poniedziałek, 7 października 2013

Niall-cz. XV

- Okej, zostańcie tak. Dobra, a teraz Niall przerzuć Paulę przez ramię.
- Z największą przyjemnością.- i nim zdążyłam coś powiedzieć, byłam już na ramieniu mojego brata.
- Jak dobrze, że jesteś taka leciutka...- powiedział Niall.
- Jak skończy się ta sesja, już nie żyjesz...- syknęłam mu do ucha.
- Dobra, a teraz spójrzcie na mnie. Dobra, mamy to. Paula przebierz się i zaraz w parze z Zaynem.
- Teraz pokarzmy, kto tu ładnie na zdjęciach wychodzi...- powiedział Malik i mnie mocno przytulił.
- Żebyś się nie zdziwił Malik, żebyś się nie zdziwił.- powiedział Niall i uderzył go w ramię.
- Ej, dawajcie ruszcie się! Nie będziemy przecież cały dzień siedzieć w tym studiu. Mamy jeszcze sesję w plenerze!- krzyczał Simon- fotograf idealny.
Poszłam do mojej garderoby, gdzie wisiała już moja kreacja. Od samego rana siedzieliśmy w studiu fotograficznym i robiliśmy przeróżne zdjęcia. Przyznam się, że na niektórych nawet ładnie wyszłam. Simon był rewelacyjnym fotografem. I do tego fajnym gościem. Widać, że strasznie kocha fotografię i wcale mu się nie dziwię.
Kiedy się przebrałam, Emi zabrała się za mój makijaż.
- Musisz wyglądać przecież idealnie. Nie zdziwiłabym się gdyby wasze zdjęcia były na pierwszej stronie poniedziałkowej gazety.
- Jesteś niesamowita Emily.
- Wiem o tym doskonale. No dobra, a teraz śmigaj, bo zaraz Simon zawału dostanie.
Emily miała znowu wrócić do Danii, ale oczywiście została na naszą sesję zdjęciową i na urodziny Zayna., które odbędą się za dwa dni. Awww, już nie mogę się doczekać tej wielkiej imprezy. Chciałam pomóc w przygotowaniach, ale że jestem również solenizantką, mam siedzieć i nic nie robić. Chłopaki, Alex, Lexi i Emily zajmują się wszystkim. Już się boję co to będzie... Wiem tylko, że impreza będzie w jakimś klubie i ma być sporo znajomych chłopaków, których kompletnie nie znam... No nic, tylko czekać.
- No jesteś już. Okej, na razie bądźcie po prostu sobą, a potem wam będę mówił jak macie się ustawić.- kierował nami Simon.
Nie czekając chwili dłużej, Zayn wziął mnie na ręce i zaczął kręcić się w kółko, a potem po prostu się bawiliśmy. Później Simon ustawiał nas w różne pozy, tak żeby widać było nasze tatuaże i naszą miłość do siebie. Postanowiliśmy, że w końcu się ujawnimy. Nareszcie. Już miałam dosyć ukrywania się i udawania, że to tylko przyjaźń. Oczywiście nie obyło się bez kłótni z Paulem, który uważa że nie jestem odpowiednią kandydatką dla Zayna  i to tylko zaszkodzi jego karierze, jak i mojej. A my oczywiście olaliśmy gościa, dla którego liczy się tylko kasa i sława i sami podjęliśmy decyzję.
- Super! Mamy to! Okej, a teraz przebierać się i pakować do samochodu. Widzę wszystkich na dole za 15 minut.- krzyczał Simon i wyszedł z pomieszczenia.
- Macie śliczne zdjęcia.- powiedziała Lexi, która stała przy laptopie i oglądała fotografie.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i widząc imię osoby dzwoniącej odsunęłam się kawałek na bok, tak aby nikt nie mógł usłyszeć mojej rozmowy.
- Cześć Colin. Długo się nie odzywałeś, myślałam że coś się stało.
- Hej, nie wszystko jest w porządku. Słuchaj jestem teraz w Londynie i mam dla ciebie płytkę.
- O to super! To kiedy się spotkamy?
- Najlepiej dzisiaj. Nie mam zbyt wiele czasu, a mam jeszcze sporo roboty.
- Okej, nie ma sprawy.
- Pasuje ci 17.00 koło Big Bena?
- Hm... no może być.
- No to super. Ja już muszę kończyć.
- No to do zobaczenia o 17.00.
- Na razie.
- Pa.
- I co?- zapytała mnie Lexi, która zaraz do mnie podeszła.
- O 17.00 koło Big Bena mam się spotkać z Colinem.
- Szybki jest...
- A co najważniejsze, zna się na rzeczy.
- Kto zna się na rzeczy?- usłyszałam za sobą głos Zayna, który zaraz mnie objął.
- Simon na fotografii.- wypaliła szybko Lexi.- Nie sądzisz?
- No nawet jest dobry...
- Zayn, Paula, Lexi! Chodźcie! Simon czeka!- krzyczał Niall.
Przez kolejne kilka godzin byliśmy na plaży i robiliśmy zdjęcia. I tutaj znowu muszę pochwalić tych wszystkich ludzi, którzy pomagają jak tylko mogą, aby wszystko było idealnie, ale oczywiście chłopaki muszą się pobawić. Jak nie jeden, to drugi i tak w kółko.
Dziwię się samej sobie, że z nimi wytrzymuję... Ale właśnie za to ich kocham. Każdego. Inaczej się nie da. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich. Na samym początku jak poznałam całe One Direction, myślałam że to typowe gwiazdki, których nic nie interesuje. Jednak się myliłam. Trochę to głupie, kochać piątkę idiotów, dla których zabawa nie zna granic. Ale, jak mówiłam wcześniej inaczej się nie da.
- Mamy to!- krzyknął Simon.- Koniec sesji!
- Nareszcie...- jęknął Niall.- Jestem głodny jak wilk.
- A kiedy ty nie byłeś głodny, jak wilk.?- przedrzeźniał go Harry.
- Czasami jestem głodny jak niedźwiedź...
- Co powiecie na mały wypad do pizzeri?- zaproponował Zayn.
- Na mały? Człowieku! Niall jest głodny! Szykuj lepiej swój portfel...- skomentował Louis
- Paula, jest 16.30. Za pół godziny spotykasz się z Colinem.- szepnęła mi na ucho Lexi.
- Cholera...
- Coś się stało?- zapytał mnie Zayn.
- Nie nic... Przepraszam ale ja nie mogę z wami jechać. Muszę... muszę coś załatwić...
- A gdzie się wybierasz?- zapytał szybko Horan.
- Po prostu muszę coś załatwić i nie muszę się tobie spowiadać. Lexi, zawieziesz mnie?
- Pewnie! Tylko idź się przebierz,  bo raczej nie będziesz paradować w kostiumie kompielowym. Czekam w samochodzie.
- Przepraszam, spotkamy się później.- powiedziałam do Zayna i pocałowałam go w policzek.
Pobiegłam szybko do dużego busa i tam się przebrałam w moje ciuchy.
-Zayn  chyba coś podejrzewa...- powiedziała Lexi, kiedy stałyśmy w korku na światłach.
- Musi poczekać jeszcze dwa dni. Przez tą całą imprezę w ogóle nie mam dla niego czasu... A nawet nie mogę zobaczyć tego klubu, tylko zakupy robię!
- Nie zapomnij, że to również są twoje urodziny...
- Które były kilka dni temu.
- No i co z tego? To jest również twoja impreza i chcę, żeby wszystko było idealnie.
- Odwalam większość roboty, a nawet nie wiem co mnie czeka. Super.
- Spokojnie mała. To tylko dwa dni.- zaczęła się śmiać.
- Bardzo zabawne. Jestem tylko ciekawa, co wymyśliliście...
- Powiem tylko tyle. Ta impreza na zawsze zostanie w twojej pamięci. Dobra jesteśmy. Śmigaj, bo chyba Colin już czeka.
- Dzięki ci bardzo. Jedź do chłopaków, ja później sobie jakoś poradzę.
- W razie czegoś to dzwoń.
Ucałowałam w policzek moją przyjaciółkę i wyszłam z jej samochodu. Musiałam kawałek przejść, żeby dostać się w umówione miejsce. Londyn nie był dzisiaj zbytnio słoneczny, ale tak czy siak musiała mieć ciemna okulary przeciwsłoneczne, bo jak to Paul powidział: "Teraz nie jesteś zwykłą dziewczyną, z małego miasteczka, czy też siostrą Nialla z One Direction. Teraz jesteś Paula Horan i to właśnie tak będą cię rozpoznawać." Szczerze mówiąc, na samym początku to kompletnie olałam i od razu pożałowałam tego co zrobiłam. Przed wczoraj pojechałam na zakupy i od razu napadł na mnie tłum fanów. Myślałam, że to mnie ominie, jednak się myliłam. Kiedy wychodziłam z domu powiedziałam chłopakom, że będę za godzinę. Wróciłam po czterech... Od tamtej pory zaczęłam nosić ciemne okulary i zawsze zakładam kaptur na głowę, tak żeby nikt nie mógł mnie poznać.
- Cześć Colin!- powiedziałam, kiedy podeszłam do chłopaka.
Ten spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem, na co zdjęłam szybko okulary, a potem się zaśmiałam.
- Boże Paula, w ogóle cię nie poznałem.- powiedział z uśmiechem, na co ja znowu się zaśmiałam i włożyłam spowrotem ciemna okulary na nos.- Rozumiem, fani. Widziałem twój koncert. Super wypadałaś.
- Po pierwsze, to nie był mój koncert, tylko robiłam tam jako gość. Po drugie, to dziękuję. A po trzecie... sława mnie zbytnio nie interesuje, ale muszę się ukrywać, jeżeli nie chcę być napadnięta przez jakieś dziewczyny.
- Rozumie, rozumiem. Proszę. Wszystkie materiały, które mi dałaś zostały zużyte. Powiem szczerze, że dosyć dużo ich było, ale jakoś dałem radę.- powiedział Colin i wręczył mi płytkę, zapakowaną w plastikowe pudełeczko.
- Dziękuję ci bardzo. Nie wiem jak ci się odwdzięczę...
- Już to zrobiłaś. Opiekowałaś się Ashley, kiedy ja nie mogłem się nią zająć. Ciągle wypytuje o ciebie...
- Przepraszam, że to tak wyszło... A gdzie ona jest teraz.
- Alice się nią zajmuję. Również za tobą tęskni.
- Tak samo jak ja za wami... Nawet nie wiesz jak mi jest ciężko...
- Ale za to możesz spędzić w końcu czas z Niallem. No i masz w końcu chłopaka, którego bardzo kochasz. Nie zaprzeczaj. Zdjęcia i filmiki, które mi dałaś wskazywało tylko na jedno.
- No masz rację... Wiesz, kiedy przyjechałam do Londynu, moje życie wywróciło się do góry nogami... W końcu mogę żyć, jak normalna dziewczyna. Bez strachu i niepewności, że zaraz wyląduję w szpitalu albo coś w tym rodzaju. Ale też z drugiej strony, przez to że jestem siostrą Nialla, sławnego piosenkarza, nie mam łatwo...
- Wiem, wszystko wiem. Widziałem poprzednie artykuły gazet i współczuję ci. Ale, czego się nie robi dla osoby którą się kocha?
- Co racja, to racja... A tak w ogóle, to wpadniesz na naszą imprezę? W piątek o 20.00.
- Nie wiem, czy mi się uda, ale spróbuję.
- Wyślę ci sms-em adres klubu, bo szczerze mówiąc, to sama nie wiem gdzie będzie.
- Okej. Słuchaj ja już muszę iść. Nie przyjechałem tutaj, żeby odpocząć. Robota czeka, ale przynajmniej mam z czego żyć...
- Dobre i to. Jeszcze raz ci bardzo dziękuję.
- Nie ma za co. Ja tylko odwdzięczyłem się, za to co dla mnie zrobiłaś.
- Ale i tak ci bardzo dziękuję. Spróbuję wyciągnąć dzisiaj od przyjaciółki adres klubu i wieczorem dam ci odpowiedź.
- Okej, dzięki za zaproszenie. Dobra, zmykam. Do zobaczenia.- podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Po chwili biegł w stronę parkingu i wyjechał na zatłoczone ulice Londynu. Pomachałam mu jeszcze i zaraz zniknął z moich oczu. Spojrzałam na zegarek. Cholera, dochodzi 18.00... Założyłam kaptur bluzy na moje włosy i zaczęłam biec przez uliczki miasta. Już po paru minutach zaczęłam głęboko oddychać. No cóż, nie biegałam już od dłuższego czasu i to daje się we znaki.
Po 20 minutach ciągłego biegania byłam na miejscu. Rozejrzałam się jeszcze dookoła, żeby sprawdzić czy nikt przypadkiem nie szedł za mną. Las o tej porze, nie był zbytnio bezpiecznym miejscem, ale co tam. Osunęłam kilka gałązek drzew i weszłam w głąb małego zagajnika. Gdyby nie ścieżka wyłożona małymi kamyczkami, dawno bym się już zgubiła wśród drzew i krzaków. W końcu doszłam do wielkiej polany, gdzie dalej znajdował się mały, drewniany domek nad jeziorem. Jest wiele dróg prowadzących do tego miejsca, ale od kiedy stałam się rozpoznawaną osobą, nie chciałam narażać tego miejsca na odwiedziny fanów.
Pociągnęłam za klamkę drewniaka, ale niestety był zamknięty. Czyli Zayna jeszcze nie było. Wyjęłam pęk kluczy z kieszeni i otworzyłam zamek. Wnętrze domku wypełniały drewniane meble idealnie pasujące do tego otoczenia. W oczy od razu rzucały się czarno-białe zdjęcia wiszące na ścianach, przedstawiające mnie i mojego chłopaka. Poszłam do kuchni, gdzie panowała nieskazitelna czystość. No tak, ani ja ani Zayn nienawidzimy brudu.
Wyjęłam z lodówki butelkę wody i zaczęłam ją łapczywie pić. Nie powiem, troszeczkę się zmęczyłam przez ten bieg. Odstawiłam butelkę i poszłam na górę, gdzie znajdowała się sypialnia. Oczywiście meble również tutaj były z drewna, co wręcz uwielbiam. Wyjęłam z szafy czyste ubrania i poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół, ale Zayna nadal nie było. Zrobiłam sobie gorącą herbatę cytrynową, założyłam męską bluzę, która wisiała na wieszaku i wyszłam na dwór.
Usiadłam na drewnianej ławeczce i rozkoszowała się widokiem. Wręcz uwielbiałam to miejsce. Jest takie magiczne i pełne uroku. Codziennie przychodziliśmy tutaj z Zaynem i spędzaliśmy wspólnie czas. Często nawet nocowaliśmy, żeby odpocząć od codziennego życia. Domek i ogólnie cała posiadłość należy do Malika. Powiedział, że dostał w spadku po dziadkach, którzy mieszkali w Londynie. Niestety, nigdy nie miał czasu, żeby tutaj przyjechać. Dopiero parę tygodni temu znaleźliśmy trochę wolnego czasu, żeby zrobić porządek. Kiedy przyjechaliśmy, miejsce było zaniedbane, w domku piętrzyły się pajęczyny i duża ilość kurzu. Codzienne przyjazdy i sprzątnie doprowadziły to miejsce do idealnego wyglądu.
Nikt nie wie o tym miejscu. Nawet chłopaki, czy Lexi. Jest to nasza mała tajemnica. Wszyscy uważają, ze po nocach balujemy do rana, a potem idziemy do jakiegoś hotelu. A prawda jest zupełnie inna. I jakoś nie śpieszy nam się z wyjawieniem jej.
Nagle poczułam jak ktoś przykrywa mnie kocem i mocno obejmuje z tyłu.
- Jesteś cała zmarznięta. Nie lepiej byłoby posiedzieć w domu?- zapytał mnie dobrze znajomy głos.
- Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza... Co tak długo? Myślałam, że już nie przyjedziesz...
- Zasiedziałem się w pizzeri z chłopakami. Chodź do domu, chłodno jest. Zaraz się przeziębisz.- próbował namówić mnie Zayn.
Dalej siedziałam w bezruchu, na co on wziął mnie na ręce i zaniósł do drewniaka.
- Niedługo to ci kręgosłup padnie od tego dźwigania...- skomentowałam kiedy usadowił mnie na kanapie w salonie.
- Jakie to dźwiganie? Jesteś leciutka jak piórko. Rozpalę ogień w kominku.
- Jeszcze będę musiała chodzić z tobą po lekarzach i...- nie dał mi dokończyć bo zatkał mi usta swoimi. Zawsze tak robił, kiedy zaczynam coś mówić co mu się nie podoba. Z jednej strony słodko, ale z drugiej zaczyna mnie to pomału denerwować. Nie daje mi dojść do słowa, bo od razu mnie całuje. Ale za to jak!
- Jesteś nienormalny...
- Ale za to jaki zakochany.
Zaśmiałam się pod nosem i pocałowałam go w nos. Poszłam do kuch i odstawiałam mój kubek po herbacie.
- Zostajemy na noc?- zapytał Zayn i oparł się o futrynę drzwi.
- Jakoś nie mam ochoty wracać do domu...
- Okej. Wyślę sms-a do Nialla, żeby na nas nie czekali z kolacją.
Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Zaczęłam oglądać gazety plotkarskie, które leżały na stoliku. Pełno zdjęć i głupich komentarzy o Pauli Horan, która tylko udaje że jest siostrą Nialla, a tak na prawdę jest to dziewczyna z domu dziecka, dla której liczy się kasa. Żenada. Nie przejmowałam się zbytnio tym wszystkim, ale czasami zadaję sobie pytanie, co ja takiego zrobiłam że mnie nienawidzą.. A potem dochodzę do wniosku, że przecież zamieszkałam z najsławniejszym zespołem na świecie. Jestem młodszą siostrą Nialla Horana i dziewczyną Zayna Malika, co niektórym może się nie podobać.
- Nie przejmuj się tym. Wiesz jacy oni są. Szukają tylko preteksty, żeby do czegoś się przyczepić.- powiedział brunet i objął mnie swym  ramieniem.
- Ja te wszystkie komentarze mam głęboko gdzieś, tylko zastanawia mie jedno pytanie.
- Jakie?
- Dlaczego ludzie są tak podli? Dlaczego niszczą człowiekowi życie, kiedy zaczął pojmować, co to znaczy spełnił swoje marzenia?
- Ludzka zazdrość jest nieobliczalna. Niektórzy zrobią wszystko, żeby wszyscy cię znienawidzili. Puszczają plotki, w które niestety fani wierzą. A potem to my mamy opieprz od Paula, że zmniejsza się ilość fanów i to my musimy harować dzień i noc, żeby wszystko było dobrze.
- Bez sensu... Człowiek w końcu może spełnić swoje marzenia, ale oczywiście ktoś tu musi podciąć skrzydła.
- Taka jest cena sławy i tego nie zmienisz..
Westchnęłam. Czy moje życie dalej będzie tak wyglądać? Moje zdjęcia na okładce każdego magazynu, a strony plotkarskie zapełnione informacjami wyssane z palca? Nie. Ja tak nie chcę.
- Proszę cię, nie zaśmiecaj sobie tym głowy.
Wtuliłam się bardziej w jego tors, a on zaczął bawić się moimi włosami.
- A tak w ogóle, to gdzie dzisiaj byłaś?
- Musiałam coś załatwić...
- Przez ostanie dni musisz coś załatwić. Rozmawiasz przez telefon z jakimiś ludźmi, a ty mi nic nie mówisz. Jestem zazdrosny.- udawał obrażonego, co mnie bardzo rozbawiło.
- Zazdrosny? O mnie?
- Zawsze.
- Spokojnie, nie martw się. Nikt nie zasługuje na moje serce.
- Na serio?- zapytał smutny, co mnie znowu rozbawiło.
- No pomijając jedną osobę...- powiedziałam i spojrzałam w jego brązowe tęczówki. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, który od razu odwzajemnił.
- Ale nadal nie dowiedziałem się, tego co chcę wiedzieć.- powiedział, kiedy się odsunęłam od niego.
- A czy to takie ważne? Obiecuję, że niedługo wszystko się zmieni.
Ułożyłam się wygodnie i przyglądałam się rozpalonemu kominkowi, z którego wręcz buchało ciepło.
- Kocham cię.- szepnął mi na ucho Zayn.
- Ja ciebie też kocham.
*
- Przykro nam, ale dzisiaj jesteście skazani tylko na siebie.- powiedział Niall.
- I z tego powodu ci przykro?- zapytał rozbawiony Harry.
- Nooo...
- Jesteś głupi Horan.
- A gdzie wy się wybieracie?- zapytałam.
- No jak to gdzie? Przecież jutro jest impreza i trzeba wszystko przygotować. A że to wy jesteście solenizantami, więc wszystko jest ściśle tajne.
- Dobra, to daj mi przynajmniej adres tego klubu. Zaprosiłam Colina, a sam nie wiem gdzie jest ten klub.
- Colin już jest zaproszony.- skomentował szybko Niall.- Dobra nie mam czasu na pogaduchy. Tylko grzeczni bądźcie.- powiedział i zaraz wyszedł z domu.
 Do domu przyjechaliśmy około 12.00. Wszyscy biegali w kółko i rozmawiali przez telefon. Wyglądali jakby uciekli ze szpitala psychiatrycznego.
- Spacer?
- Jasne. Daj mi 15 minut.
Poszłam do siebie na górę, żeby trochę się ogarnąć. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Zayn z aparatem. Zdążyłam się już przyzwyczaić do tego widoku. Każdy nasz spacer lub nawet zakupy kończyły się mini sesją zdjęciową.
Ostatnie dni wakacji dały się w końcu we znaki. Słońce grzało w plecy i aż prosiło się o założenie krótkich spodenek.
- Szczerze mówić, to trochę się boję jutrzejszego dnia...- powiedział Zayn.
- Nie martw się, nie ty jeden.
- Idziemy, czy zostajemy jeszcze?
- Posiedźmy jeszcze przez chwilę. Wcale mi nie śpieszno do domu.
Siedzieliśmy w parku na naszej ulubionej ławeczce. Co chwila mijali nas różni ludzie, którzy tylko uśmiechali się do nas promiennie. Jak widać, nie tylko my korzystamy z ostatnich promieni słońca, które rzadko nas odwiedza.
W pewny momencie koło naszej ławki potoczyła się piłka do nogi. Po chwili zjawiła się mała dziewczynka z wielkim uśmiechem na twarzy. Podniosłam piłkę i wręczyłam dziewczynce.
- Tamta pani, kazała wam coś powiedzieć.- powiedziała dziewczynka i wskazała na pewną starszą panią. Stała niedaleko nas, a w ręku trzymała tabliczkę z napisem "Miłość opiera się na zaufaniu. Pamiętaj o tym."
- A co takiego?- zapytał Zayn.
- Że jutro coś się stanie.- powiedziała szybko.
- A co się miało stać?
- Coś co zmieni wasze życie.- powiedziała wesoło i pobiegła w stronę grupki dzieci.

Wybaczcie mi moją długą nieobecność, ale no wiecie szkoła, dużo sprawdzianów.... Kolejny rozdział prawdopodobnie jutro lub za dwa dni :D Miłego czytania~ Malikowa <333

2 komentarze: