czwartek, 12 grudnia 2013

Amanda i Harry II

Uciekła. Szła samotnie do domu, szłysząc tylko śmiechy jej rówieśników za plecami którzy też mieli zamiar wrócić do ich miejsca zamieszkania. Wiejący silnie wiatr, sprawił, że jej pełne usta spierzchnęły, a łzy które spadały pojedyńczo po jej policzkach, zmieniały swój kierunek. Amanda jednak nie wiedzieła z jakiego powodu płacze, albo po prostu nie chciała sobie uświadomić tego, że powodem może być właśnie zielonooki loczek. Widziała już swój dom. Nie lubiła w nim przebywać. Mieszkała tylko z ojcem. Za to on tylko pracował. Myslał, że jak da jej kilka monet do kieszeni to ona będzie szczęśliwa. Nie wiedział jak bardzo się myli. Na początku jednak było inaczej... Naprawdę zajmował się blondynką i to bardzo dobrze. Ale teraz na jakim początku... no właśnie. Amanda w wieku 14 lat została adoptowana. Miała trudnie dzieciństwo i nie była łatwym dzieckiem. Właśnie te fakty również były jej sekretem. Może zuważyłeś, ale Amanda ma pełno sekretów. No i znowu w przeszłości tak nie było. Ta dziewczyna bardzo się zmieniła. Straciła poczucie, że żyje i że może być szczęśliwa. Przytłaczało ją wszystko, całe jej otoczenie.
Dziewczyna przekroczyła próg domu rozglądając się po pomieszczeniu w którym się teraz znajdowała. Oczywiście już po panującej cichy zoriętowała się, że jest sama w domu. Cieszyła się chociaż to nie było dla niej nowością. Jednak ta samotność nie trwała długo, bo po jakiejś dłuższej chwili usłyszała dzwonek oznajmujący, że ktoś ją odwiedził. Niestety. Niechętnie poszła do drzwi, szurając ciężko stopami. Otwarła na oścież drzwi i przez chwilę nie wiedziała co się stało. Poczuła czyjeś miękkie wargi na swoich. Odruchowo przymknęła z roskoszy. Oddała pocałunek. Wiedziała doskonale kim jest ta osoba. Zapach jego męskich i łagodnych perfum, mogła rozpoznać wszędzie. Harry. Tylko... Tylko co on tutaj robił? To pytanie i kilka podobnych krążyło po jej głowie. Po chwili przemyślała swoje czyny i przerwała gwałtownie długi pocałunek.
- Co to miało być?! Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęła ze łzami w oczach, robiąc dwa kroki w tył. Chłopak się zmartwił jej zachowaniem. Przemyślał to co się stało w szkole i uświadomił sobie, że miota nim dziwne uczucie. Miłości... Nie był pewny czy to akurat to, ale takie były jego podejrzenia. Jak znikła mu z oczu to poczuł pustkę i po prostu pobiegł do niej. Odważył się zrobić pierwszy krok. Wiedział jednak, że może on być również ostatnim. Nigdy dotąd nie odczuwał aż takiego strachu. Bardzo bał się odrzucenia. Oboje stali w domu Amandy i patrzyli się na siebie. Dziewczyna już opanowała się, a chłopak nie wiedział co ma powiedzieć. To on miał rozpocząć tą rozmowę.
- Amando. Ja cię... przepraszam. Wiem, że ty mnie nie nawidzisz, ale wiem, że masz powody. Ja do dziejszego dnia również nie przepadałem za tobą. Nie będę kłamał. Jednak po dzisiejszej rozmowie i wydarzeniach, że ja nie czuję wstrętu lecz... - nie umiał wydusić. Chciał jej powiedzieć, ale strach zaciskał mu gardło - miłość do ciebie. - tu oboje się zdziwli. Blondynka nie wierzyła. Chciała, ale nie umiała. Dla niej to był sen. Harry cieszył się, ale również nie wierzył, że to powiedział. Dziewczyna chciała odejść i przytulić, ale on ją wyprzedził. - jeśli ty mnie nie chcesz i chcesz żebym cię zostawił, raz na zawsze odpchnij mnie teraz i powiedz, że ty do mnie nic nie czujesz i mnie nienawidzisz. - powiedział jej na ucho rękami otaczając jej szczupłą talię. Amanda była w kropce. Chciała... Tak bardzo chciała oddać objęcie, ale jej ręce nie chciały jej słuchać. Kochała go. I to chyba ją bolało. Po chwili zastonowienia przyciesnęła ciało chłopak bliżej swojego. Jej dłonie zacisnęły się na jego kurtce, a głowę wtuliła w zagłębienie jego szyji, zaciągnęła się jego zapachem perfum.
- Dziękuje i przepraszam. - powiedziała. Harry uśmiechnął się szeroko i róznież zaciągnął się zapachem jej włosów całując ją w głowę. Oderwali się od siebie i wpatrywali się w swoje stopy. Amanda poczuła chłod z ostwrtych drzwi. W końcu była zima. Poszła do drzwi, zakluczając je. Loczek cały czas śliedził jej ruchy. Amanda odwróciła się do Harrego i wręcz rzuciła się na niego. Całowali się bardzo namiętnie. Nie panowali nad sobą. Harry oparł blondynkę plecami o ścianę, napierając na nią całym ciałem. Nie chcieli zatrzymać tej chwili.
Jednak musiało coś im przerwać. Tym czymś były otwieranie drzwi. Ojciec Amandy wrócił. Odklejili się od siebie natychmiastowo. Tata blondynki jednak nie zwrócił na stojącą dwójkę uwagi. 
-Yhym... To ja już może pójdę. - odchrząknął lokowaty brunet. Amanda tylko kiwnęła przecząco głową. Nie chciała żeby ją teraz zostawiał. Chłopak nawet na nią nie popatrzał. Po prostu wyszedł. Co się stało? Czuła, że zrobiłą coś źle, jednak nie miała pojęcia co. Pobiegła do pokoju. W drodze do tego pomieszczenia poczuła gorzkie łzy spływające po jej twarzy. Placz dla niej był codziennością, niczym... oddychanie. Czuła wtedy częściwą ulgę, ale i też ból, obiawiała swoją bezsilność. Nie rozmuiała zachowania chłopaka, na początku. Po kilku dłuższych chwilach, uświadomiła sobie, że.. chłopak chyba się wstydzi. Wstydzi tego, że z nią rozmawia i kilka innycg rzeczy. Była tego niemal całkowicie pewna. Na myśl o tym czasami aż dławiła się własnymi łzami. Jednak postanowiła sobie jedno... Udawać, że nic się nie stało. On dla niej nie istnieje. Amanda łatwo skreślała ludzi ze swojej listy. Przyeżyła wiele rozczarowań i jest jej coraz łatwiej odrącać ludzi... Jednak z przystojnym brunetem radziła sobie do czasu....
_______________________________________________________
No i witam.! Krótko. Nic się nie dziej, ale mam pomysł na natępny ;D
Miałam wczoraj urodziny i dzisiaj jakby pisałam to na szybko. 
Obiecałam sobie coś i będę tego dotrzymywać więc... OTO ROZDZIAŁ!
4 KOMENTARZE=KOLEJNA CZĘŚĆ
Pozdrawiam
Kate Xx.

5 komentarzy: