*Paula*
- Muszę wam coś powiedzieć...
- Ścinasz loki?- zapytał przejęty Louis.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Nie!
- Ufff... już myślałem...
- Louis, ty myślisz?- zapytała Lexi.
- Czasami mi zdarza. Ale to tylko przelotnie.
I znowu wybuchliśmy śmiechem.
- No to co się stało Harry?- zapytałam
- Bo... no bo... spotykam się z kimś...- zaczął jąkać się loczek.
- No to fajnie! Gratulacje!- krzyknął Niall.
- Co?! Ale jak?! Harry! Jak mogłeś mi to zrobić?!- krzyczał znowu Louis.
- No jakoś tak wyszło...
- Jak mogłeś?! Ty mnie zdradzasz!- krzyczał dalej Louis i zaczął biegać po podwórku, a potem znowu do nas przyszedł- Dzwonię do adwokata! Z nami koniec! Chcę rozwodu!
Podwórko znowu wypełniło się naszym głośnym śmiechem
Ja nie wiem, jak mogę żyć z tą bandą idiotów...
Siedzieliśmy wszyscy na zewnątrz i łapaliśmy promienie wakacyjnego słońca, które już niedługo nas opuści. Wakacje się kończą i trzeba będzie znowu wrócić do teraźniejszości.
- Zaproś ją dzisiaj na kolacje.- zaproponowałam.- Z chęcią poznamy wybrankę Hazzy.
- Na pewno? No bo wiecie...- zaczął znowu się jąkać.
- Nie nie możesz! Ja się nie zgadzam!- krzyczał dalej pasiasty.
- Louis, przepraszam! Ale to tak, samo wyszło! Ja nie chciałem...- tłumaczył się loczek i zaczął chodzić za Lou, który udawał obrażonego.
- Wiecie co? Takiej pary, jak oni chyba jeszcze nie było...- zaczęła mówić Lexi.
- Ale my tak czy siak wyglądamy lepiej.- powiedział mój brat i dał całusa dziewczynie.
- Nie byłbym tego taki pewien...- odezwał się Zayn, który również mnie pocałował.
- Na serio? Musicie?- powiedział Liam, który patrzył na nas z małym z zakłopotaniem.
Spojrzałam na Lexi, która chyba zrozumiała o co mi chodzi. Podeszłyśmy obydwie do niego i dałyśmy Paynowi buziaka w policzek.
- Nie martw się. Ty też znajdziesz dla siebie dziewczynę...- powiedział Lexi i objęła go ramieniem.
- Tylko musisz jeszcze trochę poczekać.- dodałam i również go objęłam.
- W sumie to nawet podoba mi się jak jest. Przytulają mnie dwie najładniejsze dziewczyny jakie widziałem...- zaczął mówić Daddy, ale Lexi mu przerwała w połowie.
- Lepiej mów ciszej, bo zaraz Niall będzie zazdrosny...
I znowu wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili pojawiła się tamta dwójka.
- To co robimy?- zapytał Niall
- Nie wiem jak wy, ale my z Paulą jedziemy na zakupy.
- Znowu?- zapytał Harry.
- Jakie znowu? Byłyśmy przed moim wyjazdem, a teraz chcę trochę spędzić czasu z moją przyjaciółką.- odezwałam się.
- No właśnie, a że Paula wczoraj wróciła więc nie zaszkodzi pójść na jakieś małe ploteczki.
Wstałyśmy z leżaków i zaczęłyśmy zbierać nasz rzeczy.
- Na serio? Wolisz plotkować, niż spędzić trochę czasu ze mną?- zapytał Zayn, który przyciągnął mnie do siebie.
- No właśnie? Wolisz iść z moją siostrą na zakupy, niż zostać z Horanem?- zapytał Niall, który również wziął Lexi na kolana.
- Twoja propozycja jest bardzo kusząca, ale przykro mi. Musimy jakoś dobrze wyglądać przed nową wybranką Harrego.- powiedziała Lexi.
Zanim coś mogli jeszcze powiedzieć, my byłyśmy już w środku domu i przygotowywałyśmy się do zakupów.
Po 30 minut byłyśmy już w centrum handlowym i zapełniałyśmy nasze koszyki ubraniami.
- Wiesz co? Fajnie, że jesteś z Zaynem. On jest teraz zupełnie inny, niż był z Arią.- powiedziała Lexi, kiedy siedziałyśmy w jednej kawiarni i popijałyśmy mrożoną kawę.- W końcu może być sobą.
- A przy tamtej lafiryndzie nie mógł?
- Uwierz mi, Zayn musiał ją długo nabłagać żeby poszła z nim do wesołego miasteczka. A wiesz jaki on jest. Niby taki poważny….
- Nie rozumiem, co wy chcecie od niego. Ja też lubię oglądać stare bajki. Wtedy przypominają mi się beztroskie chwile dzieciństwa. Chodź na moment mogę się oderwać od teraźniejszości.
Lexi zaczęła się śmiać z mojej wypowiedzi.
- No co?
- No nic, tylko że gadasz zupełnie jak on. Zawsze tak się tłumaczył, jak marudziliśmy na temat bajek. Myślę, że jesteście sobie przeznaczeni.
- A ja myślę, że to nie jest przeznaczenie, tylko po prostu tak musiało być i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
- No dobrze spokojnie. A pamiętasz jak mi mówiłaś, że łączy was tylko przyjaźń? Wtedy, kiedy Zayn nie chciał żebyś poszła na spacer z Maikiem. Pamiętasz, jaka byłaś wkurzona?
- Tak, pamiętam doskonale. Ale on wtedy był jeszcze z Arią i...
- A pamiętasz, jak na ciebie patrzył podczas gali?- przerwała mi przyjaciółka.
- Tak pamiętam. A ty pamiętasz jaką sukienkę wynalazłaś mi na imprezę?
- Oczywiście, morelowa, do tego niebieskie szpilki.
- A mam ci przypomnieć, jakiego koloru był krawat Zayna?
- Taki sam, jak kolor twojej sukienki. Idealnie ze sobą wyglądaliście.
- Aha! Czyli ty już od tamtego czasu, próbowałaś nas ze sobą swatać!
- To był przypadek!- krzyknęła Lexi, a potem podniosła głowę do góry.- A może i przeznaczenie...-powiedziała rozmarzona.
- Skończ już z tym przeznaczeniem. Idziemy jeszcze gdzieś, czy już się zbieramy?
- W sumie, to możemy już wracać.
Dopiłyśmy kawę i pojechałyśmy do domu.
- No nareszcie!- usłyszałam głos Nialla.
- Tylko nie mów, że się za nami stęskniłeś. Nie było nas zaledwie 3 godziny.- powiedziała Lexi.
- Bardzo długie trzy godziny...
Nie chciałam im przeszkadzać, więc od razu udałam się do swojego pokoju, żeby rozpakować swoje zakupy.
Kiedy wieszałam już ostatnią rzecz w garderobie, poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra.
- Tęskniłem. Nie mogę wytrzymać bez ciebie minuty, a ty mi uciekasz na kilka godzin.- usłyszałam za sobą Zayna, który zaczął mnie całować po szyi.
- Nie przesadzaj. I jak ty wytrzymasz beze mnie kiedy będziecie w trasie koncertowej?
- Nie mam zielonego pojęcia. Dlatego napawam się tobą, póki jesteś.
Odwróciłam się i pocałowałam go czule w usta.
- Jestem uzależniony od ciebie...- szepnął mi na ucho.
- W takim układzie powinieneś siedzieć na odwyku.
Zayn spojrzał na mnie zakłopotaniem, na co ja tylko się zaśmiałam i zaraz złączyłam nasze usta.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale...- usłyszeliśmy za nami głos Louisa.
- Louis! Od kiedy tu stoisz?!- krzyknął wściekły Liam.
- Już od jakiegoś czasu. Fajnie się na was patrzy. A przechodząc do rzeczy, to dziewczyna Harrego zaraz przyjdzie.- powiedział Lou i dalej stał w drzwiach od garderoby.
- Dobrze, coś jeszcze?- zapytał Malik.
- Yyy... właściwie to... możecie mnie przytulić?- zapytał
- Nie!- krzyknęliśmy obydwoje.
- Dobra już idę. Tylko, żeby zaraz nie wyszło, że zostanę niańką do waszego dziecka. Chociaż, fajnie by było mieć takiego brzdąca. Bawiłbym się i...
- Louis!- krzyknęliśmy znowu.
- Dobrze, już! Nawet popatrzeć nie dadzą.
Kiedy w końcu chłopak wyszedł, głośno westchnęłam.
- Przepraszam... następnym razem zamknę za sobą drzwi...- powiedział smutny Zayn.
Uśmiechnęłam się szeroko i znowu pocałowałam chłopaka.
- Chodźmy już.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Kiedy schodziliśmy po schodach, usłyszeliśmy krzyki Harrego.
- A temu co?- zapytałam, kiedy zeszliśmy na dół.
- Papla jakieś głupoty, że źle wypadnie przed tą dziewczyną i w ogóle...- wyjaśnił mi Payne.
- Nasz Harry się boi!- powiedziałam kiedy weszliśmy do salonu.
- Wcale, że nie! Dobra słuchajcie. Bądźcie...- nie dokończył, bo ktoś zadzwonił do drzwi.- O boże, to ona!
- No to idź jej otwórz!- zachęcił Lou.
- Racja, już idę...- powiedział i wyszedł z pomieszczenia, do którego zaraz wrócił.- Proszę was, nie zróbcie mi wstydu.
- Harry!
- Tak, już idę otworzyć...
Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Strasznie się przejmuje tą dziewczyną! Musi być dla niego ważna...
Usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu i dziewczęcy, cichy głos.
- Emm słuchajcie. To jest właśnie Alex.- powiedział Harry, kiedy weszli do salonu.
Wszyscy podnieśliśmy się z kanapy i podeszliśmy do dziewczyny. Blond włosy opadały jej na ramiona, niebieskie oczy świeciły jak kryształki i uśmiechnięta buzia, która wręcz wszystkich zarażała optymizmem.
- Cześć wszystkim.- powiedziała niepewnie.
- A więc, to jest Niall, Louis, Zayn, Lexi, Liam i Paula.
- Przepraszam jeśli będę mylić wasze imiona, ale sami zrozumcie...- zaczęła Alex.
- Ale nic nie szkodzi!- powiedział wesoło Niall.
Spojrzałam na Louisa, który miał tyle złości w oczach, że mógłby jednym spojrzeniem zabić. Zwróciła wzrok w Alex i już wszystko było wiadomo, dlaczego Lou ma taki wyraz twarzy.
- Emm, Alex? Mogłabyś pójść ze mną na chwilę na górę?- zapytałam niezręcznie i nie czekając na odpowiedź dziewczyny pociągnęłam ją do swojego pokoju.
- Przepraszam, że tak od razu cię porywam, ale dla twojego dobra będzie, jeżeli się przebierzesz.
- Co takiego?
- Louis jest strasznie wkurzony jeżeli ktoś ma na sobie paski. Uważa, że nikt inny nie wygląda w paskach tak dobrze, jak on i nie pozwala nikomu nosić jakich ktokolwiek rzeczy w tym wzorze.- wytłumaczyłam dziewczynie, kiedy byłyśmy już w garderobie.
Alex miała na sobie sukienkę w granatowo-białe paski, co nie wróżyło dobrego wieczoru.
Blondynka spojrzała na mnie jak na wariatkę, a potem zaczęła się śmiać.
- Nie ma problemu, ale ja nie mam zapasowych ciuchów.
- Dzisiaj byłam na zakupach i myślę, że jedna sukienka będzie idealnie pasować.
Zaczęłam grzebać w wieszakach i znalazłam to czego szukałam.
- Proszę, weź ją. Jest twoja.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć...
- Możesz, a nawet musisz. To taki prezent na rozpoczęcie naszej znajomości.
Dziewczyna popatrzyła na mnie niepewnie, a potem szeroko się uśmiechnęła i pognała do łazienki.
Kiedy była gotowa zeszłyśmy spowrotem na dół, gdzie reszta siedziała w kuchni.
- Już jesteśmy!- powiedziałam i spojrzałam od razu na Lou, który szeroko się uśmiechnął na widok Alex.
Wzrok wszystkich przeszedł na blondynkę w ślicznej jasno fioletowej sukience, która wręcz idealnie pasowała dla Alex.
- To co? Jemy?- zapytał Niall.
- Pewnie!
Usiedliśmy wszyscy do stołu i zajadaliśmy się przepysznym kurczakiem, który zrobił Niall. W między czasie poznaliśmy bliżej Alex, która okazała się przemiłą dziewczyną. Oczywiście następnego dnia byłyśmy już we trzy umówione na mini zakupy.
- Wiecie co? Ja już będę się zbierać. Jest już dosyć późno, a nie chcę wam przeszkadzać...- zaczęła mówić Alex.
- Ale ty nam nie przeszkadzasz!- powiedziała Lexi.
- Ale już i tak będę się zbierać. Dziękuję bardzo za mile spędzony czas i cieszę się, że mogłam was poznać.
- Poczekaj, odprowadzę cię.- powiedział Harry i wyszli z domu.
- No no no, nasz loczek chyba się zakochał.- powiedział Niall.
- Fajna ta Alex. Taka miła i uśmiechnięta. Nie rozumiem czym się przejmował Harry.- powiedział Liam.
- Wy mężczyźni zawsze musicie wszystko wyolbrzymić.- powiedziała kiedy zbierałam brudne naczynia ze stołu.
- Wcale że nie!- krzyknął Niall.- No może trochę...
- Trochę?- zapytała Lexi.
Kiedy wszytko było już czyste, Lexi pojechała do siebie, a my zaczęliśmy się zbierać do spania.
Kiedy przechodziłam obok pokoju Louisa usłyszałam ciche łkanie.
Zapukałam do pokoju i niepewnie weszłam do środka, gdzie zobaczyłam płaczącego chłopaka.
- Hej Lou. Wszystko okej?- zapytałam z troską.
- Dlaczego on mi to robi? Teraz mnie zostawi i nie będzie mnie już pamiętać.- zaczął szlochać. Domyśliłam się o co chodzi i szczerze mówić, to najchętniej wybuchłam głośnym śmiechem ale w ostatniej chwili powstrzymałam się.
- Nie martw się. Na pewno tak nie będzie. Przecież jesteście przyjaciółmi, a przyjaciele nie zostawiają siebie, dla jakieś dziewczyny.
- Myślisz?
- Ja to wiem.
Otarł szybko łzy i szeroko się uśmiechnął. Objęłam go ramieniem i mocno przytuliłam, a potem poszłam do swojego pokoju.
Kiedy wykonałam wieczorną toaletę dostałam sms-a od Zayna.
"A buziaka na dobranoc, to już nie dostanę? xoxo"
Zaśmiałam się pod nosem i poszłam prosto do pokoju chłopaka. Położyłam się koło niego i musnęłam go w usta.
- Kocham cię.- szepnęłam.
- Ja ciebie bardziej.- odpowiedział, a potem obydwoje odpłynęliśmy się do krainy Morfeusza.
- Muszę wam coś powiedzieć...
- Ścinasz loki?- zapytał przejęty Louis.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Nie!
- Ufff... już myślałem...
- Louis, ty myślisz?- zapytała Lexi.
- Czasami mi zdarza. Ale to tylko przelotnie.
I znowu wybuchliśmy śmiechem.
- No to co się stało Harry?- zapytałam
- Bo... no bo... spotykam się z kimś...- zaczął jąkać się loczek.
- No to fajnie! Gratulacje!- krzyknął Niall.
- Co?! Ale jak?! Harry! Jak mogłeś mi to zrobić?!- krzyczał znowu Louis.
- No jakoś tak wyszło...
- Jak mogłeś?! Ty mnie zdradzasz!- krzyczał dalej Louis i zaczął biegać po podwórku, a potem znowu do nas przyszedł- Dzwonię do adwokata! Z nami koniec! Chcę rozwodu!
Podwórko znowu wypełniło się naszym głośnym śmiechem
Ja nie wiem, jak mogę żyć z tą bandą idiotów...
Siedzieliśmy wszyscy na zewnątrz i łapaliśmy promienie wakacyjnego słońca, które już niedługo nas opuści. Wakacje się kończą i trzeba będzie znowu wrócić do teraźniejszości.
- Zaproś ją dzisiaj na kolacje.- zaproponowałam.- Z chęcią poznamy wybrankę Hazzy.
- Na pewno? No bo wiecie...- zaczął znowu się jąkać.
- Nie nie możesz! Ja się nie zgadzam!- krzyczał dalej pasiasty.
- Louis, przepraszam! Ale to tak, samo wyszło! Ja nie chciałem...- tłumaczył się loczek i zaczął chodzić za Lou, który udawał obrażonego.
- Wiecie co? Takiej pary, jak oni chyba jeszcze nie było...- zaczęła mówić Lexi.
- Ale my tak czy siak wyglądamy lepiej.- powiedział mój brat i dał całusa dziewczynie.
- Nie byłbym tego taki pewien...- odezwał się Zayn, który również mnie pocałował.
- Na serio? Musicie?- powiedział Liam, który patrzył na nas z małym z zakłopotaniem.
Spojrzałam na Lexi, która chyba zrozumiała o co mi chodzi. Podeszłyśmy obydwie do niego i dałyśmy Paynowi buziaka w policzek.
- Nie martw się. Ty też znajdziesz dla siebie dziewczynę...- powiedział Lexi i objęła go ramieniem.
- Tylko musisz jeszcze trochę poczekać.- dodałam i również go objęłam.
- W sumie to nawet podoba mi się jak jest. Przytulają mnie dwie najładniejsze dziewczyny jakie widziałem...- zaczął mówić Daddy, ale Lexi mu przerwała w połowie.
- Lepiej mów ciszej, bo zaraz Niall będzie zazdrosny...
I znowu wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili pojawiła się tamta dwójka.
- To co robimy?- zapytał Niall
- Nie wiem jak wy, ale my z Paulą jedziemy na zakupy.
- Znowu?- zapytał Harry.
- Jakie znowu? Byłyśmy przed moim wyjazdem, a teraz chcę trochę spędzić czasu z moją przyjaciółką.- odezwałam się.
- No właśnie, a że Paula wczoraj wróciła więc nie zaszkodzi pójść na jakieś małe ploteczki.
Wstałyśmy z leżaków i zaczęłyśmy zbierać nasz rzeczy.
- Na serio? Wolisz plotkować, niż spędzić trochę czasu ze mną?- zapytał Zayn, który przyciągnął mnie do siebie.
- No właśnie? Wolisz iść z moją siostrą na zakupy, niż zostać z Horanem?- zapytał Niall, który również wziął Lexi na kolana.
- Twoja propozycja jest bardzo kusząca, ale przykro mi. Musimy jakoś dobrze wyglądać przed nową wybranką Harrego.- powiedziała Lexi.
Zanim coś mogli jeszcze powiedzieć, my byłyśmy już w środku domu i przygotowywałyśmy się do zakupów.
Po 30 minut byłyśmy już w centrum handlowym i zapełniałyśmy nasze koszyki ubraniami.
- Wiesz co? Fajnie, że jesteś z Zaynem. On jest teraz zupełnie inny, niż był z Arią.- powiedziała Lexi, kiedy siedziałyśmy w jednej kawiarni i popijałyśmy mrożoną kawę.- W końcu może być sobą.
- A przy tamtej lafiryndzie nie mógł?
- Uwierz mi, Zayn musiał ją długo nabłagać żeby poszła z nim do wesołego miasteczka. A wiesz jaki on jest. Niby taki poważny….
- Nie rozumiem, co wy chcecie od niego. Ja też lubię oglądać stare bajki. Wtedy przypominają mi się beztroskie chwile dzieciństwa. Chodź na moment mogę się oderwać od teraźniejszości.
Lexi zaczęła się śmiać z mojej wypowiedzi.
- No co?
- No nic, tylko że gadasz zupełnie jak on. Zawsze tak się tłumaczył, jak marudziliśmy na temat bajek. Myślę, że jesteście sobie przeznaczeni.
- A ja myślę, że to nie jest przeznaczenie, tylko po prostu tak musiało być i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
- No dobrze spokojnie. A pamiętasz jak mi mówiłaś, że łączy was tylko przyjaźń? Wtedy, kiedy Zayn nie chciał żebyś poszła na spacer z Maikiem. Pamiętasz, jaka byłaś wkurzona?
- Tak, pamiętam doskonale. Ale on wtedy był jeszcze z Arią i...
- A pamiętasz, jak na ciebie patrzył podczas gali?- przerwała mi przyjaciółka.
- Tak pamiętam. A ty pamiętasz jaką sukienkę wynalazłaś mi na imprezę?
- Oczywiście, morelowa, do tego niebieskie szpilki.
- A mam ci przypomnieć, jakiego koloru był krawat Zayna?
- Taki sam, jak kolor twojej sukienki. Idealnie ze sobą wyglądaliście.
- Aha! Czyli ty już od tamtego czasu, próbowałaś nas ze sobą swatać!
- To był przypadek!- krzyknęła Lexi, a potem podniosła głowę do góry.- A może i przeznaczenie...-powiedziała rozmarzona.
- Skończ już z tym przeznaczeniem. Idziemy jeszcze gdzieś, czy już się zbieramy?
- W sumie, to możemy już wracać.
Dopiłyśmy kawę i pojechałyśmy do domu.
- No nareszcie!- usłyszałam głos Nialla.
- Tylko nie mów, że się za nami stęskniłeś. Nie było nas zaledwie 3 godziny.- powiedziała Lexi.
- Bardzo długie trzy godziny...
Nie chciałam im przeszkadzać, więc od razu udałam się do swojego pokoju, żeby rozpakować swoje zakupy.
Kiedy wieszałam już ostatnią rzecz w garderobie, poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra.
- Tęskniłem. Nie mogę wytrzymać bez ciebie minuty, a ty mi uciekasz na kilka godzin.- usłyszałam za sobą Zayna, który zaczął mnie całować po szyi.
- Nie przesadzaj. I jak ty wytrzymasz beze mnie kiedy będziecie w trasie koncertowej?
- Nie mam zielonego pojęcia. Dlatego napawam się tobą, póki jesteś.
Odwróciłam się i pocałowałam go czule w usta.
- Jestem uzależniony od ciebie...- szepnął mi na ucho.
- W takim układzie powinieneś siedzieć na odwyku.
Zayn spojrzał na mnie zakłopotaniem, na co ja tylko się zaśmiałam i zaraz złączyłam nasze usta.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale...- usłyszeliśmy za nami głos Louisa.
- Louis! Od kiedy tu stoisz?!- krzyknął wściekły Liam.
- Już od jakiegoś czasu. Fajnie się na was patrzy. A przechodząc do rzeczy, to dziewczyna Harrego zaraz przyjdzie.- powiedział Lou i dalej stał w drzwiach od garderoby.
- Dobrze, coś jeszcze?- zapytał Malik.
- Yyy... właściwie to... możecie mnie przytulić?- zapytał
- Nie!- krzyknęliśmy obydwoje.
- Dobra już idę. Tylko, żeby zaraz nie wyszło, że zostanę niańką do waszego dziecka. Chociaż, fajnie by było mieć takiego brzdąca. Bawiłbym się i...
- Louis!- krzyknęliśmy znowu.
- Dobrze, już! Nawet popatrzeć nie dadzą.
Kiedy w końcu chłopak wyszedł, głośno westchnęłam.
- Przepraszam... następnym razem zamknę za sobą drzwi...- powiedział smutny Zayn.
Uśmiechnęłam się szeroko i znowu pocałowałam chłopaka.
- Chodźmy już.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Kiedy schodziliśmy po schodach, usłyszeliśmy krzyki Harrego.
- A temu co?- zapytałam, kiedy zeszliśmy na dół.
- Papla jakieś głupoty, że źle wypadnie przed tą dziewczyną i w ogóle...- wyjaśnił mi Payne.
- Nasz Harry się boi!- powiedziałam kiedy weszliśmy do salonu.
- Wcale, że nie! Dobra słuchajcie. Bądźcie...- nie dokończył, bo ktoś zadzwonił do drzwi.- O boże, to ona!
- No to idź jej otwórz!- zachęcił Lou.
- Racja, już idę...- powiedział i wyszedł z pomieszczenia, do którego zaraz wrócił.- Proszę was, nie zróbcie mi wstydu.
- Harry!
- Tak, już idę otworzyć...
Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Strasznie się przejmuje tą dziewczyną! Musi być dla niego ważna...
Usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu i dziewczęcy, cichy głos.
- Emm słuchajcie. To jest właśnie Alex.- powiedział Harry, kiedy weszli do salonu.
Wszyscy podnieśliśmy się z kanapy i podeszliśmy do dziewczyny. Blond włosy opadały jej na ramiona, niebieskie oczy świeciły jak kryształki i uśmiechnięta buzia, która wręcz wszystkich zarażała optymizmem.
- Cześć wszystkim.- powiedziała niepewnie.
- A więc, to jest Niall, Louis, Zayn, Lexi, Liam i Paula.
- Przepraszam jeśli będę mylić wasze imiona, ale sami zrozumcie...- zaczęła Alex.
- Ale nic nie szkodzi!- powiedział wesoło Niall.
Spojrzałam na Louisa, który miał tyle złości w oczach, że mógłby jednym spojrzeniem zabić. Zwróciła wzrok w Alex i już wszystko było wiadomo, dlaczego Lou ma taki wyraz twarzy.
- Emm, Alex? Mogłabyś pójść ze mną na chwilę na górę?- zapytałam niezręcznie i nie czekając na odpowiedź dziewczyny pociągnęłam ją do swojego pokoju.
- Przepraszam, że tak od razu cię porywam, ale dla twojego dobra będzie, jeżeli się przebierzesz.
- Co takiego?
- Louis jest strasznie wkurzony jeżeli ktoś ma na sobie paski. Uważa, że nikt inny nie wygląda w paskach tak dobrze, jak on i nie pozwala nikomu nosić jakich ktokolwiek rzeczy w tym wzorze.- wytłumaczyłam dziewczynie, kiedy byłyśmy już w garderobie.
Alex miała na sobie sukienkę w granatowo-białe paski, co nie wróżyło dobrego wieczoru.
Blondynka spojrzała na mnie jak na wariatkę, a potem zaczęła się śmiać.
- Nie ma problemu, ale ja nie mam zapasowych ciuchów.
- Dzisiaj byłam na zakupach i myślę, że jedna sukienka będzie idealnie pasować.
Zaczęłam grzebać w wieszakach i znalazłam to czego szukałam.
- Proszę, weź ją. Jest twoja.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć...
- Możesz, a nawet musisz. To taki prezent na rozpoczęcie naszej znajomości.
Dziewczyna popatrzyła na mnie niepewnie, a potem szeroko się uśmiechnęła i pognała do łazienki.
Kiedy była gotowa zeszłyśmy spowrotem na dół, gdzie reszta siedziała w kuchni.
- Już jesteśmy!- powiedziałam i spojrzałam od razu na Lou, który szeroko się uśmiechnął na widok Alex.
Wzrok wszystkich przeszedł na blondynkę w ślicznej jasno fioletowej sukience, która wręcz idealnie pasowała dla Alex.
- To co? Jemy?- zapytał Niall.
- Pewnie!
Usiedliśmy wszyscy do stołu i zajadaliśmy się przepysznym kurczakiem, który zrobił Niall. W między czasie poznaliśmy bliżej Alex, która okazała się przemiłą dziewczyną. Oczywiście następnego dnia byłyśmy już we trzy umówione na mini zakupy.
- Wiecie co? Ja już będę się zbierać. Jest już dosyć późno, a nie chcę wam przeszkadzać...- zaczęła mówić Alex.
- Ale ty nam nie przeszkadzasz!- powiedziała Lexi.
- Ale już i tak będę się zbierać. Dziękuję bardzo za mile spędzony czas i cieszę się, że mogłam was poznać.
- Poczekaj, odprowadzę cię.- powiedział Harry i wyszli z domu.
- No no no, nasz loczek chyba się zakochał.- powiedział Niall.
- Fajna ta Alex. Taka miła i uśmiechnięta. Nie rozumiem czym się przejmował Harry.- powiedział Liam.
- Wy mężczyźni zawsze musicie wszystko wyolbrzymić.- powiedziała kiedy zbierałam brudne naczynia ze stołu.
- Wcale że nie!- krzyknął Niall.- No może trochę...
- Trochę?- zapytała Lexi.
Kiedy wszytko było już czyste, Lexi pojechała do siebie, a my zaczęliśmy się zbierać do spania.
Kiedy przechodziłam obok pokoju Louisa usłyszałam ciche łkanie.
Zapukałam do pokoju i niepewnie weszłam do środka, gdzie zobaczyłam płaczącego chłopaka.
- Hej Lou. Wszystko okej?- zapytałam z troską.
- Dlaczego on mi to robi? Teraz mnie zostawi i nie będzie mnie już pamiętać.- zaczął szlochać. Domyśliłam się o co chodzi i szczerze mówić, to najchętniej wybuchłam głośnym śmiechem ale w ostatniej chwili powstrzymałam się.
- Nie martw się. Na pewno tak nie będzie. Przecież jesteście przyjaciółmi, a przyjaciele nie zostawiają siebie, dla jakieś dziewczyny.
- Myślisz?
- Ja to wiem.
Otarł szybko łzy i szeroko się uśmiechnął. Objęłam go ramieniem i mocno przytuliłam, a potem poszłam do swojego pokoju.
Kiedy wykonałam wieczorną toaletę dostałam sms-a od Zayna.
"A buziaka na dobranoc, to już nie dostanę? xoxo"
Zaśmiałam się pod nosem i poszłam prosto do pokoju chłopaka. Położyłam się koło niego i musnęłam go w usta.
- Kocham cię.- szepnęłam.
- Ja ciebie bardziej.- odpowiedział, a potem obydwoje odpłynęliśmy się do krainy Morfeusza.
*Kolejnego dnia*
-
Zayn?
Cisza.
- Hm, dziwne...- powiedziałam do siebie.
Obudziłam się w łóżku mojego chłopaka, ale jego tam nie było. Rozejrzałam się po pokoju, w którym jak zawsze panował porządek. No tak, przecież to pokój Zayna Malika. Czego innego można się spodziewać, po tym pokoju. Jasno zielona farba pokrywała ściany, a meble idealnie ze sobą grały. Zero kurzu na półkach, na których spoczywały ulubione książki bruneta. Na biurku brak jakichkolwiek śmieci, czy też notatek.
Moją uwagę przykuła biała koperta, która spoczywała na pościeli. Zaadresowana była do mnie i nie czekając chwili dłużej otworzyłam ją.
Jest mi bardzo przykro, że nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy z samego rana. Że nie poczuję twoich ust, za którymi bardzo tęsknie. Ale obiecuję, że wszystko ci wynagrodzę. Musisz tylko trochę poczekać ;). Kocham cię. Zayn
Mimowolnie musiałam się uśmiechnąć. Spojrzałam jeszcze raz na charakterystyczne pismo Zayna, które wszędzie rozpoznam.
W końcu podniosłam się z łóżka i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam kopertę na biurko i poszłam pod prysznic. Kiedy wykonałam poranną toaletę, mozolnym krokiem zeszłam na dół, gdzie siedziało już 4/5 zespołu Ona Direction. Oczywiście moje zguby nie było.
- Hej chłopaki, a co wy tak wcześnie?
Podeszłam do każdego i dałam buziaka w policzek.
- A tak jakoś wyszło... Zrobisz nam śniadanie?- zapytał szybko Harry.
Wszyscy spiorunowali go wzrokiem, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.
Po chwili każdy się do mnie uśmiechnął.
- Okeeej, co już knujecie?- zapytałam
- Dlaczego mielibyśmy od razu coś knuć?- zapytał szybko Niall.
Powodów było dużo, ale nie chciałam ciągnąć dalej tą bezsensowną rozmowę.
Podeszłam do lodówki, do której przyczepiona na magnez była kolejna biała koperta z moim imieniem. Popatrzyłam na wszystkich, na co oni znowu obdarzyli mnie szerokim uśmiechem.
I znowu muszę cię przeprosić, że nie będzie mnie przy wspólnym śniadaniu. A kobieta z samego rana zawsze wygląda najpiękniej, niestety dzisiaj nie będę mógł tego zobaczyć... ;( Dzisiaj jeszcze wiele razy będę musiał cię przepraszać. Ale już niedługo, a wszystko ci wynagrodzę. Obiecuję. Zayn.
Znowu na mojej buzi zagościł uśmiech. Ciekawe co on znowu kombinuje...
- To co chcecie na to śniadanie?- zapytałam, ale w kuchni już nikogo nie było. W pomieszczeniu byłam tylko ja.
Chyba chłopaki chcą się pobawić w chowanego...
Wzruszyłam ramionami i wyjęłam mleko z lodówki. Nasypałam sobie płatki do miski i już zajadałam swój poranny posiłek.
Kiedy kończyłam jeść, usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Hej Lily!
- O hej. A co ty tu tak rano jesteś?
- A co, nie cieszysz się?
- No cieszę się i to bardzo.
- Miałyśmy przecież jechać na zakupy z Alex.
- A no tak, zapomniałam. Czekaj, daj mi 10 minut.
- Jasne. A tak w ogóle mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na Lexi, która wręczyła mi kolejną kopertę. Spojrzałam na nią niepewnie, na co ta się zaśmiała. Wzięłam od niej kopertę i od razu zaczęłam czytać, jej wartość.
Lexi już u ciebie jest? To dobrze. Spędź z nią i Alex to przed południe. Bawcie się dobrze. Niedługo się zobaczymy, nie martw się. Twój Zayn Malik. ;*
- Możesz mi powiedzieć, o co tu chodzi?- zapytałam przyjaciółkę.
- Ja nic nie wiem. Ja tylko wykonuję, to co mi karzą. Idź się ubierać, a ja zadzwonię do Alex.
Poszłam na górę, przebrałam się i zrobiłam delikatny makijaż.
- To co? Jedziemy?- zapytała mnie brunetka.- Mamy jeszcze podjechać pa Alex.
- Lexi? A gdzie są chłopcy? Rano widziałam ich w kuchni, ale potem szybko się zwinęli...
- Niall coś mi wczoraj mówił, że musieli jechać do studia, czy coś w tym rodzaju.
- Aha... No dobra, to chodźmy.
Podjechałyśmy po Alex, która mieszkała niedaleko, a potem prosto do centrum. Szczerze mówiąc, to nie miałam nawet najmniejszej ochoty chodzić po sklepach. Z resztą, wczoraj byłam już z Lexi i sobie parę rzeczy kupiłam.
Dziewczyny szalały po sklepach, a ja tylko siadałam na jednym fotelu i patrzyłam, jak te dwie wariatki nie mogą się odciągnąć od zwykłej bluzki. No normalnie zakupoholiczki.
Po długich namowach poszłyśmy w końcu do kawiarni, gdzie zamówiłam wymarzoną kawę.
- A tak w ogóle, to jak się poznaliście z Harrym?- zapytała Lexi Alex.
- Trochę głupia sprawa, bo pokłóciliśmy się o paczkę żelek w sklepie. W tym samym czasie sięgnęliśmy po ostatnią paczkę. Harry powiedział, że jeżeli się z nim umówię to wtedy odda mi żelki.
Zaczęłyśmy się śmiać. No tak, przecież to Harry Styles...
- Proszę, o to zamówienie.- przerwała nam kelnerka, która przyniosła nam naszą kawę.- A dla pani mam coś jeszcze.- zwróciła się do mnie.
- Dla mnie?- zapytałam zszokowana.
Kobieta wręczyła mi czerwoną różę i białą kopertę, po czym odeszła od naszego stolika z wielkim uśmiechem.
- Kolejna biała koperta?- zapytała uśmiechnięta Lexi.
- No dobra. Co tu jest grane?- zapytałam stanowczo.
Lexi i Alex wzruszyły ramionami i zaraz szeroko się uśmiechnęły.
Głośno westchnęłam i otworzyłam kopertę.
Czerwona róża, dla mego kochania ;* Mam nadzieję, że dobrze się bawisz. Jeszcze kilka godzin i będziemy mogli się spotkać. Wytrzymaj jeszcze trochę. Tęsknię. xoxo
- Zaczyna mnie to wszystko pomału denerwować...
- Oj przestań marudzić. Nawet nie wiesz ile bym dała za takiego romantyka. Ale za to mam nieobliczalnego wariata, który nie wiadomo co zrobi.- powiedziała Lexi.
Zabawiłyśmy w tej kawiarni przez 2 godziny, a potem wróciłyśmy do dalszych zakupów. W końcu wróciłyśmy do domu. Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali jakiś talk-show.
- Nie ma Zayna?- zapytałam.
- Nie.- odpowiedzieli wszyscy chórkiem.
- Aha...
Spojrzałam na zegarek. Kurcze, jest już po piątej, a chłopaka nadal nie było. Zaczynam się troszeczkę denerwować...
Lexi poszła do Nialla i szepnęła mu coś na ucho, na co braciszek tylko się uśmiechnął i spojrzał na mnie.
- Co jest siostra? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- Bardzo śmieszne...
- Nie no, na serio mówię. Jesteś cała blada. Idź się może czegoś napij, albo coś...
Poszłam do kuchni i miałam sobie nalać soku z lodówki, ale moją uwagę przykuła kolejna biała koperta.
Już po zakupach? Mam nadzieję, że dziewczyny nie wymęczyły cię za bardzo. Moja księżniczka musi jeszcze trochę poczekać. Obiecuję, że wynagrodzę ci ten dzień. Zayn. xoxo
I znowu uśmiech zagościł na moich ustach. Chociaż, tak bardzo chciałam się z nim zobaczyć...
Poszłam do salonu i chciałam o coś się zapytać, ale i tak wiedziałam że niczego się od niech nie dowiem.
Poszłam na górę i zmęczona opadłam na łóżko. Mój odpoczynek nie trwał zbyt długo bo usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Jedne raz... Drugi... Trzeci...
Wkurzona zeszłam na dół.
- Wy nie słyszycie, że ktoś dzwoni?- krzyknęłam w stronę salonu.
Otworzyłam drzwi, w których stał kurier z paczką i koszykiem czerwonych róż.
- Pani Paula Horan?
- Tak, to ja.
- Mogłaby pani tutaj podpisać?- zapytał młody chłopak i wskazał na kartkę papieru.
- Oczywiście...
Spojrzałam jeszcze raz na bukiet i podpisałam swoim nazwiskiem papier.
- Dziękuję pani bardzo i życzę miłego dnia.- powiedział chłopak i odszedł zostawiając mnie z koszem kwiatów i podejrzaną paczką.
Zdziwiona weszłam do domu i od razu poszłam do salonu, w którym siedziała reszta. Stanęłam przed telewizorem, w który wszyscy się lampili.
- Ej Paula! Co ty robisz?- zapytał Niall, kiedy wyłączyłam plazmę.
- Czy mogę się w końcu dowiedzieć, o co tu chodzi?- zapytałam wkurzona.
- Ale o co chodzi?- odezwał się Lou.
- No właśnie ja was się pytam!
- Ale o co ci chodzi?- zapytał rozbawiony loczek.
Popatrzyłam się na nich jeszcze przez chwilę, a potem wkurzona opuściłam salon. Stanęłam przed koszem kwiatów, które roznosiły swoją woń po całym domu. Zabrałam kosz i paczkę do swojego pokoju. Postawiłam róże pod ścianą i delikatnie otworzyłam wieko paczki.
Tak jak myślałam. Kolejna biała koperta.
Róże są piękne, ale ty jeszcze piękniejsza. Założę się że w tym będziesz wyglądać jeszcze
piękniej. Już niedługo kochanie, a się spotkamy. ;*
Odłożyłam liścik i spojrzałam na wnętrze paczki, które zapełniała beżowa tkanina.
- Co ty kombinujesz?- zapytałam i wyjęłam zawiniątko z paczki, które okazało się prześliczną sukienką.
Na dnie pudełka znalazła się kolejna koperta z moim imieniem.
Załóż ją. O 19.30 czekam na dole przy schodach. Zayn.
Spojrzałam na zegarek. Cholera, tylko godzina. Poszłam szybko do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam włosy, które zaraz znalazły się pod strumieniem gorącego powietrza suszarki. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam kreację. Zadowolona ze swojego wyglądu spojrzałam na zegarek. Jeszcze 5 minut. Rozczesałam jeszcze raz moje włosy i schowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy.
W końcu wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się w stronę schodów.
Niestety, zamiast mojego ukochanego stał Harry ubrany w czarny garnitur z kolejną białą kopertą.
- Wow... Paula, przepięknie wyglądasz...- powiedział lekko zaszokowany, po chwili otrząsnął się i podał mi kopertę- Proszę.
Jeszcze cię nie widziałem, a wiem że wyglądasz prześlicznie. Mam nadzieję, że sukienka się podoba. ;) Jesteś już co raz bliżej do celu. Już niedługo się zobaczymy. Tęsknię. xoxo
Popatrzyłam na Harrego, który szeroko się uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę ramię. Wyszliśmy przed dom, gdzie czekał już czarny samochód, w którym siedział Niall. Loczek otworzył mi drzwi i pomógł mi wsiąść do pojazdu.
- Pięknie wyglądasz siostra.- powiedział Niall, który również ubrany był w ciemny garnitur, kiedy wyjechaliśmy na ulicę.
- Możesz mi powiedzieć, co to za szopka?
- A no właśnie. Proszę, to dla ciebie.- powiedział Horan i wyjął z kieszeni białą kopertę, którą zaraz mi podał.
Westchnęłam. Kolejna wiadomość, z której nic się nie dowiem.
Już w karocy? Jak miło. Cierpliwości nigdy za wiele. ;) Jeszcze parę minut, a się spotkamy.
Kocham cię.
- A tak w ogóle, to chciałbym cię przeprosić...- powiedział Niall.
- Za co?
- Za ten dzień... Wiem, że powinien inaczej wyglądać, ale cóż...
- Zayn, ale o co ci chodzi? A co to za dzień jest?
- Ty na serio zapomniałaś, czy tylko udajesz?
- O czym zapomniałam?!
Zamiast mi odpowiedzieć, mój braciszek wybuchł głośnym śmiechem.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać... A tak w ogóle to już jesteśmy.
Samochód się zatrzymał i drzwi otworzył mi Liam, który pomógł mi wysiąść.
- Baw się dobrze...- usłyszałam nadal śmiejącego się Nialla.
Spiorunowałam go wzrokiem, a potem odwróciłam się do Daddy’iego, który oczywiście trzymał białą kopertę.
I kolejny raz cię przepraszam, ale muszę to zrobić. Nie próbuj podglądać!
Spojrzałam na Liama, który trzymał czarny materiał.
- Na serio? Mam dać ci zawiązać oczy?
- Przykro mi, ale tak.- powiedział uprzejmie i zaraz nic nie widziałam.
Liam trzymał mnie w pasie i prowadził mnie w nieznanym kierunku.
W końcu stanęliśmy.
- Hej. Ładna sukienka.- usłyszałam głos Louisa.
- Możecie mi powiedzieć gdzie jestem?- zapytałam.
- Musisz wytrzymać jeszcze pięć minut, a wszystkiego się dowiesz.-powiedział Lou, który złapał mnie za rękę.
Usłyszałam dźwięk windy, w której zaraz staliśmy i jechaliśmy na górę.
Po kilku minutach, poczułam lekki powiew wiatru, a na moich ramionach gęsią skórkę.
- Okej, a teraz policz do dziesięciu i możesz zdjąć opaskę.- powiedział Louis.
Po tej całej akcji, zabiję każdego.- powiedziałam sobie w myślach.
Odliczyłam dziesięć sekund i odwiązałam czarny materiał.
Moim oczom ukazał się nakryty stolik dla dwojga, na którym stały dwie świece i bukiet kolorowych kwiatów. Podeszłam bliżej i zobaczyłam dobrze zananą mi białą kopertę.
Mam nadzieję, że chłopaki dobrze wykonali swoją robotę. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego ;*.
Zaraz, chwila. Czy na serio jestem taka głupia, że nie pamiętam swojej daty urodzin? No tak, przecież to dzisiaj kończę 18 lat...
Usłyszałam za sobą dźwięk gitary. Odwróciłam się powoli i w końcu zobaczyłam jego. Ubrany w ciemny garnitur, stał na niewielkim podeście i trzymał w ręku mikrofon, a za nim młody chłopak, który wydobywał najpiękniejsze dźwięki ze strun gitary.
Podeszłam bliżej, a Zayn zaczął śpiewać Cannoball Damien Rica. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, ale szczęścia.
Nie mogłam uwierzyć... Chłopak mojego życia, śpiewał właśnie najpiękniejszą piosenkę, jaką kiedykolwiek słyszałam. I tylko dla mnie.
Kiedy skończył, chciałam jak najszybciej go pocałować, ale Zayn miał inne zamiary. Z jego ust wydobyły się słowa Happy Birthday, co wywołały u mnie szeroki uśmiech.
- Wszystkie najlepszego kochanie.- powiedział jeszcze raz do mikrofonu.
Chłopak z gitarą poszedł w swoją stronę, a ja podeszłam do Zayna i wpiłam się w jego usta.
- Już myślałem, że się nie doczekam...- szepnął.
- Lepiej nie mogłeś tego wymyślić. I szczerze mówiąc, gdyby nie ty, zapomniałabym o swoich urodzinach.
Zayn zaśmiał się przez chwilę, a potem znowu mnie pocałował.
- A tak w ogóle to, gdzie my jesteśmy?- zapytałam kiedy siedzieliśmy już przy stoliku, a Liam nalewał wina do kieliszków.
- A czy to takie ważne. Ważne, że jesteśmy razem.
Przez cały wieczór siedzieliśmy na dachu budynku, z którego był przepiękny widok na panoramę Londynu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy i jedliśmy, po po prostu miło spędziłam czas ze swoim chłopakiem.
Kiedy na niebie pojawiły się gwiazdy, przypomniałam sobie jak co roku obchodziłam moje urodziny.
- Zawsze uwielbiałam tę noc. I tylko z jednego powodu...
Zayn wstał od stołu i podał mi rękę. Zaraz staliśmy na środku dachu i podziwialiśmy sklepienie nieba, które pokrywały malutkie światełka, które zaraz spadały na ziemię.
Nagle poczułam zimne dłonie Zayna na mojej szyi, na której zawitał złoty wisiorek w kształcie serca.
Na odwrotnej stronie widniał grawer z literką Z i P
- Jest piękny...
- Tak samo, jak jego właścicielka.
Nie czekając dłużej pocałowałam Zayna czule w usta.
Staliśmy tak, dosyć długo, cały czas się całując.
- Wracamy?- zapytał Zayn.
- Musimy?
- Jesteś cała zmarznięta, nie chcę żebyś się przeziębiła.
- Więc, zatrzymajmy się w jakimś hotelu...- szepnęłam mu na ucho.
- Szczerze, to nie musimy. Właśnie stoimy na dachu pięciogwiazdkowego hotelu.
- Więc, na co czekamy?
Uśmiechnęłam się zadziornie i już staliśmy w windzie. Zayn chyba przewidział moje zamiary, bo od razu wjechaliśmy na korytarz z pokojami.
Stanęliśmy przed drzwiami, które zaraz Zayn otworzył swoim kluczem. Drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się przepiękne wnętrze apartamentu.
Beżowe ściany, drewniane meble, dużo kolorowych kwiatów i wszędzie świeczki.
- Wiesz, 18 urodziny to nie byle co...- usłyszałam za sobą głos bruneta.
- I to właśnie te urodziny zapamiętam do końca życia...
- No mam taką nadzieję...
Położyłam torebkę na stoliku i zaczęłam przechadzać się po apartamencie. Na sam koniec stanęłam przed dużym oknem.
Zaraz koło mnie pojawił się Zayn z dwoma kieliszkami szampana.
- No to, jeszcze raz wszystkiego najlepszego.- powiedział i stuknęliśmy szkło.
- Wiesz co? Miesiąc temu, nawet nie myślałam o tym, że będę wyprawiać swoje urodziny. Zastanawiałam się tylko, czy przeżyję kolejny dzień. Czy zobaczę moją mamę, Alice... Czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę Nialla... A dzisiaj, doszłam do wniosku, że warto mieć nadzieję. Że trzeba walczyć o swoje. Dzisiaj mogę spokojnie pomyśleć o swojej przyszłości, co miesiąc temu było nierealne...
Nie poczułam kiedy, a po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Odwróciłam się w stronę Zayna, który miał dziwny wyraz twarzy, z której nie mogłam niczego odczytać.
- Dziękuję. Dziękuję, że mogę żyć...- szepnęłam.
Postawiłam kieliszek na parapecie i mocno przytuliłam się do chłopaka.
- A wiesz co ja tobie powiem? Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, tam w teatrze, pomyślałem "Kurcze, co taka piękna dziewczyna, robi w takim miejscu jak stary teatr?". Z każdym kolejnym dniem cieszyłem się, że mogłem poznać brunetkę, która pracowała na swoje zdrowie. Dzięki tobie, otworzyłem oczy na świat. Przypomniałem sobie, stare czasy kiedy mogłem bawić się z najlepszymi przyjaciółmi. Na chwilę mogłem oderwać się od teraźniejszości. Przypomniałem sobie, że istnieje coś takiego jak normalne życie. Ja również tobie dziękuję. Za wszystkie chwile spędzone z tobą. I te dobre i te złe.
Nim spostrzegłam, a już staliśmy na środku pokoju, przyklejeni do swoich ust. Magiczna chwila. Czuję, jakbym była w zupełnie innym świecie.
Cisza.
- Hm, dziwne...- powiedziałam do siebie.
Obudziłam się w łóżku mojego chłopaka, ale jego tam nie było. Rozejrzałam się po pokoju, w którym jak zawsze panował porządek. No tak, przecież to pokój Zayna Malika. Czego innego można się spodziewać, po tym pokoju. Jasno zielona farba pokrywała ściany, a meble idealnie ze sobą grały. Zero kurzu na półkach, na których spoczywały ulubione książki bruneta. Na biurku brak jakichkolwiek śmieci, czy też notatek.
Moją uwagę przykuła biała koperta, która spoczywała na pościeli. Zaadresowana była do mnie i nie czekając chwili dłużej otworzyłam ją.
Jest mi bardzo przykro, że nie zobaczę twojej uśmiechniętej twarzy z samego rana. Że nie poczuję twoich ust, za którymi bardzo tęsknie. Ale obiecuję, że wszystko ci wynagrodzę. Musisz tylko trochę poczekać ;). Kocham cię. Zayn
Mimowolnie musiałam się uśmiechnąć. Spojrzałam jeszcze raz na charakterystyczne pismo Zayna, które wszędzie rozpoznam.
W końcu podniosłam się z łóżka i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam kopertę na biurko i poszłam pod prysznic. Kiedy wykonałam poranną toaletę, mozolnym krokiem zeszłam na dół, gdzie siedziało już 4/5 zespołu Ona Direction. Oczywiście moje zguby nie było.
- Hej chłopaki, a co wy tak wcześnie?
Podeszłam do każdego i dałam buziaka w policzek.
- A tak jakoś wyszło... Zrobisz nam śniadanie?- zapytał szybko Harry.
Wszyscy spiorunowali go wzrokiem, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.
Po chwili każdy się do mnie uśmiechnął.
- Okeeej, co już knujecie?- zapytałam
- Dlaczego mielibyśmy od razu coś knuć?- zapytał szybko Niall.
Powodów było dużo, ale nie chciałam ciągnąć dalej tą bezsensowną rozmowę.
Podeszłam do lodówki, do której przyczepiona na magnez była kolejna biała koperta z moim imieniem. Popatrzyłam na wszystkich, na co oni znowu obdarzyli mnie szerokim uśmiechem.
I znowu muszę cię przeprosić, że nie będzie mnie przy wspólnym śniadaniu. A kobieta z samego rana zawsze wygląda najpiękniej, niestety dzisiaj nie będę mógł tego zobaczyć... ;( Dzisiaj jeszcze wiele razy będę musiał cię przepraszać. Ale już niedługo, a wszystko ci wynagrodzę. Obiecuję. Zayn.
Znowu na mojej buzi zagościł uśmiech. Ciekawe co on znowu kombinuje...
- To co chcecie na to śniadanie?- zapytałam, ale w kuchni już nikogo nie było. W pomieszczeniu byłam tylko ja.
Chyba chłopaki chcą się pobawić w chowanego...
Wzruszyłam ramionami i wyjęłam mleko z lodówki. Nasypałam sobie płatki do miski i już zajadałam swój poranny posiłek.
Kiedy kończyłam jeść, usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Hej Lily!
- O hej. A co ty tu tak rano jesteś?
- A co, nie cieszysz się?
- No cieszę się i to bardzo.
- Miałyśmy przecież jechać na zakupy z Alex.
- A no tak, zapomniałam. Czekaj, daj mi 10 minut.
- Jasne. A tak w ogóle mam coś dla ciebie.
Spojrzałam na Lexi, która wręczyła mi kolejną kopertę. Spojrzałam na nią niepewnie, na co ta się zaśmiała. Wzięłam od niej kopertę i od razu zaczęłam czytać, jej wartość.
Lexi już u ciebie jest? To dobrze. Spędź z nią i Alex to przed południe. Bawcie się dobrze. Niedługo się zobaczymy, nie martw się. Twój Zayn Malik. ;*
- Możesz mi powiedzieć, o co tu chodzi?- zapytałam przyjaciółkę.
- Ja nic nie wiem. Ja tylko wykonuję, to co mi karzą. Idź się ubierać, a ja zadzwonię do Alex.
Poszłam na górę, przebrałam się i zrobiłam delikatny makijaż.
- To co? Jedziemy?- zapytała mnie brunetka.- Mamy jeszcze podjechać pa Alex.
- Lexi? A gdzie są chłopcy? Rano widziałam ich w kuchni, ale potem szybko się zwinęli...
- Niall coś mi wczoraj mówił, że musieli jechać do studia, czy coś w tym rodzaju.
- Aha... No dobra, to chodźmy.
Podjechałyśmy po Alex, która mieszkała niedaleko, a potem prosto do centrum. Szczerze mówiąc, to nie miałam nawet najmniejszej ochoty chodzić po sklepach. Z resztą, wczoraj byłam już z Lexi i sobie parę rzeczy kupiłam.
Dziewczyny szalały po sklepach, a ja tylko siadałam na jednym fotelu i patrzyłam, jak te dwie wariatki nie mogą się odciągnąć od zwykłej bluzki. No normalnie zakupoholiczki.
Po długich namowach poszłyśmy w końcu do kawiarni, gdzie zamówiłam wymarzoną kawę.
- A tak w ogóle, to jak się poznaliście z Harrym?- zapytała Lexi Alex.
- Trochę głupia sprawa, bo pokłóciliśmy się o paczkę żelek w sklepie. W tym samym czasie sięgnęliśmy po ostatnią paczkę. Harry powiedział, że jeżeli się z nim umówię to wtedy odda mi żelki.
Zaczęłyśmy się śmiać. No tak, przecież to Harry Styles...
- Proszę, o to zamówienie.- przerwała nam kelnerka, która przyniosła nam naszą kawę.- A dla pani mam coś jeszcze.- zwróciła się do mnie.
- Dla mnie?- zapytałam zszokowana.
Kobieta wręczyła mi czerwoną różę i białą kopertę, po czym odeszła od naszego stolika z wielkim uśmiechem.
- Kolejna biała koperta?- zapytała uśmiechnięta Lexi.
- No dobra. Co tu jest grane?- zapytałam stanowczo.
Lexi i Alex wzruszyły ramionami i zaraz szeroko się uśmiechnęły.
Głośno westchnęłam i otworzyłam kopertę.
Czerwona róża, dla mego kochania ;* Mam nadzieję, że dobrze się bawisz. Jeszcze kilka godzin i będziemy mogli się spotkać. Wytrzymaj jeszcze trochę. Tęsknię. xoxo
- Zaczyna mnie to wszystko pomału denerwować...
- Oj przestań marudzić. Nawet nie wiesz ile bym dała za takiego romantyka. Ale za to mam nieobliczalnego wariata, który nie wiadomo co zrobi.- powiedziała Lexi.
Zabawiłyśmy w tej kawiarni przez 2 godziny, a potem wróciłyśmy do dalszych zakupów. W końcu wróciłyśmy do domu. Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali jakiś talk-show.
- Nie ma Zayna?- zapytałam.
- Nie.- odpowiedzieli wszyscy chórkiem.
- Aha...
Spojrzałam na zegarek. Kurcze, jest już po piątej, a chłopaka nadal nie było. Zaczynam się troszeczkę denerwować...
Lexi poszła do Nialla i szepnęła mu coś na ucho, na co braciszek tylko się uśmiechnął i spojrzał na mnie.
- Co jest siostra? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- Bardzo śmieszne...
- Nie no, na serio mówię. Jesteś cała blada. Idź się może czegoś napij, albo coś...
Poszłam do kuchni i miałam sobie nalać soku z lodówki, ale moją uwagę przykuła kolejna biała koperta.
Już po zakupach? Mam nadzieję, że dziewczyny nie wymęczyły cię za bardzo. Moja księżniczka musi jeszcze trochę poczekać. Obiecuję, że wynagrodzę ci ten dzień. Zayn. xoxo
I znowu uśmiech zagościł na moich ustach. Chociaż, tak bardzo chciałam się z nim zobaczyć...
Poszłam do salonu i chciałam o coś się zapytać, ale i tak wiedziałam że niczego się od niech nie dowiem.
Poszłam na górę i zmęczona opadłam na łóżko. Mój odpoczynek nie trwał zbyt długo bo usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Jedne raz... Drugi... Trzeci...
Wkurzona zeszłam na dół.
- Wy nie słyszycie, że ktoś dzwoni?- krzyknęłam w stronę salonu.
Otworzyłam drzwi, w których stał kurier z paczką i koszykiem czerwonych róż.
- Pani Paula Horan?
- Tak, to ja.
- Mogłaby pani tutaj podpisać?- zapytał młody chłopak i wskazał na kartkę papieru.
- Oczywiście...
Spojrzałam jeszcze raz na bukiet i podpisałam swoim nazwiskiem papier.
- Dziękuję pani bardzo i życzę miłego dnia.- powiedział chłopak i odszedł zostawiając mnie z koszem kwiatów i podejrzaną paczką.
Zdziwiona weszłam do domu i od razu poszłam do salonu, w którym siedziała reszta. Stanęłam przed telewizorem, w który wszyscy się lampili.
- Ej Paula! Co ty robisz?- zapytał Niall, kiedy wyłączyłam plazmę.
- Czy mogę się w końcu dowiedzieć, o co tu chodzi?- zapytałam wkurzona.
- Ale o co chodzi?- odezwał się Lou.
- No właśnie ja was się pytam!
- Ale o co ci chodzi?- zapytał rozbawiony loczek.
Popatrzyłam się na nich jeszcze przez chwilę, a potem wkurzona opuściłam salon. Stanęłam przed koszem kwiatów, które roznosiły swoją woń po całym domu. Zabrałam kosz i paczkę do swojego pokoju. Postawiłam róże pod ścianą i delikatnie otworzyłam wieko paczki.
Tak jak myślałam. Kolejna biała koperta.
Róże są piękne, ale ty jeszcze piękniejsza. Założę się że w tym będziesz wyglądać jeszcze
piękniej. Już niedługo kochanie, a się spotkamy. ;*
Odłożyłam liścik i spojrzałam na wnętrze paczki, które zapełniała beżowa tkanina.
- Co ty kombinujesz?- zapytałam i wyjęłam zawiniątko z paczki, które okazało się prześliczną sukienką.
Na dnie pudełka znalazła się kolejna koperta z moim imieniem.
Załóż ją. O 19.30 czekam na dole przy schodach. Zayn.
Spojrzałam na zegarek. Cholera, tylko godzina. Poszłam szybko do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam włosy, które zaraz znalazły się pod strumieniem gorącego powietrza suszarki. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam kreację. Zadowolona ze swojego wyglądu spojrzałam na zegarek. Jeszcze 5 minut. Rozczesałam jeszcze raz moje włosy i schowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy.
W końcu wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się w stronę schodów.
Niestety, zamiast mojego ukochanego stał Harry ubrany w czarny garnitur z kolejną białą kopertą.
- Wow... Paula, przepięknie wyglądasz...- powiedział lekko zaszokowany, po chwili otrząsnął się i podał mi kopertę- Proszę.
Jeszcze cię nie widziałem, a wiem że wyglądasz prześlicznie. Mam nadzieję, że sukienka się podoba. ;) Jesteś już co raz bliżej do celu. Już niedługo się zobaczymy. Tęsknię. xoxo
Popatrzyłam na Harrego, który szeroko się uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę ramię. Wyszliśmy przed dom, gdzie czekał już czarny samochód, w którym siedział Niall. Loczek otworzył mi drzwi i pomógł mi wsiąść do pojazdu.
- Pięknie wyglądasz siostra.- powiedział Niall, który również ubrany był w ciemny garnitur, kiedy wyjechaliśmy na ulicę.
- Możesz mi powiedzieć, co to za szopka?
- A no właśnie. Proszę, to dla ciebie.- powiedział Horan i wyjął z kieszeni białą kopertę, którą zaraz mi podał.
Westchnęłam. Kolejna wiadomość, z której nic się nie dowiem.
Już w karocy? Jak miło. Cierpliwości nigdy za wiele. ;) Jeszcze parę minut, a się spotkamy.
Kocham cię.
- A tak w ogóle, to chciałbym cię przeprosić...- powiedział Niall.
- Za co?
- Za ten dzień... Wiem, że powinien inaczej wyglądać, ale cóż...
- Zayn, ale o co ci chodzi? A co to za dzień jest?
- Ty na serio zapomniałaś, czy tylko udajesz?
- O czym zapomniałam?!
Zamiast mi odpowiedzieć, mój braciszek wybuchł głośnym śmiechem.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać... A tak w ogóle to już jesteśmy.
Samochód się zatrzymał i drzwi otworzył mi Liam, który pomógł mi wysiąść.
- Baw się dobrze...- usłyszałam nadal śmiejącego się Nialla.
Spiorunowałam go wzrokiem, a potem odwróciłam się do Daddy’iego, który oczywiście trzymał białą kopertę.
I kolejny raz cię przepraszam, ale muszę to zrobić. Nie próbuj podglądać!
Spojrzałam na Liama, który trzymał czarny materiał.
- Na serio? Mam dać ci zawiązać oczy?
- Przykro mi, ale tak.- powiedział uprzejmie i zaraz nic nie widziałam.
Liam trzymał mnie w pasie i prowadził mnie w nieznanym kierunku.
W końcu stanęliśmy.
- Hej. Ładna sukienka.- usłyszałam głos Louisa.
- Możecie mi powiedzieć gdzie jestem?- zapytałam.
- Musisz wytrzymać jeszcze pięć minut, a wszystkiego się dowiesz.-powiedział Lou, który złapał mnie za rękę.
Usłyszałam dźwięk windy, w której zaraz staliśmy i jechaliśmy na górę.
Po kilku minutach, poczułam lekki powiew wiatru, a na moich ramionach gęsią skórkę.
- Okej, a teraz policz do dziesięciu i możesz zdjąć opaskę.- powiedział Louis.
Po tej całej akcji, zabiję każdego.- powiedziałam sobie w myślach.
Odliczyłam dziesięć sekund i odwiązałam czarny materiał.
Moim oczom ukazał się nakryty stolik dla dwojga, na którym stały dwie świece i bukiet kolorowych kwiatów. Podeszłam bliżej i zobaczyłam dobrze zananą mi białą kopertę.
Mam nadzieję, że chłopaki dobrze wykonali swoją robotę. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego ;*.
Zaraz, chwila. Czy na serio jestem taka głupia, że nie pamiętam swojej daty urodzin? No tak, przecież to dzisiaj kończę 18 lat...
Usłyszałam za sobą dźwięk gitary. Odwróciłam się powoli i w końcu zobaczyłam jego. Ubrany w ciemny garnitur, stał na niewielkim podeście i trzymał w ręku mikrofon, a za nim młody chłopak, który wydobywał najpiękniejsze dźwięki ze strun gitary.
Podeszłam bliżej, a Zayn zaczął śpiewać Cannoball Damien Rica. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, ale szczęścia.
Nie mogłam uwierzyć... Chłopak mojego życia, śpiewał właśnie najpiękniejszą piosenkę, jaką kiedykolwiek słyszałam. I tylko dla mnie.
Kiedy skończył, chciałam jak najszybciej go pocałować, ale Zayn miał inne zamiary. Z jego ust wydobyły się słowa Happy Birthday, co wywołały u mnie szeroki uśmiech.
- Wszystkie najlepszego kochanie.- powiedział jeszcze raz do mikrofonu.
Chłopak z gitarą poszedł w swoją stronę, a ja podeszłam do Zayna i wpiłam się w jego usta.
- Już myślałem, że się nie doczekam...- szepnął.
- Lepiej nie mogłeś tego wymyślić. I szczerze mówiąc, gdyby nie ty, zapomniałabym o swoich urodzinach.
Zayn zaśmiał się przez chwilę, a potem znowu mnie pocałował.
- A tak w ogóle to, gdzie my jesteśmy?- zapytałam kiedy siedzieliśmy już przy stoliku, a Liam nalewał wina do kieliszków.
- A czy to takie ważne. Ważne, że jesteśmy razem.
Przez cały wieczór siedzieliśmy na dachu budynku, z którego był przepiękny widok na panoramę Londynu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy i jedliśmy, po po prostu miło spędziłam czas ze swoim chłopakiem.
Kiedy na niebie pojawiły się gwiazdy, przypomniałam sobie jak co roku obchodziłam moje urodziny.
- Zawsze uwielbiałam tę noc. I tylko z jednego powodu...
Zayn wstał od stołu i podał mi rękę. Zaraz staliśmy na środku dachu i podziwialiśmy sklepienie nieba, które pokrywały malutkie światełka, które zaraz spadały na ziemię.
Nagle poczułam zimne dłonie Zayna na mojej szyi, na której zawitał złoty wisiorek w kształcie serca.
Na odwrotnej stronie widniał grawer z literką Z i P
- Jest piękny...
- Tak samo, jak jego właścicielka.
Nie czekając dłużej pocałowałam Zayna czule w usta.
Staliśmy tak, dosyć długo, cały czas się całując.
- Wracamy?- zapytał Zayn.
- Musimy?
- Jesteś cała zmarznięta, nie chcę żebyś się przeziębiła.
- Więc, zatrzymajmy się w jakimś hotelu...- szepnęłam mu na ucho.
- Szczerze, to nie musimy. Właśnie stoimy na dachu pięciogwiazdkowego hotelu.
- Więc, na co czekamy?
Uśmiechnęłam się zadziornie i już staliśmy w windzie. Zayn chyba przewidział moje zamiary, bo od razu wjechaliśmy na korytarz z pokojami.
Stanęliśmy przed drzwiami, które zaraz Zayn otworzył swoim kluczem. Drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się przepiękne wnętrze apartamentu.
Beżowe ściany, drewniane meble, dużo kolorowych kwiatów i wszędzie świeczki.
- Wiesz, 18 urodziny to nie byle co...- usłyszałam za sobą głos bruneta.
- I to właśnie te urodziny zapamiętam do końca życia...
- No mam taką nadzieję...
Położyłam torebkę na stoliku i zaczęłam przechadzać się po apartamencie. Na sam koniec stanęłam przed dużym oknem.
Zaraz koło mnie pojawił się Zayn z dwoma kieliszkami szampana.
- No to, jeszcze raz wszystkiego najlepszego.- powiedział i stuknęliśmy szkło.
- Wiesz co? Miesiąc temu, nawet nie myślałam o tym, że będę wyprawiać swoje urodziny. Zastanawiałam się tylko, czy przeżyję kolejny dzień. Czy zobaczę moją mamę, Alice... Czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę Nialla... A dzisiaj, doszłam do wniosku, że warto mieć nadzieję. Że trzeba walczyć o swoje. Dzisiaj mogę spokojnie pomyśleć o swojej przyszłości, co miesiąc temu było nierealne...
Nie poczułam kiedy, a po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Odwróciłam się w stronę Zayna, który miał dziwny wyraz twarzy, z której nie mogłam niczego odczytać.
- Dziękuję. Dziękuję, że mogę żyć...- szepnęłam.
Postawiłam kieliszek na parapecie i mocno przytuliłam się do chłopaka.
- A wiesz co ja tobie powiem? Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, tam w teatrze, pomyślałem "Kurcze, co taka piękna dziewczyna, robi w takim miejscu jak stary teatr?". Z każdym kolejnym dniem cieszyłem się, że mogłem poznać brunetkę, która pracowała na swoje zdrowie. Dzięki tobie, otworzyłem oczy na świat. Przypomniałem sobie, stare czasy kiedy mogłem bawić się z najlepszymi przyjaciółmi. Na chwilę mogłem oderwać się od teraźniejszości. Przypomniałem sobie, że istnieje coś takiego jak normalne życie. Ja również tobie dziękuję. Za wszystkie chwile spędzone z tobą. I te dobre i te złe.
Nim spostrzegłam, a już staliśmy na środku pokoju, przyklejeni do swoich ust. Magiczna chwila. Czuję, jakbym była w zupełnie innym świecie.
+18
Nasze
pocałunki stawały się co raz zachłanniejsze. Zayn całował mnie po szyi i po
moim ramieniu, potem wrócił znowu do moich ust. Czułam jak jego prawa ręka
odpinała suwak mojej sukienki.
- Zayn...
- Coś nie tak?- zapytał przejęty chłopak.
- Nie nic, tylko...
- Tylko?
- Jesteś pierwszy...
- Będę ostrożny.
I znowu złączyliśmy nasze usta, a Zayn wrócił do poprzedniej czynności. Nie chciałam być mu dłużna, więc zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, która zaraz znalazła się na podłodze. Tak samo jak moja sukienka.
Zayn położył mnie na łóżku i zaczął składać pocałunki na moim brzuchu i szedł co raz wyżej.
- Na pewno?- zapytał
W odpowiedzi przyciągnęłam go do siebie i wpiłam mu się w usta. Po chwili byliśmy kompletnie nadzy, cały czas zachłannie się całując. Ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili poczułam go w sobie. Na początku Zayn był bardzo delikatny, potem jego ruchy stały się co raz szybsze i gwałtowniejsze. Krzycząc jego imię, wiedziałam że doprowadzam go do rozkoszy. Po paru minutach naszej zabawy, poczułam w sobie płyn.
- Kocham cię...- szepnęłam mu do ucha i jeszcze raz go pocałowałam.
- Nawet nie wiesz jak ja ciebie...
- Od tej chwili chyba już wiem...- powiedziałam z uśmiechem.
Nasze oddechy powoli doszły do normy, chłopak położył się koło mnie i mocno przyciągnął do siebie.
- Jesteś niesamowita...- szepnął mi jeszcze do ucha.
- Ty też niczego sobie panie Malik.
Pocałowałam go jeszcze raz, a potem zasnęłam w jego ramionach.
- Zayn...
- Coś nie tak?- zapytał przejęty chłopak.
- Nie nic, tylko...
- Tylko?
- Jesteś pierwszy...
- Będę ostrożny.
I znowu złączyliśmy nasze usta, a Zayn wrócił do poprzedniej czynności. Nie chciałam być mu dłużna, więc zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, która zaraz znalazła się na podłodze. Tak samo jak moja sukienka.
Zayn położył mnie na łóżku i zaczął składać pocałunki na moim brzuchu i szedł co raz wyżej.
- Na pewno?- zapytał
W odpowiedzi przyciągnęłam go do siebie i wpiłam mu się w usta. Po chwili byliśmy kompletnie nadzy, cały czas zachłannie się całując. Ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili poczułam go w sobie. Na początku Zayn był bardzo delikatny, potem jego ruchy stały się co raz szybsze i gwałtowniejsze. Krzycząc jego imię, wiedziałam że doprowadzam go do rozkoszy. Po paru minutach naszej zabawy, poczułam w sobie płyn.
- Kocham cię...- szepnęłam mu do ucha i jeszcze raz go pocałowałam.
- Nawet nie wiesz jak ja ciebie...
- Od tej chwili chyba już wiem...- powiedziałam z uśmiechem.
Nasze oddechy powoli doszły do normy, chłopak położył się koło mnie i mocno przyciągnął do siebie.
- Jesteś niesamowita...- szepnął mi jeszcze do ucha.
- Ty też niczego sobie panie Malik.
Pocałowałam go jeszcze raz, a potem zasnęłam w jego ramionach.
Część XIII już za mną ;> Myślę, że sie podoba ;* <33 Malikowa
Super <3
OdpowiedzUsuń