środa, 18 września 2013

Niall- cz. XII


*Zayn*

*5 dni później*
- Wszystko wzięłaś?
- Tak, tak. Chodźmy już. Chcę jak najszybciej być w domu.
Otworzyłem Pauli drzwi od samochodu i już odjeżdżaliśmy z pod parkingu szpitala.
Przez 4 dni Paulina leżała w szpitalu i podawano jej leki. Szczerze mówiąc sam, nie wiem co jej jest. Nie chciano udzielić mi żadnych informacji, a sama Paula mówiła że to nic poważnego.
Szczerze mówiąc byłem również zmęczony jak dziewczyna. Przez te dni cały czas byłem przy niej. Nie chciałem siedzieć sam w domu mojej dziewczyny.
Tak, jesteśmy razem. Nareszcie.
Dziwię się tylko, że jeszcze żaden dziennikarz nie przyłapał nas razem... W ogóle nie spotkałem, nikogo kto prosił mnie o autograf, czy o wspólne zdjęcie. Raz tylko spotkałem fankę.
Pamiętam, jak któregoś dnia siedziałem w szpitalu na korytarzu i czekałem aż przywiozą Paulę z badań. Podeszła do mnie wtedy dziewczynka, która miała może 7 lat.
- Ty jesteś Zayn Malik?- zapytała mnie
- Tak, to ja.
Dziewczynka tylko się szeroko uśmiechnęła i podała mi moje zdjęcie do podpisania.
- Zazdroszczę tej dziewczynie...- powiedziała kiedy oddałem jej już podpisaną fotografię.
- Jakiej?
- Tej, na którą czekasz. Musisz ją bardzo kochać, skoro codziennie u niej jesteś. Mnie nawet rodzice tak często nie odwiedzają...
- To nie znaczy, że cię nie kochają... Na pewno chcą cię zobaczyć, ale nie mają czasu...
- Może tak, może nie... Życzę szczęścia tobie i tej osobie, którą kochasz.- powiedziała i pobiegła w swoją stronę.
Ta dziewczynka miała bardzo bystry wzrok jak na swój wiek. 
Ale miała rację. Jeszcze nigdy nie kochałem nikogo tak mocno jak Pauli. Nawet Arii.
W końcu dojechaliśmy. Wziąłem z samochodu walizki i weszliśmy do środka.
- Nareszcie w domu... Już po woli rzygałam tym szpitalem...
- Nie przesadzaj. Nie było aż tak źle.
- Mam ci przypomnieć, kto leżał na tym cholerny łóżku i komu co chwila podawali jakieś leki?
Zanim zdążyła coś jeszcze powiedzieć przycisnąłem ją do siebie i mocno pocałowałem.
- Ty wiesz, jak mnie zamknąć...- powiedziała Paula, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- A ty wiesz, jak mnie do tego sprowokować.
- Bardzo śmieszne... Dobra ja idę pod prysznic, może chodź trochę się obudzę.
- To ja zrobię kolację.
Paula poszła do siebie, a ja wziąłem się za gotowanie.
Nie jestem dobrym kucharzem, ale jakoś poradziłem sobie ze spaghetti.
Kiedy siedzieliśmy przy stole, nagle zadzwonił mi telefon.
- Tak?
- Zayn?! No nareszcie! Już myślałem, że nie dodzwonię się do ciebie!
- Hej, stary spokojnie! Przecież żyję!
- No słyszę przecież. Dlaczego miałeś wyłączony telefon i w ogóle jak u was?
- Wszystko w najlepszym porządku. Pogadamy jak przyjadę okej?
- No dobra, tylko przyjedźcie jak najszybciej, bo nie mogę już wytrzymać z tymi idiotami. Daj mi znać, kiedy będziecie wracać.
- Okeeej. Tylko nie pozabijajcie się tam, dobrze?
- Nie wiem, czy to będzie wykonalne. Słuchaj muszę kończyć. Chłopaki znowu leją się wodą. Dobra, na razie!
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Niall już się rozłączył.
- Twój braciszek martwi się o nas.- powiedziałem do Pauli
- Nic nowego. Co tam u nich?
- Szczerze, to boję się teraz wrócić do domu. Wiadomo w jakim stanie jest ten budynek?
Paula spojrzała w górę, a potem pokręciła głową.
- Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić...
Zaczęliśmy się śmiać. No tak, miała rację. Nie można sobie nawet tego wyobrazić, co teraz tam się dzieje.
Po skończonym posiłku, posprzątałem wszystko i poszedłem do salonu, gdzie siedziała już Paula i oglądała telewizję.
Usiadłem koło niej, a przy okazji wziąłem stojącą przy ścianie gitarę.
Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie, a ja tylko szeroko się uśmiechnąłem i zacząłem grać Little Things.
Paula szeroko się uśmiechnęła i wyłączyła telewizor. Popijała przy tym swoją zieloną herbatę, której wręcz nienawidzę.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself, Like I love you.- powiedziałem, kiedy skończyłem śpiewać.
Paula odstawiła kubek na stolik, wzięła ode mnie gitarę, którą również odłożyła na bok i nachyliła się nade mną.
- Może tak, może nie... Ale to i tak nie zmienia postać rzeczy, że ja również kocham ciebie.
Zaczęła mnie delikatnie całować. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie, tak żeby nie mogła się odsunąć.
Jej usta miały smak tej obrzydliwej zielonej herbaty, ale i tak mi to nie przeszkadzało.
Nasze pocałunki były co raz gwałtowniejsze. Wsadziłem swoje ręce pod jej koszulkę i zacząłem gładzić ją po plecach i brzuchu.
- Zayn, masz zimne dłonie...- powiedziała Paula i lekko się ode mnie odsunęła.
- I co w związku z tym? Już mnie nie kochasz?
Dziewczyna zaśmiała się i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
- Niezależnie od wszystkiego to i tak będę cię kochać.- powiedziała i wstała ze mnie.
- Więc kochajmy się razem..
- Nie dzisiaj Zayn, jestem zmęczona...
Paula poszła do kuchni, a ja za nią
- Kiedy wracamy do Londynu?- zapytałem.
- Lekarz powiedział, że jak dobrze pójdzie to może w tym tygodniu, ale niczego nie obiecuje... A co? Źle ci ze mną?
- Oczywiście, że nie! Tylko zaczynam tęsknić za tymi idiotami.
- Ja też .Jak chcesz, to jedź do nich, a ja przylecę za kilka...
Podszedłem do niej szybko i znowu zatkałem jej usta.
- Znowu to robisz...
- Co takiego?- zapytałem rozbawiony
- Przerywasz mi, kiedy coś mówię...
- Ja cię tylko całuję i nic więcej.- powiedziałem, a ta tylko westchnęła.
- Jesteś żywym dowodem na potwierdzenie tezy, że pocałunki wymyślili mężczyźni, żeby zamknąć usta kobietom.
Zacząłem się śmiać, na co ona tylko wzruszyła ramionami i poszła na górę.
- Wiesz co? Dawno nie słyszałem jak śpiewasz...- powiedziałem kiedy stałem w drzwiach jej pokoju.
- I jeszcze długo nie usłyszysz...
- Pewna jesteś?
- A co? Chcesz mnie zmusić?
- Czemu nie?
- Zayn proszę cię, nie męcz mnie już dzisiaj. Jestem śpiąca i o niczym innym nie marzę jak o ciepłym łóżku.- powiedziała i położyła się.
- Na serio o niczym innym nie marzysz, niż o zwykłym materacu?
- A no fakt, zapomniałam jeszcze o tobie.
- Jak możesz o mnie zapomnieć?
- Zamknij się i chodź tu.- powiedziała zmęczona.
Położyłem się koło niej i mocno ją przytuliłem.
- Kocham cię.- szepnąłem jej do ucha.
- Ja ciebie też.
*3 dni później*
- Wszystkie wyniki są dobre... nie mam żadnych uwag. Serce znowu pracuje dobrze i nie powinno już szwankować... Musi pani teraz dużo odpoczywać. Zero stresu, tylko cisza i spokój.
- To nie będzie takie łatwe...- szepnąłem Pauli na ucho, na co ta walnęła mnie w brzuch.
- Czy mogę wyjechać do Londynu?- zapytała lekarza.
- Raczej tak. Jak mówiłem, nie mam żadnych uwag...
- Dziękujemy panu bardzo.- powiedziałem
- Mam nadzieję, że nasze następne spotkanie będzie przebywało w miłych okolicznościach, niż w sali operacyjnej.- powiedział lekarz i szeroko się uśmiechnął.
- Ja też mam taką nadzieję, panie doktorze. Jeszcze raz bardzo panu dziękujemy.
Lekarz tylko się uśmiechnął i poszedł w swoją stronę.
- To co? Kupujemy bilety i wracamy do Londynu?- zapytałem
- Skoro nalegasz...
- A nie chcesz?
- Przestań pierniczyć, tylko chodź już do domu i pakujemy się.
Uśmiechnąłem się pod nosem, wziąłem Paulę za rękę i wyszliśmy z budynku.
- Dzwonimy do chłopaków, czy robimy im niespodziankę?- zapytała mnie Paula, kiedy byliśmy już w mieszkaniu.
- Myślę, że to chyba oni zrobią nam niespodziankę wyglądem domu.
- W sumie racja...
Zamówiłem przez internet dwa bilety do Londynu. Lot o 19.00, czyli mamy jeszcze 5 godzin.
- Co powiesz, na krótki spacer przed wylotem?- zaproponowałem.
- Hm, czemu nie. Ale najpierw spakujemy się, żeby potem nie było problemu.
- Okeeej.
Kiedy wszystkie walizki były już wypełnione naszymi rzeczami mogliśmy w końcu wyjść. Oczywiście musiałem wziąć aparat, na co Paula nie była zbytnio zadowolona, ale nie przejmowałem się tym zbytnio. Przechadzaliśmy się po parku, głośno się przy tym śmiejąc i oczywiście wydurniać. Ludzie patrzyli na nas, jak na parę idiotów, którzy uciekli ze szpitala psychiatrycznego. Ale i to nie zepsuło nam wspólnej zabawy.
Przy niej mogłem być sobą. Nie musiałem być grzecznym chłopczykiem trzymającym za rękę swoją dziewczynę, tak jak to było przy Ari. O nie. Jest inaczej.
Teraz zrozumiałem, że kiedy spotkałem Paulę moje życie odwróciło się o 180 stopni. Dzięki niej patrzę na świat z zupełnie innej perspektywy.
- Co się tak uśmiechasz?- zapytała mnie Paula. Siedzieliśmy na ławce w parku. Dziewczyna miała położoną głowę na moich kolanach i głaskała mnie po policzku.
- Zastanawiam się co takiego zrobiłem, że zasłużyłem sobie na takie szczęście, jakim jesteś ty.
Ta tylko szeroko się uśmiechnęła. Podniosła się i delikatnie mnie pocałowała.
- Jesteś Zayn. To wystarczy.- szepnęła i znowu mnie pocałowała.
- Kocham cię. Cholernie cię kocham.- powiedziałem do niej.- Kocham twoje oczy, twój uśmiech, twoje usta...- zacząłem wymień, ale nie dane mi było dokończyć, bo ta położyła swój palec na moich ustach.
- Już cii... nie musisz mi tego mówić...
- Ale chcę. Chcę żebyś wiedziała.
- Ja chcę, żebyś tylko był. I żebyś mnie nie opuścił.
- Już nigdy.
- Obiecujesz?
Pokazałem jej mały palec u ręki, na co ta znowu wybuchła śmiechem, ale zaraz przyłożyła swój palec, który zacisnąłem.
- Obiecuję. Na zawsze razem.
Siedzieliśmy jeszcze dosyć długo, ale niestety musieliśmy już wracać. Poszliśmy do domu po walizki i pojechaliśmy na lotnisko taksówką.
Siedzieliśmy już w samolocie i wtedy przypomniałem sobie, jak Paula leciała po raz pierwszy samolotem.
- Mam cię znowu przytulić, jak ostatnim razem?- zapytałem
- Nie pogniewałabym się... Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tych cholernych samolotów...- powiedziała zdenerwowana.
Zaśmiałem się przez chwilę, po czym objąłem ją swoim ramieniem.
W końcu wystartowaliśmy. Paula mocno złapała mnie za rękę i schowała głowę.
*Paula*
- Następnym razem pojedziemy pociągiem.- powiedziałam stanowczo.
Po 4 godzinach wylądowaliśmy w Londynie.
Wyszliśmy z samolotu i pojechaliśmy prosto do domu.
Zayn otworzył delikatnie drzwi mieszkania, w którym panowała cisza.
- Nie uważasz, że tu tak trochę za cicho?- zapytałam
- Ja bym powiedział, że tu trochę dziwnie za czysto...
Weszliśmy w głąb domu, który mnie zaskakiwał.
Poszliśmy na górę i zaczęliśmy sprawdzać wszystkie pokoje chłopaków.
- Dziwne...
- Może poszli do jakiegoś klubu?
- Może... Skoro cały dom jest pusty...
- Chyba jednak nie cały...- powiedziałam kiedy otworzyłam drzwi od mojego pokoju
Zayn spojrzał na mnie ze znakiem zapytania i po chwili stanął koło mnie.
- Nie no, nie wierzę...
- W swoim życiu widziałam już bardzo dużo, ale tego jeszcze nie...
Na moim łóżku leżała 4 idiotów. Wszyscy mocno ściśnięci i każdy obejmował poduszkę z łóżka.
- Mam pewien pomysł...- powiedziałam i podeszłam do swojego biurka, skąd wyjęłam dwa czarne markery.
Podałam jeden chłopakowi i zaraz malowaliśmy buzie chłopaków. Później oczywiście zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i wrzuciliśmy na Twittera.
- To co? Śpisz u mnie?- zapytał.
- Ehh... jakoś będę musiała to przeżyć... chociaż kanapa w salonie też jest niczego sobie...
- Pożałujesz!- krzyknął i przerzucił mnie przez swoje ramię
- Zayn, głupku! Puść mnie!
- Nigdy.
Nim zdążyłam coś powiedzieć leżałam na łóżku Zayna, który zaczął mnie gilgotać.
- Hahaha, Zayn proszę cię! Przestań!
- Jeżeli dostanę buziaka, to może...
- No nie wiem... Że niby ja mam ciebie pocałować? Twoje fanki od razu by mnie zabiły.- powiedziałam do niego.
- A czy one muszą o tym wiedzieć?
- Nie ładnie tak okłamywać ludzi panie Malik. A podobno to ty jesteś...- nie zdążyłam już nic powiedzieć, bo Zayn wpił się w moje usta. Całował co raz zachłanniej i z coraz większą pasją. Później zaczął całować moją szyję i obojczyk.
- Myślisz, że będziemy się kochać, kiedy za ścianą śpi 4 zboczonych idiotów?- zapytałam go.
- W sumie masz rację, ale czego się nie robi dla miłości?
- Ale jakoś nie mam zamiaru patrzeć na ich głupie miny...
Zayn chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Szkoda, a już miałem nadzieję... No trudno...- powiedział smutnym głosem.
- Nie gniewaj się...
- Ale ja się nie gniewam. Szanuję twoją decyzję i myślę że masz rację. No dobra, a teraz kładziemy się spać.
Poszłam do łazienki, umyłam się, ale zapomniałam że nie wzięłam ze sobą żadnej piżamy.
- Masz może pożyczyć jaką koszulkę? Walizki zostały na dole...- zapytałam Zayna, kiedy wyszłam z łazienki.
- Jak dla mnie możesz spać bez niczego.
- Wiem o tym doskonale, dlatego proszę cię żebyś dał mi jakąś koszulkę.
- Jesteś niemożliwa.- powiedział zmarnowany.- Ale i tak cię kocham.
Podszedł do swojej szafy i dał mi jakąś bluzkę, którą szybko założyłam na swoje ciało.
- Na serio, chcesz mi to zrobić?
- Jak na serio mnie kochasz, to poczekasz.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Będę czekać, nawet jeśli to były wieki.
- No aż tak długo to chyba nie będziesz musiał...
*Kolejnego dnia*


Obudziło mnie smyranie po plecach, a potem delikatne pocałunki na karku.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przewróciłam się na drugą stronę.
Spojrzałam na uśmiechniętą twarz Zayna, który złożył mi delikatny pocałunek na moich ustach.
- Dzień dobry królewno.
- Mmm... takie pobudki to ja rozumiem.- powiedziałam i dałam soczystego buziaka Zaynowi.
- Stanowczo za długo śpisz...
Spojrzałam na zegarek i zaczęłam się śmiać z komentarza chłopaka.
- Bez przesady, jest dopiero 08.27...
- Ale nie mogłem wytrzymać, kiedy w końcu się obudzisz...
Zaczęliśmy się śmiać, a potem znowu nasze usta złączyliśmy w pocałunek. Z każdą chwilą kochałam go jeszcze mocniej. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Był wszystkim co miałam. Tylko on się liczył.
- Wiesz co? Mam pewien pomysł...- zaczęłam mówić, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
- Związany z czym?
- Nie uważasz, że tu trochę jest za czysto jak na chłopaków?
- Do czego zmierzasz?
- Wstawaj, szkoda czasu.
Kiedy wtajemniczyłam Zayna w swój plan, od razu zabraliśmy się za działanie. Nie mogłam doczekać się miny chłopaków, kiedy zobaczą co dla nich przygotowaliśmy.
Jesteśmy trochę okropni dla pozostałych, ale czego się nie robi dla dobrej zabawy?
Po skończonej robocie usiedliśmy zmęczeni na kanapie i tylko czekaliśmy, aż któryś z chłopaków w końcu się obudzi.
*Liam*
Znowu spaliśmy w pokoju Pauli. Wszyscy za nią tęsknimy i nie możemy wytrzymać nawet jednego dnia. Oczywiście dzwoniliśmy i próbowaliśmy się z nią skontaktować, ale ta nie odbiera od nas telefonów. Dlatego nic nie wiedzieliśmy kiedy przyjedzie i postanowiliśmy że nie będziemy robić żadnych, ale to ŻADNYCH imprez. Chociaż pokusa była o wiele silniejsza, ale jakoś daliśmy radę. Dom zawsze był czysty, co trochę nas samych zszokowało.
Opornie wstałem z łóżka i poszedł od kuchni. Mój żołądek dawał się już we znaki. Zaspany wszedłem do pomieszczenia gdzie panował istny burdel! Butelki i puszki po piwie walały się po podłodze, a kartony po pizzie i innych smakołykach zagradzały kuchenne blaty.
- A co tu się stało?- zapytał Harry, który zaraz pojawił się koło mnie.
- Mnie się pytasz?
- Liam? Czy my robiliśmy jakąś imprezę?
- Nic nie pamiętam! Ale sądząc po twojej twarzy to musiało być grubooo...
- Z twojej też można wiele wywnioskować.
Poszedłem szybko do lustra i spojrzałem w swoje odbicie. Twarz miałem pomalowaną markerem. Dorysowane miałem wąsy, okulary, piegi i znak pioruna, jaki miał Harry Potter na czole.
- Siema...- usłyszałem zaspany głos Louisa, który również miał całą twarz wymazaną markerem, a za nim pojawił się Niall.
- Liam... Możesz mi wyjaśnić, skąd tu ten burdel?- zapytał mnie rozwścieczony Horan.
- Niall! Piękna buźka!- krzyknął Lou.
- Twoja też niczego sobie...
- Masz coś do mojej twarzy? Bo jest na pewno ładniejsza od twojej!
- Louis, masz królicze wąsy, a Niall...- powiedział Hazza
Obydwoje szybko odepchnęli mnie i zaczęli przeglądać się w lustrze.
- Nieee! Co to ma być! Który to zrobił!- wydzierał się Horan
- Jak widzisz, każdy ma coś na twarzy... a sądząc po wyglądzie mieszkania to musiała być niezła impreza....- powiedziałem
- Jaka znowu impreza?! Kurwa! Ja nic nie pamiętam!- wydzierał się dalej Niall
- Siema chłopaki!- usłyszeliśmy głos Zayna
- Zayniulku! No nareszcie!- krzyknął Harry, który od razu rzucił się na chłopaka.
- Hej Harry!
Pobiegliśmy wszyscy do nich i z dużego miśka, wyszła duża kanapka na podłodze.
- A mnie to już nikt nie przywita?- usłyszeliśmy za nami dziewczęcy głos.
Szybko się podniosłem i pobiegłem do Pauli, która stała koło schodów.
- Kiedy przyjechaliście?- zapytałem
- Jakąś godzinkę temu.- powiedział szybko Mulat, który już podniósł się z podłogi.- Ale wiecie co? Zawiodłem się na was...
Spuściliśmy wszyscy głowy, bo wiedzieliśmy czym to się skończy.
- Ale Zayn! My nic nie pamiętamy!- krzyknął Harry.
- Jak się tak schlaliście, to nic dziwnego że nic nie pamiętacie! Nie było mnie przez tydzień, a wy od razu musieliście robić jakieś imprezy! Następnym razem, będę musiał zostawić wam niańkę, bo sami to chyba nie umiecie się zająć.
- Przepraszamy Zayn... my... my to zaraz szybko posprzątamy. Tylko nie gniewajcie się na nas...- zaczął jąkać się Louis.
- Macie dwie godziny.- powiedział stanowczo Malik, a my od razu wzięliśmy się za sprzątanie.
- Cholera Harry! To jest twoja wina!- krzyknął Niall, kiedy byliśmy w kuchni.
- Moja?! Niby z jakiej racji!
- To ty cały czas gadałeś o imprezach! A teraz masz za swoje!
- Przestańcie się kłócić, tylko bierzcie się do roboty!- krzyknąłem
Rozdzieliliśmy się pokojami. Harry i Lou ogarniali kuchnię, jadalnię i ogród, a ja z Niallem salon i basen.
- Taka impreza, a ja nic nie pamiętam...- marudził Louis.
Kiedy dom był w dobrym stanie, przyszła Lexi.
- Hej chłopaki! A co wy tak sprzątacie?
Podeszła do Nialla i dała mu buziaka w policzek.
- Wczoraj użądziliśmy niezłą imprezę, z tego co można wywnioskować po licznych butelkach po piwie...- powiedział smutny Niall.
- A ja nic nie pamiętam! Rozumiesz to?! Nic!- wydzierał się Louis.
- Hej Lexi!- krzyknęła Paula.
Podeszła do przyjaciółki i zaczęły się witać.
- Chłopaki, nie chcę was martwić, ale... wczoraj nie było żadnej imprezy... Oglądaliśmy film. Nie pamiętacie?- zapytała nas Lexi.
*Paula*
Hahahaha, boże... ich miny były po prostu zabójcze!
- To skąd ten cały burdel?- zapytał Harry.
Nie mogłam wytrzymać i w końcu wybuchłam śmiechem, tak samo jak Zayn.
Chłopaki patrzyli na nas z wielkim znakiem zapytania, a my dalej zwijaliśmy się ze śmiechu.
- Możecie w końcu powiedzieć, o co tu chodzi?- zapytał wkurzony Niall.
- Oj braciszku, nie denerwuj się! Złość piękności szkodzi!
- Swoją drogą, w końcu posprzątaliście śmieci, które walały się po garażu...- powiedział nadal się śmiejąc Zayn.
Przybiliśmy sobie piątkę, a chłopaki nadal nie wiedzieli o co chodzi.
- Chcesz nam powiedzieć, że to wasza sprawka?- zapytał wkurzony Louis
- Dziwnie za czysto było w tym domu.- powiedział Zayn.
- Wręcz za bardzo. Jak nie w domu One Direction.- powiedziałam a potem znowu wybuchłam śmiechem.
- A tak w ogóle, to śliczne maci buźki. Aż miło się na was patrzy.- powiedziałam.
- Jesteście okropni!- krzyknął Harry.
- To co? Mamy znowu wyjechać?- zapytałam
- Nie!- krzyknęli wszyscy.
- W nagrodę jedziemy na kręgle? Co wy na to?- zapytałam, nadal obrażonych chłopaków.
-Siostrzyczko twoja propozycja jest bardzo kusząca… No może... A potem pojedziemy na pizzę...- powiedział blondyn.
- Niall! Mamy być obrażeni!- krzyknął Liam.
- No, ale kręgle i pizza wydają mi się bardzo kuszące...- upierał się Niall.
- To jak?- zapytał Malik.
- No niech wam będzie...- uległ również Harry.
- Ale najpierw idziecie się umyć, a ja zrobię śniadanie.- powiedziałam.
- Kiedy wróciliście?- zapytała nas Lexi, kiedy tamci wyszli.
- Około pierwszej w nocy.- powiedziałam.
- Chłopaki dostawali niezłego bzika. Nie mogli się doczekać, kiedy wrócicie. Dlatego nie robili żadnych imprez, żeby dom został czysty.- powiedziała nam Lexi.
- Upsss... no jaka szkoda, że nabałaganiliśmy...
I znowu zaczęliśmy się śmiać.
W garażu chłopaków panował istny burdel. Pełno śmieci po wielu imprezach. Chłopaki byli tak leniwi, że nawet nie chciało im się wyrzucić śmieci do kosza, tylko do garażu. Postanowiliśmy to z Zaynem wykorzystać, a przy okazji wrobić chłopaków. Ich miny były rewelacyjne, kiedy zobaczyli to co się dzieje w mieszkaniu. Oczywiście wszystko nagraliśmy i zrobiliśmy kilka zdjęć, kiedy chłopcy sprzątali.
Chociaż, trochę mi się szkoda ich zrobiło, kiedy dowiedziałam się że przez cały ten czas, dom utrzymywany był w czystości. No, ale. Czego się nie robi, dla dobrej zabawy?
Poszłam do kuchni i wzięłam się za smażenie moich naleśników. Pogadaliśmy trochę z Lexi, która nam opowiedziała jak tamci się nudzili przez ostatni tydzień.
- Proszę bardzo. W ramach przeprosin.- powiedziałam do chłopaków, którzy zeszli na dół.
Postawiłam na stole stos ulubionych naleśników One Direction.
Kiedy śniadanie było zjedzone, pojechaliśmy prosto do kręgielni.
Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja byłam z Zaynem, Lexi i Niallem, a reszta tworzyła drugi zespół.
Bawiliśmy się rewelacyjnie. Nie zabrakło przy tym śmiechów i oczywiście głupich żartów chłopców.
Cały czas był remis i to mój rzut był ostatecznym.
Wzięłam jedną kulę i ją pocałowałam na szczęście.
- Czekaj.- powiedział Zayn, który pojawił się zaraz koło mnie.
Przytulił mnie od tyłu i również pocałował kulę. A potem razem ją potoczyliśmy.
Jeszcze parę metrów i...
- Jest! Wygraliśmy!- krzyknęłam.
Za pierwszym razem, kula zbiła wszystkie kręgle.
- To jest nie fair! Zayn, pomagałeś jej!- krzyknął Harry.
- Ja? Skądże znowu! Co to za pomysł?- bronił się Zayn, który dalej obejmował mnie w pasie.
- Chcę dogrywki!- krzyknął Lou.
- Może nie dzisiaj? Niall, jesteś głodny?- zapytałam
- Nie zmieniaj tematu!- krzyknął Harry.
- Idziemy jeść!- wydarł się blondyn.
Wszyscy wybuchli śmiechem, oczywiście oprócz Hazzy i Louisa, którzy dalej upierali się o dogrywkę.
A my z Zaynem dalej staliśmy na torze i zaczęliśmy się całować.
- O fuuu! Musicie przy nas?- usłyszałam głos braciszka.
Nie zważając na ich komentarz, całowaliśmy się dalej.
- Nie no, dajcie sobie już spokój! Nie w miejscu publicznym, do cholery!- krzyczał Louis.
- A co zazdrosny?- zapytał Zayn, kiedy odkleiliśmy się od siebie.
Lou nic nie powiedział, tylko pokręcił głową.
Wyszliśmy z kręgielni i poszliśmy do pizzerii. Oczywiście chłopcy znowu musieli się pokłócić, jaką pizzę zamówić, a ludzie gapili się na nas jak na jakąś bandę rozwydrzonych gówniarzy.
W końcu doszliśmy do kompromisu i zamówiliśmy 5 pizz.
W między czasie zadzwonił telefon Nialla.
- Jak zwykle coś, albo ktoś musi nam zepsuć dobrą zabawę...- powiedział wkurzony i odrzucił połączenie.
- Kto to?- dopytywała się Lexi
- Paul.
- Znowu?- zapytał Louis
- Jak to znowu?- zapytałam.
- Od kilku dni męczy nas swoimi telefonami. Mówiliśmy mu, że chcemy odpocząć po trasie koncertowej, ale ten nie daje nam spokoju.- wyjaśnił mi brat
- Koncerty, wywiady, sesje zdjęciowe i tak w kółko.- uściślił Harry.
- Ale nasi chłopcy się nie poddają i walczą o swoje.- powiedziała Lexi i objęła Nialla ramieniem.
Przez resztę popołudnia bawiliśmy się w najlepsze. Po napełnieniu żołądka Nialla poszliśmy całą grupką na spacer, ale... taa... z chłopakami na spacer? To musi być wyczyn.
Lou oczywiście ganiał gołębie, Harry znalazł małego kotka, który szwędał się za nami, Niall marudził że jest głodny, a Zayn przeglądał się w każdej szybie.
Od czasu do czasu podchodziły fanki. Grzecznie prosiły o zrobienie zdjęcia i o autograf i uciekały w swoją stronę.
Robiło się co raz ciemniej i postanowiliśmy wracać do domu.
- My będziemy za jakąś godzinę.- powiedział Zayn i pociągnął mnie w nieznanym kierunku.
- A tobie jeszcze mało jak na dzisiaj?- zapytałam.
- Nie, ale po prostu, chciałbym spędzić trochę czasu z moją dziewczyną.
Uśmiechnął się szeroko i złapał mnie za rękę. Szliśmy dosyć długo, a ja nadal nie wiedziałam gdzie jest nasz cel.
- Jesteśmy.- powiedział Malik.
- Chyba cię pogięło.
- Dlaczego?
- Ja tam nie wejdę!
- Sama na pewno nie.
- Zayn proszę...
- Przykro mi, ale na marne twoje prośby.
I zaraz byłam na jego rękach. Stanęliśmy w kolejce, która szybko minęła i już siedzieliśmy w jednej kapsule London Eye.
- Piękna róża dla pięknej pani.- powiedział Zayn i podarował mi czerwony kwiatek.
- Ty to już sobie wszystko obmyśliłeś, prawda?- zapytałam.- Najpierw będziesz milutki, a potem zaciągniesz mnie w jakieś krzaczory i tam mnie zostawisz.
- W sumie, to chciałem spędzić uroczy wieczór z tobą, ale twoją propozycja jest o wiele lepsza.
Zaczęliśmy się śmiać i w końcu ogromne kółko ruszyło, a my podziwialiśmy nocne życie Londynu.
Zayn cały czas mnie przytulał do siebie i nie puścił mnie nawet na sekundę. Z resztą, ja bym mu nie dała. Kurczowo trzymałam jego rękę, tak żeby mnie nie wypuścił. Szczerze mówić, to strasznie się bałam. Może i widok był piękny, ale strach jeszcze większy.
W końcu wyszliśmy z machiny i ruszyliśmy w stronę domu z uśmiechami na twarzach.

No i kolejny rozdział mojego opowiadania ;> Myślę, że sie podoba i zachęcam do komentowania. <33 Malikowa ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz