wtorek, 22 października 2013

Imagin z Niallem.

                        Dedykacja dla Pauline Kate Horan, która zamówiła ten imagin :)


*Niall *
Moje ciało zaczynało się powoli wybudzać z pięknego snu, jednak nic nie mogłem poradzić żeby jeszcze raz wrócić do niego. Bezskutecznie zacząłem wiercić się na łóżku chcąc jak najdłużej zostać ze wspomnieniami pięknej dziewczyny o blond włosach. W końcu podniosłem się z łóżka i odsłoniłem zasłony w oknie. Promienie letniego słońca rozświetliło mój pokój, który był jak zawsze czysty. Nie lubiłaś bałaganu. I zawsze to szanowałem.
Na bosaka zszedłem na dół po zimnych stopniach naszego domu i skierowałem się do kuchni, gdzie wstawiłem wodę na kawę. Wyjąłem z szafki kubek, który kupiłaś mi kiedy byłaś na wycieczce w Paryżu. Podobało ci się tam, a ja obiecywałem ci że jeszcze tam pojedziemy. Razem.
Kiedy napój był gotowy, udałem się na taras i usiadłem na drewnianej ławeczce. I czekałem. Czekałem, że ty również zaraz się obudzisz i usiądziesz koło mnie, jak to zawsze bywało. Nigdy nie byłaś porannym ptaszkiem. Tak samo nie lubiłaś pić kawy z samego rana, jednak z miłą chęcią robiłaś mi ją codziennie. Kiedy wypiłem do końca mój napój, zrozumiałem, że już nie przyjdziesz. Że nie usiądziesz na moich kolanach i nie pocałujesz mnie w policzek. Zawsze przychodziłaś zanim kończyłem pić. Ale ciebie nie było. Nie przyszłaś. Ani dzisiaj, ani wczoraj. Ani kilka dni temu.
Z niechęcią wróciłem do tego co było. Jednak mimo tego, że to był najgorszy okres w moim życiu, uśmiech sam wkradł się na moje usta. Bo wtedy, jeszcze byłaś.
- Hej kochanie! Przepraszam, że tak późno ale były straszne korki.- podszedłem do łóżka i ucałowałem dziewczynę w czoło.- Kupiłem ci świeże kwiaty. Stokrotki. Twoje ulubione, prawda?- uśmiechnąłem się i wstawiłem do wazonu białe kwiaty i nalałem wodę.- Nikt cię nie uczesał? Chyba będę musiał iść na skargę do pielęgniarki.
Oburzyłem się tym faktem i wziąłem szczotkę do włosów i powoli rozczesywałem jej długie, brązowe włosy.
- Teraz o wiele lepiej.- uśmiechnąłem się i odłożyłem szczotkę na miejsce. Usiadłem na stołeczku i zacząłem wyjmować moje zakupy.
- Kupiłem ci jeszcze twój ulubiony magazyn modowy. Jak chcesz to mogę ci go przeczytać.
Wyjąłem kolorową gazetę i położyłem ją na stoliczku.
- Nie jest ci zimno? Przykryję cię kocem, bo sam trzęsę się z zimna. Nie martw się, na dworze jest tak samo. Przez te śnieżyce nie można w ogóle ruszyć samochodem.
Rozłożyłem gruby koc leżący na skraju łóżka i szczelnie okryłem blade ciało dziewczyny. Poprawiłem poduszkę, na której spoczywała twoja głowa i wróciłem na poprzednie miejsce, biorąc do ręki magazyn.
- Już zapowiadają kolekcję wiosenną. W tym roku będą modne wzory kolorywch kwiatów.- uśmiechnąłem się pod nosem widząc zdjęcia różnych ubrań.- Jak będziesz chciała to kupię ci na urodziny taką sukienkę.- podniosłem gazetę do góry i pokazałem odpowiedni strój.- Widzisz? Ładna nawet, a ty byś w niej wyglądała prześlicznie. Z resztą we wszystkim ci ładnie, nawet w tej szpitalnej koszuli. Chociaż zdecydowanie wolę cię w tej fioletowej sukience, którą ostatnio ci kupiłem. Może założysz ją na urodziny mojej mamy? Niby to dopiero za 2 miesiące, ale można już się szykować.- zaśmiałem się pod nosem i zabrałem się za czytanie kolejnych artykułów o modzie.
- Dzień dobry.- nad swoją głową usłyszałem głos twojego lekarza.
- Dzień dobry panie doktorze.- podniosłem się i uścisnąłem jego dłoń.
- Chciałbym z panem porozmawiać.- mówi poważnym tonem.
- Jasne.- kiwam głową i odwracam się z powrotem do łóżka.- Zaraz przyjdę.- ucałowałem zimny policzek i wyszedłem za lekarzem prosto do jego gabinetu.
Zacisnąłem mocniej usta. Nawet nie wiesz ile łez wylałem w tym gabinecie. Miałem nadzieję, na dobrą wiadomość. Że się wybudzisz, że będziesz zdrowa i że będziesz ze mną! Zamiast tego usłyszałem, coś czego nigdy bym się nie spodziewał.
- Proszę pana, my nic nie możemy zrobić. Szanse na wzbudzenie pani Pauline są minimalne. Nie możemy czekać kolejny rok.
- Jednak jakieś są...- szepczę ocierając łzy.
- Na prawdę małe. Jeżeli mam być z panem szczery, to tak na prawdę ich nie ma. Pani Pauline żyje dzięki tym wszystkim kabelkom, które są podłączone do jej ciała. Jej umysł już dawno się wyłączył, a serce działa jedynie dzięki pompie stojącej koło jej łóżka.-  ciągnął dalej.
Schowałem twarz w moje dłonie. Nie, to nie mogła być prawda.
- W tym momencie ona cierpi. I to bardzo. Proszę pozwolić jej odejść.- ton głosu doktora znacznie złagodniał widząc moją reakcję na informacje, które przed chwilą wydobyły się z jego ust.- Na prawdę mi przykro. Gdyby nie fakt, że pacjentka nie ma żadnej rodziny, muszę uzyskać zgodę od pana. 
Nie wiem, ile czasu myślałem nad odpowiedzią. Tak bardzo chciałem, żebyś się obudziła. Tak bardzo chciałem, żebyś spojrzała na mnie tymi niebieskim oczami i powiedziała, że miałaś bardzo długi sen ale już jest wszystko dobrze. Jednak nie zrobiłaś tego. Nadal leżałaś w tej śpiączce, a ja siedziałem obok ciebie i zastanawiałem się co zrobić. W końcu podjąłem decyzję.
- Przykro mi, panie Horan. Ale to wszystko co możemy zrobić.
- Rozumiem.- jednak prawda była inna. Nie rozumiałem tego, co oni chcieli przed chwilą zrobić.- Czy mogę być przy niej? Kiedy...- urwałem.
- Oczywiście. Proszę powiedzieć, kiedy będzie pan gotowy.
Skinąłem głową i wszedłem do sali. Nadal leżałaś na łóżku. Wciąż piękna i niewinna. Blada, jak ściany szpitalnych korytarzy. Usiadłem obok ciebie i złapałem twoją kruchą dłoń.
- Tak bardzo cię przepraszam...- spuściłem głowę, a z moich oczu popłynęły gorzkie łzy.- Ile bym dał, żebyś nie jechała wtedy do pracy. Żebyś została w domu, tak jak cię o to prosiłem...- wytarłem nos wierzchem dłoni i spojrzałem na nieruchome ciało.- Pauline kocham cię i nigdy nie przestanę. Nigdy nie będę miał już nikogo, kto zastąpi mi ciebie. To ty skradłaś moje serce. Które w całości należy do ciebie. Nigdy o tobie nie zapomnę, rozumiesz? Nigdy.- ścisnąłem mocniej jej dłoń, a moje oczy wypełniły się nowymi łzami.- Żegnaj Paula. Jeszcze się spotkamy.
Podniosłem się z krzesła i schyliłem się nad jej głową. Przycisnąłem swoje usta, do warg dziewczyny, mając nadzieję, że odwzajemni pocałunek. Jednak nic takiego się nie stało. Pocałowałem jeszcze twoje czoło i nos. Wiem, że nigdy nie lubiłaś jak to robiłem, ale ty wtedy tak słodko się denerwowałaś, że miałem ochotę zrobić to jeszcze raz.
- Kocham cię.- szepnąłem.
Podniosłem się i spojrzałem na pielęgniarkę, która stała cały czas na końcu sali. Kiwnąłem głową, na co ona podeszła bliżej łóżka. Złapałem mocniej twoją dłoń i zamknąłem oczy. Właśnie opuszcza mnie mój anioł. Moja jedyna miłość. Prawdziwa miłość. A ja nic z tym nie mogę zrobić.
Kobieta zaczęła przyciskać różne guziki i po chwili w sali rozbrzmiała głucha cisza. Już nie było słychać tego denerwującego pip,pip, pip. Jednak dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że właśnie dzięki temu denerwującym pikaniu wiedziałem, że żyjesz. A teraz? Cisza.
- Czas zgonu 16:47 dnia 19 września 2013 roku.- szepnęła pielęgniarka i zapisała coś w swoich dokumentach. Po chwili odłożyła je na stolik nocny, gdzie nadal w wazonie stały białe stokrotki, jednak już trochę zwiędnięte. Kobieta wzięła białe prześcieradło i nakryła zmarłe ciało mojego życia. Mojej Pauline.
Dzisiaj jest 10 lipiec 2014 roku i to właśnie dzisiaj miał odbyć się nasz ślub. Pamiętam doskonale dzień, w którym się zaręczyliśmy. Jednak wszystko przepadło. Tamten letni poranek, w którym miałaś wypadek zmienił wszystko. Obrócił nasze życie do góry nogami. A wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Że wyjdziesz z tego cało. Codziennie przychodziłem do ciebie i zajmowałem się, jak małym dzieckiem. Czytałem ulubione książki, opowiadałem co się działo u mnie w pracy i mówiłem ci jak wszyscy za tobą tęskniłem.
Wziąłem mój telefon i wykręciłem dobrze znany mi numer.
- Cześć, tu Pauline. Nie mogę teraz odebrać, więc zostaw wiadomość.
- Cześć Paula tu Niall. Chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i tęsknię za tobą.
Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na miejsce, a moje serce lekko się rozgrzało kiedy usłyszało twój głos. Głos, za którym tak bardzo tęsknię...
       



3 komentarze:

  1. o Boże.... :'( Nw co powiedzieć serio... Piękne <3 :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaczę... piękne, masz talent

    OdpowiedzUsuń
  3. No hej, kochanie :) Już kilka razy prosiłaś mnie o wizytę na blogu, więc oto jestem. Przeczytałam tylko to opowiadanie, bo sama jestem strasznie zajęta. W wolnym czasie będę pamiętać, aby tutaj zajrzeć i zagłębić się w Twoją twórczość, bo piszesz świetnie.
    Rozdzialik naprawdę smutny i przytłaczający. Idealnie oddałaś całą istotę sytuacji i uczucia Nialla. Detali nie brakowało, i to było świetne. Życzę Ci, aby wpadało do Twojej głowy wiele wspaniałych pomysłów. Znasz to uczucie? Oświecenie:) Gratuluję rozdziału i rozwijaj się dalej! Pewnego dnia ogarnę archiwum. Pamiętaj, masz talent!!! PA!:)

    OdpowiedzUsuń