czwartek, 26 grudnia 2013

Amanda i Harry IV

Uciekła. Wykorzystała chwilę jego nieuwagi i po prostu pobiegła najdalej od niego i budynku szkoły.
Wróciła do domu. Nigdzie indziej nie miała ochoty iść. Chociaż... Było jedne miejsce na które się jednak zdecydowała.
Było to przepiękne miejsce o którym nikt nie wiedział. Tuż za miastem znajdowała się mała polanka otoczona licznymi i gęstymi drzewami. Dokładnie przez środek łąki płynęła mała rzeczka. Widok i ogólnie miejsce było bajeczne. Cisza, delikatnie przerywana cichymi odgłosami płynącego strumyka, pozawalała pomyśleć i odpocząć. Wiosną czyli teraz, było tu najpiękniej. Wszystko rodziło się, powracało do życia po długim zimowym śnie. Te miejsce znajdowało się około 20 minut drogi od domu Amandy.
Zasiadła zmęczona przy strumyku, mocząc swoje zmęczone i obolałe stopy. Amanda czuła... No właśnie. Nic nie czuła. W niej, w jej głowie była tylko pustka. Nie miała żadnego pomysłu, nic, żeby wytłumaczyć się Harremu. Bała się jednego jednak. Że wszycy się dowiedzą. Dowiedzą się o tym, że ona pisze, śpiewa.
Czas upływał jej niemiłosiernie szybko, więc już musiała się zbierać. Nie chciała wracać do szarej rzeczywistości, szkoły, domu.
Weszła do domu zamykając za sobą drzwi i ruszyła do kuchni. Poczuła lekki głód, więc po prostu zrobiła sobie kanapkę z którą ruszyła do salonu. Zasiadła na czarnej kanapie i włączyła ogromny telewizor stojący na półce przed nią. Skakała po programach szukając czegoś co przykuło by jej uwagę. Zatrzymała się na wywiadzie z... Harrym Stylesem. Był on z przed kilku dni. Oglądała go do końca. Niestety nie było nic ciekawego. Kilka pytań o nową piosenkę (którą napisała Amanda), o nową trasę i tak dalej. Odpoczywanie przerwał jej drzwonek do drzwi. Jednak nie chciało się jej podnieść z kanapy. Czekała aż ten ktoś odejdzie... Natarczywość nieznajomego próbującego się dobić do jej domu, zdenerwowała ją więc czym prędzej wstała i przywitała gościa. Louis. Zaskoczona stała w drzwiach trzęsąc się z nadlatującego zza drzwi zimna. Wpatrywała się w sylwetkę chłopaka.
-Cześć - powiedział torchę speszony i niezecydowany Louis - czy... czy mógłbym wejść. Wiedzę, że sama marzniesz więc... - zaśmiał się lekko urywając na końcu. Zbadał dziewczynę wzrokiem od góry do dołu tak jak ona jego. Amanda zaś na jego słowa tak jakby obudziła się z transu.
- Tak, tak. Wejdź. - powiedziała zachrypniętym głosem, otwierając szerzej drzwi, aby wpuścić gościa. Louis zdjął swoje ubranie nawierzchnie i ruszył za blondynką, która juz znajdowała się w kuchni. - Napijesz się czegoś? - zapytała dość cicho.
- Nie dzięki... - uśmiechnął się przyjaźnie chłopak.
- Nie powiem, że to mnie nie interesuje więc... Po co przyszedłeś do mnie? - Amanda przerwała ciszę, która zistaniała przez chwilę między nimi. Nie miała zielonego pojęcia co on chciał od niej. Urwali, to znaczy on urwał z nią kontakt za co ona znienawidziła go. Go jak i całą resztę zespołu. Teraz jednak czuła jakby to wszystko przeszło, wyparowało. Miała dziwne uczucie... jakby tęskonty, ale jednocześnie bólu. Louis zaś zastanawiał się jak wytłumaczyć Amandzie. Sam do końca nie wiedział po co przyszedł. Impuls.
- Ja chciałem... ci podziękować i przeprosić za wszystko. - wyjąkał po jakimś czasie. Czuli się skrępowani tą sytuacją. Amanda stała ze spouszczoną głową bawiąc się palcami u rąk, a Louis przyglądał się jej.
Blondynka podniosła głowę i szybkim krokiem podeszła do bruneta. Wtuliła się mocno w ciało chłopaka. Louis szybko zareagował i również przycisnął ją do siebie tak mocno jak tylko mógł.
- Tęskinłam, przyjacielu. - Amanda odsuęła się nieznacznie i spojrzała mu w oczy.
- Ja też. Przepraszam cię, że tak cię zostawiłem. Że my cię wszyscy w jednym momencie zostawiliśmy. Przepraszam cię. Ja...
- Przestań. Było... To przeszłość, sama nie wierzę, że to mówię, ale nie wracajmy do tamtych wydarzeń. Liczy się tu i teraz. Nauczyłam się tego... Taka jest prawda i tyle. Ty zamiast mnie przepraszać to lepiej opowiadaj co u ciebie? - Uśmiechnęli się do siebie promiennie i pokierwoali się na skórzaną kanapę w salonie.
Gadali tak do późna. Humor Am diametralnie sie poprawił. Śmiała się z żartów Tommilsona i zabawnych histori, ale jednak nie za dużo mówiła.
Lou spojrzał na zegarek na jego lewej ręce i z powrotem skierował swoje niebieskie oczy na blondynkę.
- Przepraszam cię, ale będe już leciał. Ale ty masz do nas wpaść! Zrozumiano? Najalepiej to od razu po szkole.
- Hmm. Jakoś jutro... Nie zamierzam się tam pojawić. Mogę być u was o 12 ? - uśmiechnęła się delikatnie i niepewnie. On tylko pokiwał głową. Ucałował ją w policzek i wyszedł. Amanda wolnym i leniwym krokiem stąpała po schodach kierując się do swojej sypialni. Po cichu położyła się na jej przeogromnym łóżku i tak odeszła do krainy Morfeusza.
Perspektywa Amandy
Stałam uśmiechnięta na przeciwko lustra. Dokładnie lustrowałam każdy skrawek mojej twarzy i ciała. Po chwili swój wzrok zatrzymałam na dość widocznym brzuchu. Byłam w ciąży. Połżyłam rękę na moim dziecu i jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Byłam szczęśliwa. Po chwili poczułam czyjeś ręce na mojej talii, które powoli zmierzały do ciążowego brzuszka. Nie odrywałam wzroku od wędrujących dłoni. Gdy podniosłam wzrok za mną stał, przytulony do mojego ciała... Harry.
Obudziłam się zalana potem. Nie, nie, niee! Spokojnie. To tylko sen. To się nie wydarzy, a tym bardziej nie ma żadnego znaczenia. Odwróciłam głowę w stronę niewielkiego zegarka znajdującego się na szafce koło łóżka. 3:30. Boje się iść znowu spać. Znowu będzie mi się to śniło. Jednak jak będę siedzieć to zacznę rozmyślać... Nie. Już wolę iść spać.
Perspektywa Trzecioosobowa
Turkusowowłosa Amanda zapukała kilka minut przed 12 do drzwi 1D. Czemu turkusowowłosa? Amandzie można powiedzieć nudziło się w domu. Zakupiła farbę w pobliskim sklepie i po prostu zmieniła kolor. Nie robi tego pierwszy raz. Lubi czasami się wyróżniać z tłumu.
Dziewczyna stała już jakiś czas przed posiadłością chłopaków czekając aż ją wpuszczą. W końcu jednak sie doczekała.
- Ymm. A pani do kogo? - zapytał stojący w drzwiach Zayn. Był zaspany. Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne z nosa i popatrzałam w oczy chłopakowi. - Amanda!? - zasmiał się - nie poznałem cię! Wchodź. - Wpuścił ją do ciepłego mieszkania. - Odszczeliłaś sobie kolor. Na ulicy bym cię chyba nie poznał, dziewczyno! A tak po za tym. Tęskniłem za tymi naszymi wygłupami. - wypalił na końcu. Zaśmiałi się na wsponienie oby dwoje. Zayn dalej stał w piżamie czyli samych dresowych spodniach, lecz po chwili się zoriętował i ruszył na piętro się przebrać przy okazji budząc chłopaków.
- Zayn... Co ty żeś chciał. Co jest tak ważnego żeby budzić ludzi?! - zszedł jeszcze śpiący Liam, a za nim szła cała reszta. Oczywiście prócz Harrego. Ich oczy momentalnie się otwirzyły kiedy zobczyli Amandę.
Perspektywa Amandy
Rozmawiałam z Zaynem. Wsponminaliśmy to co się działo kiedyś. Chłopak miał dobrą pamięć. Po chwili zeszła reszta. Ich zaskoczenie na twrzach strasznie mnie rozbawiło. Zayn też zaczął się niepohamowanie śmiać. Gdy się już lekko uspokojiliśmy Liam, Niall i Lou podeszli do mnie i mocno przytulili. Po chwilli róznież dołączył się Zayn.
-Ej! Bo mnie jeszcze udusicie. Jestem za młoda, żeby umierać! - zaczęłam lekko krzyczeć opatulona ciałami chłopaków. Oni tylko zaśmiali się churem na moje wołanie i zajęliśmy miejsce na kanapie oraz fotelach.
Było pełno śmiechu. Chłopaki się wugłupiali i wiele innych głupich rzeczy robili. Od dawna się tyle nie śmiałam. Nie odzywałam się za dużo, tak jak mam to w zwyczaju, ale jednak raz dogryzłam Louisowi. Skończyło, a raczej zaczęło się to dla mnie źle...
-Masz 3 sekundy na ucieczkę przede mną... - wypowiedział głośno i wyraźnie brunet po czym zaczął mnie gonić po całym domu. Moje niebieskie włosy przysłaniały mi widok. Chciałam wbiec po schodach, ale poczułam mocy uścisk na moim brzuchu i poczyłam, że jestem lekko na podłogą. Lou postawił mnie przed schodami, a potem po prostu zaczął mnie łaskotać. Nie lubiłam tego... Bezgłośnie się śmiałam. Nie umiałam zabrać oddechu.
-Yhym. - ułyszeliśmy odchrząknięcie, które dochodziło od strony schodów. Momentalnie podniosłam się z podłogi i wyprostowałam się wyparując osoby, która tak jakby na przeszkodziła. Za co jej w głębi duszy dziękuję. W jednym momencie wszycy zoriętowaliśy się kto nas postanowił odwiedzić - Co tu się dzieje? - zapytał schodząc po schodach zaspany Harry. Gdy mnie poznał bardzo się zdziwił, ale był jednak... zły. Czułam się skrępowana. Nie poszłam dzisiaj do szkoły, bo nie chciałam konfrontacji z Harrym. Spojrzałam tylko błagalnie na stojącego obok mnie Louisa.
- To ja już lepiej pójdę. - powiedziałam całkowitym szeptem tak, że mógł mnie usłyszeć tylko niebieskooki brunet. Wyminełam go i ruszyłam w stronę drzwi. Prawie do nich biegłam. Gdy miałam już zamykać drzwi stanął w nich Niall.
- Przepraszamy cię. - powiedział z troską i przeprosinami w głosie. Kiwnęłam tylko głową. Zacięłam się. Nie umiałam nic z siebie wykrztusić. Powoli odchodziłam od drzwi ogormnej willi.
- Co ona tu do jasnej cholery robiła?! Kto ją tu wogóle zaprosił?! - usłyszałam tylko dopnośny krzyk Hazzy...znaczy się Harrego. Pojedyńcza łza spłynełam mi po mojej twarzy. Przy bramie tylko się odwróciłam  ostatni raz w stronę miejsca, z którego przed chwilą wyszłam. W oknie stał Louis. I kolejna, i kolejna i kolejna łza wypłynęła z moich oczu. Chłopak to zauważył i gestemi pokazał mi, że przyjdzie do mnie. Pokiwałam przecząco głową i szybkimi krokami ruszyła do mojego domu...
Koleny dzień... Przepłakany.

                                                                                               
 Ta część ma pewnie dużo błędów za które od razu przeproszę.
 Mam nadzieję, że podoba. Mój stan emocjonalny wpłynął bardzo na te opowiadanie...
 Uszanujcie to...
 Pozdrawiam.  5 komentarzy = next
 Kasia Xx.

3 komentarze:

  1. Czy to normalne żebym się popłakała? ;c Bo właśnie teraz to robie, wiec sorry jak bedą jakieś błędy, ale po prostu mam zamazaną widoczność. Kasia, tak świetnie piszesz... <3 Pytasz mnie skąd ja biorę pomysły na imaginy, ale to raczej ja powinnam spytać o to ciebie i Olę, bo obydwie jesteście cudowne i was kocham ;* <3 Ja... na serio nie wiem co powiedzieć. Mam ochotę wyjść z domu, pójść do Harrego (nw kiedy doszłabym do Holmes Chaple, ale trochę by to zajęło xD) i po prostu wszystko mu nawrzucać!!! Jestem tak cholernie teraz na niego zła!!!! >.< Zachowuje się jak jakiś pieprzony, bezuczuciowy palant!!! (sorry za określenia ;p ) Kocham twoje imaginy tak samo jak Oli i naprawdę nie wiecie jak jestem wam za to wszystko wdzięczna :* /Alex <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie piszesz!!! Mi też się che wyć!!! Co za bezuczuciowy idiota!!!!! Część IV piękna :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku kocham twojego blog <33

    OdpowiedzUsuń