sobota, 9 listopada 2013

Niall-cz. XX

*włącz*
- W czymś mogę pomóc?- zapytała z uśmiechem na ustach.
- Paula?
Dziewczyna popatrzyła na niego przez chwilę, a potem znowu szeroko się uśmiechnęła.
- Tak to ja. A ty...?
- Nie poznajesz mnie?- zapytał łamiącym się głosem Zayn.
Brunetka przyjrzała mu się dokładniej, ale i tak nie wiadomo ile by się wysiliła to i tak nie mogła sobie niczego przypomnieć. Miała czarną dziurę w głowie. Wszystkie wspomnienia wygasły, jak płomyk ostatniej zapałki.
- Przepraszam, ale nie mogę sobie przypomnieć. Jak masz na imię?- zapytała, mając nadzieję, że może sobie coś przypomni.
Chłopak stanął jak wryty. Nie mógł zrozumieć. Ona udaje, czy na serio nie pamięta?
- Paula to nie jest śmieszne...- powiedział poważnym tonem.
Dziewczyna westchnęła. Była szczęśliwa, że w końcu znalazła kogoś, kto ją zna, ale za to ona nie znała tego chłopaka o brązowych oczach. Wydawało jej się, że skądś zna chłopaka, ale nie wiedziała skąd. Jedynym wyjściem, żeby czegoś więcej się dowiedzieć było lepsze zapoznanie się z chłopakiem.
- Przykro mi, ale ja... Nie przypominam sobie, żebym cię znała...- powiedziała i spuściła głowę w dół.- Ale skoro ty mnie znasz, to może... Nie zechciałbyś wejść na chwilę i napić się gorącej herbaty?- zapytała, mając nadzieję na przyjęcie zaproszenia.
Zayn nadal stał jak słup soli. Nie wiedział co miał robić. Miał nadzieję, że Paula tylko udaje i że zaraz będzie mógł ją mocno do siebie przytulić. Ale ta nadzieja nawet na najmniejszy uścisk bladła z każdą minutą.
- Więc?- zapytała znowu dziewczyna.
- Emm... jeżeli nie będę ci w niczym przeszkadzał...- zaczął jąkać się chłopak.
- Ależ oczywiście, że nie!- krzyknęła uradowana brunetka i aż ze szczęście klasnęła w swoje dłonie. Za chwilę podeszła do bramy i przekręciła w niej kluczyk.- Mam nadzieję, że nie boisz się psów...- powiedziała, kiedy husky zaczął wąchać gościa.
- Nie, nie. Lubię psy.- powiedział uśmiechnięty.
Na jego odpowiedź futrzak zaczął skakać na Zayna, co wywołało głośne śmiechy u Malika jak i u brunetki.
- Ori! Przestań skakać!- krzyczała właścicielka.
Otworzyła drzwi wejściowe do małego domku i zachęciła chłopaka, aby ten wszedł do środka. Od razu do jego nosa doszły zapachy cynamonu i wanilii, który roznosił się po całym mieszkaniu.
- Już wstawiam wodę na herbatę.- powiedziała z uśmiechem dziewczyna i poszła do kuchni.
Zayn w tym czasie zdjął swoją ciepłą kurtkę i powiesił na wieszaku. Rozejrzał się po wnętrzu domku. Nie wiedział dlaczego, ale wystrój i sam dom, bardzo przypominały mu o jego posiadłości nad jeziorem, po jego dziadkach. Trafił do salonu, w którym znajdowała się kanapa, jeden fotel, który od razu zajął pies, stolik do kawy, dwa regały, na których stały kwiaty. Ale jego oczy przykuł duży fortepian, stojący w oddali od wszystkich mebli, a zaraz koło niego sztaluga.
- Przyniosłam jeszcze ciasteczka.- usłyszał za sobą głos dziewczyny, która postawiła tacę z dwoma filiżankami gorącej herbaty i wcześniej wspomnianymi ciasteczkami.
- Moje imię już znasz, a teraz chciałabym poznać twoje.- powiedziała Paula i podeszła do niego.
Zayn był teraz pewny swoich przypuszczeń. I chociaż nie wie jak bardzo chciał to i tak musiał w to uwierzyć. Ona straciła pamięć. Nie pamięta go. I pewnie niczego z pobytu w Londynie.
- Zayn.- przedstawił się i wyciągnął swoją rękę, którą dziewczyna od razu uścisnęła.
Paula, a możesz nam coś zaśpiewać?
Dziewczyna od razu wycofała swoją rękę i szeroko otworzyła oczy.
- Coś nie tak?- zapytał przejęty chłopak.
Ona sama nie wiedziała co się stało. W jednej chwili zobaczyła tego samego chłopaka, który tak samo się uśmiechał jak pięć minut temu. Z niedowierzeniem zaczęła kręcić głową i stopniowo zwiększała odległość między nią, a nowo poznanym brunetem. A może ona już go znała?
- Emm, nie wszystko jest okej.- powiedziała spokojnie i wymusiła uśmiech.
Zachęciła chłopaka, aby usiadł koło niej na kanapie i po chwili pili gorący napój, który rozgrzewał ich zmarznięte ciała.
- Skąd jesteś?- zapytała po chwili dziewczyna.
- Z Londynu...- opowiedział smutno chłopak. Dziwnie się czuł odpowiadając na pytania Paula, których nie powinien w ogóle słyszeć.
- Może to być głupie pytanie, ale... dobrze mnie znasz?- zapytała przejęta.
Chłopak nic nie odpowiedział. Dalej siedział i patrzył się na swoją miłość, która w ogóle go nie pamięta.
- Przepraszam, powinnam w ogóle zacząć od początku.- powiedziała i odstawiła filiżankę z herbatą.- Nie wiem kim jestem, skąd jestem, a nawet nie wiem gdzie mieszkam. Wiem tylko tyle, że miałam wypadek w Wigilię, przez który straciłam pamięć. Mam pustkę w głowie, kiedy próbuję sobie co kolwiek przypomnieć. Nie pamiętam żadnych wydarzeń, a o osobach już nie wspomnę. Wszystko wydaje się takie rozmyte i niewyraźne. Pamiętam za to, jak przyjechałam do szpitala. Bolała mnie strasznie prawa ręka, z którą było ciężko.- i kiedy powiedziała ostatnie zdanie podwinęła rękaw swojego swetra ukazując przy tym zabandażowaną rękę.- Jesteś pierwszą osobą, która z tego co dzisiaj wywnioskowałam, chyba mnie zna. Nic o sobie nie wiem. Nie wiem, gdzie jest moja rodzina, czy mam w ogóle rodzinę, czy mam rodzeństwo, po prostu nic. Dlatego proszę cię, jeżeli wiesz o mnie cokolwiek to proszę powiedz mi...
W salonie zapanowała cisza, którą po chwili przerwała znowu brunetka.
- Jedynie co mi zostało po starym życiu to ten tatuaż w kształcie puzzla.- podwinęła tym razem lewy rękaw swetra.- I jeszcze ten naszyjnik.- powiedziała smutna i wyciągnęła na wierzch złote serduszko.- Nie mam pojęcia skąd je mam, a w szczególności ten tatuaż. Ale sądząc po tym wszystkim, to ktoś musi mieć drugą część tego puzzla, a ten wisiorek musiałam od kogoś dostać. Na odwrotnej stronie jest literka Z i P. Cały czas noszę go przy sobie, mając nadzieję, że w końcu spotkam kogoś, kto pomorze mi w odzyskaniu pamięci... Zayn, ty płaczesz?- zapytała dziewczyna, kiedy spojrzała na chłopaka.
Szybkim ruchem chłopak wytarł słone łzy, których nie mógł powstrzymać. To wszystko wydawało mu się nierealne. Miał nadzieję, że zaraz ktoś przyjdzie i krzyknął Mamy cię! i że to będzie jeden wielki żart. Jednak to była prawda. Przeczesał ręką swoje włosy i głośno westchnął.
- Ktoś cię tutaj przywiózł, czy sam tutaj dojechałaś?- zapytał po chwili chłopak.
- Jak się obudziłam w szpitalu, to nawet nie pamiętałam jak się nazywam.- prychnęła dziewczyna.- Za to w sali siedział Mike. Nie mam pojęcia skąd go znam, ale on nie chce mi nic powiedzieć na temat przeszłości. Cały czas powtarza, że trzeba żyć dalej a nie martwić się o przeszłość. A ja właśnie chc...
- Zaraz, chwila!- przerwał jej chłopak.- Kogo widziałaś?
- Mike. Tak mi się wydaje, że tak ma na imię. Przyjeżdża tutaj codziennie z zakupami. W sumie to powinien zaraz tu być.- ostatnie zdanie powiedziała patrząc na zegarek.
- Mike powiadasz...
Zayn zaczął kręcić głową. Znowu nie mógł uwierzyć. Jego kumpel oszukał go i nic nie mówił, że wie gdzie jest Paula! Już po raz kolejny zawiódł się na swoich przyjaciołach.
- A ten Mike, coś jeszcze mówił?- zapytał po chwili.
- Niewiele. Mówił, że przed wypadkiem bardzo ładnie malowałam, dlatego stoi tu sztaluga. Ale nie mam pojęcia skąd jest tutaj pianino. A na górze mam jeszcze gitarę. Nie wiem, czy umiem grać, czy to wszystko tutaj stoi tak tylko dla ozdoby. Mike mówił, żebym nawet nie próbowała siadać do pianina, bo nie umiem grać, a tym bardziej śpiewać. Więc na razie skupiam się na malowaniu, które nie za bardzo mi wychodzi...- powiedziała zmarnowana i zaczęła głaskać swojego psa.- Tak samo jak z Ori. Nie przypominam sobie, żebym kupiła psa. Ale z drugiej strony cieszę się, że mam tutaj jakiegoś towarzysza. Przez cały dzień nic nie robię, tylko próbuję sobie przypomnieć, moje dawne życie. Ale na marne. Do dzisiaj...- powiedziała szeptem.
- Przypomniałaś sobie coś?- zapytał przejęty.
- Niewiele. Widziałam... ciebie.- powiedziała z uśmiechem.- Mówiłeś coś w rodzaju  Paula, a możesz nam coś zaśpiewać? Wtedy jak się z tobą witałam. Co tak odskoczyłam... 
Zayn przysunął się do niej i złapał ją za rękę.
- Obiecuję, że przypomnisz sobie wszystko. A ja ci w tym pomogę.- powiedział patrząc w jej oczy.
Nagle usłyszeli jak drzwi wejściowe się otwierają, a Ori od razu pobiegła zobaczyć kto przyszedł.
- Jestem!- usłyszeli męski głos, dochodzący z holu.
- Cześć Mike!- krzyknęła Paula.- Chodź do salonu. Mamy gościa.- powiedziała z uśmiechem.
- Już idę. Rany jak jest zimno. Lepiej nie wychodzić z domu, bo moż...
Do salonu wszedł chłopak, który przerwał swoją wypowiedź kiedy zobaczył Zayna. Ten podniósł się z kanapy i stanął naprzeciwko Mike.
- Mike, to jest Zayn. Zayn to jest właśnie Mike, o którym ci mówiłam.- powiedziała z uśmiechem.
- Miło mi cię poznać.- powiedział z sarkazmem Malik i wyciągnął swoją rękę. Mike nadal stał, do tego z otwartą buzią.
- Paula, mogłabyś zostawić nas samych?- zapytał po chwili chłopak.
- Oczywiście. To ja pójdę z Ori na spacer.- powiedziała z uśmiechem i wyszła z salonu. Po chwili wróciła spowrotem do pomieszczenia.- Miło mi było cię poznać Zayn. I mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.- powiedziała i puściła oczko chłopakowi. Po chwili można było usłyszeć jej śmiech, spowodowany przez  psa.
- Co ty tu robisz?- zapytał Mike.
- Co ja tu robię? Chyba powinienem o to ciebie zapytać!
- Nie miałem innego wyboru.- powiedział chłopak przez zaciśnięte zęby i wyminął Malika.
- Nie miałeś innego wyboru... Rozumiem. A nie przyszło ci do głowy, co przeżywaliśmy przez te kilka dni?! Paula brała udział w wypadku. Nie no fajnie, ale gdzie ona teraz jest? Do jasnej cholery, Mike! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Nie możesz tego zrozumieć, że ja nie mogłem nic zrobić? Nawet jeśli bym chciał to i tak nie mogę! Aria zabiłaby mnie, gdyby dowiedziałaby się że Paula żyje.
- A co ma Aria do tego?!
- Nawet nie wiesz jak bardzo ona jest w to wciągnięta...
- To może z łaski swojej w końcu powiesz mi prawdę?
Mike westchnął. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał wyjawić prawdę. Z kieszeni kurtki wyjął starą fotografię, przedstawiającą młodą dziewczynę o blond włosach.
- Kto to jest?- zapytał Zayn.
- Vanessa. Była moją dziewczyną przez 5 lat. Zanim przeprowadziłem się do centrum Londynu, mieszkaliśmy w małym domku, na skraju miasta. Żyło nam się cudownie. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona. Niestety przez moją pracę w studiu, do którego musiałem dojeżdżać, nasze kontakty były ograniczone. Pewnego dnia do studia przyszła Aria. Nie mam pojęcia po jaką cholerę ona tam była. Ale to właśnie przez nią wpakowałem się w niezłe gówno... Zaproponowała mi pewien układ, który wydawał mi się dobry. Miałem pomóc jej w rozgłosie, a w zamian za to ona miała mi pomóc w mojej karierze. Musiałem chodzić z nią na różne imprezy. Niby nic wielkiego, ale jak później się okazało to był najgorszy błąd, jaki mogłem popełnić. Zacząłem ćpać. Narkotyki były dla mnie wszystkim. Nie widziałem świata bez nich. Pewnego dnia, przyjechałem do domu. Oczywiście byłem już nieźle wstawiony. Zacząłem bić Vanessę, która niczego nie zawiniła. Ciągnąłem ją za włosy i targałem po ziemi. Rzuciłem ją w kąt i zacząłem szukać benzyny. Wylałem chyba z 5 litrów. A potem, wszystko podpaliłem. Razem z Vanessą w środku. Wyszedłem na zewnątrz i tylko patrzyłem, jak moja dziewczyna smażyła się w ogniu... Oczywiście to wszystko nagrała Aria, która znalazła się tam, zupełnie bez przyczyny. Powiedziała, że nikomu nie powie o moim małym wybryku, jeżeli będę wykonywał jej polecenia. Od tamtej pory jestem uwięziony, a moimi sznurkami pociągała Aria. Jeżeli czegoś nie zrobię, od razu idę za kratki...
Mike pociągnął nosem i wytarł swoje mokre oczy.
- To ona mi kazała wjechać w tą cholerną taksówkę. To ona mi kazała zabić Paulę, kiedy dowiedziała się że ta znowu pojawi się w mieście. Ona zrobiłaby wszystko dla swojej kariery. Poświęci niewiadomo ile ludzi, żeby być na szczycie. Nie mogłem tego zrobić. Musiałem ją uratować. Dlatego nikt nie mógł znaleźć jej ciała. Od razu zabrałem ją do szpitala, gdyż jej ręka była w opłakanym stanie. Na szczęście teraz wystarczą tylko bandaże. Nie miałem pojęcia, że ona straci pamięć. Obawiałem się najgorszego, ale tej opcji nie przewidywałem. Aria myśli, że Paula nie żyje. I niech tak na razie zostanie. Dlatego okłamuję dziewczynę. Wciskam jej jakieś bzdury, żeby nikt nie mógł jej poznać...
Zayn zamilkł. Nie miał pojęcia co powiedzieć. Był wściekły. Na Mike. Na Arię. Na siebie.
- Zayn, powiedz coś...- szepnął chłopak.
- Powinieneś smażyć się w piekle, za to co zrobiłeś.- syknął w jego stronę i opuścił kuchnię. Po chwili wrócił i rzucił jeszcze jedno zdanie w stronę Mike.- Nie chcę cię tutaj widzieć. Masz nie zbliżać się do mnie, do chłopaków i do Paula. Wyjedź stąd, jak najdalej. Nie chcę cię znać.                                                  Mike szybko opuścił dom i pośpiesznie odjechał. I co Zayn miał teraz zrobić? Zostać i pomóc Pauli w odzyskaniu pamięci, czy może wyjechać i dać sobie spokój? Ale nie mógł wyjechać. Nawet jeśli był zmuszony, to i  tak nie mógł zostawić tutaj brunetki. Musi jej pomóc. Nie wie jeszcze jak, ale na pewno pomorze.
Ale strach był wielki. Bał się. Bał się, że ona znowu go odrzuci, zanim będzie mógł wszystko wyjaśnić. Przecież to przez niego ona wyjechała. Przez jego głupotę i naiwność. Obiecał sobie, że trzeci raz nie pozwoli aby Aria owinęła go wokół palca. Miał ją w dupie. Głęboko.
Zayn podniósł się w końcu z łóżka i poszedł do łazienki. Wczoraj udało mu się znaleźć niewielki hotel, w którym zatrzymał się na noc. Miał nadzieję, że nikt go nie rozpozna. Że nazwisko Zayn Malik w tej części Cambridge nie będzie znane.
Kiedy się wykąpał, chciał od razu jechać do dziewczyny. Ale przecież musiał powiadomić chłopaków co się z nim dzieje. Nie odzywał się od wczorajszego południa. Nie chciał wiedzieć, przez co przechodzą jego przyjaciele. Wziął swój telefon i już miał wybrać telefon do Harrego, ale... Co on mu powie? Cześć, znalazłem Paulę i nic jej nie jest. Ale straciła pamięć i nikogo nie pamięta. Nie, to raczej jest głupi pomysł. Głośno westchnął i usiadł na łóżku. Schował głowę w ręce i przeczesał włosy. Nie miał innej opcji. Musiał to zrobić. Wysłał sms-a do Harrego i odpalił laptopa.

*

W tym samym czasie, w domu One Direction panowała cisza i spokój. Harry, Niall, Louis i Alex siedzieli w salonie. Ich telefony leżały na stole, jeden, koło drugiego czekające na chodź jeden sygnał od Nialla, czy od Zayna.
Od wczoraj blondyn, ani Malik nie odezwali się słowem. Bali się, że coś mogło się stać. W końcu telefon loczka zabrzęczał, informując o nowej wiadomości. Właściciel komórki zerwał się na nogi i od razu przeczytał wiadomość.
- Gdzie jest mój laptop?- zapytał szybko.
- Koło telewizora.- odpowiedział zdenerwowany Liam.
Styles pośpiesznie włączył swój sprzęt i od razy wszedł na Skype. Postawił laptopa na stole i dołączył do reszty przyjaciół, którzy siedzieli mocno ściśnięci na kanapie. W końcu na ekranie zobaczyli twarz Zayna.
- Cześć wszystkim.- przywitał się chłopak.
- Zayn!- krzyknął Payne.
- Cześć Li. Co tam u was słychać?
- Ty się nie pytaj co u nas, tylko opowiadaj co u ciebie.- powiedziała Alex.- Znalazłeś ją?
- Jeszcze nie. Wczoraj dopiero przed północą dotarłem do Cambridge. Droga przedłużyła mi się z 4 do 8 godzin jazdy. Straszne korki były i ogólnie ciężko się jechało. Po drodze minąłem chyba z 3 wypadki samochodowe, co jeszcze bardziej utrudniało jazdę.
Wszyscy głośno westchnęli. Mieli nadzieję, na jakikolwiek informacje.
- Ale zaraz wsiadam w samochód i jadę ją szukać. Tylko muszę się jeszcze trochę ogarnąć...
- Daj nam znać jak coś będziesz wiedział.- powiedział Louis.
- Nie wiem czy dam radę. Tu jest strasznie słaby sygnał i sam się dziwię, jak udało mi się połączyć z internetem. Dowiedziałem się, że przez nocne śnieżyce mają utrudnienia z liniami elektronicznymi. Ale postaram się jakoś was zawiadomić. Niall dzwonił?
- Właśnie nie. Trochę się martwimy, bo nic nie wiemy. Dobrze, że w ogóle ty się odezwałeś, bo byśmy tu oszaleli.- powiedział Harry.
- Dobra, będę już leciał. Trzymajcie się i nie rozrabiajcie tam. Alex jesteś za nich odpowiedzialna.
- Co?! Dlaczego ona?- zapytał oburzony Louis.
- Bo jako jedyna z waszego towarzystwa jest na tyle odpowiedzialna.
- Nie martw się Zayn. Wszystko jest pod kontrolą.- uśmiechnęła się blondynka.
- Dobra, spadam. Postaram się jak najszybciej się skontaktować. Na razie!- pożegnał się i już go nie było.
- Oby ją znalazł...- powiedział Louis.
- Trzeba myśleć pozytywnie. A teraz, kto jest głodny?- zapytała Alex.
- Ja!- krzyknęli wszyscy razem i poszli do kuchni.

Wiedział, że źle zrobił. Ale miał inny wybór? Musiał ich okłamać. W tym momencie to było najlepsze w tej sytuacji. Spojrzał na zegarek, na którym mrugały cyferki pokazujące godzinę 11.43. Zerwał się na równe nogi i pośpiesznie zaczął wiązać swoje zimowe bytu. Założył jeszcze kurtkę, zabrał kluczyki od samochodu i już był na zewnątrz hotelu. Wsiadł do swojego samochodu i odpalił silnik. Kiedy był już na miejscu, zaparkował samochód w tym samym miejscu co wczoraj. Uśmiechnął się widząc brunetkę, która odśnieżała biały puch. Wokół niej oczywiście skakał husky, który co chwila popychał ja w zaspy.
- Ori, oddaj moje rękawiczki!- krzyczała na futrzaka. Nie zważając na jej krzyki, pies zaczął biegać wokół domu, a za nim dziewczyna. Ten widok wywołał szeroki uśmiech na twarzy bruneta i nie mógł się powstrzymać od cichego chichotu. Ta dziewczyna miała w sobie tyle energii, że tylko zazdrościć.
W końcu Zayn wszedł na posiadłość dziewczyny i oparł się o ogrodzenie. Nie musiał długo czekać, a brunetka zaraz pojawiła się nadal biegając za swoim psem, który zaraz znowu ją wrzucił w zaspę śniegu. Chłopak od razu do niej podszedł i pomógł wstać dziewczynie.
Przez zsuniętą czapkę na oczy, nie mogła dostrzec swojego wybawcę.
- Dziękuję bardzo, kimkolwiek jesteś.- powiedziała i zdjęła swoją czapkę.- Ooo, cześć Zayn.- przywitała się i od razu szeroko się uśmiechnęła.
Odwzajemnił jej uśmiech tym samym, przez co dziewczyna lekko się zarumieniła. Schowała swoje zmarznięte ręce do kieszeni kurtki. Widząc to Zayn od razu poszukał wzrokiem psa o czarnej sierści, który siedział na ganku, a w pysku trzymał własność dziewczyny. Podszedł do zwierzaka i wyciągnął rękę w stronę rękawiczek, które za chwilę oddał mu pies.
- Jak ty to zrobiłeś?- zapytała dziewczyna.
- Psy nie umieją mówić. Ale rozumieją każde twoje słowo. Jeżeli będziesz na nie krzyczeć, one będą robić to samo.- powiedział ze spokojem i wziął jedną rękę dziewczyny. Założył jej ciepłą rękawiczkę. To samo zrobił z drugą ręką.
- Cieszę się, że przyjechałeś.- powiedziała lekko zawstydzona.
- A ja się cieszę, że cię widzę.
- Nie wiem jak ty, ale ja troszeczkę zmarzłam. Wejdziesz?- zapytała.
- Jeżeli poczęstujesz mnie tak samo dobrą herbatą jak wczoraj, to oczywiście.
- Obiecuję, że będzie jeszcze lepsza.- powiedziała z uśmiechem i już mieli iść w stronę domu, kiedy poczuli jak coś wielkiego i ciężkiego wrzuca ich w zaspę śniegu.
- Ori!- krzyknęła dziewczyna w stronę psa, który merdał ogonem i dwa razy szczeknął.
- Kto ją tego nauczył?- zapytał Zayn. Próbował podnieść się z puchu, ale śnieg był zbyt ciężki i uniemożliwiał na wykonanie jakiegokolwiek ruchu.
- A bo ja wiem? Od kiedy wróciłam ze szpitala, nic innego nie robi, jak tylko wywala mnie w śnieg! Albo zabiera mi moje ciuchy, co też pewnie zauważyłeś.
Ich głośny śmiech, można było usłyszeć w całej dzielnicy. Leżeli tak przez kilka minut, nadal zwijając się ze śmiechu i nie zapowiadało się, żeby ruszyli się z tej zaspy.
- No dobra, zaczynają mi marznąć stopy.- powiedziała dziewczyna.
Zayn rozejrzał się dookoła, żeby znaleźć coś, co mogłoby mu pomóc w podniesieniu się. Złapał się ogrodzenia i stopniowo podnosił się do góry, aż w końcu znalazł się w pozycji siedzącej.
- Nie no, brawo dla ciebie. Jestem z ciebie dumna. A teraz bądź tak miły i podnieś mnie.- powiedziała brunetka, kiedy tamten stanął na równe nogi. Zayn odwrócił się w jej stronę i już wyciągnął ręce do pomocy, kiedy poczuł, że znowu coś z tyłu zepchnęło go prosto na dziewczynę.
- Ori...- powiedzieli obydwoje, na co pies znowu zaszczekał. Stykali się praktycznie nosami, jak i czołami, a odległość między ich ustami wynosiła kilka milimetrów, przez co mogli poczuć swoje oddechy.
- Przynajmniej jest mi cieplej.- powiedziała z uśmiechem Paula.
- Za to mi nie za bardzo...
Zaczęli się znowu śmiać i spojrzeli prosto w swoje oczy.
Paula znała to spojrzenie. Ona znała już te oczy. Oczy, które mają ten tajemniczy błysk. Powiększone źrenice chłopaka wręcz zlewały się z tęczówką. Ale ona nadal się patrzyła. Nie mogła nic zrobić. Jej ciało było bezwładne, a mózg cały czas prosił o nie przerywanie tej magicznej chwili.
Zayn za to nie wiedział co robić. Dziewczyna patrzyła mu głęboko w oczy, tak jakby chciała się z nich czegoś dowiedzieć. Nie przerywał jej. Może dzięki temu, przypomni sobie, co kiedyś ich łączyło. To silne uczucie, które nadal daje się we znaki. Po chwili brunetka przekręciła głowę, a jej policzki oblały słodkie rumieńce.
- Dobra, jeżeli mamy zamiar dzisiaj wyjść z tego śniegu to potrzebuję twojej pomocy.- odezwał się w końcu chłopak.
- Niby jak mam ci pomóc?
- Połóż swoje ręce na mojej klatce piersiowej i z całej siły popchnij mnie w drugą stronę.
- Okej.
Po chwili brunetka zrobiła to co kazał jej Zayn. Popchnęła go najmocniej jak mogła, dzięki czemu chłopak w końcu mógł się ruszyć. W końcu udało mu się stanąć. Odruchowo spojrzał na psa, który już szykował się do kolejnego pchnięcia.
- Nawet nie próbuj.- Zayn pokręcił palcem, na co pies odszedł kawałek dalej ze spuszczoną głową.
Zaśmiał się pod nosem i tak jak wcześniej wyciągnął swoje ręce w stronę dziewczyny, która od razu je chwyciła.
- Śnieg mam nawet w tyłku.- powiedziała Paula i zaczęła trzepać swoje ubranie.- W takim układzie zapraszam na herbatę.- powiedziała z uśmiechem i tak jak wczoraj otworzyła drzwi przed Malikiem. Między ich nogami prześliznął się również pies, który od razu zajął swoje miejsce na fotelu.
Zayn poszedł za psem do salonu i usiadł na kanapie. Po chwili przyszła Paula z dwoma filiżankami herbaty.
- Śniłeś mi się dzisiaj.- powiedziała dziewczyna.
- Na prawdę? Mam nadzieję, że to był dobry sen.- uśmiechnął się brunet.
- Od razu kiedy wstałam, wszystko sobie zapisałam, żeby później nie zapomnieć.- powiedziała i spojrzała na psa- Ori, przynieś mój zeszyt.
Zwierzak od razu pobiegł na górę i zaraz się pojawił trzymając w pysku mały notatnik.
- Wow, dobra jest.- powiedział Zayn.
- Właściwie to dzięki niej mogę normalnie funkcjonować.- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
Otworzyła swój zeszyt i zaczęła przewracać kartki.
- O mam! Byliśmy chyba na jakieś imprezie, bo strasznie głośno było. Trochę to dziwne, ale pamiętam każde słowo, jakie zostało wypowiedziane.- powiedziała lekko zdziwiona i zaczęła czytać.
- Dlaczego to robisz?- zapytałeś
- Co takiego?
- Pocieszasz mnie. A sam ciebie zraniłem.
- Obiecałam sobie, że będę wam pomagać kiedy będziecie potrzebowali pomocy. Jestem wam dłużna i zawsze będę. Muszę się jakoś odwdzięczyć, że mogę żyć. Bo to dzięki wam, jestem tutaj.
- Dla mnie nie musisz nic robić. Tylko...
- Tylko co?
- Tylko bądź. I nigdy nas nie opuszczaj.

Paula zamknęła zeszyt i spojrzała na Zayna. Ten szeroko się uśmiechnął. Przypomniała sobie. Niewiele, ale jednak sobie coś przypomniała.
- Nie mam pojęcia, czy to był sen, czy...
- Wspomnienie.- dokończył za nią Zayn.
- Na serio?
- Na serio. To się działo na prawdę.- powiedział z uśmiechem.
Pauli aż oczy się zaświeciły ze szczęścia. Szeroko się uśmiechnęła i mocno przytuliła Zayna, który był lekko zdziwiony, tego co zrobiła brunetka. Ale nie odepchnął jej. Wręcz przeciwnie. Przyciągnął jeszcze mocniej do siebie swoje szczęście, które nie zdawało sobie sprawy z tego, co tak na prawdę czuje do niej chłopak.
Po chwili Paula odsunęła się od niego i znowu lekko się zarumieniła.
- Przepraszam... ja... nie powinnam... ja...- zaczęła się jąkać na co Zayn znowu się zaśmiał.
- Nic się nie stało.
Dziewczyna spojrzała na niego. Miała wrażenie, że znała już Zayna. I to bardzo dobrze. Ale nie mogła sobie niczego przypomnieć.
Po chwili brunetka pociągnęła nosem i kichnęła.
- Na zdrowie.- powiedział Malik.
W jej głowie pojawił się pewien obraz. Bardzo niewyraźny, ale mogła dostrzec Zayna, który opierał się o blat kuchenny. Nagle dziewczyna kichnęła.
- Na zdrowie.-  usłyszała męski głos
- Dzięki.- powiedziałam i wróciłam do sprzątania
- Em, trochę dziwnie wyszło...
- Nie rozumiem.
 - No, bo...
 
- Paula? Wszystko okej?- zapytał chłopak.
Dziewczyna zamrugała kilka razu i zaczęła kręcić głową.
- Przypomniałaś sobie coś?- zapytał znowu Zayn.
 Ta tylko skinęła twierdząco głową i po chwili szeroko się uśmiechnęła.
- Mówiłem ci. przypomnisz sobie wszystko.
- W takim układzie powiedz coś o mnie.- zażądała dziewczyna.
- Nie rozumiem...
- No chyba mnie dobrze znasz, nie? Więc powiedz mi, jaka jestem, czym się interesuję, czy mam jakiś przyjaciół. Proszę cię, powiedz cokolwiek.- prosiła.
- A więc...
- Mam jakąś rodzinę?- przerwała mu brunetka.
- Masz starszego brata, który mieszka w Londynie. A twoja mama musiała wyjechać do Niemiec.
- A ojciec?
- Nic nie wiem na ten temat.
- Mieszkaliśmy razem? W Cambridge?- zadawała kolejne pytania.
- Nie. Mieszkaliście w Bradford.
- Znasz mojego brata?
- Oczywiście. Ma na imię Niall i ma prawie 21 lat. Za rok  będzie miał urodziny.
- Powiedz mi coś jeszcze. Proszę...
- Hm... Niall jest piosenkarzem i jest w zespole, tak samo jak ja.
- Ty śpiewasz?- zapytała lekko zdziwiona.
- Tak.- powiedział z uśmiechem.
- Ale fajnie. Zaśpiewasz mi coś?
- Mam śpiewać, czy mówić dalej, bo sam już nie wiem co mam robić.- powiedział znowu się śmiejąc.
- Mów, mów! Już ci nie przeszkadzam. Ale powiedz coś o mnie.
- Więc, jesteś skromną dziewczyną, która uważa że nie wyróżnia się z tłumu, co w cale nie jest prawdą. Hm, robisz przepiękne zdjęcia. A tak w ogóle to też umiesz śpiewać i to bardzo ładnie.
- Ja umiem śpiewać?
- I grać na pianinie jak i gitarze.- powiedział.
- A co z malowaniem?
- Jakoś nigdy nie widziałem, żebyś malowała... Ciągnąc dalej. Robisz najlepsze naleśniki i w ogóle super gotujesz. Hm... nie lubisz, jak ktoś każe ci co masz robić i jak ktoś wtrąca ci się w twoje życie. Jesteś bardzo samodzielna, zawzięta, odważna no i uparta.
Paula zachichotała pod nosem i wzięła kolejny łyk herbaty.
- To co, może coś zaśpiewasz?- zachęcił ją chłopak.
- Najpierw wolałabym ciebie usłyszeć. A później zobaczymy.
- Ja zaśpiewam, a potem ty.
- Niech ci będzie.
Zayn odstawił swoją herbatę i usiadł do pianina.
- Ale nie spodziewaj się czegoś rewelacyjnego. Dawno nie grałem...- zaczął mówić.
- Oj, przestań gadać.- marudziła i usiadła koło niego.
Chłopak parsknął śmiechem i przez chwilę zastanowił się, co by tu takiego zagrać. Po chwili zaczął wydobywać z pianina piękne dźwięki i zaczął 
śpiewać. Dziewczyna była zafascynowana jego głosem. Na kilka dobrych minut odpłynęła. Zamknęła oczy i dała się ponieść wyobraźni, która zabrała ją w nieznane miejsce. Siedziała na drewnianej ławeczce nad jeziorem. Czuła jak lekki podmuch wiatru witał się z jej bladą cerą. Ptaki, które siedziały w koronach wysokich drzew, śpiewały swoją melodię. Zapach polnych kwiatów roznosił się po całej okolicy, co dało jeszcze większy urok. Nie miała pojęcia, czy to jej wyobraźnia, czy kolejne wspomnienie. Ale nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Kiedy Zayn przestał grać, wszystko zniknęło. Jak bańka mydlana, która urzeka swoim widokiem, przez dobre parę minut, a potem znika i nikt o niej nie pamięta.
- To było piękne.- szepnęła dziewczyna.- Bardzo piękne.
- Cieszę się, że  ci się podobało. A teraz, zgodnie z umową, twoja kolej.
- To może ja przyniosę ciasto...
- O nie. Nie wykręcaj się teraz.
- Zayn, ale ja na serio nie umiem grać!
- Wierz mi. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej osoby, która wydobywała z tego instrumentu piękne dźwięki.
Paula głośno westchnęła. Nie wiedziała co ma robić. Za to Zayn doskonale wiedział. Przyciągnął do siebie dziewczynę i złapał ją za nadgarstki.
- Po prostu daj się ponieść emocjom.- szepnął jej na ucho.
Dziewczyna blado się uśmiechnęła i zaraz poczuła jak jej palce dotykają zimnych klawiszy pianina. Przez chwilę Zayn razem z nią. Ale później stopniowo odsuwał się od niej, tak aby mogła w końcu sama 
grać.
- Nie wierzę... Ja gram!- krzyknęła uradowana.
Zayn uśmiechnął się i dalej przysłuchiwał się melodii, którą grała brunetka. Był szczęśliwy. Wiedział, że to jest jeden mały kroczek do przodu. A nie do tyłu. W końcu od kilku miesięcy, poczuł ciepło w swoim sercu. I chociaż ta dziewczyna, która siedzi koło niego, która nie może uwierzyć, w to co właśnie robi, nie wie jak bardzo ją kocha to i tak wierzy, że niedługo ją odzyska.
Po chwili usłyszał jej głos. Jej przepiękny głos, który śpiewał 
Animal. Brakowało mu tego. Tej ciepłej barwy głosu. Z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Już po raz kolejny dziewczyna doprowadziła go do płaczu. Ale to już nie były łzy smutku. Tylko szczęścia. Tego wielkiego szczęścia, jakie dostał od tego na górze. W tej chwili Zayn uświadomił sobie, że nie warto tracić nadziei. Że trzeba wierzyć, nawet jeśli inni przestali. On będzie dalej walczył, aby uczucia jakimi darzyła go dziewczyna, wróciły. I znowu będą razem. Już do końca życia.
Dziewczyna przestała grać. Przez chwilę siedziała i nadal patrzyła na klawisze.
- Nie wiedziałam... ja nie wierzyłam... ja...- zaczęła się jąkać.
- Zrób to czego się obawiasz, a osiągniesz to czego pragniesz.- odpowiedział Zayn i posłał jej kolejny uśmiech.

6 komentarzy = nastepny rozdzial!


6 komentarzy: