wtorek, 8 października 2013

Niall- cz. XVI

- Do jasnej cholery, długo jeszcze?!
- Jak tak dalej będziesz marudził, to będzie jeszcze dłużej!- krzyknęła Lexi
- Nie mamy przecież całego dnia! Ruszcie się bo zaraz szlag mnie trafi!
- I jak ty z nim wytrzymałaś przez całe życie?- zapytała mnie Emily, która podkręcała moje włosy na lokówce.
- Też się nad tym zastanawiam...
- Dobra. Włosy gotowe, makijaż z resztą też. Wyglądasz prześlicznie.- podsumowała mój wygląd Em.
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich zdenerwowany Horan, któremu kopara zaraz opadła kiedy mnie zobaczył.
- No i widzisz? Po co tak się denerwowałeś?- zapytała go Lexi i mocno go przytuliła,
Stanęłam przed moim lustrem i okręciłam się wokół siebie, również zadowolona z mojego wyglądu. 
Ubraniakupiła mi Lexi, która wręcz nie mogła się powstrzymać od zakupu. Moje włosy były lekko skręcone, a na końcówkach można było zobaczyć złoty brokat, który maskował czerwone końcówki z poprzedniego koncertu.
- Zaraz, a gdzie jest mój wisiorek?- zapytałam zdezorientowana
- Ściągnęłaś go, kiedy się myłaś i z tego co pamiętam to położyłaś na biurku.- powiedziała Alex
- Nie ma go...
- No nie mówcie mi teraz, że będziecie szukać jakiegoś głupiego wisiorka!- krzyknął Niall
- Nie jakiegoś głupiego wisiorka, tylko prezent od Zayna!- krzyknęłam prosto w jego twarz, a potem zabrałam się za poszukiwania złotego łańcuszka.
-  Zaraz go znajdziemy, nie martw się...
Szczerze mówiąc to od samego rana przytrafiają nam się same kłopoty. Harry robił dzisiaj śniadanie i o mały włos nie spaliłby całej kuchni. Potem Louis zgubił klucze od swojego samochodu, kiedy mieliśmy jechać na zakupy. Leżały w lodówce i nie mam zielonego pojęcia jak one się tam znalazły. Kiedy wracaliśmy z zakupów, przed nami samochód miał wypadek i staliśmy w dwugodzinnym korku. Później, z tego co mi było wiadomo, coś się stało w klubie, ale nie zostałam poinformowana co takiego, bo nikt nie chciał udzielić mi jakich kolwiek informacji, no i wszyscy pojechali oczywiście do klubu, a ja z Zaynem zostaliśmy w domu. A co do Zayna, to biedaczysko uderzył się w głowę o szafkę w kuchni i ma teraz wielkiego guza na czubku głowy. I do tego jeszcze zgubiłam ten wisiorek... Nie wiem czemu, ale przypomniały mi się słowa tej dziewczynki spotkanej w parku. "Jutro coś się stanie. Coś co zmieni wasze życie." Jeżeli te dzisiejsze wypadki miały zmienić moje życie to byłam w wielkim szoku. No ale, z drugiej strony dzień się jeszcze nie skończył. Została jeszcze ta cholerna impreza...
- Znalazłam!- krzyknęła Lexi.- Był pod łóżkiem.
- Przecież kładłam go na biurku! No nic, dziękuję ci. -powiedziałam i poszłam przytulić przyjaciółkę, która zapięła łańcuszek na mojej szyi.
- Możemy już jechać?- zapytał zdenerwowany Niall.
Pokiwałam głową i wyszliśmy z mojego pokoju.
Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.- powtarzałam sobie w głowie i miałam wielką nadzieję, że nie będzie inaczej.
- Nie możemy jechać zwykłym samochodem?- zapytałam.
- Nie. To jest wieczór dla VIP'ów. Przyzwyczajaj się kochana.- powiedziała z uśmiechem Lexi i otworzyła przede mną drzwi czarnej limuzyny.
W samochodzie siedział już Zayn z Liamem. Przywitałam się z moim chłopakiem i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Droga minęłam całkiem szybko, ale to chyba dlatego, że co chwila wybuchaliśmy głośnym śmiechem.
W końcu dojechaliśmy. Moim oczom ukazał się dosyć spory budynek, przyozdobiony milionami kolorowych światełek.
- Witaj w Vegas kochana.- powiedziała z uśmiechem Lexi.
- Kac Vegas, czy Las Vegas?- zapytałam rozbawiona.
- Jak kto chce. Ta noc zostanie ci w pamięci do końca życia...
Tego się właśnie obawiam.- powiedziałam sobie w myślach.
Zayn złapał mnie za rękę i mocno ścisnął, żeby dodać mi otuchy.
Liam, Niall, Lexi, Alex I Emily weszli pierwsi a my na końcu.
- Wszystkiego najlepszego!- krzyknęli wszyscy znajdujący się w klubie. Gości było dosyć sporo, a ja znałam tylko garstkę z nich. Chłopcy zaczęli składać życzenia mi i Zaynowi. Weszliśmy w głąb pomieszczenia, który wystrój co chwila mnie zadziwiał. Powiem tyle- WOW! Chłopaki się postarali, nie powiem że nie.
- Zabawę czas zacząć!- krzyknął Niall, który stał już na wielkiej platformie, na której znajdował się przeróżny sprzęt do grania. Po klubie rozeszła się głośna muzyka, a goście od razu udali się na parkiet.
Co chwila ktoś do nas podchodził i życzył tradycyjne Happy Birthday oczywiście wręczając przy tym prezent. Zayn co chwila szeptał mi do ucha imię danej osoby, która pojawiała się przy naszej dwójce.
- No dobra, a teraz prezent od nas.- powiedział Liam do mikrofonu, kiedy stał na scenie.- Zayn, Paula chodźcie tutaj.
- A więc, najpierw Zayn.- powiedział Hazza i objął go ramieniem.- Tak więc Maliczku mój kochany, wszystkie najlepszego. Żyj długo i szczęśliwie z Paulą, miejcie gromadkę słodkich maluchów, którymi się z chęcią zajmiemy...
- Harry, przestań gadać!- syknął Lou.
- Tak tak, no więc o to twój prezent od nas.- powiedział lokers i pokazał ręką na wielką paczkę, którą pchali Niall z Liamem.
- No dawaj, idź otwórz!- zachęcał go Lou.
Zayn niechętnie podszedł do paczki i odwiązał tasiemkę.
- No nie wierzę!- krzyknął kiedy odwinął ozdobny papier.Przed nim stało 2- metrowe lustro. Zayn przytulił się do niego(?!), a wszyscy zaczęli się głośno śmiać i bić brawa.
- Jesteście nienormalni...- powiedział Zayn w stronę chłopaków, którzy lali ze śmiechu.
- Wiemy, wiemy... A teraz czas na prezent dla Pauli.- powiedział Niall- Powiem szczerze, że z tobą był spory kłopot siostra...
- No ale Liam wpadł na świetny pomysł.- powiedział szybko Hazza.
Spojrzałam w stronę bruneta, który trzymał w ręku czarny futerał. Liam podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Mam nadzieję, że się spodoba.- szepnął mi na ucho. Podał mi czarne zawiniątko, które szybko otworzyłam.
- Jejku...
Moim oczom ukazała się 
czarna gitara do której zawiązana była czerwona kokarda.
- Jest śliczna.- powiedziałam i rzuciłam się Liamowi na szyję.
- No a tak w ogóle to mamy jeszcze jedne prezent dla was dwojga.- powiedziała Lexi i wyciągnęła w naszą stronę białą kopertę.- Dwa tygodnie wakacji w Los Angeles!
Zaniemówiłam.
No zatkało mnie na dobre parę minut.
- Emm... coś nie tak?- zapytała szybko Lexi widząc moje i Zayna zdziwienie.
Nikt nic nie powiedział.
- No to może przerywając tą niezręczną ciszę, zaczniemy naszą zabawę?- zapytał Niall.
- Oni są nienormalni.- szepnęłam Zaynowi na ucho.
- Wiem o tym już od dłuższego czasu.- odpowiedział również szeptem.
Zabawa polegała na złapaniu dwóch osób spośród gości, którzy mieli zaśpiewać jakąś piosenkę. Śmiechu była co nie miara, a najlepsze było kiedy Harry I Lou musieli zaśpiewać 
Just Give Me A Reason. No polewka totalna. Ja akurat trafiłam na Zayna i musieliśmy zaśpiewać Stay.
Impreza trwała w najlepsze. Dużo picia, śmiania, rozmawiania no i oczywiście tańczenia. Lexi miała rację. Ta impreza zostanie mi w pamięci do końca życia.
- No więc, od jak dawna jesteście razem?- zapytała pewna dziewczyna. Staliśmy przy jednym malutkim stoliczków z alkoholem i rozmawiałam ze znajomymi Zayna, który nie opuścił mnie nawet na pięć minut.
- Około miesiąca.- powiedział Zayn.
- Uwaga!- usłyszałam za sobą pisk jakieś dziewczyny. Odwróciłam się szybko. W moje ramiona wpadła jedna z kelnerek, z zawartość szklanek, która znajdowały się na tacy wylała się wprost na moją bluzkę.
- Ja przepraszam... ja, nie wiem co się stało... ja na prawdę przepraszam...- zaczęła się tłumaczyć dziewczyna.
- Nic się nie stało.- powiedziałam z uśmiechem.
- Następnym razem niech ktoś tu nauczy się chodzić.- usłyszałam dobrze znany mi głos. Muzyka ucichła, światła zostały zapalone, a goście stanęli jak wryci.
- Albo zatrudnijcie lepszy personel.
- Co tu robisz?!- zapytał zdenerwowany Zayn.
- Przyszłam na twoje urodziny. Nie cieszysz się?
- To jest impreza zamknięta. Nikt cię tu nie zapraszał.- powiedziała Lexi.
- Ale ja przyszłam wręczyć prezent Zaynowi...
- Tylko, że ja nic od ciebie nie chcę.- syknął Malik.
- Doprawdy?
- Wynoś się stąd!- krzyknęła Lexi.
- Jestem w ciąży.- powiedziała z uśmiechem Aria.- Zostaniesz  ojcem, Zayn.
*Kolejnego dnia*

*music*
Obudziłam się mocno wtulona w jedną z wielu poduszek, leżących w moim łóżku. Spojrzałam na zegarek, na którym mrugały cyferki pokazując godzinę 5.37. Podniosłam się z łóżka. Stanęłam przed oknem i od razu dopadł mnie ból głowy. Wzięłam butelkę wody, która stała na stoliku nocnym i wyszłam na balkon.
Podmuch porannego wiatru przywitał się z moimi niewyspanymi, a zarazem opuchniętymi od płaczu oczami.
Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane? Dlaczego nie mogę być jednym z tych liści, które tańczą swobodnie na wietrze? Dlaczego nie mogę uwolnić się od wszystkich trudności, które mnie spotykają? 
Do mojej głowy zawitały miliony pytań, na które nie dostanę raczej odpowiedzi, a wspomnienia z wczorajszego wieczoru wręcz nie dały o sobie zapomnieć.
- Jestem w ciąży.- powiedziała z uśmiechem Aria.- Zostaniesz ojcem, Zayn.
W klubie zapanowała grobowa cisza. Nikt się nie odezwał. Wszystkich zamurowało wyznanie Arii.
- Nie cieszysz się?- zapytała nadal uśmiechająca się dziewczyna.
Zayn stał jak słup soli. Z resztą jak wszyscy. No może nie wszyscy. Nie mogłam wytrzymać napięcia, jakie spowodowane było przez jedną nienawidzoną przeze mnie osobę. Wybiegłam szybko z klubu, a łzy już cisnęły mi się do oczu. Biegłam przed siebie, nie zważając na klaksony samochodów, czy też uwagi pieszych, których po drodze potrącałam. Nie mogłam uwierzyć...
- Paula stój!- usłyszałam głos Lexi.
Stanęłam. Na środku ulicy. I tylko czekałam, aż jakiś samochód mnie potrąci. Niestety. Lexi musiała być pierwsza i zepchnęła mnie na bok.
- Oszalałaś?!- krzyknęłam w moją stronę, na co ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- Rozumiesz to? Czy ty to rozumiesz? On.. ona... oni...- zaczęłam się jąkać, a słone krople wody przeszkadzały mi w wymowie- Oni będą mieli dziecko!
- Już cii... nic nie mów...- powiedziała przyjaciółka i mocno mnie przytuliła.
- Miałaś rację...- odezwałam się po paru minutach.- Ta noc zostanie mi w pamięci do końca życia...
- Uspokój się. Wszystko będzie dobrze...
- Co ma być dobrze?!- krzyknęłam i odepchnęłam ją od siebie.- Co ma być dobrze?!
- Proszę cię uspokój się. Przecież Zayn cię nie zostawi. On cię kocha, nie zapomnij o tym.
- Kocha mnie, a zrobił dziecko innej! To ma być miłość?! Tylko dupek tak się zachowuje!- zmarnowana usiadłam na krawężniku i zaczęłam chlipać.- A wiesz co jest w tym najgorsze? Że ja tego dupka też kocham i nie potrafię bez niego żyć...
Do mojej głowy znowu wpadły słowa tej dziewczynki.
Jutro coś się stanie. Coś co zmieni wasze życie.
Miała rację. Wczorajsza impreza diametralnie zmieniła moje życie.
I co teraz będzie? Mamy być dalej razem? Razem plus jego dziecko i kobieta, która nie ma litości? Nie... ja tak nie mogę...
Nie wiem co mam robić. Mam zostać i udawać szczęśliwą, czy wyjechać i zapomnieć? Oba warianty nie przypadają mi do gustu. Z resztą, czy zrobię tak czy inaczej, to i tak nie ma żadnego znaczenia. I tak będę nieszczęśliwa i tak.
Do moich oczu znowu napłynęły łzy. Przez ten cały pobyt w Londynie wylałam tyle łez, niż przez całe moje życie. 
Miało być inaczej... Miałam żyć normalnie i miałam być szczęśliwa. 
A jak jest? Zupełnie inaczej.
- Proszę cię, nie płacz...- usłyszałam za sobą niski i zachrypnięty głos Zayna.
- Nie śpisz?
- Nie mogę spać... Nie tylko dla ciebie ta sytuacja jest ciężka.
- A czy ja mówię, że tylko mi jest ciężko? Ty powinieneś się cieszyć. Zostaniesz ojcem, będziesz miał dziecko.
- Cieszyłbym się, gdyby to dziecko miałbym z tobą.
Odwróciłam się w jego stronę.
Przede mną stał zupełnie inny chłopak, niż Zayn Malik. Blada cera, czerwone oczy i smutek na ustach.
- Ja nie wiem co mam robić...- zaczął, a po jego policzkach zaczęły ścigać się łzy.- Ja na prawdę nie wiem co mam robić.
Nie mogłam inaczej, jak tylko podejść do niego i mocno przytulić. Staliśmy tak przez dłuższy czas. Obydwoje płacząc i obydwoje nie wiedzący co dalej.
*
- Czas się pożegnać...
- Będzie mi strasznie ciebie brakowało.- powiedziała Alex.
- Mi was również. Ale spokojnie przyjadę na święta. A teraz wiecie, praca.
- Nie wiem czy wytrzymam te kilka miesięcy bez ciebie.- powiedziała Lexi i przytuliła Emily.
- Zobaczymy się zanim się obrócisz. No... dzięki dziewczyny za ten mile spędzony czas.- powiedziała Emi i przytuliła się do każdej  z nas.
- Dziękuję ci. Za wszystko.- szepnęłam jej do ucha.
- Ja również tobie dziękuję. Cieszę się, że mogłam ciebie poznać. I nie martw się. Wszystko się jakoś ułoży... No czas na mnie.
Przytuliłyśmy jeszcze raz Emily, która zaraz poszła na odprawę. Musiała wracać do Danii. Długo się zastanawiałam, czy nie lecieć razem z nią. Ale doszłam do wniosku, że jeszcze trochę zostanę...
- Rozmawiałaś z Zaynem?- zapytała mnie Lexi, kiedy wyjeżdżałyśmy spod lotniska.
- I tak i nie...
- Czyli?- dopytywała się Alex
- Dziewczyny, proszę was. Dajcie mi dzisiaj spokój. Muszę najpierw sama to wszystko ogarnąć...
- Dobra już nie naciskamy. Jedziemy na kawę?
- Jak chcecie to możecie jechać. Ja nie mam jakoś nastroju.
- W takim układzie jedziemy do domu...
Reszta drogi minęła w ciszy i spokoju, co było dla nas trochę dziwne. Zawsze miałyśmy tyle tematów do rozmowy, a dzisiaj?
Nic. Cisza.
- Ohoś, ktoś tu złożył wizytę One Direction.- powiedziała Lexi, kiedy wjeżdżałyśmy na podjazd. Na czerwonej kostce stało czarne volvo. Nie trudno się domyślić do kogo należy...
Zdenerwowana wyszłam pośpiesznie z samochodu. Jeszcze jego tu brakowało, grr...
- Paula!- zatrzymał mnie głos brunetki. Stanęłam na środku placu i czekałam na kazanie.
- Czego?!
- Proszę cię, nie rób głupstw...
Wywróciłam tylko oczami, na co Lexi głośno westchnęła.
Skierowałam się w stronę wejścia. Otworzyłam delikatnie drzwi, a z salonu dobiegły już do moich uszu kłótnie chłopaków.
- Nie! Nie zgadzam się!
- Zayn, ale tak będzie najlepiej. Dla was.
- Dla nas?! Chyba dla ciebie!
- Ej stary, uspokój się.
- Powtarzam jeszcze raz. Nie zgadzam się na żaden związek!
- Może by tak ciszej? Na ulicy was słychać...- powiedziała delikatnie Lexi. Wszystkie oczy zwrócone były w naszą stronę. Tak jak się domyślałam, Paul siedział na swoim stałym miejscu, ale koło niego była jeszcze jedna osoba...
- Co ona tu robi?- zapytała Aria.
- To chyba ja ciebie powinnam o to zapytać.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Zaraz koło mnie pojawił się Niall i objął mnie swym ramieniem.
- To jest dom nasz jak i Pauli. I nic ci do tego...- powiedział spokojnie Horan.
- Nie doczekanie twoje...- odpowiedziała brunetka i uniosła głowę do góry.
- Cieszę się, że jesteś...- powiedział Paul przerywając długą ciszę, jaka zapanowała po komentarzu Arii.
- Chyba jako ty jedyny...- powiedziała dziewczyna.
- Zaraz nie wytrzymam!- krzyknął Zayn i walnął pięścią w stół.
- Kochanie spokojnie...
- Jak śmiesz tak do mnie mówić?! Po tym co mi zrobiłaś?!
- Nie denerwuj się tak. To źle wpływa na nasze dziecko...
- Zamknij się w końcu!- krzyknął Harry prosto w twarz Arii.
W salonie znowu zapanowała cisza. Najchętniej to bym stąd uciekła. Jak najdalej. Ale chyba Niall przeczuł moje zamiary i przycisnął mnie mocniej do siebie.
- Co chcesz ode mnie?- zapytałam Paula delikatnym tonem.
- Chciałem porozmawiać o dwóch sprawach. Mianowicie sprawa pierwsza: poniedziałkowa gazeta, w której jest o was artykuł. A ściślej mówiąc o waszym związku...
- Wycofaj gazetę. Niech znajdą inny temat.- powiedziałam szybko.
Zayn spojrzał na mnie. Nie umiałam wyczytać jego spojrzenia. Smutek? Złość? Żal? Nie mam pojęcia.
- Dobrze, że przy najmniej mogę się z tobą dogadać... Sprawa druga: jak wiemy Aria jest w ciąży z Zaynem... Dla dobra rozgłosu powinniśmy chyba coś zrobić z waszym związkiem...- powiedział Paul i spojrzał na Arię i Zayna.
- Powiedziałem już, nie zgadzam się!- krzyknął Zayn.
- Rozumiem, że to może być dla ciebie zbyt trudne, ale zrozum to. Na wczorajszej imprezie było sporo ludzi, którzy mogą zacząć gadać głupoty. Moim zdaniem najlepiej by było, gdyby paparazzi dowiedzieli się o dziecku od nas, a nie od osób trzecich.
- Nie będę udawać, że jestem w związku z Arią!- krzyknął znowu Zayn.
- To jest dobry pomysł...- powiedziałam. Wzrok wszystkich powędrował na moją sylwetkę.- I tak znając Arię już się wygadała o swojej ciąży...
- To prawda?- zapytał Paul.
- Wymsknęło mi się, jak rozmawiałam z kilkoma osobami...- powiedziała z uśmiechem.
- Tak więc wszystko jest załatwione...
- Nie! Nic nie jest załatwione!- krzyknął Malik.
- Dobrze, w takim układzie masz czas do jutra. Albo jesteś z Arią i wszyscy myślą, że jesteście kochającą się parą. Albo odwołuję waszą trasę. Decyzja należy do ciebie.- powiedział menager i wyszedł z domu, a za nim Aria.
Nie czekając na zbyteczne komentarze poszłam do swojego pokoju. Nie musiałam długo czekać, a łzy same spływały mi po policzkach.
- Co ty robisz?- usłyszałam głos Zayna.
- To co będzie dla ciebie najlepsze...
- Dla mnie? Chyba dla Paula i Arii!
- Więc co zamierzasz?
- Nie wiem...
- Ja tym bardziej... Ale wiem, że odkąd tu przyjechałam macie przeze mnie same problemy...
- Nawet tak nie mów. To właśnie dzięki tobie mogłem przejrzeć na oczy! To ty zmieniłaś moje życie! I to na lepsze! Cholera Paula, ja cię kocham! Ja nie mogę bez ciebie żyć!
- Ja też cię kocham! Ale my nie możemy być razem. Zrozum, chcę dla ciebie jak najlepiej. A najlepszym pomysłem będzie jeżeli się stąd wyprowadzę...
- Co?! Czy ty oszalałaś?!
- Tak będzie lepiej. Dla was. Dla ciebie.
- A czy ty chodź raz możesz pomyśleć o sobie? Czy chociaż raz, możesz zrobić coś dla siebie?
Zamilkłam. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Jeżeli dwoje ludzi się kocha, to chyba jest oczywiste że są razem.
- Ale jeżeli druga osoba tak mocno kogoś kocha, to zrobi dla tej osoby wszystko żeby była szczęśliwa...
- I ty myślisz, że jak wyjedziesz, to ja będę szczęśliwy? Bez ciebie? Nigdy.
Podszedł do mnie, złapał moją głowę w swoje ręce i zmusił, abym popatrzyła w jego brązowe tęczówki.
- Nie zważając na nic. Na nikogo.Ja dalej będę cię kochać. Zawsze.- powiedział szeptem i musnął moje usta.- I zawsze będziemy razem.


Kolejny rozdział ;) Wprowadzam nową zasadę= 5 komentarzy kolejny rozdział.
Zdecydowałam się na to ponieważ, nie mam pojęcia czy ktoś to czyta. Miłego czytania <3 Malikowa

5 komentarzy:

  1. Boziu. Poryczałam się to czytając <3 Kocham twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. haha xX widzisz? one kochają naszego bloga <3 :) A my kochamy was ;* A rozdział jak zwykle zarąbisty! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3 pisz dalej czekam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo ty jesteś zajebista, to sprawa jest oczywista <3 Kocham to opowiadanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. I love you <3 Haha jestem piąta, czekam na kolejny rozdział!~ Horanowa

    OdpowiedzUsuń