukienki.
- Zayn...
- Coś nie tak?- zapytał przejęty chłopak.
- Nie nic, tylko...
- Tylko?
- Jesteś pierwszy...
- Będę ostrożny.
I znowu złączyliśmy nasze usta, a Zayn wrócił do poprzedniej czynności. Nie chciałam być mu dłużna, więc zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, która zaraz znalazła się na podłodze. Tak samo jak moja sukienka.
Zayn położył mnie na łóżku i zaczął składać pocałunki na moim brzuchu i szedł co raz wyżej.
- Na pewno?- zapytał
W odpowiedzi przyciągnęłam go do siebie i wpiłam mu się w usta. Po chwili byliśmy kompletnie nadzy, cały czas zachłannie się całując. Ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili poczułam go w sobie. Na początku Zayn był bardzo delikatny, potem jego ruchy stały się co raz szybsze i gwałtowniejsze. Krzycząc jego imię, wiedziałam że doprowadzam go do rozkoszy. Po paru minutach naszej zabawy, poczułam w sobie płyn.
- Kocham cię...- szepnęłam mu do ucha i jeszcze raz go pocałowałam.
- Nawet nie wiesz jak ja ciebie...
- Od tej chwili chyba już wiem...- powiedziałam z uśmiechem.
Nasze oddechy powoli doszły do normy, chłopak położył się koło mnie i mocno przyciągnął do siebie.
- Jesteś niesamowita...- szepnął mi jeszcze do ucha.
- Ty też niczego sobie panie Malik.
Pocałowałam go jeszcze raz, a potem zasnęłam w jego ramionach.
Część XIII już za mną ;> Myślę, że sie podoba ;* <33 Malikowa