sobota, 21 września 2013

Harry - część IV

Chwila, chwila. 'Znam' go zaledwie kilka godzin a się niby zakochałam?! Przecież to nie jest możliwe. Jejuu.. kogo ja oszukję... Widocznie zakochałam się w Harry'm . Ale i tak nic z tego nie wyjdzie. Dlaczego? Ponoć ma dziewczynę, ale moja siostra mówi, że to nie prawda, a ja już sama nie wiem. Po drugie on jest gwiazdą! A ja? Mnie znają, bo mój tata był świetny w swoim zawodzie. Pokazuje się publicznie tylko na galach związanych z nim. Po trzecie. On nie zakochał się we mnie. Może ja się tylko zauroczyłam, ale to i tak na to samo wychodzi. Bożyszcz nastolatek, utalentowany i sławny, pewnie bogaty itd... Jak by mógł chcieć kogoś takiego jak ja? Już dawno przestałam wierzyć w to, że marzenia się spełniają. On się obraca w świcie wilekich sław, a nie ludzi zwykłych, którzy mają problemy i trudne życie. Koniec przemyśleń! Trzeba wstawać. Położyłam nogi na zminej podłodze lekko się wzdrygając i ruszyłam w stornę kuchni. Dom był taki pusty i surowy. Nie było tam żadnych zdjęć, obrazów kwiatów. Dobrze że ściany chociażb yły pomalowane krwisto czerwoną farbą. W kuchni oczywiście zaczełam sobie robić moje ukochnae grzanki i kakao. Gdy ostatni grzanka wyskoczyła mój brzuch już dawał o sobie znak. Po spożytym posiłku wykonałam poranną toalete i ubrałam się. Wybrałam mój ulubiony zestaw czyli skórzane spodnie i kurtkę z przypinkami, szarą bluzkę z krótkim rękawkiem i czarną torbę z maszywkami moich ulubinych zespołów. No i ruszam w kierunku centrum handlowego w celu poszukania jakiś fajnych dodatków do domu. Po kupiniu świeczek wazonów, obrazów (które zapakowałam od razu do auta) i wielu innych rzeczach ruszyłam jeszcze do spożywki. Gdy byłam na dziale warzywnym zauwarzyłam Louis'a. Gdy już miałam się odwrócić i szybko uciec ktoś mnie z tyłu zawołał i Pasiasty mnie zobaczył. Tym ktosiem był Niall. No i mój w miarę udany dzień się skończył. Miałam nadzieję, że się już z nimi więcej nie spotkam, ale nadzieja matką głupich. Chłopaki przytulili mnie na przywitanie i bez słowa ruszyliście w stronę kas. I po wyjściu z supermarketu pomachałam chłopakom na pożegnanie i każdy ruszył w swoją stronę.
*miesiąc później*
Pracuję w wytwórni muzycznej. Więc zostaję na stałe. Marzenia się chyba jednak spełniają. Na studia nie idę. Narazie ta praca mi wstarcza. Robię przy sprzęcie itd. Coś tam potrafię, bo kiedyś tacie pomagałam, ale nie ważne. Ważne że coś jednak potrafię. Szefowa mówi że jest ze mnie bardzo zadowolona i chyba długo będziemy współpracować. Mam taką nadzieję. W końcu nadzija umiera ostatnia, co nie? Niestety, albo i stety w tej wytwórni od chyba 2 tygodni nagrywają One Direction. I ja właśnie 'organizuję' im sprzęt. Unikam ich jak tylko mogę. Wszystko robię 5 min przed ich przyjściem, żeby ich nie spotkać. Nawet nie wiem sama czemu tak robię. Może się boję spotkania z Harry'm. Boję się, że nie powstrzymam się i powiem mu co myślę. Przez tamte ponad 2 tygodnie jak jeszcze nie pracowali tu to zapomniałam częściowo o nich. Czemu częściowo. Ponieważ za każdym razem jak rozmawiałam z siostrą czy przez laptopa czy przez telefon nawijała mi o nich, a zwłaszcza o Loczku. Właśnie kończyłam zmianę. Podpinałam ostatnie kableki, ale ktoś wszedł. Pewnie szefowa.
-Kończę już zmianę. O! To już ostatni kabelek. Mogę... - odwróciłam się i zobaczyłam Louis'a! Przez chwilę się na niego patrzałam nie mogąc uwierzyć, że mnie 'przyłapał' - Co ty tu tutaj robisz?! Mieliście przyjść za 15 minut! - Zaczynałam trochę panikować. Wiedziała, że prędzej czy później to się stanie, ale jednak wierzyłam, że później.
- To chyba ja powinienim się ciebie spytać co ty tu robisz! To ty jesteś tym kimś od sprzętu. Szukaliśmy cię kiedyś, bo chcieliśmy cię poznać i podziękować, ale nie wiedzialem,  że to akurat będziesz ty! - Dokończył z uśmiechem. Ja spuściłam głowę, a moje buty stały się niezwykle interesujące.
- Są tu wszyscy? - Chłopak pokiwał przecząco głową - A czy mogłabym cię prosić abyś nikomu nie mówił? Proszę! Nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział. - nie wiem czemu ale mówiąc to łzy napłyneły mi do oczy. Przez ten miesiąc z nikim się ie spotykałam. Praca dom praca. I akurat musiałam sobie teraz o tym pomyśleć. Hary chciał... Stop! Zapomniałaś o nim. Ale jednak uroniłaś jedną łezkę. Miałaś nadzieję że chłopak nie zauważył. Ale chyba jednak tak ponieważ podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Jak mnie dawno nikt nie przytulał...
- Nie powiem nikomu. A zwłaszcza Harr'emu. Nie wiem czy wiesz, ale on po tym jak zerwałaś z nim kontakt tak jakby się załamał. Nie wiedzieliśmy czemu tak na niego zadziałaś, ale porozmawiaj z nim. - chłopak powiedziałdo mnie dalej trzymając mnie w mocnym uścisku. Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Nie! Tylko nie kolejny gość! Odskoczyłam od Louis'a jak poparzona. W wejściu stał sam Harry. Od razu spojrzałam w jego piękne, zielone oczy.  Dziewczyno! Opanuj się! Przecież ci już przeszło! Albo i nie. Lokowaty stał i patrzał na mnie i na Louis' z obojętnym wyrazem twarzy. I chyba to mnie zabolało. Oczekiwałam jakiegoś uśmiechu. Czegokolwiek tylko nie obojętności. Przetarłam oczy, a na moich dłoniach został czarny ślad z tuszu. No tak.. przed chwilką płakałam i cały makiaż na marne.
- Co ona tu robi?! - powiedział z podniesionym głosem Harry w stronę Louis'a.
- Ona...
- Ja tu pracuję. - przerwałam Pasiastemu. Nie lubię kłamania. On na mnie spojrzał ze współczuciem i podzszedł do Harrego mówiąc mu coś na ucho.
- Nie chcę z nią gadać. Olała mnie. Gra taką niedostępną i co z tego ma?! Nie ma znajomych ukrywa się przed nami. Nie wiem jakim cudem się tu dostała. Pewnie ze względu na tatusia, co?! - spojrzał na nie ze wściekłym wyrazem twarzy i z kpiną w oczach. Teraz już przegiął!
- Nie! Nie będziesz obrażał tutaj mojego ojca! Jak ci tutaj przeszkadzam to nie ma sprawy. Zobaczyłeś mnie tu pierwszy raz i ostatni. Nie mam zamiaru siedzieć tu i pracować, bo wielka gwiazdeczka chce sobie pośpiewać! I nie twoja sprawa z kim się spotykam.. - i tu już się nie powstrzymałam i łzy zaczeły mi lecieć strumieniami. Teraz uświadomiłam sobie, że krzyczałam i przez to wszyscy (szefowa i reszta 1D) się tu zbiegli - Jestem jaka jestem. Zajmij się swoim pięknym życiem i odczep się od mojego ojca. Był on wspaniałym człowiekiem, ale ty go nawet nie znałeś więc go nie obrażaj. Bynajmniej w mojej obeconści. Nie mam ci już nic więcej do powiedzenia... - tym razem powiedziałam cichym i zmęczonym głosem i wyszłam szybkim krokiem z wytwórni. Poszłam w stronę parku. Tam miałam swoje miejsce. Trzeba było iśc na sam koniec ścieżki i przejść przez krzaki. Tam znajdowało się jeziorko, ławeczka i piękny widok. Było tam tak cicho. Zawsze przychodziłam tam gdy miałam zły dzień. Tata mi pokazał to miejsce. Przychodził tu i zbierał pomysły. Usiadłam na ławce i rozpłakałam się na dobre. Czemu on tk mnie potraktował?! Nie mogę oszukać samej siebie i przyznam.. Tak. Kocham go. I dlatego to tak boli. Siedziałam nad jeziorem aż do zmroku. Teraz tylko marzyłam, aby znaleźć się domu. Po 15 minutach drogi otwierałam już drzwi mojego domu. Po drodze jeszcze zebrałam pocztę. Same reklamy i jakaś pusta karteczka. Miałam już ją wyrzucić kiedy zobaczyłam, że po drugiej stronie jednka jest coś zapisane drobnym druczkiem.
' Przepraszam Cię za niego. Nie wiem czemu się tak zachował. Szukałem Cię, ale jak widać nie znalazłem. Będę u Ciebie o 20:00. Musimy porozmawiać.       Xx. Louis'
Nie chcę z nim rozmawiać. Nie chcę mieć nic, a nic z nimi wspólnego. Nawet pracy. Zero One Direction. Poszłam do pokoju z zamiarem odszukania słuchawek do telefonu. Po około 5 minutach znalazłam i puściałam moją playlistę na te gorsze dni. Gdy kończyła się piosenka jednego z moich ulubionych zespołów zadzwonił dzwonek. Wiedziałam, że to Louis.
- Idź stąd Louis! Nie chcę z nikim rozmawiać! Nie chce mieć z tobą ani z nim już nic wspólniego! To ci chyba wystarczy! Nic ci więcej nie powiem. A i przekaż pani Scott (tam ma na nazwisko moja szefowa) że nie wracam do pracy. Wyjeżdżam - powiedziałam przez drzwi. Wiedziałam, że usłyszy. A z tym wyjazdem to nie wiadomo. Nie chcę z tą wyjeżdżać, ale też nie chcę tu zostać. Wiem, to głupie. Ale tak jest. Pukanie do drzwi ucichło, ale wiedziałam, że chłopak i tak nie poszedł. Siedzieliśmy pod tymi drzwiawmi chyba z pół godziny. Nie wiem. Nie miałam zegarka przy sobie. Może jednak otworze drzwi. Noce nie są zbyt ciepłe. Wstałam spod drzwi i zaczełam otwierać wszystkie zamki. Jak tylko otwrzyłam drzwi chłopak się na mnie rzcuił i pocałował. Poznałabym ten zapach wszędzie. Ale co Harry tu robi?! Gdy to sobie uświadomiłam odsunełam się szybko od chłopaka przerywając pocałunek.
- Co ty tu robisz?! I co to miało znaczyć?! - zapytałam go ze stoickim spokojem. Nie byłam wstanie na niego spojrzeć.
- Przyszedłem cię przeprosić. Byłem zły. Nie wiem czemu. Nie chciałem tego powiedzieć. Nie mogłem na ciebie patrzeć. Nie odzywałaś się. A ja cię... Naprawde polubiłem - spojrzał na mnie ze smutkiem. Chyba żałował. W ułamku sekundy pokonał całą odległość która nas dzieliła. -  Czemu mnie unikałaś w pracy? - ręką podnisósł moją twarz, abym na niego spojrzała. Patrząc w jego oczy zatonełam. Straciałam język w gębie. Chłopak zaczął się przybliżać.
- Nie chciałam się z tobą spotkać. Bałam się. - powiedziałam dalej patrząc Lokatemu w oczy. Czułam jego oddech na mojej twarzy.
- Czego się bałaś? Jestem aż taki straszny? Chyba, że ty też coś do mnie poczułaś? - powiedział niemal niesłyszalnie. Pogłaskał mój policzek dłonią, ja poczułam motyle w brzuchu - Jesteś intrygującą osobą. Przyciągasz mnie, swoją osobowością, tym jak się ruszasz. I chyba jestem walnięty, bo mam obsesje na twoim punkcie. - wypowidział to wprost w moje usta i objął mnie w tali prawą ręką z którą go lekko złapałam.
- Wiesz. To chyba jesteśmy oboje walnięci. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz... - pocałowałam go najlepiej jak tylko umiałam. O dziwo Harry odwzajemnił go. Złapał mnie za uda, a ja wskoczyłam na niego oplatając go w pasie nogami nie przerywając pocałunku. Chłopak oparł mnie plecami o ściane a potem zaczął się chyba kierować w stronę kuchni. Na kilka sekund oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza. Jednak szybko wróciliśmy do poprzedniego zajęcia. Jego usta idealnie dopasowłąy się do moich. Harry w kuchni posadził mnie na blacie dalej całując. Jednak po chwili przeniósł się na szyję. Przybliżył mnie bardziej do siebie, że styklaiśmy się prawie całym ciałem. Gdy odnalazłam z powrotem jego usta wsadziłam dłoń w jego włosy przybliżając go jeszcze bardziej do siebie. Gdy nam znowu zabrakło powietrza zakończyliśmy ten namiętny pocałunek. Dyszeliśmy jabyśmy nie wiem co robili.  Loczek spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. A to co przed chwilą musimy kiedyś powtórzyć. - na te słowa zaśmiałiśmy sie oby dwoje. - wybaczysz mi? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Ja tylko musnełam jego usta. Chyba zrozumiał, że tak. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - a czy panna [T.I] [T.N] moją dziewczyną? - to już wypowiedział trochę poważniej. Co on powiedział?!
- Wiesz co.. Nie wiem. Mam warunki... Ale chyba wiesz, że zamierzam wyjechać. A ja nie wierzę w zwiąki na odległośćć. - i tak nie wyjadę, ale chciałam się z nim troszeczkę podroczyć.
- Ale jak to? Nie możesz mnie tu tak zostawić... - jego wyraz twarzy od razu się zmienił. Był smutny.
- Posłuchaj mnie. Ty za chyba miesiąc jedziesz w trasę. Jeśli jeszcze będziesz ze mną to ja ty sobie to wyobrażasz? Ja tu będę płakać 24 godziny na dobę. I w końcu zerwiemy. - powiedzie lam tym razem co myślałam. Nie droczyłam się. Nie wierzę, że związek na odległość przetrwa.
- Po pierwsze nie zerwę z tobą! Nie zostawię cię nigdy. Po drugie możesz jechać z nami! -wiedziałam, że to zaproponuje. Ale wiedziałam, że narobię mu tym problemów.
- Nie! Narobię ci tylko kłopotu. A tak wogóle to chłopaki z tobą jadą i wątpię, że będą chcieli. Koniec! Będę z tobą, a jak będziecie jechali w trasę to porozmawiamy.
- Ale..
- Nie ma ale chyba, że zmieniłeś zdanie. - zeskoczyłam z blatu i ruszyłam do salonu z udawaną smutna miną. Chyba polubię wrabianie Harrego.
- Nie zmieniłem zdania. Choć tu! - Podbiegł do mnie i złapał mnie w tali przytulając się do mnie. Pocałował mnie we włosy i obrócił mnie przodem. Dpojrzałam na jego twarz. Jak może istnieć tak idealny człowiek?! I czemu akurat chce żebym ja była jego dziewczyną. Ma miliony fanek na całym świecie i wybrał mnie. Arogancką i dziwną dziewczynę. Po chwili nasze spojerzenia się spotkały więc Loczek pocałował mnie. Kochałam już te jego malinowe usta i piękne, mocno zielone oczy które przyciągały.
- Kocham cię - powiedział opierając swoje czoło o moje przy tym dalej patrząc w moje niebieski oczy.
- Ja ciebie bardziej. - Powiedziałam tak pierwszy raz od chyba 2 lat! Co ten człowiek ze mną robi. Przy nim wymiękam. Na początku tak nie było. Starałam się go ignorować. Teraz wiem, że bez niego nie wytrzymam...

_____________________________________________
Mam nadzieje, że ktoś czyta moje rozdziały.
Miłego czytania ;D
Mrs. Moore

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz